widzę, że same tuzy i legendy wróciły na forum, to nie mogę być gorszy
szczególnie, że ostatnio mnie wywoływano, żebym się wziął do roboty.
no to wrzucę coś, coby nie było, że nic nie robię
nic szczególnego, ale zawsze coś.
_________________________________________________________
2x (10x200m, p. 40Sek) p. 8' [1seria w 40s, 2seria w 38]
pierwszy raz od dawien dawna pojechałem na bieżnię na widzew. Moje stare oznaczenia się zmazały, więc 200m musiałem mierzyć od nowa. Pomiar wykonany kołem drogowym. Oznaczyłem dwa odcinki po 200m, żeby biegać po pętli a nie w tę i z powrotem. Między końcem jednego a początkiem drugiego było ok 35m, które musiałem się cofnąc aby zacząć odcinek.
Warunki pogodowe bardzo liche. 2 stopnie i dosyć mocny wiatr. Tartan mokry, przez co lekko śliski.
Sampoczucie takie średnie, czułem w nogach wczorajszy BNP. Tak samo sen miałem ciut gorszy, bo tętno spoczynkowe lekko poszło do góry.
W ramach rozgrzewki zrobiłem 3km, streching dynamiczny + 3x60m. Przebieżki bardzo topornie, zero luzu, nogi ciężkie. W dodatku biegałem pod wiatr co też lekko utrudniało.
Do roboty właściwej zmieniłem dresy na krótkie spodenki (na nogach zimowe legginsy) i zdjąłem ortalion.
Pierwsza seria na przetarcie, ale mimo wszystko od samego początku szło topornie. Odcinki niepatrzyste ponad 100m pod wiatr, odcinki parzyste całkowicie z wiatrem. Przerwy miały być w widełkach 30-45 sek, lecz ustaliłem 40 ze względu na to, że musiałem się cofnąć na linię następnego odcinka (urok bieżni 333m).
generalnie wyszło za szybko. Zero wyczucia tempa na dworze. Biegało się zdecydowanie ciężej niż w tamtym tygodniu na hali podobnymi tempami. Miałem wrażenie, że dosyć mocno piłuje. Bardzo czułem brak luzu i bieganie bardziej siłowe. Nie lubie, najlepiej mi się biega z luzu.
Generalnie seria bardzo równa, 40sek wystarczająca przerwa aby w miarę wyrównać oddech przez kolejną dwusetką.
Przerwę pomiędzy seriami skróciłem do 6', bo zwyczajnie zaczęło mi się robić zimno. Tętno też ładnie spadło w okolice 100 więc nie było sensu czekać kolejnych dwóch minut.
Druga seria tradycyjnie – pierwsza sztuka na sztywnych nogach. Druga pod wiatr zdecydowanie za szybko. Lecz im dalej w las tym bardziej łapałem jakiś tam rytm. O dziwo – druga seria mimo, że szybsza to weszła jakby lżej. Nie wiem czy się dogrzałem czy zwyczajnie przewentylowałem.
Końcówka ciut ciężej, ale jeszcze chciałem zobaczyć na co mnie stać dzisiaj w ostatnim powtórzeniu. Bez rewelacji.
Na koniec 2km schłodzenia.
Czasem przeszkadzał wiatr, czasem noga się ślizgnęła na mokrym tartanie. Także zwyczajnie nie byłem w stanie wyczuć tempa.
Generalnie wyszło fajne bieganie, tempa całkiem całkiem. Martwić może jedynie brak luzu w nodze i takie dosyć siłowe bieganie jak na okolice tempa 3'00. oczywiście biorę pod uwagę czynniki takie jak: temperatura, wiatr, mokry tartan czy też etap periodyzacji treningowej. Ale myślałem, że tempo 3'10 – 3'20 pójdzie na większym luzie.
Reasumując: jest dobrze, może być lepiej.