Sylw3g - Być jak Tommy Lee Jones w "Ściganym"

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
Sylw3g
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3666
Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
Życiówka na 10k: 35:56
Życiówka w maratonie: 2:57:46
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Obrazek

29.06 (CZW): WOLNE
30.06 (PT): 8,2KM BS (5:03) + Ćwiczenia: 20min
01.07 (SOB): Rozgrzewka: 3KM BS (5:06) + 2x100/marsz + 4x1000/p 500m (3:44, 3:46, 3:44, 3:41) + 2x100/marsz + Schłodzenie: 1KM BS (5:21)
02.07 (NIEDZ): Dopiszę jutro. Kilkanaście kilometrów sobie zrobię. Edit: 15KM BS (4:55).

Tydzień: 53,2KM

Nie pamiętam kiedy ostatnio miałem tak dobry tydzień. W poniedziałek wyszedłem na rowerek, we wtorek i środę udało się zrobić trening. Udało się też wyjść w piątek na przyjemne i krótkie rozbieganie, dzięki czemu będę miał 5 jednostek w tygodniu. A to wszystko dlatego, że jakimś cudem w tym tygodniu normalnie spałem. Nie pamiętam kiedy ostatni raz to się stało. Chyba lata temu. Zmusiłem się w poniedziałek, aby nie przysnąć i od razu po pracy poszedłem zabić czas na rowerku, a po powrocie udało się być na nogach do 23. Spałem potem ciągiem do rana. I było tak przez cały tydzień. Będę się starał to utrzymać i w następnym tygodniu.

Trening z soboty jest kalką sprzed półtora miesiąca (post z pn, 19 czerwca 2023, 04:34). Wartości jak i sama ilość powtórzeń jest oczywiście przykra, ale jest pozytywna zmiana. Ostatnim razem czułem drapanie w gardle, mięśnie ze mną walczyły, a i serce zachowywało się bardzo specyficznie. Walczyłem wtedy o życie. Dziś oczywiście też nie było jakoś świetnie, ale zdecydowanie lepiej. Było też kapkę szybciej. Muszę przyznać, że jest to dość pozytywna zmiana i skłamałbym pisząc, że mnie to nie cieszy czy nie poprawia humoru.
Obrazek
BLOG | KOMENTARZE
5KM-17:19 10KM-35:56 15KM-55:18 (M.Czas) 21.1KM-1:18:41 42.2KM-2:57:46
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
Sylw3g
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3666
Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
Życiówka na 10k: 35:56
Życiówka w maratonie: 2:57:46
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Obrazek

03.07.23 (PON): WOLNE
04:07.23 (WT): 10KM BS (5:03) + 5x20s/50s
05.07.23 (ŚR): 5KM BS (5:01) + 5KM TM (4:17)
06.07.23 (CZW): "Aktywny wypoczynek" ponad 1h pasywnego rowerka po 20km/h.

Dużo mnie kosztowało wyjście w środę. Miałem cięższy dzień w pracy, ale jakoś się zebrałem na coś krótkiego. Biegałem bardzo późno i w deszczu.

Dzisiaj (czwartek) wylazłem sobie na rowerek i jakiś pajac z psem zaszedł mi drogę podczas jazdy. Tłoczno było obok ścieżki. Chłop wpierw skręcił, wypuszczając przed siebie psa i dopiero potem spojrzał za siebie. Sekundy. Nie było czasu na hamowanie i odbiłem. Nadziałem się na drugiego rowerzystę jadącego z naprzeciwka i stopą uderzyłem w jego pedał. Nie wywróciłem się co prawda, ale tak się starałem nie nadziać na czołowe, że złapałem potężny skurcz łydki. Dobrze że to były bardzo niskie prędkości. Gościu to jakiś przygłup. Jak mu wygarnąłem że to przez niego, to oczywiście się zaśmiał i mi jeszcze na odchodne, jakieś 10 metrów ode mnie, rzucił jakimś pedalarzem. Ogarnąłem się, założyłem łańcuch, wyprostowałem klamki i go za pasami dorwałem i zagrodziłem drogę. Taki tam lekko ulany, troszkę niższy gościu. Chyba liczyłem na to, że mi będzie chciał coś nawrzucać albo wykaże się jakimś brakiem szacunku, a ja mu wyjebie z łokcia. Ten pies był jeszcze bardziej zmarnowany życiem niż on sam i nic by nie zrobił. W sumie żałuję że się tak nie stało. Mówię typowi, że zagrodził przejazd i dzięki mnie ten jego pies ma całe żebra, ale nic nie docierało. Następnym razem wbijam się w psa/gościa. Teraz to ja mam obolałą i poranioną stopę, a gość jedynie może będzie rozpamiętywać że się obsrał przy face2face. Z takich ciekawszych historyjek które były bliskie wyjaśnienia fizycznie podczas treningu mam jeszcze jedno, ale to może na kiedy indziej.

Być może, jeżeli ta stopa jakoś nie opuchnie, to w tym tygodniu też uda się zrobić 5 treningów. Byłby to drugi raz od dłuuższego czasu.

Edit: Noga opuchła. Złamań raczej nie podejrzewam. Ciężko mi się schodzi ze schodów, ale chyba na jakieś krótkie rozbieganie uda się wyjść. Rana mogłaby być paskudna, gdyby nie noski + takie wszyte od wewnątrz wzmocnienie pod sznurowaniem buta.

Obrazek

Obrazek
BLOG | KOMENTARZE
5KM-17:19 10KM-35:56 15KM-55:18 (M.Czas) 21.1KM-1:18:41 42.2KM-2:57:46
Awatar użytkownika
Sylw3g
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3666
Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
Życiówka na 10k: 35:56
Życiówka w maratonie: 2:57:46
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Obrazek

07.07 (PT): 8,2KM BS (4:57)
08.07 (SOB): Rozgrzewka: 3KM BS (5:01) + Rytmy: 10x200/200 (38~36) + Schłodzenie: 1KM Boso (5:43) + potem trochę pływania.
09.07 (NIEDZ): 15KM BS (5:02)
Łącznie: 52,4KM

No proszę. Znowu udało się zrobić 5 jednostek w tygodniu, a nawet jeszcze jakiś rowerek wpadł. Fajnie by było to już tak utrzymać. Stopa do soboty trochę przeszkadzała, ale już raczej będzie w porządku.

Gdyby mi się udało to utrzymać już do tego października, to myślę, że te sub 39min/10k jest do zrobienia bez większych udziwnień z treningiem. Zwyczajne liniowe bieganie na aktualnej objętości wraz z jakimiś tam dwoma lekkimi neo-akcentami. Bieganie adekwatne do aktualnych możliwości i ambicji.
Obrazek
BLOG | KOMENTARZE
5KM-17:19 10KM-35:56 15KM-55:18 (M.Czas) 21.1KM-1:18:41 42.2KM-2:57:46
Awatar użytkownika
Sylw3g
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3666
Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
Życiówka na 10k: 35:56
Życiówka w maratonie: 2:57:46
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Obrazek

10.07 (PON): WOLNE + Ćwiczenia: 20min
11.07 (WT): 10KM BS (4:50) + Przebieżki: 5x20/50s + 5minut turystycznej żabki (jezioro) bezpośrednio po treningu.
12.07 (ŚR): 5KM BS (5:02) + 5KM TM (4:15)
13:07 (CZW): WOLNE + Ćwiczenia: 20min

We wtorek miałem wrażenie, że biegnę z 20 sekund/km wolniej. W środę natomiast wyszedłem już po północy. Jeżeli nic się stanie, to w tym tygodniu znowu uda się zrobić 5 jednostek w tygodniu. Byłoby miło.
Obrazek
BLOG | KOMENTARZE
5KM-17:19 10KM-35:56 15KM-55:18 (M.Czas) 21.1KM-1:18:41 42.2KM-2:57:46
Awatar użytkownika
Sylw3g
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3666
Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
Życiówka na 10k: 35:56
Życiówka w maratonie: 2:57:46
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Obrazek

14.07 (PT): WOLNE - musiałem coś pogrzebać przy aucie.
15.07 (SOB): Rozgrzewka: 2,5KM BS (5:11) + 5x1KM/p 2min (4:05, 3:53, 3:58, 3:58, 3:53) + Schłodzenie: 2,1K MBS (5:19)
16.07 (NIEDZ): 10KM BS (4:59)
Łącznie: 42,2KM (4x) + 40min ćwiczeń (2x)

No, słabo wyszedł ten tydzień. Mam trochę moralniaka za ten piątek. Zepsułem nim sobie już i tak bardzo małą objętość w tygodniu. Nie było tak, że nie znalazłbym czasu na jakieś tam rozbieganie, ale byłem już nieco zmęczony (praca + jakieś tam prace przy aucie) i chciałem sobie mentalnie odpocząć. Gdyby to był 2017, to na pewno bym wyszedł. Sobota i niedziela była tragiczna pod względem temperatury. 30°C w cieniu. W sobotę ruszyłem około 21:30, a i tak było słabo. Było już za późno aby iść na stadion (zamknięty), więc postanowiłem nieco zaadaptować trening do biegania po ulicy. Kiedyś się latało 10km ciągłe poniżej 3:50 :jatylko: Przykro mi się patrzy na moją aktualną dyspozycję, ale staram się zaciskać zęby. Na tą chwilę ten trening był jednak dla mnie dość wartościowy. Zrobiłbym więcej powtórzeń, ale warunki + aktualny mindset sprawiły, że machnąłem ręką. I tak lało się ze mnie jakbym wpadł do jeziora. W niedzielę chciałem zrobić te minimum 18km dłuższego rozbiegania, ale ta temperatura w ciągu dnia mnie zniszczyła. Aż się jeść nie chciało. Wyszedłem ostatecznie na cokolwiek. O 1:30AM.
Obrazek
BLOG | KOMENTARZE
5KM-17:19 10KM-35:56 15KM-55:18 (M.Czas) 21.1KM-1:18:41 42.2KM-2:57:46
Awatar użytkownika
Sylw3g
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3666
Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
Życiówka na 10k: 35:56
Życiówka w maratonie: 2:57:46
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Obrazek

17.07 (PON): WOLNE + Ćwiczenia: 30min
18.07 (WT): 10KM BS (5:01)
19.07 (ŚR): WOLNE
20.07 (CZW): 7KM BS (5:00) + 7KM BC2 (4:20)
21.07 (PT): WOLNE + Ćwiczenia: 30min
22.07 (SOB): Rozgrzewka: 2,5KM BS (5:01) + 5x1KM/p 2min (3:59, 3:52, 3:57, 3:57, 3:52) + 5x20/50s + Schłodzenie: 1,5KM BS (5:16)
23.07 (NIEDZ): 16,6KM BS (4:57)
Łącznie: 52KM (4x) + Ćwiczenia: 60min (2x)

Znowu nie udało się zrobić 5-ciu jednostek. Zabrakło dobrego snu. Nie pisałem w połowie tygodnia, bo w sumie nie miałem o czym. We wtorek latałem już po północy i potem nie starczyło już snu na środowy trening. Ciężko mi to poprawić. Czwartkowy trening w porządku. Bardziej by mnie psychicznie zmęczyło bieganie takich 14KM w BS niż te 50/50. W piątek myślałem, że jeszcze podejmę walkę z 5-tą jednostką, ale nie dałem rady i ostatecznie nawet swoje ćwiczenia robiłem bardzo grubo po północy - pominę o której. W sobotę pomyślałem, że porównam sobie trening z zeszłego tygodnia, ale w lepszych warunkach i na tej samej trasie. No i porównałem. Znowu machnąłem ręką po piątym powtórzeniu. Byłem po prostu mniej mokry po jednostce. Chyba nie będę robił na razie szybszych interwałów na takich długościach. Nie czuję się zbytnio na siłach biegać na wyższych prędkościach. Może to się zmieni po kilku krótszych zabawach biegowych czy innych treningach rytmowych.
Obrazek
BLOG | KOMENTARZE
5KM-17:19 10KM-35:56 15KM-55:18 (M.Czas) 21.1KM-1:18:41 42.2KM-2:57:46
Awatar użytkownika
Sylw3g
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3666
Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
Życiówka na 10k: 35:56
Życiówka w maratonie: 2:57:46
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Obrazek

24.07 (PON): WOLNE + "Turystyczny" rowerek 40min (20km/h)
25.07 (WT): 10,4KM BS (5:04) + Przebieżki: 3x20/50s
26.07 (ŚR): WOLNE + Ćwiczenia: 30min
27.07 (CZW): 5,5KM BS (5:12) + 5KM TM (4:10) + 0,3KM BS (5:14)
28.07 (PT): WOLNE
29.07 (SOB): Rozgrzewka: 3KM BS (5:05) + 10x400/400 (1:22~1:19) + Schłodzenie: 0,7KM Boso (5:55) + Ćwiczenia: 15min
30.07 (NIEDZ): 16,6KM BS (5:05)
Łącznie: 50KM (4x) + Ćwiczenia: 45min (2x) + Rowerek: 40min (1x)

Znów się nie udało zrobić pięciu jednostek. W środę byłem gotowy na wyjście, ale trochę za mocno się rozpadało i stwierdziłem, że w moim aktualnym wypadku nie ma sensu się spinać i na siłę wychodzić. Treningi we wtorek i czwartek wykonywane grubo po pierwszej w nocy. Udało się jakoś te 50km dopchnąć tym dzisiejszym treningiem, a wcale nie było łatwo. Cały bieg miałem mało energii i czułem się jakby odwodniony. Po powrocie rzuciłem się po wodę. Warunki też nie były jakieś niesamowite.

Trening sobotni był dla mnie czymś dziwnym. Nie powinno się to zdarzyć. Miałem takie przemyślenia, że gdyby zrobić takie 10 powtórzeń, to byłoby super, ale tak naprawdę nie wierzyłem, że to się uda i podejrzewałem że pewnie odpuszczę po 6 bo nie będzie mi się chciało już męczyć. Idealnie jednak dobrałem tempa i długość truchtu pod aktualną dyspozycję (1:20). Samo tempo też dawało mi w końcu jakieś poczucie wartości wykonywanego treningu. Poza tym zwyczajnie dobrze się czułem na tych prędkościach. Warunki nie były idealne, ale na szczęście było chociaż pochmurnie. Nigdy wcześniej nie robiłem 10 repsów na 400'setkach, ale jeszcze w 2017 roku robiłem treningi pokroju 8x400/300 po 1:12. Dziś absolutnie nie dałbym rady czegoś takiego domknąć. Przykre. Jak człowiek patrzy na to co dawniej robił, to widzi kogoś zupełnie innego. Tak czy owak, był to chyba najlepszy trening w tym roku. Udało się jakoś przemycić łącznie 4km po 3:20 dzięki tej jednostce. Dla mnie najwartościowsze jest jednak to, że udało mi się pierwszy raz od długiego czasu domknąć założenia trudnego treningu. Przydałoby się więcej takich udanych trudnych treningów. Być może dzięki nim zyskałbym jakąkolwiek pewność siebie w tym sporcie.

LIPIEC: 221KM (19x) + Ćwiczenia: 2:25h (6x) + Rowerek: 1:50h (2x) = 22:46h
Obrazek
BLOG | KOMENTARZE
5KM-17:19 10KM-35:56 15KM-55:18 (M.Czas) 21.1KM-1:18:41 42.2KM-2:57:46
Awatar użytkownika
Sylw3g
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3666
Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
Życiówka na 10k: 35:56
Życiówka w maratonie: 2:57:46
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Znowu się poddałem.
Obrazek
BLOG | KOMENTARZE
5KM-17:19 10KM-35:56 15KM-55:18 (M.Czas) 21.1KM-1:18:41 42.2KM-2:57:46
Awatar użytkownika
Sylw3g
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3666
Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
Życiówka na 10k: 35:56
Życiówka w maratonie: 2:57:46
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

20.10.2024

Obrazek

Około 2 miesiące temu udało się namierzyć źródło moich problemów z nogą. Żyłem i trenowałem z tym kilkanaście lat. Pierwsze większe problemy pamiętam już z 2012r. Przez cały ten czas szukałem pomocy, a to u ortopedy, a to u fizjoterapeutów. W tamtym okresie zarówno usg, jak i rtg nikogo nie nakierowało. Odwiedzałem nawet Poznań aby tylko wysłuchać inną teorię. Ostatecznie nigdy na stałe nie udało mi się pomóc, mimo przeróżnych teorii i terapii. Mimo wydania ogromnych pieniędzy.

Ja tyle razy próbowałem wrócić do sportu...
Z racji tego że ja zawsze trenowałem z bólem i nikt nigdy nie potrafił mi pomóc, to uznawałem że ja tak po prostu już mam. Że jestem słabszy, że mój aparat ruchu po prostu jest gorszy. Dlatego od 2014r przestałem myśleć o maratonach, bo było mi coraz trudniej wytrzymywać wybiegania. Tak jak kiedyś udawało mi się przedzierać przez ten ból, to przy każdej kolejnej próbie powrotu liczyłem że znowu go wytrzymam, ale już albo nie miałem sił psychicznych, albo ból stał się już zbyt duży i zwyczajnie już się nie dało. Niesamowicie mnie to zniszczyło. I przez cały ten czas nie wiedziałem dlaczego.

Te kilka miesięcy temu znowu doszedłem do takiego poziomu bólu, że nie mogłem normalnie funkcjonować. Nie byłem w stanie nawet siedzieć. Skończyłem na USG, a potem na rezonansie. Ten kilkunastoletni ból pośladka prawdopodobnie wynika ze zbliznowaceń (ponad 1cm) na wysokości guza kulszowego pomiędzy przyczepem mięśnia dwugłowego i półścięgnistego, tak to wtedy wykazało USG. Na rezonansie natomiast, po moim pytaniu czy widać coś jednoznacznego, radiolog oglądający wyniki badań przekazał mi że na razie nie widzi niczego co by było odpowiedzialne za moje bóle. Wydałem kolejny 1000zł na badanie i znowu słyszałem że nic nie wiadomo. Straszne to było. Wydaje mi się, że gdybym wtedy nie porozmawiał z lekarzem i nie opisał mu mojej historii i tego gdzie odczuwam ból, to by zamknął temat, ale być może jakoś go to poruszyło i zarzekł się że poszuka głębiej. Po kilku dniach potwierdził zbliznowacenia i odnalazł jeszcze problem z biodrem, na które też coraz bardziej narzekałem, ale z którym też się przyzwyczaiłem żyć, idąc tym samym kluczem - jestem słabszy i musi boleć.

Okazało się że oprócz na problem z pośladkiem, cierpię na konflikt udowo-panewkowy. Rezonans wykazał już ("rozległy") uraz obrąbka.
Oczywiście jestem bardzo wdzięczny lekarzowi i na pewno osobiście podziękuję, ale jeszcze nie teraz.
Przyszedłem szukać odpowiedzi na bóle pośladka, a wyszedłem z uszkodzonym stawem. Przewrotne.

Od ponad dwóch miesięcy nie biegam już wcale. Zakupiłem sobie taki tani i używany orbitrek, na którym staram się wejść chociaż na pierwszy zakres tlenowy, aby totalnie nie zwariować. Do tego ćwiczę.

Obrazek

W grudniu poddam się operacji laparoskopowej biodra (ze 3x droższa niż haglund). Bardzo się jej boję. Ostatnia operacja skończyła się tym, że do tej pory cierpię na niedoczulice, oraz zatraciłem pełny zakres ruchu w stawie skokowym. Boję się, że skończy się podobnie ze zginaczem biodra. Operować mnie będzie jeden z dwóch najlepszych lekarzy specjalizujących się w tej dziedzinie w kraju, ale skłamałbym mówiąc że mnie to uspokaja. Od dłuższego czasu jestem pod sporym stresem, co rzutuje na moje codzienne funkcjonowanie. Sam widzę, że nie potrafię się skupić na pracy. Mam też problemy ze snem. Są oczywiście dni lepsze i gorsze. Wielość rzeczy do zamknięcia przed operacją też nie pomaga w wyciszeniu się.

Zapewne przesadzam, ale ilość porażek przez ostatnie lata nie pozwalają mi inaczej patrzeć na pewne rzeczy. Behawioryzmu nie oszukasz. Znam przypadki osób, które powróciły do wyczynowego sportu, ale znam też takie które nie tego nie zrobiły. Badania jednak wykazały, że powroty do sportu są około 80%, ale badanie nie uszczegóławiały jak mocno te osoby trenowały daną dyscyplinę przed operacją. Pomija aspekt psychiczny. Pomija też to, że może pośród tych 20% były osoby, dla który było już za późno na tą operację, że staw był już na tyle uszkodzony, że czeka ich endoproteza.

Oprócz tego staram się coś zrobić pośladkiem. Fizjo, cotygodniowa fala uderzeniowa no i niedawno osocze. Jest lepiej, to na pewno, ale to wciąż nie jest to. Za jakiś czas postaram się o drugi zastrzyk. Przez dłuższy czas po operacji nie będę mógł już tak mocno pracować nad pośladkiem z racji zarówno niepełnosprawności, jak i skupieniu się na rehabilitacji.

Z jednej strony człowiek powinien się cieszyć, że w końcu coś znalazł, ale z drugiej jakoś boli mnie to, że tylko potwierdziłem to co zawsze wiedziałem. Że mam słabe papiery na takie sportowe zabawy. Że gdyby nie one, to byłbym w stanie osiągnąć o wiele więcej. Niby sport to kontuzje, ale moje są bardziej przejebane od innych.

Oby się udało wrócić do pełni zdrowia. Naprawdę bym chciał jeszcze coś nabiegać. Wierzę, że nawet teraz, po dwóch pełnych sezonach, byłbym w stanie zbliżyć się do swoich wyników. Po prostu potrzebuję aparatu ruchu, który nie będzie mnie chronicznie boleć.
Obrazek
BLOG | KOMENTARZE
5KM-17:19 10KM-35:56 15KM-55:18 (M.Czas) 21.1KM-1:18:41 42.2KM-2:57:46
ODPOWIEDZ