INEMOSS 19:59

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
Mossar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1636
Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19

Nieprzeczytany post

Jako że to prawdopodobnie ostatnie sprinty pod górkę w tym roku i możliwe że w przyszłym roku też szybko do nich nie wrócę to krótkie podsumowanie. Ale na początek film z dzisiaj:

https://streamable.com/xvyxru

Dzisiaj było już ich niewiele bo koniec planu, czyli tylko 5 powtórzeń. Wczesniej dochodziło do 9 powtórzeń co zajmowało troche czasu przy 2-3min. przerwie. Czasem zdarzało mi sie zastąpić to treningiem na bieżni (kilka 50tek i dwie 100tki). Tych jednostek zrobiłem zrobiłem w sumie 15 (powinno być więcej ale nie zawsze nazywałem treningi w Garminie) i za każdym razem było fajnie ;)

Nie wiem czy to zasługa typowo tej konkretnej jednostki, ale mam wrażenie że po tych 4-5 miesiącach inaczej biegam. Jasne, czasem jest tak, że idę z rana na spokojną godzinkę, nie ma energii i mam wrażenie, że strasznie człapię, ale od pewnego czasu odczuwalnie biega mi się luźniej, przynajmniej przez pierwsze 20-30min. treningu. Stopa jest totalnie rozluźniona, biodra trochę bardziej wysunięte do przodu, jakoś tak chce się biegać.. chyba że czas już przekracza pół godziny. Wtedy ta technika siada.

Poza tym to była moja ukochana jednostka w tygodniu, bo spokojnego biegania było tylko 40 minut albo nawet dwie 20 min. przedzielone sprintami. Dzięki temu nie zdążyłem sie sforsować długim bieganiem, było luźno i przyjemnie wokół osiedla, a na koniec wisienka na torcie, czyli zapinkalanie.
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
Mossar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1636
Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19

Nieprzeczytany post

PARKRUN Katowice — 02.09.2023
21:43
received_3476900852574769.jpeg

28 SIERPNIA — 3 WRZEŚNIA, 2023

Pn: 24' (5:50/km, 66%) + 16' (4:50/km, 85%)

Trening z przymusu. Prostowaliśmy kuchnię z teściem (była L-ka, ale z racji zbliżającego się wielkimi krokami (albo kopnięciami) drugiego dziecka postanowiliśmy zwiększyć powierzchnię że tak powiem życiową i tę elkę wyprostować na ścianę. No i spodziewałem się, że teść sobie na luzie wypije kawkę i będzie koło 11.. A tu 22' treningu i telefon od żony "przyszedł". No to dzida do domu po 4:50/km. No i w sumie tak sobie myślę, że to takie dobre dla mnie tempo pod start na 10km. Tyle, że nie będę startował na 10km.

Śr: 10km z psem (5:59/km, 71%)

Trochę wymęczone, bo pies nie biegał latem z racji upałów i tak od 7km już strasznie zamulał. A nie bardzo chciałem go jakoś zbrodniczo ciągnąć, więc tak się tą końcówkę snuliśmy.


Czw: 40' (5:37/km, 66%) + 5x50 hill sprints

Bardzo bardzo lekkie i przyjemne 40 minut rozbiegania. Tak to lubię biegać. A na koniec jeszcze moja ulubiona jednostka, czyli 50tki pod górę sprintem. Oh yeah.

Sb: Parkrun Katowice (4:20/km, 88%)

No i jest życiówka, choć liczyłem na szybsze tempo. Celowałem raczej w 4:15/km, ale czegoś dzisiaj zabrakło. Zobaczymy jeszcze, może pod koniec września albo października będę najświeższy, najmocniejszy. Taki jest plan. Sub20 może być trochę poza zasięgiem, ale nie składam broni. Na pewno w planie sub21, a czy więcej się uda to zobaczymy.

BTW, byłoby na pewno lepiej gdyby pan Amerykanin, z którym znowu biegłem, nie został z tyłu. Gdybym miał się z kim ścigać to na pewno dzisiaj jeszcze z 15 sekund mógłbym urwać.

Serpień z dystansem 154km. Poza urlopowym czerwcem w gorach kazdy miesiąc to dodatkowe 10km. Kwiecień 124, Maj 132, Lipiec 144, Sierpień 154.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
Mossar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1636
Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19

Nieprzeczytany post

4 — 10 WRZEŚNIA, 2023

Pn: 7km (5:46/km, 72%)

Bez historii. Luźne po parkrunie.

Śr:
2km rozgrzewki (trucht + skipy, wymachy)
3x300 po ~50s.
1km truchtu


Pierwsze powtórzenie w 49.7, drugie 49.8. Za każdym razem pierwsze 150m mega luźno, a potem już trochę dowożenie na zmęczeniu. Najbardziej odczułem to przy trzecim powtórzeniu (51.4s), gdzie pierwsze 100m zacząłem znowu bardzo luźno i szybko, a potem już była mordownia. Ostatnie ~80m już dobiegałem wolno i tu myślę, że straciłem spokojnie z sekundę albo i więcej. Co też widać na wykresie, bo każde z powtórzeń wygląda tak, że najpierw jest ~2:30/km, potem druga seta to 2:35-2:40, a ostatnia już 2:50 i wolniej. Czwartego nie robiłem, bo na bank byłoby wolno. Mam wrażenie, że 5x150 to będzie dla mnie dużo łatwiejszy trening, na pewno nie będę tak konał.

Pt: 7km (5:20/km, 75%)

Kurczę chyba wolę jednak takie szybsze rozbiegania. Nie wiem czy dla dobrych wyników potrzebuję choć jednego longa, może potrzebuję, ale skoro planuję teraz trochę podciągnąć intensywność to muszę zejść z czegoś co mnie najbardziej męczy mięśniowo, czyli z dłuższych wolnych biegów.

Sb: Bieg Trzeźwości 2km

W sumie jeszcze nie wiem czy będę biegł to na maksa z zamiarem zrobienia sub8:00, czy raczej potraktuję jako część treningu i zrobię jakieś 2x2km albo 3x2km. Zobaczymy jutro. Na ten moment raczej celuję w to drugie. Trochę tutaj bazuję na tym co proponował @Rolli a trochę jednak merguję to co wynika z dyskusji w temacie o 5km w sub20 i tego co miałem jeszcze na ostatnie tygodnie w planie Nagórka*, czyli 15' BS + 2x10' (p. 3' spacer/trucht) + 5' trucht + 8x1' (p. 3') + 10' BS. Tzn. ja już ten plan przerobiłem do końca, ale próbuję jeszcze coś sklecić na miesiąc/dwa.

* https://www.maratonypolskie.pl/mp_index ... n=8&code=9
Awatar użytkownika
Mossar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1636
Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19

Nieprzeczytany post

Bieg Trzeźwości Gliwice, 2km — 09.09.2023
7:46

Fajne takie 2km. To już są powoli te odczucia co przy piątce, ale nie cierpisz tak długo. W sumie z czasu jestem całkiem zadowolony, zająłem 4 miejsce i trochę mi się ambicja włączyła jak zobaczyłem, że przede mną wbiegł na metę gość lat 55+. No ale potem sam powiedział, że on półmaratony lata 4:00/km. Bieg na 6km wygrał gość w vibramach o.0

Nie biegłem na maksa. Ci co zajęli pierwsze 3 miejsca na tyle mnie odstawili, że nie miałem kogo ścigać i włączyłem turbo dopiero na ostatnim 150m. Na pewno dałoby się tu urwać trochę, może nawet sub7:30, ale tego już pewny nie jestem. Na pewno jestem zadowolony, że nie poleciałem hurraoptymistycznie za tymi co ruszyli pierwsi. Wtedy by mnie zgasiło, bo to pewnie było jakies 3:30/km. Z drugiej strony po 2 minutach zegarek mi pokazywał, że aktualnie biegnę 4:05/km i musiałem się trochę pobudzić. Niemniej plan był właśnie taki, asekuracyjnie biec 4:00/km i zobaczyć czy potrafię szybciej.

Zresztą zacząłem biegać bo zobaczylem u mojego dziadka (obecnie 94 lata) dyplom z biegu na 3km w czasie 9:59. Pomyślałem że moze to byc fajna motywacja, pobić wynik dziadka. Teraz wiem, że to nie takie proste i jeśli będę chciał biegać 3km po 3:20/km to jeszcze długa droga. Może nigdy tego nie zrobię choć prędzej sie spodziewam kiedyś mocnych wyników na 1/2/3km niż na 5 czy 10.
Awatar użytkownika
Mossar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1636
Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19

Nieprzeczytany post

Z jednej strony fajnie, bo mam urlop (zaległy z 2022), z drugiej strony tylko wracam z biegania to gipsuje, maluję, noszę.. urlop Polaka. Czyli głowa odpoczywa od pracy, ale mięśniowo orka.

11 — 17 WRZEŚNIA, 2023

Pn: 7km z psem (5:25/km, 75%)

No czyli będę mógł sobie od jesieni robić takie rozbiegania z psem. Myślę że dla niego im szybciej tym lepiej (6:00 wydaje się dla psa strasznie niekomfortowe, to jest takie tempo że on nie wie czy ma iść czy biec). Przy 5:25 już mu jest lepiej, ale na pewno musi wrócić do formy, bo przez lato nic nie biegał i koło 5 kilometra juz mu się nie chce.

Śr: 4x300 (48.7, 49.2, 50.4, DNS)

Niestety znów sie nie udało zrobić 4 powtórzeń. Byłem po dwóch dniach delegacji, ciągłego siedzenia, słuchania prezentacji i obżerania się wieczorem i zaskakująco mocno mnie takie nicnierobienie zmęczyło. Te pierwsze dwa powtórzenia bardzo fajne, przy trzecim, cóż.. no przynajmniej dobiegłem blisko granicy 50s, ale już nawet wtedy mnie przy tej pogodzie i słońcu łapały zawroty głowy i miałem poczucie, że dwójki już sie absolutnie wyprztykały z paliwa. Że tam już nie ma na czym pchać. Więc niestety znowu postanowiłem nie podchodzić do ostatniego powtórzenia. Trudno.

Nie załamuję się, czasy lepsze, za tydzień w ramach odpoczynku 5x150 a za 2 tygodnie może w koncu te 300tki wejdą tak jak bym chciał. Powinny, bo nawet po tym tygodniu widzę różnicę. W sumie to nawet tego dnia gdybym nie leciał na sub49 tylko sub50 to zrobiłbym te 4 powtórzenia.


Pt:
12' (5:58/km, 66%)
3x2000 po 4:25/km (p. 4')
5' do domu


Pierwszy w 4:23/km, celem było trzymać się 4:25/km, co też udało się jeszcze w drugim powtorzeniu. Trzecie już 4:28/km, ale tu na moją obronę dwa czynniki utrudniające: zaczął mnie brzuch boleć po śniadaniu i robiłem nawrotkę w połowie. Także no raczej spoko. Średnie tętno kolejno 86%, 88%, 88%.

Jeszcze taka ciekawostka. Nigdy nie biegłem 10km na maksa, więc moją "życiowką" na tym dystansie pozostaje jakieś ~52min. sprzed 3 lat. No i tutaj z całości byłem na tyle blisko średniego tempa 5:00/km, że gdybym dokręcił te 10km to by pewnie była "życiówka". No i w sumie mógłbym sobie kiedyś iść gdzieś przebiec to 10km, rozprawić się z barierą 50min. No ale raczej nie widzę sensu. Jeśli będę startował na 10km to po to, żeby zrobić sub45, co w sumie powinno być za niedługo w zasięgu.

Nd: 7.5km (5:17/km, 77%)

Test świeżo otwartego Stawu Kalina.
Awatar użytkownika
Mossar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1636
Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19

Nieprzeczytany post

Ostatnio trochę ciekawszy trening robię, więc pozwolę sobie w mniejszych partiach.

17.09.2023
7.5 km (5:17/km, 76%)

Rozpoczęła się dla mnie nowa era, czyli bieganie po zrewitalizowanym Stawie Kalina. No dobra, w większości wokół, ale po też się da, bo środkiem idzie grobla w kształcie litery T. Jak widać wyżej postanowiłem rozbiegania biegać sporo szybciej, na poziomie 5:20-25/km. Tutaj wyszło akurat 5:17/km, trochę za bardzo się wkręciłem w to, że mój ukochany staw znów otwarty.

19.09.2023
2km BS (5:43/km, 63%)
8x400 T5, p. 90" trucht (4:07/km, 4:06, 4:07, 4:09, 4:10, 4:03, 4:09, 3:24)
1.5km do domu


Przyjąłem, że nie ma co się pierdzielić i obecnie moje T5 to ma być 4:05/km i koniec. Tak żebym podobny trening za miesiąc zrobił na tempie <4:00. Wyszło fajnie, dosyć lekko, czasem za bardzo w kierunku 4:10, ale trudno. Jeśli zastanawiacie się czemu 3:24/km na ostatnim okrążeniu to odpowiedź jest prosta: wokół stawu jeździł na rowerze mój teść. Zaczął mi sprawdzać tempo, podawać je w km/h i włączył mi się tryb rywalizacji po 200m. Przycisnąłem i wyszła 400tka w 1:20. Może trochę niemądre, ale czasem mózg tego potrzebuje. Swoją drogą miało być 5x150 dzisiaj ale caly dzień lekko pada.

Zrzut ekranu 2023-09-19 o 13.07.43.png

Co dalej? W czwartek najprawdopodobniej coś lekkiego, może nawet sporo wolniej niż to 5:20/km, a w sobotę pewnie 2x3000 po 4:20-25/km.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Ostatnio zmieniony 04 paź 2023, 14:46 przez Mossar, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Mossar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1636
Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19

Nieprzeczytany post

Miałem mały wypadek przy pracy, bo zaorałem sobie coś w biodrze/lędźwiach w dzień urodzin tesciowej. Taki dziki dzień, sporo aktywności bez żadnej rozgrzewki, poszedłem gonić za synem podczas jazdy rowerowej wokół stawu bez rozgrzewki i potem jak taki zasiedziany wstałem na urodzinach to poczułem ból. Nie ma co więcej tego rozstrząsać, kilka dni to musiałem zregenerować i wróciłem do biegania w trochę spokojniejszym wydaniu.

27.09.2023
6.2km (5:30/km, 72%)

29.09.2023
7.2km (5:33/km, 72%)

30.09.2023
2km rozgrzewki (5:54/km, 62%)
3x2km (4:28/km, p. 3' w marszu)
1km do domu


Wszystko robione na lekkim hamulcu, żeby nie przesadzić. Te 2km teoretycznie troszkę wolniejsze niż te poprzednie, ale odczuciowo luźniejsze. Szczerze mówiąc myślę że dopiero teraz to mógł być ten cały lactate threshold, o ile mnie intuicja nie myli, bo oczywiście nie jestem ekspertem żeby wiedzieć to tak na 100%. Śr. tętna tych odcinków 83, 85 i 87%, czyli widać że z każdym odcinkiem wchodziło jednak ciężej.

W przyszłym tygodniu juz w planie 4x300 na stadionie, 2x3000 i rozbiegania. Zobaczymy jak to poukładam bo trochę deszczu prognozują, a poza tym muszę to zgrać z robotami remontowymi (tym razem wlasciwie już niekoniecznie remont a naprawa suszarki do ubrań i przygotowanie auta do sprzedaży).
Awatar użytkownika
Mossar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1636
Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19

Nieprzeczytany post

2.10.2023
4.5km Góra Hugona (5:49/km, 73%) + 2.5km wokół stawu (5:36/km, 76%)

Rozleniwiłem się z tym stawem. Wróciłem na swoje pagórki i troszkę na nich cierpiałem, ale tempo + tętno nie najgorsze jak na ten pagórkowaty teren. Latem biegałem tam >6:00/km i też cierpiałem. Potem już na dwa kółka wokół stawu, na zmęczeniu podbiegami, więc wchodziło ciężko.

4.10.2023
5x150m (p. 4' w marszu)

https://streamable.com/7jyp9a

Przyznam szczerze, że liczyłem na regularne odcinki po 21.xx i może jakiś jeden 20.xx. Potem jak to przeliczyłem to do takiego 20.50 bym musiał biec w tempie na sub14 na stówkę, czyli coś co umiem, ale raczej nie w ramach powtórzeniowego biegania. Zacząłem sobie od 150tki na dużym luzie tylko po to, żeby wyczuć odcinek i się wprowadzić w trening (23.4s). Potem najszybszy odcinek w 21.8s, następne już troszkę wolniej, bo 22.2s i 22.4s. Co mnie trochę zaskoczyło to fakt, że spodziewałem się lekkich nóg i totalnego luzu do ostatniego odcinka, a jednak już przy 4tym i 5tym czułem pewne zmęczenie. Oczywiście dużo dużo mniejsze niż przy 4x300, ale jednak było. Piąty odcinek w przeciwnym kierunku, bo przyszła szkoła i zaczęli rozstawiać pachołki. Biegłem więc po mokrej bieżni i na koniec mi wyjechała kosiarka, więc zwolniłem — jak na taki warun 23.2s to nie taki tragiczny rezultat. Generalnie liczyłem na lepsze czasy, ale biorę to na klatę.

Prawdopodobnie to ostatni stadion w tym roku, chyba, że się zdecyduję na te 5km po bieżni. Następne 2 tygodnie chciałbym robić głównie w mojej okolicy czyli na zmianę szybsze rozbiegania i jakieś akcenty (400tki, 2x3000, 5x1000, zobaczymy na co będę miał wenę).

Swoją drogą takie treningi jak to 5x150 czy wcześniej te 8x50 podbiegu to fajny przerywnik, gdy nogi są zmęczone dłuższym dystansem. Tu ma się odczucie, że mięśnie pracują trochę inaczej i jednocześnie męczysz się solidnie, ale odpoczywasz przed kolejnymi bardziej długodystansowymi akcentami.
Awatar użytkownika
Mossar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1636
Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19

Nieprzeczytany post

To jeszcze dorzucę dzisiejszy akcent, a potem już jakaś większa partia, bo pewnie powoli będę zmierzał do jakiegoś parkrunu.

6.10.2023
2km rozgrzewki
2x3km (4:29/km, p. 4' marsz)
1km do domu


Wiedziałem, że będzie ciężko, bo a) kurczę no mam trochę podmęczone nogi po tym 5x150 b) 2km wchodzą leciutko, ale ten dodatkowy kilometr już jest dla mnie nieco problematyczny. Tak czy inaczej przyjąłem, że robię to i koniec. Oba powtórzenia całkiem dobrze odczuciowo (86 i 88% tętno), tzn. nie kończyłem ich na jakimś zaoraniu, nie było dyszenia jak parowóz. Nie, była pełna kontrola, więc chociaż tyle, choć przyznam, że miło by było to jednak robić 4:20-25/km.

Myślę, że te treningi nie bardzo oddają gdzie jestem w tym treningu. Ostatnie 4 treningi to 3x2km, bieganie po Górze Hugona, 5x150 i teraz 2x3km, więc właściwie wszystkie mocniejsze niż takie typowe rozbieganie. To spowodowało, że trochę mi się to zmęczenie skumulowało, ale wydaje mi się, że wciąż to jest w ryzach.

Swoją drogą moja "życiówka" na 10km to wciąż jakieś niecałe 52 minuty sprzed 3 lat (+ robienie ~52 min. na 10km przy okazji treningów interwałowych). Czuję, że gdybym wystartował w końcu na 10km to bym to soliiiidnie poprawił. A gdybym jednak trenował bardziej pod dziesiątkę to jeszcze solidniej. Mam jednak taki plan, żeby na to 10km nie startować tylko sobie teraz to pobijać na treningach, a potem wystartować kiedyś dopiero po to, żeby zrobić sub40 xD Wiem wiem, teraz mi napiszecie, że zrób najpierw to 19:59 na piątkę, ale to jest tylko kwestia czasu, tu nie powinno być żadnej trudności jeśli będę biegać dalej, a ambicje mam większe niż to 19:59.
Awatar użytkownika
Mossar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1636
Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19

Nieprzeczytany post

7.10.2023
6.1km z psem (5:37/km)

Takie se dzien po 2x3km. Miałem zrobić dzień przerwy, ale w niedzielę pierdyliard spraw, więc ustaliłem, że cokolwiek pobiegnę w sobotę i w poniedziałek akcent.

9.10.2023
8x400m wokół stawu (po 1:31-33, p. 75" w marszu)

2. 0,40 km 1:33 3:54/km
4. 0,39 km 1:32 3:56/km
6. 0,40 km 1:32 3:52/km
8. 0,40 km 1:32 3:53/km
10. 0,40 km 1:33 3:56/km
12. 0,40 km 1:33 3:56/km
14. 0,40 km 1:33 3:55/km
16. 0,39 km 1:31 3:53/km

Dosyć trudne warunki dzisiaj, bo pada u nas konkretnie. Nie będę jakoś strasznie narzekał, bo lepsze to niż upał, ale wody sporo na tej trasce wokół stawu. Wydaje mi się, że podobny trening na stadionie byłby na fajniejszych tempach, może 3:40-3:45/km.

Przerwę dobierałem na czuja, tzn. planowałem tak jak @sultangurde robić minutę, ale czułem, że to nieco za krótko i naprawdę dokładnie tych 15 sekund więcej potrzebowałem, żeby we względnym komforcie rozpoczynać kolejne powtórzenia. Gdybym miał przerwę 1:30-1:45 to w ogóle byłby luzik, ale stwierdziłem, że 1:15 wystarczy.
Awatar użytkownika
Mossar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1636
Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19

Nieprzeczytany post

11.10.2023
7km (5:39/km, 74%)

Tu taka pierwsza oznaka, że z regeneracją ostatnio nie bardzo.

13.10.2023
2x2km (4:25/km, p. 3' marsz)

A tu druga. Odpuściłem trzecie powtórzenie, choć bardzo nie chciałem, bo to ostatnio jest taki mój core treningowy, a w przyszłym tygodniu chciałbym sobie strzelić parkruna. Niemniej musiałem odpuścić, bo ten ostatni miesiąc sie najwidoczniej skumulował i potrzebuję jakichś dwóch spokojniejszych treningów żeby siły wróciły. Pewnie tu sie skumulowało parę rzeczy, bo ostatnio syn nonstop zasypia 21:30 i nie miałem tych ~2h jedynego odpoczynku w ciągu dnia.

Także przyszłe kilka treningów to pewnie z dwa rozbieganka na samopoczucie, jeden akcent, ale raczej z tych spokojniejszych dla mojego organizmu (może 200tki? może znowu 400tki? Jeszcze zobaczę), a na koniec kolejnego tygodnia planuję parkrun. Potem może jeden jakiś dodatkowy tydzień ze startem, a następnie już chyba bedzie powoli witać nasze drugie dziecko ;)
Awatar użytkownika
Mossar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1636
Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19

Nieprzeczytany post

16.10.2023
2km rozgrzewki (5:39/km, 62%)
10x200m wokół stawu (p. 200m trucht)
1.2km do domu


Ciężkie ostatnio te dni coś.. Snu mało, stresu sporo, no ale co, takie jest życie. Ostatni, mocno stonowany akcent, czyli ani to jakieś szybkie tempo ani wielka trudność wytrzymałościowa. Takie przetarcie, bo pod koniec tygodnia będę leciał piątkę, a na ten moment czuję się wymęczony i chcę to zregenerować.

Tempa kolejnych odcinków:
3:59, 4:28, 4:01, 3:56, 3:58, 4:01, 3:53, 3:52, 3:54, 3:43

To drugie to chyba jakiś błąd gps, bo biegłem podobnie. Reszta taka jak miała być, czyli bardzo spokojna jak na 200m. Teraz już raczej tylko rozbiegania, ewentualnie z krótkimi rytmami. Nie będę już tego wrzucał. Następny wpis już raczej związany ze startem na 5km i prawdopodobnie zamykający na jakiś czas blog.
Awatar użytkownika
Mossar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1636
Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19

Nieprzeczytany post

Kończymy. Ostatni Parkrun.

Coś ostatnio mi się to bieganie posypało. Od tygodnia syn jest chory, ja jakoś nie umiem się zwlec z łóżka, kilka nocy w ogóle prawie nic nie spałem, bo siedziałem przy synu, którego nocami bolało ucho. Nie wiem czy to brak snu, odpoczynku czy może ten synowy wirusek też próbował sie kąsać moją odporność. Niby nie czuję się chory, ale jakoś sił w nogach brak.

Szkoda, bo tak z dwa, trzy tygodnie temu czułem moc. Rozbiegania wchodziły po te 5:20/km, akcenty fajnie rokowały, ale w tym tygodniu drastyczny spadek mocy. Ostatnie rozbiegania po 6:00/km i każdy krok jakiś taki jakbym robił coś czego nie lubię. Myślałem czy już nie olać tego parkrunu, ale stwierdziłem że co mi szkodzi.

Pierwszy kilometr jeszcze całkiem w miarę po 4:15/km, potem zaczęło spadać, ale stwierdziłem, że chociaż dowiozę jakąś niewiele poprawioną życiówkę. Na 4km uznałem że najzwyczajniej nie mam chęci walczyć o pojedyncze sekundy, skoro przygotowany byłem przynajmniej na sub21, i przeszedłem do marszu. Troche pochodziłem i dobiegłem w jakieś 22 z groszami.

Zobaczymy co w przyszłym tygodniu, jeśli rozbiegania wrócą na stare tory to jeszcze raz spróbuję, o ile zdążę. Jak nie to nie. Tak czy siak plan na przyszłość jest taki:

Jesień, zimę biegam sobie z psem. Wracam do tego co mi sprawia najwiecej frajdy, czyli las, potem śnieg i beztroskie bieganie z psiakiem. Tylko trochę szybciej niż ostatnio. Potem zobaczymy, sam nie wiem na co pozwoli mi dwójka dzieci, bo po prostu nie wiem jak będzie wygladać rozkład dnia z 4-latkiem i niemowlakiem. Z biegania rezygnować nie mam zamiaru.

Ale mam zamiar zrezygnować z pisania tego bloga. Do czasu pobicia któregoś z tych wyników:

400m: 1:00
1000m: 3:00
3km: 11:00
5km: 20:00

Jak cokolwiek z tego pobiję i będę chciał progresować dalej to wtedy tu wrócę. Jeśli pierwsza będzie 400ta to sprawa będzie całkiem jasna, wrócę tu z treningem krótkodystansowym i w nim się bedę probował rozwijać. No bo jak będę w stanie biegać poniżej minuty 400m, a piątka wciąż będzie powyżej 20 minut to, cóż, nie wiem czy jest sens wyważać otwarte drzwi.
Awatar użytkownika
Mossar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1636
Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19

Nieprzeczytany post

Listopad i grudzień praktycznie bez biegania, z jakimś małym podrygiem mikołajkowym, ale potrzebowałem tej przerwy żeby skupić się na innych sprawach i zatęsknić za bieganiem. Mocniej wkręciłem się w książki, nawet załapałem jakieś współprace recenzenckie od wydawnictw, a czytanie przy niemowlaku to chyba najłatwiejsza do ogarnięcia rzecz. Córka na kolanach, kawka z boku, w ręce czytnik i tak można żyć.

Do bloga jako tako nie wracam, bo nie widzę sensu, żeby znowu przez pół roku zanudzać Was treningiem do 20min na piątkę, ale taki kwartalny update mogę zrobić.

Nie spodziewałem się takiej zimy, ale nawet to dobrze na mnie podziało, bo wróciłem do tego biegania totalnie na luzie i bez oczekiwań. Raz wieje, raz jest -15, raz się ślizgam, ale cały styczeń regularnie biegam i to się póki co dla mnie liczy. Czuję się już calkiem pewnie po tych 3 tygodniach i plan jest taki, żeby nie tylko biegać regularnie, ale żeby do marca/kwietnia już mieć taką w miarę sympatyczną bazę. Czyli po prostu chciałbym wiosną latać sobie te moje rozbiegania 7-8km po 5:20/km bądź szybciej i żeby tętno wtedy było na poziomie gora 75%. Jak tak będzie to powinno pójść na luzie. A jest na to spora szansa, bo dzisiaj 5:40/km przy 72% po śnieżnej nawierzchni, choć muszę przyznać, że taka mocno ubita śnieżna nawierzchnia jest całkiem przyjemna do biegania. Co innego jak w czwartek miałem totalną chlapę, roztopy i lód.
Awatar użytkownika
Mossar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1636
Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19

Nieprzeczytany post

Kurczę, do rozpisywania tu swoich jednostek nie zamierzam wracać, bo nie ma w nich wiele ciekawego. Ot rozbiegania po 5:30-5:40/km na dużym luzie, ale z zaznaczeniem, że nie przekraczam 8km (bo nie mam czasu, ale to się może zmieni*). Raz w tygodniu wrzucam podbiegi (zwykle 100/150m po 6-10 razy), mam wrażenie, że to moja pięta achillesowa, więc pracuję nad tym. I luźne rytmy, żeby jednak nogi pamiętały te tempa 3:30-4:00/km. Zwykle ~30km/tyg, nic wielkiego, ale czuję, że wciąż jestem na poziomie, na którym byłem jesienią, czyli okolice sub22 na 5tkę. A to mnie pozytywnie nastraja, bo miałem przerwę, biegam sobie rekreacyjnie, więc jeśli wiosną podkręcę trochę ten trening to będzie dobrze.

W kwietniu w mojej okolicy jest bieg na 2km, w maju mila na stadionie - na pewno będę chciał się sprawdzić na takich dystansach. Na 2km chciałbym pobiec bliżej granicy 7min., zobaczymy na ile starczy pary. A mila? Nie mam bladego pojęcia na ile mogę sobie pozwolić na stadionie. Pewnie przesadzę i zgasnę xD No i typowo, co jakiś czas parkrun. Może w końcu jakaś dziesiątka. WOŚPowe 7km poszło mi nieźle (jak na start zimą po 2-miesięcznym niebieganiu) to może coś sensownego wykręcę na 10.

* pies ma lęk separacyjny i ćwiczę z nim zostawanie samemu w domu bez nerwów, szczekania, itd. Obecnie jestem na etapie 45min. Plan jest taki, że kolejne tyg. będę go już zostawiał na 1h i dłużej to w sumie idealny czas, żeby wtedy w końcu biegać coś dłuższego.
ODPOWIEDZ