INEMOSS 19:59
Moderator: infernal
- Mossar
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1636
- Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19
Kurcze, syn jakaś okropna infekcja i od trzech dni mamy masakryczne noce. Tak więc podchodziłem do dzisiejszego startu bez żadnych oczekiwań. Ustaliłem tempo 5:00min/km i biegniemy tak se.
Nie lubię tej trasy, sporo podbiegów, a ja na podbiegach czuję się źle. Tzn. pewnie każdy tak ma, ale czuję że muszę popracować nad siłą biegową. Pierwsza połowa dystansu w założonym tempie, średnio coś w stylu 4:58. Potem jest taki solidny długi podbieg i tam mnie zaorało. Trzymałem to tempo ok. 5:00, ale oddech zaczynał niebezpiecznie przyspieszać. Dociągnąłem do 4km z poczuciem, że nic więcej nie wyciągnę. Na szczęście mam silny mental i ostatni kilometr pobiegłem 4:29 . Ciekawostka: wg Garmina ostatnie 50m przyspieszyłem do 2:03min/km :D
Wyszło więc 24:03. Szkoda że nie 23 z przodu, lepiej bym się czuł. Wniosków z tego nie wyciągam żadnych. Popracuje jeszcze w grudniu mocno, podobnie jak w ostatnich dwóch tygodniach i spodziewam się dużo solidniejszego wyniku w styczniu, o ile warunki i zdrowie pozwolą. Docelowo 22.xx, ale nie wiem czy zrobię w miesiąc minutowy progres. Wydaje mi się, że powinno się udać, ale wszystko wyjdzie w praniu.
Tak czy inaczej plan jest taki. Teraz jeszcze próbuje coś ugrać na wyższej intensywności, ale już powoli chcę wrzucać większy kilometraż. Czyli dwa homeopatyczne biegi z psem na pasie, jedno wybieganie do 10km na trochę wyższej intensywności i jeden akcent, najlepiej chyba mnie działają powtórzenia. Ostatnio było 6x500 na dobrze rokującym tempie, może do stycznia dojdę do 5x1000 w 4:30.
viewtopic.php?p=1087487#p1087487 - Komentarze
- Mossar
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1636
- Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19
Zima zaskoczyła drogo.. biegaczy. W ciągu ostatnich 4 dni biegałem 3 razy, ale stosunkowo krótkie odcinki 5-7km, bo śnieg u mnie mocno daje się we znaki. Weekendowe bieganie z psem bardzo przyjemne na luzie, po koło 6km na trening na tempach 5:45-6:00, co uznaję za niezły wynik biorąc pod uwagę śnieg.
Dzisiaj miałem zaplanowane BNP na trzech tempach: 5:50, 5:20 i 5:00. Miało być 7-8km, ale dzisiaj na chodnikach jest najgorzej i musiałem zmniejszyć ten kilometraż i niestety nie dałem rady wejść na to 5:00. Generalnie tempo 5:20 przy tym lodzie, zaspach i butach trailowych już mi mocno dawało się we znaki. Noga się ciągle ślizgała, kadencja niziutka, więc nawet te 5:50 + 5:20 było dosyć mocnym akcentem.
Także generalnie nie jest źle. Najważniejsze, że biegam i że te tempa w odniesieniu do warunków są całkiem ok. To czego brakuje to kilometraż, ale w piątek planuję coś dużo spokojniejszego, ale dłuższego. Miejmy nadzieje, że nie będzie waliło śniegiem w twarz i nie będzie przesadnego wiatru.
Tak czy inaczej uwielbiam biegać w śniegu. Z jednej strony trening jest dosyć daleki od zamierzonego, ale biega mi się przyjemnie, endorfiny buzują.
Edit: Co do zmiany nazwy bloga. Aktualnie biegam po marne 20km na tydzień. Jestem przekonany, że nie przekraczając 30km jestem w stanie dojść do 21-22min na piątkę. Nie mam pojęcia jak dalej będę progresował, ale wstępnie przyjąłem sobie taki cel, żeby osiągnąć to 19:59 nie przekraczając 40km/tyg. Sądzę, że to jak najbardziej możliwe.
viewtopic.php?p=1087487#p1087487 - Komentarze
- Mossar
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1636
- Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19
To trenujemy dalej. Pogoda pokrzyżowała plany, ale stwierdziłem, że nie ma spiny - zamiast planowanych jednostek będę biegał taką śnieżną pseudosiłę biegową, bo inaczej tego nie potrafię nazwać. Mimo butów trailowych noga grzęźnie, kadencja musi być zwiększona, a tempo niższe, choć o dziwo z tym tempem nawet nie było tak źle.
W większości biegałem 5-6km, ale za to częściej, bo 2x miałem taką sytuację, że biegałem dzień po dniu. Szkoda mi, że nie udało sie choć raz wyjść na jakieś 9-10km, ale sytuacja firmowa mi nie pozwoliła. Non stop jakieś wigilie firmowe, spotkania firmowe. Jeszcze mieliśmy zajęcia z komunikacji dla team leaderów i dowiedziałem się, że jestem najbardziej ekstrawertyczny z naszej firmowej ekipy + cechuję się jednym z najniższych wyników w kwestii spostrzegawczości, przestrzegania zasad, ostrożności i systematyczności. Nieeeee może być :D Prowadzący zalecił mi, żebym tą systematyczność ćwiczył właśnie w pierwszej kolejności podczas biegania.
Zimowe BNP - 2.5km 5:47min/km + 2.5km 5:22min/km + 1km 4:52min/km
Na początku tego zimowego ataku próbowałem podobnego BNP i nie dałem rady w tym śniegu pobiec więcej niż to 5:20. Dzisiaj okazuje się, że to dodatkowe 4:50 weszło już bez problemu. Traktuję to jako postęp i oznakę adaptacji do tych specyficznych śnieżnych warunków. Jestem ciekawy jak będą wyglądały moje treningi pod koniec roku, na początku stycznia jak już będziemy mieli po 10 stopni i 0 śniegu, bo wydaje mi się, że powinienem wejść na poziom gdzie 5:30min/km będzie komfortowym, spokojnym tempem treningu.
W większości biegałem 5-6km, ale za to częściej, bo 2x miałem taką sytuację, że biegałem dzień po dniu. Szkoda mi, że nie udało sie choć raz wyjść na jakieś 9-10km, ale sytuacja firmowa mi nie pozwoliła. Non stop jakieś wigilie firmowe, spotkania firmowe. Jeszcze mieliśmy zajęcia z komunikacji dla team leaderów i dowiedziałem się, że jestem najbardziej ekstrawertyczny z naszej firmowej ekipy + cechuję się jednym z najniższych wyników w kwestii spostrzegawczości, przestrzegania zasad, ostrożności i systematyczności. Nieeeee może być :D Prowadzący zalecił mi, żebym tą systematyczność ćwiczył właśnie w pierwszej kolejności podczas biegania.
Zimowe BNP - 2.5km 5:47min/km + 2.5km 5:22min/km + 1km 4:52min/km
Na początku tego zimowego ataku próbowałem podobnego BNP i nie dałem rady w tym śniegu pobiec więcej niż to 5:20. Dzisiaj okazuje się, że to dodatkowe 4:50 weszło już bez problemu. Traktuję to jako postęp i oznakę adaptacji do tych specyficznych śnieżnych warunków. Jestem ciekawy jak będą wyglądały moje treningi pod koniec roku, na początku stycznia jak już będziemy mieli po 10 stopni i 0 śniegu, bo wydaje mi się, że powinienem wejść na poziom gdzie 5:30min/km będzie komfortowym, spokojnym tempem treningu.
viewtopic.php?p=1087487#p1087487 - Komentarze
- Mossar
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1636
- Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19
~6km (5:34min/km) +3x100 po ~2:35min/km
Kurczę jakoś mi ostatnio tempo tych spokojnych rozbiegań podskoczyło. Wygląda na to, że wystarczyło 2 miesiące pobiegać regularnie te 3-4 razy w tygodniu po ~6-7km i progres jest jak na dłoni. Plus bardzo mocno ograniczyłem słodycze, nie wiem czy to może mieć wpływ. No w sumie może, bo chyba schudłem 2kg (obecnie ~75kg przy 1.83m).
No i dodałem sobie jeszcze takie trzy luźne przyspieszenia. Nie jestem w stanie ocenić jakie dokładnie tempo, bo wiadomo że przy sprintach zegarki nie są zbyt dokładne. Po rozpędzeniu się pokazywało 2:30. Lubię sobie biegać takie odcinki, bo mi łechtają ego xD Tzn. 2:30min/km to nie jest jakieś wybitne tempo, ale biegłem to sobie na luzie bez przeciążania się, właściwie bez jakiegoś wielkiego przyspieszania.
Po świętach lecimy dalej. Śnieg topnieje, więc czas i na dłuższe treningi i na mocniejsze jednostki. Chyba zostanę na jakiś czas przy BNP. Mam poczucie, że interwały po 400/600m nie są treningiem pod to czego mi aktualnie brakuje (choć oczywiście jako amator mogę się mylić). Za to przy BNP czuję, że celuję właśnie w wytrzymałość na tempach, na których mam zamiar biegać. Więc takie jednnostki jak 2.5km 5:50 + 2.5km 5:10 + 2.5km 4:45 to na pewno jest coś co chciałbym uskuteczniać.
viewtopic.php?p=1087487#p1087487 - Komentarze
- Mossar
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1636
- Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19
7.60km (5:26min/km)
Może trudno w to uwierzyć, ale to mój drugi najdłuższy bieg tego roku (we wrześniu 8km 5:55min/km). Ostatnim razem przebiegłem 9km półtora roku temu w marcu 2021, a >10km styczeń 2021. Co ciekawe można by z tego wnioskować, że wtedy byłem w lepszej formie, ale to zupełnie nie jest prawda. Ostatni tydzień biegania to niby tylko 24km (a wcześniejsze tygodnie po ~20km), ale tempa treningów kolejno 5:27, 5:34, 5:51, 5:26, a takich temp treningowych już dawno nie miałem (zaznaczając, że to bieganie dosyć spokojne, może czasem żwawsze, ale spokojne).
Niemniej jednak zamierzam to zmienić. Pasuje mi robienie większości treningów po ~6km, skupiać się bardziej na intensywności, jakości tego biegu, technice, ale dobrze by było, żeby raz w tygodniu jednak wrzucić coś pomiędzy 8 a 11km typowo pod wytrzymałość. Z zaznaczeniem, że chciałbym, żeby to było jednak na takim troszkę żwawszym tempie, a te biegi z psem wolałbym robić regeneracyjnie 5:50-6:10. Docelowo taki tydzień składałby się z dwóch luźnych rozbiegań z psem, jednego bodźca (aktualnie BNP) i jednego żwawszego wybiegania.
Dodaję jeszcze dzisiejszą kadencję, bo wydaje mi się ciekawa. Mam wrażenie że im dłużej biegnę tym bardziej próbuję odciążać się mięśniowo skracając krok i zwiekszając kadencję. Mam taką tendencję, że zwykle biegam na dosyć niskiej kadencji (160-165), a tu widać, że jednak trochę podświadomie ją zwiększam po czasie.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
viewtopic.php?p=1087487#p1087487 - Komentarze
- Mossar
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1636
- Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19
Coś tam pobiegałem jeszcze na luzie po mieście, a dzisiaj...
1.5km truchtu + 4.2km Sylwestrowy Bieg Charytatywny (4:52min/km, BNP)
Tak mnie wczoraj naszło, że mogę olać bieganie u siebie i podjechać na taki charytatywny bieg. Zanieśliśmy figurki dinozaurów chłopakowi, dla którego była zbiórka, polatałem obok syna przy jego rowerku i ruszyłem. Od początku uznałem, że to nie jest start tylko takie coś w stylu BNP a właściwie po prostu negative split. Po kolei kilometry: 5:03, 4:54, 4:54, 4:44, a na koniec jeszcze sobie przyspieszyłem poniżej 4:00min/km. Garmin jak zwykle pokazał maksymalne 2:35min/km, ale chyba przekłamane trochę, bo nie czułem, żebym aż tak przyspieszał.
No i nic. Teraz trenujemy do marca/kwietnia i wiosną próbuję atakować te 22 minuty.
1.5km truchtu + 4.2km Sylwestrowy Bieg Charytatywny (4:52min/km, BNP)
Tak mnie wczoraj naszło, że mogę olać bieganie u siebie i podjechać na taki charytatywny bieg. Zanieśliśmy figurki dinozaurów chłopakowi, dla którego była zbiórka, polatałem obok syna przy jego rowerku i ruszyłem. Od początku uznałem, że to nie jest start tylko takie coś w stylu BNP a właściwie po prostu negative split. Po kolei kilometry: 5:03, 4:54, 4:54, 4:44, a na koniec jeszcze sobie przyspieszyłem poniżej 4:00min/km. Garmin jak zwykle pokazał maksymalne 2:35min/km, ale chyba przekłamane trochę, bo nie czułem, żebym aż tak przyspieszał.
No i nic. Teraz trenujemy do marca/kwietnia i wiosną próbuję atakować te 22 minuty.
viewtopic.php?p=1087487#p1087487 - Komentarze
- Mossar
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1636
- Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19
Co było w 2022?
W tym 2022 roku pierwsza połowa roku była bardzo chaotyczna. Biegałem bez zegarka, nieregularnie, krótkie dystanse i zwykle wolno z psem na pasie. Potrzebowałem tego po dwóch latach nawracającego bólu stopy. Myślę, że olałem w ogóle jakiekolwiek cele wynikowe. Chciałem mieć z tego frajdę, wyjść z domu i trochę odpocząć od pracy programistycznej przed komputerem.
Jakoś pod koniec wakacji poczułem, że ból już nie wraca, czuję się dobrze i może warto zacząć coś tam sensowniej biegać. Niestety nie od razu mogłem wejść w rytm, bo syn szedł do przedszkola i dostaliśmy w twarz wrześniem i październikiem pełnym glutów w nosie, bólu gardła i kaszlu. Właściwie dopiero w listopadzie wszedłem na kilometraż >=80km miesięcznie, wcześniej to były zupełnie śmieszne wartości.
Co w 2023? Poprawić piątkę, sprawdzić się na stadionie.
Aktualnie jestem na poziomie 23:xx na 5-tkę. Żaden to czas do chwalenia się. Planuję w następnych miesiącach zrobić 22:xx tak po prostu pomiędzy treningami, a potem dociągnąć chociaż do 21:xx choć przyznam, że chciałbym się jeszcze w tym roku zbliżyć do tego 19:59.
Jeśli chodzi o bieganie to na pewno wiosną (W KOŃCU!) będę chciał się porządnie sprawdzić na krótkich dystansach. 200/400m na stadionie. Może nie będę od razu pałował na 100% tylko zrobię sobie jakiś 1, 2 treningi wprowadzające. Na 200m sytuacja jest prosta. Celuję po prostu w sub30. Na 400m już jest trudniej, bo nie umiem tego wyczuć na ten moment. <1:10 biegłem sobie kiedyś na chodniku w Pegasusach nie na maksa, więc na pewno jakaś rezerwa jest, ale jaka to nie mam pojęcia. Tak czy inaczej marzy mi się przebiec ten dystans w 59 sekund, ale to prawdopodobnie nie będzie do zrobienia od tak. No i jeszcze w styczniu takie luźne sprawdzenie się na 500m (nie ma maksa), żeby ocenić potencjał na 1km.
A plan treningowy? Trochę bazując na internetowych gotowcach po prostu stawiam póki co na 3-4 treningi w tygodniu. Jeden na pewno luźny z psem na pasie, pewnie w moim lesie. Jedno wybieganie około 10km, przynajmniej taki jest plan. Jeden akcent: na następne 2 miesiące planuję głównie BNP. Ten czwarty ewentualny bieg na wyczucie: albo luźny z przebieżkami albo jakiś spokojniejszy cross. Jeszcze to będę doprecyzowywał. Tak czy inaczej sądzę, że te sub22 powinno się udać biegając maksymalnie te ~25km/tyg, a potem pewnie naturalnie się to zwiększy, ale wciąż spodziewam się nie przekraczać ~35.
A tutaj na forum już nie będę wrzucał jakichś losowych treningów. Na ten moment planuję wrzucać taki zbiorczy raport co 2 tygodnie. Sam dzięki temu zobaczę jak się układa te moje bieganie na przestrzeni kolejnych tygodni.
viewtopic.php?p=1087487#p1087487 - Komentarze
- Mossar
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1636
- Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19
Miało być co 2 tygodnie, ale uznałem, że zapomnę po dwóch tygodniach co robiłem, więc będzie co tydzień.
2 - 8 STYCZEŃ, 2023
Poniedziałek: 6km z psem (5:37min/km)
Środa: 7.1km (5:39min/km) + 2.3km biegania truchtem za synem na rowerku
Piątek: 3.1km BS (~5:50min/km) + 6x100m podbiegu (4-5min/km) + 3x100m szybciej
Sobota: zlecenie ślubne, wykończony zasnąłem o 3, syn obudził o 7
Niedziela: 4.4km z psem regeneracyjnie (6:12min/km)
Dystans: 24.77km
Do piątku całkiem spoko. Optymistycznie zakładałem w niedzielę akcent, ale po tym ślubie już wiedziałem, że nic z tego. Lepiej sobie potruchtać trochę, a w następnym tygodniu przycisnąć z intensywnością. Miało być więcej niż to 4.4km, ale plan był taki, że wychodzę z psem 30 minut przed parą młodą, która przyjeżdża do nas podpisać umowę i wracam 10 minut po ich przyjściu (żeby mogli się ogarnąć, usiąść póki przyjdzie nasz narwany pies). To miało mi dać z 35-40 minut truchtu, ale za późno wyszedłem i wyszło jak wyszło.
Co do tego truchtu za rowerkiem to mój syn to pasjonat roweru. Jak zaczął po 1.5 roku na biegówce tak zupełnie zaorał już z dwie biegówki i od wieku 2 lat i 10 miesięcy jeździ na pedałach bez bocznych kółek. Jakby mógł to wychodziłby codziennie na 2 godziny, zresztą do przedszkola też jeździmy na rowerze, bo inaczej nie wyjdzie. Tempo jeszcze nie jest jakieś zawrotne, ale jako, że jeździmy głównie po lesie to albo wlecze się po ziemi i korzeniach albo wpada na równy chodnik i jedzie <5:00min/km. Myślę, że jeszcze z rok, ogarnie trochę ciągłość tej jazdy i będę mógł z nim wychodzić na bieganie
W tym tygodniu zaczynam chyba od akcentu, pewnie BNP jakiegoś rodzaju. Potem wybieganie i rozbieganie bądź odwrotnie. Zobaczymy czy będę robił 4 jednostkę czy już się nie zmieści. BTW żona kupiła 3 miesięczny pakiet ćwiczeń i staram się jej towarzyszyć. Dużo na nogi, pośladki, więc może i tu odczuję jakąś różnicę.
2 - 8 STYCZEŃ, 2023
Poniedziałek: 6km z psem (5:37min/km)
Środa: 7.1km (5:39min/km) + 2.3km biegania truchtem za synem na rowerku
Piątek: 3.1km BS (~5:50min/km) + 6x100m podbiegu (4-5min/km) + 3x100m szybciej
Sobota: zlecenie ślubne, wykończony zasnąłem o 3, syn obudził o 7
Niedziela: 4.4km z psem regeneracyjnie (6:12min/km)
Dystans: 24.77km
Do piątku całkiem spoko. Optymistycznie zakładałem w niedzielę akcent, ale po tym ślubie już wiedziałem, że nic z tego. Lepiej sobie potruchtać trochę, a w następnym tygodniu przycisnąć z intensywnością. Miało być więcej niż to 4.4km, ale plan był taki, że wychodzę z psem 30 minut przed parą młodą, która przyjeżdża do nas podpisać umowę i wracam 10 minut po ich przyjściu (żeby mogli się ogarnąć, usiąść póki przyjdzie nasz narwany pies). To miało mi dać z 35-40 minut truchtu, ale za późno wyszedłem i wyszło jak wyszło.
Co do tego truchtu za rowerkiem to mój syn to pasjonat roweru. Jak zaczął po 1.5 roku na biegówce tak zupełnie zaorał już z dwie biegówki i od wieku 2 lat i 10 miesięcy jeździ na pedałach bez bocznych kółek. Jakby mógł to wychodziłby codziennie na 2 godziny, zresztą do przedszkola też jeździmy na rowerze, bo inaczej nie wyjdzie. Tempo jeszcze nie jest jakieś zawrotne, ale jako, że jeździmy głównie po lesie to albo wlecze się po ziemi i korzeniach albo wpada na równy chodnik i jedzie <5:00min/km. Myślę, że jeszcze z rok, ogarnie trochę ciągłość tej jazdy i będę mógł z nim wychodzić na bieganie
W tym tygodniu zaczynam chyba od akcentu, pewnie BNP jakiegoś rodzaju. Potem wybieganie i rozbieganie bądź odwrotnie. Zobaczymy czy będę robił 4 jednostkę czy już się nie zmieści. BTW żona kupiła 3 miesięczny pakiet ćwiczeń i staram się jej towarzyszyć. Dużo na nogi, pośladki, więc może i tu odczuję jakąś różnicę.
Ostatnio zmieniony 18 sty 2023, 13:50 przez Mossar, łącznie zmieniany 1 raz.
viewtopic.php?p=1087487#p1087487 - Komentarze
- Mossar
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1636
- Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19
Tak humorystycznie. Takie rzeczy się dzieją się jak grasz w piłkę z synem w domu :D
https://streamable.com/kwl74r
Żona na szczęście na drzemce.
https://streamable.com/kwl74r
Żona na szczęście na drzemce.
viewtopic.php?p=1087487#p1087487 - Komentarze
- Mossar
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1636
- Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19
9 - 15 STYCZEŃ, 2023
Wtorek: 7.6km crossu z psem (5:52min/km)
Czwartek: BNP 2.5km 5:50min/km + 2km 5:17min/km + 2km 4:35min/km
Sobota: Luźne rozbieganie 5.3km (5:42min/km)
Dystans: 19.82km
Wtorek ultra przyjemny. Pies na pasie, moje leśne pagórki, sporo błotka, a przy tym nie takie aż najgorsze tempo jak na błoto i pagórki. Czwartek planowałem od dłuższego czasu i zrobiony nawet powyżej oczekiwań. Miałem biegać 4:40 a wyszło 4:35 i widzę swiatełko w tunelu na przyszłość. 22:xx to kwestia relatywnie krótkiego czasu, tak czuję.
Sobota straszna. Noc do wycięcia. Ja przejedzony, syn wymiotował. Rano się obudziłem o 9:30 z totalnym zamułem, nawet nie kombinowałem tylko poszedłem na takie luźne 30 minut.
Wtorek: 7.6km crossu z psem (5:52min/km)
Czwartek: BNP 2.5km 5:50min/km + 2km 5:17min/km + 2km 4:35min/km
Sobota: Luźne rozbieganie 5.3km (5:42min/km)
Dystans: 19.82km
Wtorek ultra przyjemny. Pies na pasie, moje leśne pagórki, sporo błotka, a przy tym nie takie aż najgorsze tempo jak na błoto i pagórki. Czwartek planowałem od dłuższego czasu i zrobiony nawet powyżej oczekiwań. Miałem biegać 4:40 a wyszło 4:35 i widzę swiatełko w tunelu na przyszłość. 22:xx to kwestia relatywnie krótkiego czasu, tak czuję.
Sobota straszna. Noc do wycięcia. Ja przejedzony, syn wymiotował. Rano się obudziłem o 9:30 z totalnym zamułem, nawet nie kombinowałem tylko poszedłem na takie luźne 30 minut.
viewtopic.php?p=1087487#p1087487 - Komentarze
- Mossar
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1636
- Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19
16 - 22 STYCZEŃ, 2023
Poniedziałek: 2x5x200m (3:40-45min/km, p. 40s)
Środa: Spokojne 7.1km (5:35min/km)
Piątek: Lekko śnieżne 4.6km (5:40min/km) + 2km (4:48min/km) + schłodzenie
Sobota: Śnieżne luźne 4km z psem (5:57min/km)
Dystans: 24.2m
Kolejny sympatyczny tydzień. Najpierw te uproszczone dwusetki. @Przemkurius robił 2x10 na lepszym tempie i żwawszych tempowo przerwach. U mnie póki co taka próba. 2x5 w tempie około 3:45, przerwy 40s. w marszu, 4 minuty przerwy pomiędzy seriami. Odczuciowo kocham takie treningi - trochę miałem podmęczone dwójki dzień po, ale poza tym mnie to męczy dużo mniej niż długie wybiegania (których póki co właściwie nie robię). Jasne, trochę byłem zmęczony, ale te treningi powtórzeniowe odczuwam jakoś tak przyjemnie. Choć może po prostu za mało tego zrobiłem. Może 2x8 byłoby optymalnie albo tempo jednak bliżej 3:30. Wg Garmina biegałem te 3:45 najpierw z kadencją 165-175 (krok do 1.7m) a w drugiej serii już +180 (średni krok 1.45-1.55).
W środę słynny trening "Pepco run". 2.5km do pierwszego Pepco, sprawdzam w 3 minuty, nie ma wieszaka dla żony. 3km do drugiego Pepco. Też nie ma. Wracam do domu. I tyle. Tylko czemu tak waliło deszczośniegiem w twarz.
Piątek spadł śnieg, włożyłem Kalenji trailowe i w sumie sam nie wiedziałem co biegać. Najpierw trochę pobiegałem po śniegu w pagórkach, ale po 3km wybiegłem z lasu na chodnik i po ~4.5km stwierdziłem, że przyspieszę na ~2km.
W sobotę robiliśmy zdjęcia, byliśmy u babć, więc tylko na chwilkę wyszedłem z psem.
Poniedziałek: 2x5x200m (3:40-45min/km, p. 40s)
Środa: Spokojne 7.1km (5:35min/km)
Piątek: Lekko śnieżne 4.6km (5:40min/km) + 2km (4:48min/km) + schłodzenie
Sobota: Śnieżne luźne 4km z psem (5:57min/km)
Dystans: 24.2m
Kolejny sympatyczny tydzień. Najpierw te uproszczone dwusetki. @Przemkurius robił 2x10 na lepszym tempie i żwawszych tempowo przerwach. U mnie póki co taka próba. 2x5 w tempie około 3:45, przerwy 40s. w marszu, 4 minuty przerwy pomiędzy seriami. Odczuciowo kocham takie treningi - trochę miałem podmęczone dwójki dzień po, ale poza tym mnie to męczy dużo mniej niż długie wybiegania (których póki co właściwie nie robię). Jasne, trochę byłem zmęczony, ale te treningi powtórzeniowe odczuwam jakoś tak przyjemnie. Choć może po prostu za mało tego zrobiłem. Może 2x8 byłoby optymalnie albo tempo jednak bliżej 3:30. Wg Garmina biegałem te 3:45 najpierw z kadencją 165-175 (krok do 1.7m) a w drugiej serii już +180 (średni krok 1.45-1.55).
W środę słynny trening "Pepco run". 2.5km do pierwszego Pepco, sprawdzam w 3 minuty, nie ma wieszaka dla żony. 3km do drugiego Pepco. Też nie ma. Wracam do domu. I tyle. Tylko czemu tak waliło deszczośniegiem w twarz.
Piątek spadł śnieg, włożyłem Kalenji trailowe i w sumie sam nie wiedziałem co biegać. Najpierw trochę pobiegałem po śniegu w pagórkach, ale po 3km wybiegłem z lasu na chodnik i po ~4.5km stwierdziłem, że przyspieszę na ~2km.
W sobotę robiliśmy zdjęcia, byliśmy u babć, więc tylko na chwilkę wyszedłem z psem.
viewtopic.php?p=1087487#p1087487 - Komentarze
- Mossar
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1636
- Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19
23 - 29 STYCZEŃ, 2023
Poniedziałek: 6x200 (3:25-3:35min/km, p. 45s w marszu) + 2x300 (3:45min/km)
Środa: 8km (5:29min/km)
Czwartek: TONAAAA WĘGLAAA Z TEŚCIEM
Piątek: 1.3km BS + 6x400 (4:15min/km, p. 200m w truchcie) + 1.2km BS
Niedziela: 4km z synem na rowerku (6:58min/km) + 5km z psem (5:51min/km)
Dystans: 28.1km
Znowu wcześniej piszę, bo w weekend planujemy jakieś górki, zwykle sporo robimy, więc nie będzie czasu.
Zacząłem od wariacji na temat 200/300. Straszna chlapa, ciężko było znaleźć wolny skrawek prostego chodnika/asfaltu, ale udało się. Tym razem chciałem szybciej, czyli okolice 3:30min/km. Myślę, że jak na to, że chlapa, Pegasusy i zwykły asfalt na dzielni to nie jest źle. Na pewno będę chciał kiedyś przejść z tym treningiem na stadion. Tutaj machnąłem sobie sześć powtórzeń, a potem na dobicie 2 razy trzysetka. Weszło świetnie, mięśnie w ogóle niezmęczone, następnego dnia się czułem jakbym dzień wcześniej biegał jakieś wolne rozbieganie. Z drugiej strony co mnie miało zmęczyć, sześć razy po 200 to nic. Co innego jakbym to robił <3:00min/km.
Środa to moje nieśmiałe podejście do zbliżania się do czegoś co mógłbym nazwać wybieganiem. Tzn. teraz póki co 8km, ale chce szybko dojść do 10tki. W czwartek mnie teść zaprzągł do przenoszenia węgla ze sklepu PGG (tak w końcu się udało).
No i dzisiaj piąteczek, trochę kminiłem czy raczej luzować czy jednak zrobić coś trochę mocniejszego i wybrałem to drugie. Stwierdziłem, że nie ma co się ograniczać i trzeba się już przyzwyczajać do tempa na 21:xx skoro chcę w tym roku jeszcze dobić do 19:xx. Także 6x400, każde zaczynałem po ~4:05, ale żeby nie wypluwać płuc na koniec to zwalniałem do tego 4:15. No i przerwa w truchcie, żeby zachowywać jakąś ciągłość tego biegu.
Generalnie to plan jest taki, żeby być systematycznym, póki jestem zdrowy to biegać te 3-4 w tygodniu bez wymówek i przy okazji nie robić jakiegoś bieda biegania tylko regularnie kręcić się na tym 3:xx, 4:xx, bo jak inaczej mam biegać w takim tempie jak nie biegając w takim tempie ? A teraz jak sobie ogarnąłem moją podatność na kontuzje to praktycznie w ogóle nie czuję się zmęczony intensywnością. Aktualnie mam wrażenie, że jestem w stanie biegać 2 akcenty na 4 treningi. Zobaczymy co dalej, bo ten styczeń generalnie był udany, bez chorób, bez zapieprzu, może stąd lepsze warunki do biegania.
Poniedziałek: 6x200 (3:25-3:35min/km, p. 45s w marszu) + 2x300 (3:45min/km)
Środa: 8km (5:29min/km)
Czwartek: TONAAAA WĘGLAAA Z TEŚCIEM
Piątek: 1.3km BS + 6x400 (4:15min/km, p. 200m w truchcie) + 1.2km BS
Niedziela: 4km z synem na rowerku (6:58min/km) + 5km z psem (5:51min/km)
Dystans: 28.1km
Znowu wcześniej piszę, bo w weekend planujemy jakieś górki, zwykle sporo robimy, więc nie będzie czasu.
Zacząłem od wariacji na temat 200/300. Straszna chlapa, ciężko było znaleźć wolny skrawek prostego chodnika/asfaltu, ale udało się. Tym razem chciałem szybciej, czyli okolice 3:30min/km. Myślę, że jak na to, że chlapa, Pegasusy i zwykły asfalt na dzielni to nie jest źle. Na pewno będę chciał kiedyś przejść z tym treningiem na stadion. Tutaj machnąłem sobie sześć powtórzeń, a potem na dobicie 2 razy trzysetka. Weszło świetnie, mięśnie w ogóle niezmęczone, następnego dnia się czułem jakbym dzień wcześniej biegał jakieś wolne rozbieganie. Z drugiej strony co mnie miało zmęczyć, sześć razy po 200 to nic. Co innego jakbym to robił <3:00min/km.
Środa to moje nieśmiałe podejście do zbliżania się do czegoś co mógłbym nazwać wybieganiem. Tzn. teraz póki co 8km, ale chce szybko dojść do 10tki. W czwartek mnie teść zaprzągł do przenoszenia węgla ze sklepu PGG (tak w końcu się udało).
No i dzisiaj piąteczek, trochę kminiłem czy raczej luzować czy jednak zrobić coś trochę mocniejszego i wybrałem to drugie. Stwierdziłem, że nie ma co się ograniczać i trzeba się już przyzwyczajać do tempa na 21:xx skoro chcę w tym roku jeszcze dobić do 19:xx. Także 6x400, każde zaczynałem po ~4:05, ale żeby nie wypluwać płuc na koniec to zwalniałem do tego 4:15. No i przerwa w truchcie, żeby zachowywać jakąś ciągłość tego biegu.
Generalnie to plan jest taki, żeby być systematycznym, póki jestem zdrowy to biegać te 3-4 w tygodniu bez wymówek i przy okazji nie robić jakiegoś bieda biegania tylko regularnie kręcić się na tym 3:xx, 4:xx, bo jak inaczej mam biegać w takim tempie jak nie biegając w takim tempie ? A teraz jak sobie ogarnąłem moją podatność na kontuzje to praktycznie w ogóle nie czuję się zmęczony intensywnością. Aktualnie mam wrażenie, że jestem w stanie biegać 2 akcenty na 4 treningi. Zobaczymy co dalej, bo ten styczeń generalnie był udany, bez chorób, bez zapieprzu, może stąd lepsze warunki do biegania.
viewtopic.php?p=1087487#p1087487 - Komentarze
- Mossar
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1636
- Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19
Badanie krwi
W końcu zrobiłem badania. Generalnie wszystko ok, ale mam parę zagwozdek. Po pierwsze, Kinaza. Wyszła mi >300. To normalne jak mam dzisiaj zakwasy po wczorajszych ćwiczeniach siłowych? No i troszeczkę mnie martwi hemoglobina 14 g/dl czyli blisko dolnej granicy. Samo żelazo wyszło niby w normie (129.80 ug/dL), ale nie było w tym pakiecie ferrytyny. Tak czy inaczej jest w tym jakis sens, bo jem w wiekszosci wegetariańsko.
Na plus to że zbiłem prawie dwukrotnie trójglicerydy, a to był jedyny "czerwony" wynik z ostatnich badań.
Styczeń 2023
Dystans: 103.05 km
Aktywności biegowe: 18
Bieganie z psem: 4
W końcu zrobiłem badania. Generalnie wszystko ok, ale mam parę zagwozdek. Po pierwsze, Kinaza. Wyszła mi >300. To normalne jak mam dzisiaj zakwasy po wczorajszych ćwiczeniach siłowych? No i troszeczkę mnie martwi hemoglobina 14 g/dl czyli blisko dolnej granicy. Samo żelazo wyszło niby w normie (129.80 ug/dL), ale nie było w tym pakiecie ferrytyny. Tak czy inaczej jest w tym jakis sens, bo jem w wiekszosci wegetariańsko.
Na plus to że zbiłem prawie dwukrotnie trójglicerydy, a to był jedyny "czerwony" wynik z ostatnich badań.
Styczeń 2023
Dystans: 103.05 km
Aktywności biegowe: 18
Bieganie z psem: 4
viewtopic.php?p=1087487#p1087487 - Komentarze
- Mossar
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1636
- Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19
30 STYCZEŃ - 5 LUTY, 2023
Wtorek: 6.17km (5:41min/km)
Czwartek: 2km 5:22min/km + 2km 4:55min/km + 1.5km 4:37min/km
Sobota: 7.5km błoto-śniego-lodu z psem (5:50min/km)
Niedziela: 5km pagórków z psem (5:59min/km)
Dystans: 24.20km
Taki tydzień bez historii. W czwartek był akcent, który mnie mocno pokiereszował. Niby tylko <6km, ale totalnie mnie orają oddechowo takie treningi. TRAGEDIA. Zaryzykowałbym, że 20x200 po 3:30-3:40min/km by mi luźniej weszło. W sobotę miało być bardziej 9km, ale już po 5 minutach miałem mokre skarpety, więc dociągnąłem do tego 7.5km i wróciłem. Pies totalnie do mycia. Chyba nigdy nie był aż tak brudny. W niedzielę jeszcze takie totalnie lajtowe wyjście z psem. Tzn. w takich warunkach nawet nie da się za bardzo zrobić biegania na pełnym luzie, ale coś tam zrobiłem.
Wtorek: 6.17km (5:41min/km)
Czwartek: 2km 5:22min/km + 2km 4:55min/km + 1.5km 4:37min/km
Sobota: 7.5km błoto-śniego-lodu z psem (5:50min/km)
Niedziela: 5km pagórków z psem (5:59min/km)
Dystans: 24.20km
Taki tydzień bez historii. W czwartek był akcent, który mnie mocno pokiereszował. Niby tylko <6km, ale totalnie mnie orają oddechowo takie treningi. TRAGEDIA. Zaryzykowałbym, że 20x200 po 3:30-3:40min/km by mi luźniej weszło. W sobotę miało być bardziej 9km, ale już po 5 minutach miałem mokre skarpety, więc dociągnąłem do tego 7.5km i wróciłem. Pies totalnie do mycia. Chyba nigdy nie był aż tak brudny. W niedzielę jeszcze takie totalnie lajtowe wyjście z psem. Tzn. w takich warunkach nawet nie da się za bardzo zrobić biegania na pełnym luzie, ale coś tam zrobiłem.
viewtopic.php?p=1087487#p1087487 - Komentarze
- Mossar
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1636
- Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19
6 - 12 LUTY, 2023
Wtorek: 2km BS + 4x100 (~19s.) + 3x1.5km (~5:00min/km, p. 3min.) + 1km BS
Czwartek: 6km z psem (5:48min/km)
Piątek: Zabawa biegowa z psem po pagórkach (8x1min. szybciej, przerwa 1min. trucht) (5:58min/km)
Niedziela: 9km spokojnie (5:37min/km)
Dystans: 28.70km
Właściwie tydzień bez akcentu, choć wtorek i piątek był troszkę dynamiczniejszy, ale brak weekendowego akcentu wynika z tego, że postanowiłem od następnego tygodnia lecieć już w miarę ściśle względem planu Nagórka dla typu szybkościowego. U niego niedziela to wybieganie zwykle koło 60min. Ja dzisiaj 52 minuty więc powoli zbliżamy się do tej godzinki. Myślę że jak czas pozwoli to będę smigał od następnego tygodnia tę godzinkę. Gorzej że rozbiegania też są stosunkowo długie, ale jak będę to realizował z psem to powinno się udawać. Czyli w skrócie - akcent/y tak jak w rozpisce, wybieganie też, rozbieganie po swojemu, a ewentualną siłę biegową będę próbował realizować na swoich pagórkach.
Z tego tygodnia może na małe wyróżnienie zasługuje piątek, bo pobieglem z psem do mojej Góry Hugona i tam zrobiliśmy taką prostą siłę biegową w formie zabawy biegowej, czyli minutowki w bardzo różnym tempie. Z psem wchodzi to idealnie, zdecydowanie lepiej niż takie zwyczajowe człapanie.
Jakby ktoś był ciekawy, co do tego planu Nagórka to zaczynam od 13 tygodnia tak żeby koniec mi wyszedł na środek maja i start na który jestem zapisany. Co prawda 5-tkę to sobie można i co miesiąc pykać, ale takie ustawienie przynajmniej ustala jakiś dalekosiężny plan. A potem od maja wracam do budowania bazy, siły, żeby machnąć te 19:59 i móc zmienić w końcu tytuł bloga na jakieś "INEMOSS 17:59" albo "Mossar w końcu przebiegnie półmaraton" albo "INEMOSS w kolcach" xD
Wtorek: 2km BS + 4x100 (~19s.) + 3x1.5km (~5:00min/km, p. 3min.) + 1km BS
Czwartek: 6km z psem (5:48min/km)
Piątek: Zabawa biegowa z psem po pagórkach (8x1min. szybciej, przerwa 1min. trucht) (5:58min/km)
Niedziela: 9km spokojnie (5:37min/km)
Dystans: 28.70km
Właściwie tydzień bez akcentu, choć wtorek i piątek był troszkę dynamiczniejszy, ale brak weekendowego akcentu wynika z tego, że postanowiłem od następnego tygodnia lecieć już w miarę ściśle względem planu Nagórka dla typu szybkościowego. U niego niedziela to wybieganie zwykle koło 60min. Ja dzisiaj 52 minuty więc powoli zbliżamy się do tej godzinki. Myślę że jak czas pozwoli to będę smigał od następnego tygodnia tę godzinkę. Gorzej że rozbiegania też są stosunkowo długie, ale jak będę to realizował z psem to powinno się udawać. Czyli w skrócie - akcent/y tak jak w rozpisce, wybieganie też, rozbieganie po swojemu, a ewentualną siłę biegową będę próbował realizować na swoich pagórkach.
Z tego tygodnia może na małe wyróżnienie zasługuje piątek, bo pobieglem z psem do mojej Góry Hugona i tam zrobiliśmy taką prostą siłę biegową w formie zabawy biegowej, czyli minutowki w bardzo różnym tempie. Z psem wchodzi to idealnie, zdecydowanie lepiej niż takie zwyczajowe człapanie.
Jakby ktoś był ciekawy, co do tego planu Nagórka to zaczynam od 13 tygodnia tak żeby koniec mi wyszedł na środek maja i start na który jestem zapisany. Co prawda 5-tkę to sobie można i co miesiąc pykać, ale takie ustawienie przynajmniej ustala jakiś dalekosiężny plan. A potem od maja wracam do budowania bazy, siły, żeby machnąć te 19:59 i móc zmienić w końcu tytuł bloga na jakieś "INEMOSS 17:59" albo "Mossar w końcu przebiegnie półmaraton" albo "INEMOSS w kolcach" xD
viewtopic.php?p=1087487#p1087487 - Komentarze