Jacek Ksiąszkiewicz – czy istnieje ładne bieganie?

Biegowe "citius, altius, fortius": miejsce dla tych którzy chca biegac dalej i szybciej.
Biegający Filozof
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 264
Rejestracja: 22 paź 2016, 09:23
Życiówka na 10k: 31:20
Lokalizacja: Waszawa
Kontakt:

Nieprzeczytany post

yacool pisze: 15 lip 2024, 10:47 Już sobie daruję te szybkie i responsywne personifikacje, bo to jak walka z wiatrakami. No ale co oznacza dla autora naturalne bieganie? Zastanawia mnie również jak łatwo przychodzą do głowy racjonalizacje u tak doświadczonego zawodnika jak Mikołaj. Doświadczonego zwłaszcza kontuzjami i operacjami achillesa. Co autor rozumie przez naturalne bieganie skoro jak przypuszczam naturalnie nie biegał doprowadzając się aż do takiego stanu? A może to nie buty tylko słaby ruch biegowy, gdzie nadużywana jest łydka, bez względu na rodzaj i wysokość podeszwy? Warto a nawet trzeba uczciwie pisać, że jest wiele czynników, które wpływają na nasz bieg, a buty są tylko jednym z wielu.
Myślę, że trochę mnie źle zrozumiałeś. Dodatkowo o tej responsywności to mocno sarkastycznie napisałem, może jeszcze za mało, bo nie wyczułeś.

Zdaje sobie sprawę, że mam bardzo słabe pośladki (a szczególnie jeden i pracuje nad tym), ale właśnie w tym tekście starałem się pokazać, że wyższe, bardziej napompowane buty nas rozleniwiają i ukrywają słabości, a Takumi są o tyle fajne, że nie dają nam o tym zapomnieć.

Nie znam się na tyle na ruchu biegowym, żeby pisać o tym teksty - to zdecydowanie bardziej Twoja domena i bardzo ją szanuję - a ten tekst to po prostu recenzja butów. Oczywiście, że jest wiele innych czynników wpływających na nasz bieg, a buty są tylko jednym z nich, ale recenzja butów to recenzja butów.
Trener biegania

PB: 5000m 15:12, 10 000m 31:20, maraton: 2:28:25
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
yacool
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 12646
Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Spoko Miki, ja wiem, że to wszystko jest trudne do zmiany. I tak dobrze, że wróciłeś do biegania, bo to świadczy, że coś tam udało się w ciele poprawić.
A co do tej responsywności no to jednak powinieneś pisać wprost, że to nie jest oczywista sprawa. Nawet jakiś czas temu był na portalu artykuł, gdzie porównano płytkę karbonową z taką samą płytką, ale pociętą w poprzek i działały tak samo. Warto to przypomnieć. Potem coś napiszę jeszcze, bo temat uruchamiania pośladka w biegu jest bardzo ciekawy.
Biegający Filozof
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 264
Rejestracja: 22 paź 2016, 09:23
Życiówka na 10k: 31:20
Lokalizacja: Waszawa
Kontakt:

Nieprzeczytany post

yacool pisze: 17 lip 2024, 15:23 Spoko Miki, ja wiem, że to wszystko jest trudne do zmiany. I tak dobrze, że wróciłeś do biegania, bo to świadczy, że coś tam udało się w ciele poprawić.
A co do tej responsywności no to jednak powinieneś pisać wprost, że to nie jest oczywista sprawa. Nawet jakiś czas temu był na portalu artykuł, gdzie porównano płytkę karbonową z taką samą płytką, ale pociętą w poprzek i działały tak samo. Warto to przypomnieć. Potem coś napiszę jeszcze, bo temat uruchamiania pośladka w biegu jest bardzo ciekawy.
Jasne - płytka sama w sobie nie jest kluczem do szybszego biegu. Jakiś czas temu widziałem porównanie buta z płytką i bez płytki, z tym, że oba bez pianek i innych systemów - wypadały bardzo podobnie.

U mnie to jest na tyle ciekawe, że jeden pośladek mam praktycznie wyłączony.
Trener biegania

PB: 5000m 15:12, 10 000m 31:20, maraton: 2:28:25
Awatar użytkownika
yacool
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 12646
Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
Kontakt:

Nieprzeczytany post

To jest ten artykuł.
Ciekawostka dotycząca karbonów na 4cm podeszwie: jeżeli uda się uruchomić pośladek w biegu, to można w takich butach bardziej dowalać w glebę, a przez to bardziej skatować dupę. Czyli tak właściwie to te buty nie rozleniwiają tylko wręcz przeciwnie, pozwalają bardziej angażować tkanki niż w niższych butach bez karbonu.
Problem w tym, że trudno jest ten pośladek uruchomić, ale nie jest to mission impossible.
Biegający Filozof pisze: 17 lip 2024, 15:39 U mnie to jest na tyle ciekawe, że jeden pośladek mam praktycznie wyłączony.
Najbliższa ASO w Poznaniu. Zapraszam.

---------------
jedna uwaga do tego filmiku, który wrzucił canis lupus.
Zwróćcie uwagę na uniesiony lewy bark Mantza. Tam może dziać się niefajnie z lewą nogą. Zdolności adaptacyjne tkanek są zdumiewające, ale nie o to przecież chodzi, żeby biegać w sposób do jakiego zmusza nas dysfunkcja. Piękny ruch, to ruch bez dysfunkcji i adaptacyjnych kompensacji.
Awatar użytkownika
pawo
Wodzirej
Posty: 3990
Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
Lokalizacja: zdecydowanie las

Nieprzeczytany post

yacool pisze: 17 lip 2024, 09:15 tradycyjnego trenowania opartego na ślepej idei ciężkiej pracy. To taki typowo polski przepis na jeden sezon i kontuzję, albo koniec kariery.
Cięzka praca, czyli jaka. Jakaś definicja, wzór, albo coś?
Awatar użytkownika
yacool
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 12646
Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Już piszę:
160km*52tyg=14min/5k+1*operacja achillesa
No to tak mniej więcej wyjdzie z tą prawą stroną równania, bo może być 2*operacja achillesa, więc proszę się nie czepiać o te zgrubne rachunki.
Tutaj jednak toczy się bój o wzór i definicję mądrej pracy, bo nawet zgrubnych rachunków nie ma.
Awatar użytkownika
pawo
Wodzirej
Posty: 3990
Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
Lokalizacja: zdecydowanie las

Nieprzeczytany post

To jest praca zaciężka. dwie litery, ale robią różnice.

ps.
x+yi=kilometraż
Awatar użytkownika
yacool
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 12646
Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
Kontakt:

Nieprzeczytany post

A coś takiego?
o+i*ab=wynik
gdzie o to orbitrek, ab to akcent biegowy
Tylko, czy to co robi Parker Valby i Kelly Hodgkinson można nazwać mądrym trenowaniem? Unikanie kontuzji i wyciąganie wniosków z treningu zastępczego, awansując orbitrek do istotnej pozycji w planie treningowym jest ciekawą koncepcją. Przypomina to pozostanie w trybie pracy zdalnej po pandemii. Być może pozwala to unikać wypalenia zawodowego, ale wciąż jest pytanie, czy dzięki temu praca jest wykonywana mądrzej?
Siedlak1975
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4807
Rejestracja: 22 lis 2017, 14:58
Życiówka na 10k: 37:59
Życiówka w maratonie: 2:59:13
Lokalizacja: Tychy

Nieprzeczytany post

yacool pisze: 18 lip 2024, 08:37 A coś takiego?
o+i*ab=wynik
gdzie o to orbitrek, ab to akcent biegowy
Tylko, czy to co robi Parker Valby i Kelly Hodgkinson można nazwać mądrym trenowaniem? Unikanie kontuzji i wyciąganie wniosków z treningu zastępczego, awansując orbitrek do istotnej pozycji w planie treningowym, to jest ciekawa koncepcja. Przypomina to pozostanie w trybie pracy zdalnej po pandemii. Być może pozwala to unikać wypalenia zawodowego, ale wciąż jest pytanie, czy dzięki temu praca jest wykonywana mądrzej?
W kolarstwie do tego wzoru dodali jeszcze CO2 i działa bo na TdF cuda się dzieją. Żeby zobrazować co tam się dzieje to czterech zawodników na jednym etapie (zawodach) pobiło rekord świata w maratonie i wszyscy pobiegli poniżej 2h a najlepszy w około 1:50 :hejhej:
P.S. Pewnie CO2 to tylko zasłona. Tam muszą iść zajebiste witaminki
Awatar użytkownika
yacool
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 12646
Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Projekt sub2 już tak nie grzeje. Nawet jeśli Kiptum dożyłby tej próby, to tak trochę jak odgrzewane kotlety. Kipchoge skradł szoł i tyle. Lecz są inne, może nawet bardziej pasjonujące wyzwania. Na przykład projekt sub 200 na 1500m. W projekcie sub 2 kwestią było utrzymanie tempa. W projekcie sub 200 trzeba biec szybciej, a więc jest to coś od czego w PL się odchodzi, bo za trudne.

Kawka i za chwilę coś co ma bio na czele i nie jest to biomechanika.
Awatar użytkownika
yacool
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 12646
Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Animacja w szczerym polu, ale to przecież w niczym nie przeszkadza. Gapienie się w stopklatki prowokuje do przemyśleń, a że robię to od lat, no to rozkmin jest też sporo.
Wiadomo, że unikanie kontuzji jest jednym z aspektów mądrego trenowania. Drugim takim polem, gdzie można zapunktować jest praca nad ruchem. Zwykle zaczynamy doceniać to dopiero gdy przydarzy się kontuzja. Kontuzje wybijają z głowy głupoty o motywowaniu się wynikami do ciężkiego trenowania. Taka jednorazowa akcja. Drugi raz już głowa nie da się nabrać. No chyba że jest się głupim Polakiem, to wtedy można góry przenosić wiarą, że może tym razem się uda.

To co jest tutaj promowane, to nie jest mądre trenowanie. To jest dopiero wstęp do takowego. Prewencja i projektowanie ruchu, ale też sen i dieta i pewnie coś tam jeszcze. Dietę jaki widać wziął sobie na warsztat Warholm. Sen jak sen. Bez niego nie ma żadnego biegania. O tym już wiemy. Jeżeli zawodnik jest wyspany, nie je śmieci i nic go nie boli, to można z nim zacząć projektować ruch. I nie będzie to szukanie dźwigni przez palec, o której głupoty prawił Kszczot przy okazji ostatniej DL w Monaco. Biomechanika skończyła się w tym wątku już dawno temu. Termin ten jest tylko dlatego w ciągłym użyciu, że trudno jest wprowadzić nowy i bardziej adekwatny. Powodem jest ludzkie przyzwyczajenie i poznawcza inercja.

Jeśli by tak spojrzeć na ciało, to większość z niego stanowi woda. Nie jest to więc układ dźwigni i mechanizmów, choć bardzo byśmy chcieli żeby tak było, bo to zwyczajnie ułatwia sprawę. Czyli jest mechanika, jest jakieś cięgno i jakiś ajzol, co wprawia w ruch i biegniemy. No, ale to jest daleko od prawdziwego ruchu biegowego, gdzie bardziej mamy do czynienia ze zmianą ciśnień, przepływów i zjawisk z pogranicza mechaniki płynów, a nie mechaniki ajzoli. Czyli co, biohydraulika? No nie chce być inaczej. Już kilkanaście lat temu Thompson w swoim wizjonerskim doświadczeniu rozważał o kompresji, dekompresji i hydraulicznym wzmocnieniu, a dekadę po nim Earls potwierdził w swojej książce o chodzie, że kluczem do efektywnego ruchu jest hydraulika. Dlatego właśnie zajmiemy się teraz brzuszkiem i resztą korpusu, bo nie ma tam klasycznych odwołań do dźwigni. Za to jest ciśnienie, które wpływa na wszystkie taśmy powięziowe i stanowi o dynamicznej stabilizacji fazy podporu.
Awatar użytkownika
yacool
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 12646
Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
Kontakt:

Nieprzeczytany post

edit
dubel
Ostatnio zmieniony 03 wrz 2024, 16:52 przez yacool, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
yacool
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 12646
Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Dziś mam wenę, więc chcę to wykorzystać.
Nowy filmik z Kerrem.
Jest stabilniejszy i bardziej wyciszony od Inge. Zastanawiam się cały czas jak to wszystko lepiej opisać. Właśnie w aspekcie udarowych zmian ciśnienia wewnątrztkankowego w chwili uderzenia w glebę.

Może tak: dobrze dynamicznie ustabilizowany układ tkankowy to taki, gdzie wszystkie taśmy powięziowe są zrównoważone napięciowo, przemieszczają się względem siebie, po sobie lub krzyżują się na swojej drodze ze ślizgiem. Jest dobra ruchomość na tych krzyżówkach, nie ma sklejeń tkankowych, które ograniczają ruch itd. (o tych sklejeniach mówi i pokazuje obrazowo babcia Ida). Taka funkcjonalna sieć oplata ciało, ale też wnika do niego tworząc endoortezę w chwili uderzenia.

Pamiętacie. Tkanka powięziowa ma właściwości nieniutonowskie, czyli usztywnia się na ułamek sekundy tworząc właśnie taką endoortezę. Trwa to jakieś 20ms i pokrywa się z hamowaniem i wzrostem ciśnienia w układzie. To zjawisko nijak ma się do core stability, które wtłacza nam mainstream. Endoorteza to nie core stability. To są dwie różne rzeczy. Endo pojawia się i rozprzestrzenia po tkankach jak fala sejsmiczna i zaraz znika. Core to takie męczenie buły w czasie, które nie daje stabilizacji podczas dynamiki w ruchu.

Jak tylko znika siła zewnętrzna, to tkanki znów zmieniają stan skupienia i stają się bardziej lejące. Tym samym zaczyna zanikać endoorteza i pojawia się wybicie, które osiąga maksa po kolejnych 20ms. Dla przypomnienia - 40 milisekunda GCT, to wciąż faza wykroczna. Dalej już spadek ciśnienia pozwala ciału na bezwładność, początek fazy lotu i na końcu wahadła, a więc najmniej istotne elementy biegu.
Drwal Biegacz
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1238
Rejestracja: 21 paź 2020, 20:15
Życiówka na 10k: 42:15
Życiówka w maratonie: 3:48:08
Lokalizacja: Wieś

Nieprzeczytany post

Ale się popisałeś! Brawo!
Jest nad czym myśleć :spoczko:

"Wybicie w fazie wykrocznej..."
Co takie wybicie robi z organizmem? Co, gdzie (kierunek), jest wybijane?

W "klasycznym" ujęciu, wybicie w fazie wykrocznej cofnęło by organizm, byłoby nie w tym kierunku przecież...
:spoczko:
Awatar użytkownika
yacool
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 12646
Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Ostatnią rzeczą, o której bym pomyślał, to efekciarstwo. Od tego jest red. Koprowski. Naprawdę. To jego rola.

O wybiciu z nogi wykrocznej jest w tym wątku bardzo dużo. I trwa to od lat już. Nawet wcześniej było o tym w poprzednim wątku Ricardo. Bo to właśnie tam po raz pierwszy wrzuciłem wykresy Filipa z biegu Sebastiana, gdzie był mierzony zryw, czyli największa dynamika przyspieszenia miednicy. Mijają lata, Drwalu. Lata. No ale i tak dobrze, że w końcu do Ciebie dotarł ten przekaz o wybiciu z nogi wykrocznej, bo właśnie na nim budowana jest cała ta dramaturgia.
O oscylacjach poziomych pisałem już na portalu w 2013 roku, pokazywałem na przykładach kenijskich biegaczy w 2015 roku. Po to głównie do tej Kenii jechałem, a nie po krwinki, bransoletki i inne pierdoły. Oscylacje poziome to klucz do szybkiego biegania, do biegania powięziowego, do sztywności. A dzięki pomiarom akcelerometrami mogliśmy to sparametryzować i zobaczyć na wykresach. Nie są to więc moje wymysły, czy popisówka.

Jak to możliwe, że wybicie z nogi wykrocznej nie popycha ciała w tył tylko w przód i nawet jest silniejsze od wybicia z nogi zakrocznej?

Kawa.
ODPOWIEDZ