New Balance Rebel v5 – nowa wersja, ten sam biegowy charakter
Artykuł powstał we współpracy z marką New Balance
New Balance Rebel v5 to but, który od samego początku wzbudzał emocje – nie tylko ze względu na sukces swojej poprzedniej wersji, ale i wysokie oczekiwania, jakie jej towarzyszyły. Dla mnie Rebel v4 był jednym z najbardziej udanych modeli treningowo-startowych, jakie miałam w swojej szafie. Lubiłam go (i nadal lubię!) za lekkość, dynamikę i uniwersalność.
Czy dało się go jeszcze ulepszyć? Ku mojemu zaskoczeniu – tak. I właśnie o tym będzie ta recenzja. Przebiegłam w „piątkach” ponad 250 kilometrów, w tym wymagającą sztafetę na Hel, i dziś z czystym sumieniem mogę podzielić się moimi odczuciami. Zapraszam!
Powrót legendy
Po sukcesie poprzedniej wersji tego modelu, ciężko było sobie wyobrazić, co New Balance może jeszcze ulepszyć. Przynajmniej mi, bo ja model numer cztery bardzo lubiłam. Może nie od samego początku, bo choć sprawdzały mi się na szybkich odcinkach, to trudno było przyzwyczaić się do dłuższych jednostek przy tej ilości pianki, którą posiadały. Mimo to, gdy pobiegłam w nich nieco więcej kilometrów, buty stały się moim must-have w szafie. Lekkie, piękne i uniwersalne – tak opisałabym New Balance Rebel v4.
Co zatem z Rebel v5? Czy mogą być gorsze albo jeszcze bardziej udoskonalone? Otóż mogą i poszłabym zdecydowanie w kierunku tego drugiego stwierdzenia. New Balance Rebel v5 jest po prostu jeszcze lepszy. Nie zliczę, ile osób kupiło poprzednią wersję z mojego polecenia. I ilu z nich wróciło z opinią, że to był strzał w dziesiątkę. Wiedziałam, że ten model sprawdzi się większości, bo przecież kto nie lubi, gdy but jest lekki, dynamiczny i wygodny?
Design i kolorystyka
Rebel v5 to nadal but treningowy, bądź treningowo-startowy dla tych, którzy nie chcą, nie mogą, nie lubią lub nie powinni startować w karbonie. Ja już z początkiem czerwca miałam okazję testować limitowaną wersję kolorystyczną – dynamiczny czerwono-czarny wariant, w którym przebiegłam około 250 km (w tym sztafetę z Wiżajn na Hel, łącznie 82 km!). I wiecie co? Pierwszy raz po takim wyzwaniu czułam, że moje nogi nie były przemęczone. Ale wróćmy na chwilę do estetyki.
Na ten moment w Polsce widziałam dwie wersje kolorystyczne Rebel v5 i sama nie wiem, która podoba mi się bardziej. Czerwono-czarna zwraca uwagę już samym wyglądem, jest charakterna, szybka. Druga, pokazana na zdjęciach, to odcień Mocha Mousse – najmodniejszy kolor roku według Pantone. Kojarzy się z kawą, czekoladą, komfortem i elegancją. I dokładnie taki jest ten model, stylowy i dopracowany.
Cholewka
Cholewka została wykonana z tego samego materiału co w poprzedniej wersji, choć mam wrażenie, że jej splot jest teraz nieco gęstszy, dzięki czemu jest bardziej wytrzymała. Nadal jednak pozostaje bardzo przewiewna. Pamiętam wieczór, w którym prowadziłam trening w v4 i nie biegając, odczułam tak dużą przewiewność, że musiałam wrócić się po grubsze skarpety. Tutaj jest podobnie. Świetnie sprawdzają się więc w aktualnie panujących, letnich temperaturach.
Buty są naprawdę lekkie i przewiewne, do tego stopnia, że przez cholewkę można bez problemu dostrzec kolor skarpetek. Co ważne: mimo delikatności, materiał nie ulega przetarciom. Ani w poprzedniej wersji, ani w tej nie zauważyłam żadnych oznak zużycia.
Podeszwa FuelCell z mieszanek pianek PEBA oraz EVA
W New Balance Rebel v5 zastosowano tę samą mieszankę pianki PEBA i EVA, co w poprzedniej wersji. Wiedziałam więc, że mogę spodziewać się miękkiej, a jednocześnie responsywnej podeszwy. W nowej odsłonie pianki jest jednak więcej – zarówno pod piętą, jak i w śródstopiu. Drop pozostał więc bez zmian i nadal wynosi 6 mm, ale dodatkowa objętość sprawia, że komfort biegu, szczególnie przy dłuższych wybieganiach, jestznacznie większy. Mimo to, pianka FuelCell nie jest zbyt miękka. Połączenie odpowiedniej ilości materiału z dynamiczną mieszanką pozwala nie tylko komfortowo biegać, ale też przyspieszać, gdy trzeba.
Udoskonaleniu uległ również bieżnik, który został wzmocniony, widać to już na pierwszy rzut oka. Gumy jest zdecydowanie więcej i ma ona grubszą warstwę. Zabieg ten ma na celu nie tylko zwiększenie przyczepności buta na śliskim podłożu i wydłużenie jego żywotności, ale również delikatne usztywnienie większej ilości pianki. Połączenie tych zmian daje nam but, który jest jeszcze bardziej dynamiczny.
Dodatkowo, kołyskowy kształt podeszwy sprzyja pracy ze śródstopia i wymusza mocniejsze wychylenie sylwetki do przodu w momencie stawiania kroku. Dzięki temu łatwiej utrzymać optymalną pozycję do efektywnego, dynamicznego biegu.
Język i zapiętek
Zmiany w piątce objęły również język i zapiętek, czyli dwa newralgiczne elementy poprzedniej wersji. Ja akurat nie miałam z nimi problemów, bo moja para sprawdzała się świetnie, ale wiem, że niektórzy z Was zgłaszali trudności z jednym lub drugim. W New Balance Rebel v5 te kwestie zostały dobrze rozwiązane.
Język, który wcześniej był zbyt krótki i często podwijał się pod sznurowadłami, został wydłużony i wzmocniony dodatkową warstwą materiału. Nadal jest zintegrowany z cholewką i dość cienki, ale teraz lepiej chroni śródstopie przed naciskiem sznurowadeł, a to ważne, bo ten model ma sporo miejsca w tej części. Dla wielu to zaleta – palce mogą się swobodnie rozłożyć, a zmęczona, lekko opuchnięta stopa nadal ma wystarczająco dużo przestrzeni.
Z drugiej strony, wiele osób, właśnie przez tę przestrzeń, lubi mocniej dociągnąć sznurowadła, by lepiej ustabilizować stopę. I tutaj dobra wiadomość: materiał języka radzi sobie z tym znacznie lepiej niż wcześniej. Wydłużony język umożliwia też bezproblemowe korzystanie z dodatkowych dziurek do mocniejszego wiązania buta w okolicy kostki.
Warto zwrócić też uwagę na odblaski, które zostały sprytnie rozmieszczone na cholewce buta. Na pierwszy rzut oka są niemal niewidoczne, co nie zaburza estetyki modelu, ale wystarczy, że padnie na nie światło i od razu widać, że jest ich całkiem sporo. To szczególnie istotne, gdy trenujesz o poranku albo po zmroku. Dzięki temu jesteś lepiej widoczny na drodze, co bezpośrednio wpływa na Twoje bezpieczeństwo.
Treningi w New Balance Rebel v5
New Balance Rebel v5 to zdecydowanie jedne z moich najczęściej wybieranych butów treningowych. Sięgam po nie przede wszystkim wtedy, gdy planuję luźne bieganie albo luźne bieganie z rytmami 100 m-200 m na koniec – tymi dynamicznymi, nawet w tempie 3:10–3:20 min/km. Świetnie sprawdzają się też na dłuższych interwałach, choć raczej z odcinkami wolniejszymi niż moje tempo startowe na 10 km. Powiedzmy, że kiedy planuję jednostki w tempie około maratońskim – Rebel to mój pierwszy wybór.
Lubię w nich biegać także biegi ciągłe, szczególnie w tempie 4:00–4:10 min/km. Mamy więc do czynienia z butem bardzo uniwersalnym. Takim, który z powodzeniem może zastąpić kilka różnych par treningowych. Easy run do 20 km? Bez problemu. Bieg ciągły do tempa 4:00? Poradzą sobie. Krótkie, dynamiczne odcinki po 3:20? Jasne, czemu nie.
Oczywiście trzeba pamiętać, że Rebel v5 nie ma płytki karbonowej ani żadnej innej, która mocniej „oddaje energię” i ułatwia wybicie. Mimo to, na szybszych jednostkach dają radę, przy czym nie obciążają nadmiernie łydek czy ścięgna Achillesa. Noga pracuje naturalnie i aktywnie.
Nie używam Rebel v5 jako butów startowych, ale uważam, że to świetna opcja dla osób, które nie chcą lub nie powinni biegać w karbonie. Jeśli Twoje tempo startowe na 10 km to 4:00 i wolniej, ten model może się sprawdzić znakomicie także na zawodach. Moim zdaniem świetnie spiszą się na dystansach 5-10 km, a przy zwiększonej ilości pianki, nawet na półmaratonie.
To mój ulubiony but treningowy bez płytki – wszechstronny, dynamiczny i wygodny. Jednym słowem: znakomity. Z czystym sumieniem polecam New Balance Rebel v5 każdemu.
Dane techniczne:
Przeznaczenie: but treningowy / treningowo-startowy
trenerka personalna, pasjonatka i trenerka biegania. Oprócz biegania trenuje również crossfit i pływanie. Kocha motywować i zarażać miłością do aktywności fizycznej. Założycielka projektu #piątkawpiątek zrzeszającego biegaczy z całej Polski. Pełna optymizmu i wiecznie uśmiechnięta prężnie działa na Instagramie.