1 lipca, punktualnie o 14:00 czasu polskiego, Jurand Czabański rozpoczął największe wyzwanie w historii polskiego triathlonu – 50-krotnego Ironmana w formule „continuous”. To oznacza jedno: najpierw 190 kilometrów pływania, potem 9000 kilometrów jazdy na rowerze, a na koniec 2110 kilometrów biegu.
Skala tego przedsięwzięcia wykracza poza znane granice sportowej wytrzymałości. Jeszcze nikt na świecie nie ukończył takiego wyzwania w tej formule. A Polak właśnie próbuje tego dokonać.
Projekt, który Jurand rozpoczął w brazylijskim Búzios, to coś więcej niż sport. To wielowymiarowa próba przetrwania – fizyczna, psychiczna, organizacyjna. Zmagania odbywają się w systemie continuous, czyli zawodnik najpierw pokonuje cały dystans pływacki (190 km), następnie przechodzi do 9000 km jazdy na rowerze, a na końcu przebiega 2110 km. To ciągłe wyzwanie, bez etapowego rozbijania na osobne dni czy dyscypliny.
Celem jest ukończenie całości w 45 dni (tak Jurand zadeklarował w jednym z wywiadów – przyp. red.), co nie tylko wymaga żelaznej dyscypliny, ale i logistyki, której nie powstydziłby się zespół Formuły 1. Na miejscu działa międzynarodowy zespół wsparcia, testy antydopingowe są obowiązkowe, a całość dokumentuje zdobywca nagrody Emmy – Kirk Gillon.
Jurand Czabański ma 40 lat, pochodzi z Krakowa, a od lat mieszka w Stanach Zjednoczonych, gdzie pracuje jako fizjoterapeuta sportowy. Od świtu trenuje, od południa do późnego wieczora pracuje z pacjentami, a po godzinach analizuje dane, planuje treningi i… testuje granice własnego organizmu.
W maju 2025 roku przeszedł do historii. Na zawodach Brasil Ultra Tri ukończył dystans 10-krotnego Ironmana w rekordowym czasie 169 godzin, 53 minut i 33 sekund, ustanawiając nowy rekord świata.
Dla Juranda sport to nie tylko liczby i czasy. To droga – pełna wyrzeczeń, błędów, prób i przemian. Cztery lata temu porzucił bezpieczne schematy, żeby pójść za marzeniem. Dziś mówi wprost: „Prawdziwa wytrzymałość zaczyna się tam, gdzie kończy się komfort”.
W świecie triathlonu funkcjonuje pojęcie „multi-Ironmana”, ale skala i forma wyzwania Juranda są bezprecedensowe.
Wśród Polaków Jurand Czabański jest pierwszym, który porywa się na tak ekstremalne wyzwanie ultra-triathlonowe – i jednym z nielicznych na świecie.
Wyzwanie Juranda ma również wymiar symboliczny i społeczny. Każdy kilometr to cegiełka w zbiórce na rzecz dzieci walczących z chorobą nowotworową. Jurand wspiera Fundację Cancer Fighters, prowadząc aktywną zbiórkę pieniędzy, które mają pomóc tym, którzy od chwili diagnozy są zmuszeni do codziennego wyścigu – bez pauzy, bez wyboru.
Zbiórka dostępna jest tutaj: pomagam.cancerfighters.pl
Jak pisze o sobie w opisie projektu:
„Wybrałem sport nie dla wyniku, ale dla drogi, którą otwiera. Ten projekt buduję razem z rodziną – żoną i kilkuletnią córką. To nasza wspólna podróż.”
Jurand Czabański właśnie zaczął pisać historię, jakiej jeszcze nie było. Trzymamy kciuki za spełnienie jego celów!