Bartłomiej Falkowski
Biegacz o wyczynowych aspiracjach, nauczyciel wychowania fizycznego i wielbiciel ciastek. Lubi podglądać zagranicznych biegaczy i wplatać ich metody treningowe do własnego biegania.
Alicja Konieczek, rekordzistka Polski na 3000 metrów z przeszkodami, finalistka Igrzysk Olimpijskich w Paryżu w styczniu pobiegła bardzo dobry wynik podczas debiutanckiego półmaratonu. W Houston uzyskała wynik 1:11:38 wchodząc do ścisłego topu wyników półmaratońskich w naszym kraju. Niedługo po tym wyczynie zawodniczka porozmawiała z nami jak wyglądały jej przygotowania, czy oznacza to transfer z bieżni na ulicę i czy amerykańskie rozwiązania sprawdziłby się w Polsce. Wywiad publikujemy już po jej srebrnym medalu na HMP na dystansie 3000 metrów.
Bartłomiej Falkowski (Bieganie.pl): Jak po czasie oceniasz swój wyniki uzyskany w Houston. Na chłodno, gdy opadły emocje i zmęczenie.
Alicja Konieczek: Ten półmaraton zaliczam do udanych. Była to trochę szalona decyzja, żeby spróbować czegoś innego. Miało mi to dać lepszą wytrzymałość mentalną przed innymi dystansami. Po półmaratonie wszystko ma się wydawać teraz krótsze i łatwiejsze.
Zdaliśmy sobie sprawę z trenerem, że pomiędzy półmaratonem w Houston i moimi startami na hali nie ma za dużo czasu na trening, więc biegaliśmy już treningi do hali w przygotowaniach do półmaratonu. Przez co ten maraton nie był na takim maksymalnym skupieniu, ale to miał być po prostu mocny trening i celem było podbiec koło 71 minut. Zdecydować na „dziesiątce” jak będę się czuć i iść albo na 70 albo zostać na 71 minut.
Ciało zregenerowało się po czterech dniach. Już zapomniałam o tym półmaratonie. Jestem na liście TOP10 w Polsce, fajnie, ale teraz hala.
Często mówi się o tym, że zawodniczki, zawodnicy biegający na 3000 metrów z przeszkodami to potem dobrzy zawodnicy na długich ulicznych dystansach. Że wasz trening niewiele różni się od tego co robią półmaratończycy czy maratończycy. Czy miałaś duże zmiany w treningu przed Houston?
Powiem szczerze, że jak wyjechałam w grudniu do Portugalii, to tam w Monte Gordo był trening specyficzny pod półmaraton przez dwa tygodnie. Robiłam tam kilometraż, którego nigdy nie robiłam. Ale poza tym to nie, nic się nie zmieniło, a w styczniu zaczęliśmy już podkręcać tempo pod halę. Były treningi, dla mnie takie inne, w grudniu. Robiłam na przykład progresywnie 24 kilometry. Średnia wyszła 3:50. To był dobry predyktor. Jeden dzień był też gdzie zrobiłam prawie 30 kilometrów. Dla mnie to bardzo, bardzo dużo. Ale to było na poziomie morza, więc ciało fajnie to ogarnęło. Obóz w Portugalii przygotował mnie do tej połówki. Tak jak mówisz, przeszkodowcy są silni, więc to daje mi siłę do biegania i na 1500 i w półmaratonie i na przeszkodach.
Ten trening dał mi też wytrzymałość, by wytrzymać dwa biegi. Ja miałam z tym problem żeby wytrzymać ten drugi bieg. Ten drugi zawsze był dla mnie trudniejszy. Żeby liczyć się w czołówce światowej to na trzeci dzień na imprezie trzeba pobiec znowu bardzo mocno, więc to był taki cel, żeby tym treningiem do półmaratonu wypracować wytrzymałość.
Mówiłaś o tym biegu progresywnym. Jakie to było konkretnie tempo, od ilu zaczynałaś i jak kończyłaś?
Muszę to przeliczyć, bo ja na mile to biegałam (śmiech). Co pięć kilometrów przyspieszałam i to chyba zaczynałam od 4:00, a ostatnie pięć miałam biegać po 3:38 min/km. Nie wytrzymałam tam do końca tego, ale dalej wyszło średnio 3:50 i był to fajny bieg. Ale robiłam też szesnastkę ciągłego po 3:33 i to też był dobry wyznacznik. To były dobre moim zdaniem treningi.
Czy coś zaskoczyło w przygotowaniach lub starcie w debiucie?
Ogólnie to czasem wychodziłam na trening i miałam tysiączki. Zawsze to było dla mnie „O nie, jak to długo, jak długo, ale to dużo 8 – 10 razy tysiąc”. A w tych przygotowaniach wydawało mi się, że nie było to wcale takie długie i mocne. I teraz, patrząc na to co biegam, to po tych treningach do półmaratonu, to wszystko teraz wydaje mi się krótkie. Zmieniła mi się perspektywa.
Jak prowadziłam halę w sobotę, to 3,5 minuty wydawało się krótkie. Tak samo jak biegałam pięćsetki to teraz jest to dla mnie bardzo krótki odcinek. Jest to krótsze i łatwiejsze.
Czy trudno było po półmaratonie przestawić się na bieganie w hali i być zającem? To kompletnie inne prędkości.
Ja już tydzień przed półmaratonem biegałam 400 po 68 sekund i ostatnie miałam zrobić „w pałę” i wyszło 64, więc już wtedy łapałam szybkość. Ale jak wróciłam po półmaratonie to trzy dni po miałam zrobić 500-tki one już mi nie szły, tak jak miały. Nie miałam tej prędkości. Regenerowałam się szybko, ale mięśnie były zmienione. Ale jak już robiłam rozruch przed halą dwa dni później to było ok.
A prowadzenie na hali zrobiłam książkowe. Powinni mi zapłacić… ale nie zapłacili (śmiech). Poprowadziłam dziewczynie na rekord hali, na najlepszy bieg w historii na wysokości dla dziewczyny na studiach. Poprowadziłam jej tam 1250 metrów.
Pobiegłaś w Houston, gdzie w półmaratonie kobiet w ostatnich latach padało kilka rekordów USA. Teraz padł rekord mężczyzn, wcześniejszy też pochodził z Houston. Ale w Polsce ten bieg dla statystycznego kibica nie jest bardzo rozpoznawalny. Wszyscy kojarzą Nowy Jork i Boston. Skąd tak wysoki poziom z mniej znanym biegu jakim jest półmaraton i maraton w Houston.
Houston w Stanach jest bardzo popularny wśród elity. Elita półmaratonu chce tam jechać. Jest dużo pacemakerów, jest szeroka obsada. Zazwyczaj pogoda jest też bardzo dobra, poza ostatnimi dwoma edycjami. Jakby bieg był dzień wcześniej to w ogóle byłoby idealnie bo było 12-13 stopni jak wyszło słońce. Pośród elity półmaratonu Houston jest bardzo znany.
Zabrakło Ci parę sekund do minimum na Mistrzostwa Europy w Biegach Ulicznych. Rozważasz próbę wypełnienia minimum na 10 kilometrów, lub przyjazd od Polski na mistrzostwa krajowe w Wiązownie?
Na liście biegów mam Mistrzostwa Europy. Jeśli PZLA zdecyduje się mnie wziąć. Zawsze fajnie jest startować reprezentując kraj. Jednak zasady kwalifikacji zostały ogłoszone bardzo późno. Te minimym zostało opublikowane po moim starcie i nie jest to fajne. Wiadomo, że jak się leci półmaraton to trzeba wiedzieć wcześniej na ile ma się lecieć. A PZLA otworzyło okno na 6 tygodni i ogłosiło to późno. Planowałam też na 10 000 metrów biegać na stadionie, ale on jest po tym okienku kwalifikacyjnym. Okienko zamyka się w połowie marca, a ja biegnę pod koniec. Wiadomo, w Mistrzostwach Polski w półmaratonie nie będę startowała. A na dychę to chciałam pobiec mocny wynik. Jak mnie powołają to wiadomo, że przyjadę, a jak nie to bez presji.
Jak już rozmawiamy o powołaniach i standardach kwalifikacji. Polscy kibice często mówią, że u nas w kraju powinien być system jak w USA. Trialsy wybierają najlepszych i oni jadą na mistrzostwa. Myślisz, że w Polsce sprawdziłby się taki system?
Myślę, że nie. W Polsce nie mamy do wyboru z 400 milionów ludzi. Ten system, by się nie sprawdził. Jest za dużo faktorów, które mają znaczenie. Choroby, kontuzje, to by wykluczyło z udziału w imprezie, a wiadomo my nie mamy dziesięciu zawodników w kolejce, którzy biegają na wysokim poziomie. Mamy może jedną, albo dwie osoby na wysokim poziomie, a nie dziesięć tak jak to jest w USA. Dlatego wydaje mi się, że to by się nie sprawdziło.
Mam czasem wrażenie, że Europejczycy nie rozumieją, że Stany są ogromne i tam jest inna skala jeśli chodzi o populację.
Dokładnie, a przybiegłam chyba 27. na tym półmaratonie. W Polsce jest to siódmy wynik na listach all time, a ja jestem 27. na lini mety w Houston w jednym z wielu biegów w USA na podobnym poziomie. To mi daje perspektywę. Dlatego jestem ciągle głodna szybszego biegania, bo widzę tu, że jest jeszcze tyle osób, co biega szybciej.
Za Tobą świetny sezon 2024. Finał olimpijski, rekord Polski. Jednak czy myślisz już powoli o poważnym transferze na ulicę? Jeśli tak to kiedy by to było?
Nie, nie myślę. Na pewno do 2028 roku będę biegać przeszkody. Będę skupiała się na stadionie. Chciałabym pobić wiele rekordów Polski do czasu igrzysk w Los Angeles. Może będą to jakieś rekordy na ulicy, ale na pewno nie maraton. Nie podejmę się tego. Maratończycy są według mnie szaleni. Ja nie jestem aż tak szalona jak oni. Ulica może, ale po 2028. Na ten moment, pewnie tylko półmaratony. Może z tego skorzystam, bo to zupełnie inny rodzaj bólu i może jeszcze z tego skorzystam podczas przygotowań do sezonu stadionowego.
Dziękuję za rozmowę i powodzenia w sezonie halowym i na stadionie
Dzięki!