Radosław Czyż: karierę zawodników planuję długofalowo
Radosław Czyż przez wiele lat specjalizował się w biegu na 400 m ppł., na którym zdobywał medale mistrzostw Polski i reprezentował nasz kraj na Mistrzostwach Europy w Hengelo i Młodzieżowych Mistrzostwach Europy (U23) w Kownie. Obecnie pracuje jako trener w WKS Wawel Kraków, gdzie prowadzi grupę sprintu, a także młodszych zawodników określanych jako „Młode Smoki”. O mijającym sezonie swoich podopiecznych, powodach zakończenia startów w kategorii masters, swoim podejściu do treningu i planach na przyszłość opowiada w rozmowie przeprowadzonej przez Jakuba Jelonka.
Z jakimi założeniami przystąpiliście do sezonu halowego w ubiegłym roku?
Zanim zaczęliśmy przygotowania do nowego sezonu, zawsze jesienią mamy zebranie naszej grupy. Najpierw określamy cele, zwykle w październiku, gdzie planujemy, co chcemy osiągnąć na hali, ale też w sezonie letnim. Potem po hali spotykamy się jeszcze raz, podsumowujemy sezon halowy i określamy plany na lato. Pamiętam, jak powiedziałem rok temu moim juniorom młodszym, że w lutym, na Halowych Mistrzostwach Polski pobijemy halowy rekord Polski 4×400 m MIX. Wtedy tak trochę dziwnie się na mnie popatrzyli, a potem zaczęli w to wierzyć i sami się na to nakręcili. W końcu wywalczyliśmy na tych mistrzostwach złoto w kategorii juniorów młodszych, gdzie nasza sztafeta 4×400 m wygrała z nowym rekordem Polski. Sztafeta pobiegła w składzie Karol Banaszek, Julia Sadkiewicz, Kacper Kędzior i Jasmine Kanakanti (3:37,31). To był taki fajny pierwszy spełniony cel. Indywidualnie tam medali nie było, ale właśnie ten rekord Polski był takim ukoronowaniem całego sezonu halowego. Oprócz tego Igor Staszek pobił też trzy rekordy w hali młodzików: na 200 m (23,01), 300 m (35,81) i 400 m (50,71). Do tego Nicola Dutka-Wołoch także ustanowiła trzy rekordy Polski U14 w hali: na 60 m ppł. (9,08), 200 m (25,87) i 300 m (40,48), a ten wynik na 300 m może być nawet rekordem Europy w tej kategorii wiekowej.
Pierwszym ważnym sprawdzianem formy w sezonie letnim były dla was mistrzostwa Polski sztafet.
Przed mistrzostwami Polski na stadionie, 30 maja w Lublinie odbyły się Mistrzostwa Polski Sztafet Mieszanych (U23, U20 i U18). Tam ponowiliśmy to samo, co wywalczyliśmy w hali. Zdobyliśmy złoto w sztafecie 4×400 m MIX w kategorii U18. Startowaliśmy prawie w tym samym składzie, choć Julia Sadkiewicz startowała w hali, a Karolina Gawin była od niej szybsza w sezonie letnim i nastąpiła zmiana, a pozostała trójka była ta sama. Więc tutaj było i złoto, i rekord Polski. Ogólnie czas na zawodach był szybszy (3:33,81) niż nawet juniorów [wygrał BKS Bydgoszcz z czasem 3:36,63 – przyp. red.]. To była też klasyfikacja do Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży, więc ten medal również się zaliczał do OOM. W międzyczasie były AkademickieMistrzostwa Polski. Tam Julia Ziembicka biegała na 400 m ppł. i zdobyła wicemistrzostwo Polski akademickie, więc był to taki akcent seniorski. Drugim występem w kategorii seniorów był Kuba Olejniczak na mistrzostwach Polski seniorów w Bydgoszczy, gdzie zdobył srebro, również na 400 m ppł.
Najważniejsze zawody dla młodszych kategorii wiekowych to OOM w Lublinie i Mistrzostwa Polski Juniorów (U20) w Radomiu.
Na OOM w Lublinie indywidualnie startowali Julia Sadkiewicz i Karol Banaszek. Oboje byli na listach faworytami, startowali z niebieskim numerkiem, ale ja też nie do końca traktowałem ich jako faworytów, bo na Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży finał rządzi się swoimi prawami. Odkąd znam te mistrzostwa, gdy sam startowałem, to zawsze jest w nich dużo niespodzianek i często kończy się inaczej, niż jest to na listach startowych. Jak się jest seniorem czy młodzieżowcem, to łatwiej to prognozować, ale w młodszych kategoriach częściej dzieje się coś nieoczekiwanego. Oboje z moich faworytów do zwycięstwa zajęli czwarte miejsca, więc tutaj nie poszło po ich i po mojej myśli. Karol poprawił życiówkę, więc trzeba się z tego cieszyć. Jednak jeśli chodzi o medale, to tutaj znowu popisały się sztafety 4×400 m, już w składzie męskim i damskim. Dziewczyny wywalczyły srebro, a chłopaki brąz. Te mistrzostwa były też szansą na kwalifikację na mistrzostwa Europy U18 do Bańskiej Bystrzycy, gdzie dwóch płotkarzy miało aspiracje do powołania do reprezentacji Polski. Na 400 m miała szasnę jeszcze Jasmine Kanakanti, która poprawiła rekord życiowy, ale nie była w pierwszej trójce, żeby się dostać na mistrzostwa Europy.
Na mistrzostwach Polski juniorów w Radomiu miałem jednego zawodnika, który zrobił życiówkę na 400 m, biegał w finale B.
W zimie rozstałem się z Michałem Gorzkowiczem, z którymosiągnęliśmy wiele sukcesów, takich jak brąz mistrzostw Europy juniorów młodszych. Obecnie trenuje w nowej grupie i rozwija się pod okiem innego trenera. Czas pokaże, jakie kolejne kroki podejmie w swojej karierze.
Było też w waszej grupie kilka rekordów Polski. Opowiedz o nich trochę więcej.
Na początku sezonu Igor Staszek na 400 m w Gliwicach pobiegł doskonały wynik – 48,96, co dało rekord Polski młodzików (U16). To pierwszy zawodnik w historii, który w ogóle połamał 49 sekund w tej kategorii wiekowej. Wcześniej 49,50 miał Michał Kiernożycki w 2023 r., a tak tylko dwóch zawodników w historii pobiegło poniżej 50 sekund. Igor Staszek we wrześniu w Białymstoku zdobył złoto mistrzostw Polski młodzików (U16) na 300 m wynikiem 34,66. Był faworytem i jak mówił mi mój trener (który trenował mnie za czasów moich seniorskich sukcesów – Ryszard Szpar) udało mu się osiągnąć sukces mimo presji „niebieskiego numerka”, która często towarzyszy faworytom w zawodach tej rangi. Choć w MIXIE w lecie też byliśmy faworytami, chociaż tam nie było niebieskich numerków, bo nie ma jak zrobić minimów na te zawody, po prostu się w nich startuje.
A jak układały się starty w najmłodszych kategoriach wiekowych?
Mieliśmy w nich tzw. czwartki lekkoatletyczne. Nicola Dutka-Wołoch wygrała na 60 m, a Roksana Gałka była druga na 300 m. Tutaj się zatrzymam na chwilę przy ich wynikach. Nicola Dutka-Wołoch w hali pobiła trzy rekordy Polski U14, a później w sezonie letnim pobiła rekord kraju na 80 m ppł. Chciała też poprawić na 300 m ppł. swój rekord Polski, który rok wcześniej zrobiła i nadal go ma, ale dwa razy się wywaliła na tym dystansie i go nie zrobiła. A Roksana Gałka, o której już wspominałem, zaliczyła bardzo duży postęp, bo w kategorii U14 pobiegła 40,92 sekundy na 300 m i poprawiła rekord już znanej nam Zofii Tomczyk, która go miała w U14. Roksana zrobiła też rekord Polski na 400 m – 57,65 w Warszawie. To pierwsza dziewczyna, która w tym wieku złamała 59 sekund, nie mówiąc już o 58 s. Ten wynik był dla mnie dość szokujący. Nie spodziewałem się go, bo absolutnie nie trenowała, żeby taki wynik osiągać. Rozwija się bardzo spokojnie, a czasy z treningów nie pokazywały, że aż taki wynik pobiegnie. Spodziewałem się, że jest w stanie pobiec w granicach 58,70, bo wcześniej, w czerwcu pobiegła 59,30, ale później wykonała niesamowity progres.
W międzyczasie było Brno w Czechach, gdzie zdobyliście 8 medali i poprawialiście rekordy Polski w kategorii U14?
Po raz piąty wzięliśmy udział w Igrzyskach Europejskich Dzieci rozgrywanych w Brnie. Nasi zawodnicy zdobyli łącznie 8 medali (3 złote i 5 srebrnych), wygrywając klasyfikację medalową. Startowali tam zawodnicy z 20 krajów, a łącznie w zawodach wzięło udział przeszło 2300 zawodników. Od nas z Krakowa pojechało 18 osób, więc skuteczność była bardzo wysoka.
Ostatnie starty w sezonie to mistrzostwa Polski w kategoriach U16 czy U14. Tam też zdobywaliście medale.
Na Mistrzostwach Polski Sztafet nasi młodzicy na 4×200 m chłopaków wywalczyli złoto, a dziewczyny w tej samej sztafecie wywalczyły srebro. Powinny mieć złoto, ale zrobiły złą zmianę, co spowodowało, że niestety było tylko srebro. Tydzień później, już na Mistrzostwach Polski w Białymstoku, to dziewczyny na 4×100 m zdobyły złoto (49,19). Teoretycznie były faworytkami do tygodnia przed mistrzostwami, bo miały najlepszy czas, ale sztafeta z Bydgoszczy pobiegła szybciej. Na mistrzostwach Polski wygraliśmy, więc utrzymaliśmy teoretycznie rolę faworytów. To był kolejny medal, a w sztafecie dwie dziewczyny były ode mnie (Roxana Wójciak i Justyna Kania), a dwie od trenera Jerzego Kaduszkiewicza (Julia Majos i Natalia Nowak).
Jako klub WKS WawelKraków zajęliśmy też trzecie miejsce w Ekstraklasie Juniorów, do czego moja grupa w znacznym stopniu się przyczyniła. W Małopolsce zdobywaliśmy wiele sukcesów, jeśli chodzi o kategorię U16, U14 i młodszych, czyli o dzieciaki. Samo to, że jako Młode Smoki jesteśmy też już dość rozpoznawalni w Polsce, to nasz duży sukces.
Przez długi czas łączyłeś funkcję trenera z własnymi treningami i startami w kategorii masters. Ogłosiłeś ostatnio, że zamykasz ten etap. Czym było to spowodowane?
Przed rozpoczęciem startów w „masterce” założyłem sobie ponad dwa lata temu, że celem są pierwsze Halowe Mistrzostwa Świata. Jechałem na te zawody z myślą, że przygotuję się i zostanę mistrzem świata. Zanim ten cel spełniłem, zaprogramowałem się na to i do tego dążyłem. Często ustalam sobie cele w życiu. Czy to roczne, czy dwuletnie, czasem na dłużej. To był taki mój dwuletni cel, gdzie chciałem przez dwa lata zdobyć wszystko, co mógłbym zdobyć, jeśli chodzi o „masterkę”. Czyli być halowym mistrzem świata i mistrzem świata na stadionie. W hali startowałem na 400 m płaskie, a na stadionie na płotkach. I tak samo zostałem mistrzem Europy na stadionie i w hali, więc na tych samych dystansach te tytuły zdobyłem. Spełniłem się w tej masterce, ale musiałem wiele poświęcić, żeby to wszystko pogodzić. Trenując grupę i wychowując córkę, musiałem trenować jak kiedyś, żeby takie wyniki osiągać. Trzeba było zadbać o odpowiednią regenerację, mieć czas na trening, na wszystko. Część treningów potrafiłem zrobić z zawodnikami, ale część musiałem też zrobić sam, wcześniej, a potem iść i siedzieć z nimi na stadionie czy w hali na treningach. Więc to nie było takie łatwe do połączenia. A wyniki osiągałem zadowalające, bo to były rekordy Polski czy rekordy samych mistrzostw świata. Spełniłem wszystkie cele, pobiłem te rekordy, które chciałem. Zdobyłem medale i po prostu w następnym roku musiałbym te cele powielać i znowu powalczyć o mistrzostwo świata czy Europy, a to nie jest już moim celem. Już mnie to tak nie motywuje. Zrobiłem to, co chciałem i dlatego powiedziałem, że kończę to trenowanie w stylu profesjonalnym.
Czym kierujesz się planując treningi swoim zawodnikom?
Przede wszystkim dopasowuję plany indywidualnie do każdego zawodnika. Oczywiście, część treningów można zrobić takich samych dla większości zawodników, ale wielu z nich ma inne treningi. Nie każdy biega te same odcinki, czy wykonuje daną liczbę odcinków. Moja grupa osiąga dobre wyniki, patrząc na te rekordy Polski w młodszych kategoriach, a w Polsce znamy teorię, że jak ktoś za młodu jest dobry, to potem już nie. Dobrze wiem, jaki trening wykonują moi zawodnicy i ile jest jeszcze przed nimi bodźców treningowych. Dlatego nie boję się o ich przyszłość. Oczywiście, jeśli sami w przyszłości będą chcieli dalej kontynuować karierę, bo to wszystko zależy od wielu czynników. W tych młodszych kategoriach wygrywamy wiele biegów, ale nastawiam się na przyszłość moich zawodników i wiem, co mogą jeszcze osiągnąć. Przede wszystkim stawiam na długofalową karierę każdego z nich, a te bardzo dobre wyniki już teraz wynikają wyłącznie ze spokojnego i ułożonego treningu. Głównie dlatego, że przykładam się do tego, co robię i daję z siebie 100%. To nie jest tak, że moja cała grupa przychodzi na jedną godzinę i trenuję wszystkich na raz. Tak naprawdę dzielę ich na trzy grupy w ciągu dnia. Czasem spędzam większość dnia na stadionie i dzięki temu są wyniki. Przykładam dużą wagę do indywidualnego podejścia do każdego z nich. Nie ukrywam, że w przyszłości chciałbym zostać Trenerem Roku, którym w tym roku został trener Natalii Kaczmarek – Marek Rożej, z którym w przeszłości miałem przyjemność jeździć na obozy kadry narodowej i bardzo miło to wspominam. Zanim jednak będę miał na to szansę, to minie wiele lat. Moi zawodnicy wchodzą dopiero do kategorii młodzika i juniora młodszego, więc jeszcze trochę minie, zanim ten cel osiągnę, ale będę do tego dążył. Dla mnie bycie trenerem to nie praca, tylko życiowa pasja. Nigdy nie traktowałem tego jako pracy. W sumie nawet nie wiem, jak to jest pracować na etacie. Zawsze robię swoje i to, co kocham w życiu.
Jakie macie plany i założenia dla waszej grupy na przyszły sezon i ogółem na przyszłe lata? Startujecie przełaje, czy dopiero na hali?
Moja grupa nie startuje przełajów. Jedynie kilka dzieciaków w młodszych kategoriach, z grupy „Młodych Smoków”, która cały czas się rozwija. Tak naprawdę z tej ekipy co roku ktoś dołącza do starszej grupy Wawelu Kraków. Najbliższym celem są Halowe Mistrzostwa Polski, spróbujemy też powalczyć o medale indywidualnie, ale wierzymy też w swoje siły w sztafetach, szczególnie w MIXIE. Powalczymy też w juniorach, bo juniorzy młodsi z tego roku przechodzą w przyszłym do kategorii juniorów. Mamy też juniorów młodszych, którzy zadeklarowali, że będą chcieli poprawić czas swoich poprzedników, więc będzie się działo!
Jeśli chodzi o sezon letni, to będziemy walczyć na OOM, mistrzostwach Polski juniorów, te same imprezy, które były teraz. W głowie mam, żeby ktoś ze „Smoków” za 4 lata pojawił się na igrzyskach olimpijskich w Los Angeles. To tak samo jest mój cel, jak i ich. Za dwa lata są Igrzyska Olimpijskie Młodzieży (U18), gdzie na przykład Igor Staszek będzie najstarszym rocznikiem. Będzie miał dużą szansę tam wystąpić, jeżeli nadal będzie robił tak duże postępy, jak dotąd. Jednak do tego potrzeba jeszcze wiele pracy.
Były chodziarz, który nieustannie dokądś zmierza (wielokrotny reprezentant Polski i dwukrotny olimpijczyk – z Pekinu i Rio). Współautor biografii Henryka Szosta, Marcina Lewandowskiego i Adama Kszczota oraz książki „Trening mistrzów". Doktor nauk medycznych i nauk o zdrowiu. Pracownik Uniwersytetu Jana Długosza, a także trener lekkoatletycznych klas sportowych w IV L.O. w Częstochowie. Działa też jako sędzia i organizator imprez, nie tylko sportowych.