Kanadyjczyk Andre De Grasse jest kolejnym sportowcem, którego przed rozpoczęciem zmagań lekkoatletów na paryskiej bieżni, można było spotkać w Puma House, obiekcie marki Puma, gdzie sportowcy, kibice i dziennikarze spotykają się, by wspólnie przeżywać igrzyska. Mistrz Olimpijski z Tokio na 200 m będzie jednym z szerokiego grona faworytów na swoim koronnym dystansie.
Masz już 6 medali olimpijskich (z igrzysk w 2016 i 2021 r. na 100 m, 200 m i w sztafecie 4×100 m – przyp. red.). Celujesz w siódmy krążek?
Tak, już jestem najbardziej utytułowanym lekkoatletą w Kanadzie, mam nadzieję, że nikt mnie już nie przegoni… (śmiech)
Kto tutaj będzie twoim głównym rywalem?
Jest tyle świetnych sprinterów… Każde igrzyska to inna atmosfera, inni zawodnicy. Cieszę się, że jestem tego częścią, że ciągle jestem w grze. To na pewno będzie ciężkie zadanie, ale czuję się przygotowany lepiej niż kiedykolwiek.
Co myślisz o starcie na fioletowej bieżni?
O, to będzie niesamowite doświadczenie, pierwszy raz dla mnie i pewnie innych zawodników.
Co powiedziałbyś sobie młodszemu, Andremu sprzed lat? (Kanadyjczyk znany jest ze swojego zaangażowania w działalność charytatywną na rzecz młodych sportowców i ich rodzin – przyp. red.)
Chyba, żeby nie przestawał walczyć, by śnił o wielkich rzeczach. Sam mam dzieci (De Grasse ma trójkę dzieci ze związku z amerykańską płotkarką Nią Ali – przyp. red). Wiem, że fajnie jest się ścigać, mówię zresztą często dzieciakom w Kanadzie: „Ścigajcie się ze mną”. Warto podążać tą drogą, a więc doceniać swoje możliwości, ale też cieszyć się chwilą. Pamiętać potem, ile się poświęciło i kto Cię wspiera w sporcie.