Uczestnicy maratonu w Miami, który odbył się w ostatni weekend, wracając do domów samolotami, zostali bardzo niemiło zaskoczeni. Większość z nich musiała pozbyć się medali, które otrzymali za ukończenie biegu, ponieważ zostały one skonfiskowane przez ochronę lotniska.
Każdego roku ponad 4000 z 18000 uczestników maratonu przylatuje na bieg samolotami z 49 stanów i 75 krajów z całego świata. Chociaż na stronie internetowej TSA (agencja ds. bezpieczeństwa transportu) wskazano, że zezwala się na przewóz przedmiotów podręcznych, takich jak ostrogi kowbojskie, łyżwy, poroże, druty do robienia na drutach, obcinacze do cygar, korkociągi, a nawet kule do kręgli, agenci TSA mają ostateczną swobodę w zakresie tego, co może być dozwolone podczas lotów.
Mimo to setki uczestników wróciły w niedzielę do domu bez medali, ponieważ agenci TSA skonfiskowali medale, porównując je do śmiercionośnych gwiazdek do rzucania ninja. Medal tegorocznego maratonu faktycznie ma kształt złotego słońca z logo palmy pośrodku i ma przedstawiać wschód słońca w obszarach Miami, Miami Beach, Brickell i Coconut Grove (przez które przebiega trasa). Promienie słoneczne mają jednak bardzo ostre punkty, a ponadto wirują.
Przewidując potencjalne problemy, organizatorzy wyścigu na dwa dni przed imprezą wydali oświadczenie, w którym doradzali uczestnikom maratonu, aby zamiast nosić go na lotnisku, spakowali medal w bagażu rejestrowanym lub wysłali go pocztą do domu.
Tegoroczny bieg w Miami zdominowali zawodnicy z Kenii. Zwycięzcami zostali George Onyancha w biegu mężczyzn i Leah Rotich w biegu kobiet. Onyancha uzyskał czas 2:17:14, pokonując swoich rodaków Luke’a Kibeta (2:21:19) i Denisa Kiurę (2:27:30). 34-letnia Rotich czasem 2:41:39 pokonała ubiegłoroczną mistrzynię Damaris Arebę (2:41:51) i Hellen Jepkurgat (2:44:15).
Co za debilizm