W Niemczech wprowadzono zakaz biegania na czas, żeby dzieciom nie było przykro
Za naszą zachodnią granicą podjęto decyzję o zupełnie nowym postrzeganiu sportu, by dzieci nie doznawały zbyt dużego stresu związanego z porażką. Postanowiono, że na szkolnych zawodach lekkoatletycznych najmłodszym nie będą mierzyć czasu w biegach i odległości w skokach i rzutach. Żeby nie było wygranych i przegranych, a wszyscy byli szczęśliwi w myśl tzw. poprawności politycznej.
Matka oburzona, bo jej syn był smutny po zawodach
Jak podaje Przegląd Sportowy „Onet”, cała sprawa zaczęła się od obywatelskiego projektu, zapoczątkowanego przez matkę jednego z uczniów. Była ona rozgoryczona po tym, jak jej syn bardzo przeżył dalekie miejsce w szkolnych zawodach, co było dla niego bardzo negatywnym przeżyciem.
– Mój syn wrócił ze spartakiady zapłakany, bo dostał jedynie dyplom za udział, a nie za osiągnięcia sportowe. Rozważam petycję, żeby zakończyć mierzenie czasu i odległości w zawodach dla dzieci. To nie żart – napisała kobieta z Konstancji. Jej działania zapoczątkowały lawinę zdarzeń, której zwieńczeniem jest to, że w imię bezstresowego wychowania od teraz w Niemczech nie będzie pomiarów czasu i odległości w zawodach szkolnych u dzieci. Wszystko dlatego, by tym, którzy nie wygrywają, nie było smutno…
50 lat historii i koniec. Zawody w nowej formule
Federalna spartakiada w Niemczech (Bundesjugendspiele) jest rozgrywana już prawie od 50 lat. Tradycyjnie wiosną we wszystkich szkołach podstawowych kraju odbywają się zawody sportowe dla dzieci. Podstawowe konkurencje to biegi, rzuty i skok w dal. Za zwycięstwo przyznawano dyplomy z podpisem prezydenta Niemiec, a wszyscy uczestnicy dostawali dyplomy za sam udział w zawodach. Teraz wywrócono rywalizację do góry nogami i zwycięzców i pokonanych więcej nie będzie. Liczyć ma się tylko udział.
Mecze piłki nożnej bez liczenia goli
Trudno wyobrazić sobie zawody, w których nie będzie pomiaru czasu w biegach, odległości w rzutach i skokach. Wypacza to sens rywalizacji i jakiejkolwiek motywacji do działania. Z nowych reguł wynika, że nie trzeba będzie przekraczać już swoich granic, mobilizować się w trudnych momentach, pracować nad swoimi słabościami. Wystarczy przyjść i udawać zaangażowanie, a samo to będzie od teraz nagradzane. Cała sprawa ma nie dotyczyć tylko lekkiej atletyki. Nasi zachodni sąsiedzi poszli o krok dalej. W piłce nożnej mają nie być już liczone gole, a niektóre gry i zabawy, jak gra w dwa ognie (popularnego „zbijaka”) w ogóle ma być wycofana ze szkół! Wszystkie te działania mają powodować jak najmniej niepotrzebnego (zdaniem urzędników) stresu, kiedy to mniej sprawne i mniej usportowione dzieci mogą przegrać, co przecież wywołuje ich smutek i niezadowolenie.
– Do tej pory wydawało mi się, że w sporcie chodzi o to, żeby być jak najszybszym, osiągać jak najlepsze wyniki, nauczyć się przegrywać, ale też wiedzieć, jak zachować się jako zwycięzca. Okazuje się, że to wszystko jest niepotrzebne. Jak chcemy przygotować nasze dzieci do dorosłego życia, wmawiając im, że jedyne, co się liczy, to udział? – powiedział Hans-Joachim Watzke, prezes Borussii Dortmund, gdzie w przeszłości grali między innymi Robert Lewandowski, Łukasz Piszczek i Jakub Błaszczykowski.
– Wiosną przyszłego roku będziecie pierwszymi, którym odebrano prawo do normalnych zawodów sportowych. Wasi rodzice, dziadkowie, starsze rodzeństwo mogli pokazać, jak się ściga, jak walczy o najlepsze czasy i najdalsze skoki. Wy nie będziecie mogli już tego zrobić. Na takie rzeczy nie ma już miejsca – napisał w głośnym komentarzu jednej z największych niemieckich gazet „Die Welt” Lutz Woeckener.
Testy nowej formuły na wiosnę
Nowe przepisy wprowadzono już teraz, ale pierwszy sprawdzian tej formuły odbędzie się dopiero wiosną, kiedy tradycyjnie będzie rozgrywana kolejna edycja Bundesjugendspiele. Zmodyfikowano nawet jej nazwę i teraz nie będą to już „zawody”, lecz „wydarzenie motywujące do ruchu”. Motywujące do ruchu, ale nie do rywalizacji. Wystarczy wziąć w nim udział, ale nie trzeba będzie starać się o wygraną. Wszyscy mają być szczęśliwi i wygrani. Bez specjalnego wysilania się i dawania z siebie maksimum.
– To absurdalny pomysł – uważa były wybitny reprezentant Niemiec w piłce nożnej, 150-krotny reprezentant kraju i mistrz świata z 1990 r. Lothar Matthaeus. Podobne zdanie mają praktycznie wszyscy komentujący sprawę sportowcy z tego kraju. Oczywiście inne podejście mają autorzy nowych regulacji. Zdaniem wiceprzewodniczącej stowarzyszenia na rzecz edukacji – Heike Ackermann, nowe zasady „będą w końcu dostosowane do obecnych czasów i będą miały bardzo pozytywny wpływ na psychikę dzieci„.
Nowe zasady „rywalizacji”
Jak będą więc teraz wyglądały zawody w niemieckiej spartakiadzie dla dzieci? Każdy, kto weźmie udział w biegu, dostanie dyplom za udział. Czas nie będzie miał znaczenia. W rzutach i skokach również będzie się liczyło samo oddanie próby. Nie będzie dekoracji zwycięzców. Najlepsi będą na równi z najsłabszymi, a nikomu ma nie być przykro, że nie stanie na podium. Nikt też nie będzie dumny, że na nim stanął. Bo podium już potrzebne nie będzie.
– Musimy uważać, żeby niektóre nowe zasady społeczne, które są teraz wprowadzane, nie zepsuły nam nie tylko sportu, ale przede wszystkim dzieci – skomentował Thomas Weikert, prezes Niemieckiego Komitetu Olimpijskiego.
Sport bawi i uczy. Nie odbierajmy tego dzieciom!
Niestety w Niemczech działania zapoczątkowane przez jedną z nadopiekuńczych matek doprowadziły do całkowitego wypaczenia postrzegania sportu. Usilne dążenie do bezstresowego wychowania i źle rozumianej poprawności politycznej prowadzi do wręcz absurdalnych decyzji w sprawie aktywności fizycznej dzieci. Uczenie radzenia sobie z porażkami, walka o zwycięstwo, pokonywanie swoich słabości to ważne umiejętności, które bardzo przydają się w „dorosłym” życiu. Cieszenie się z dobrego miejsca i wyniku to również coś, co jest potrzebne do rozwoju. Warto się tego uczyć poprzez sport, a zdrowa rywalizacja jest świetnym narzędziem, by rozwijać się nie tylko sportowo, ale przede wszystkim życiowo. Sportowcy uczą się podczas treningów i startów znaczenia systematyczności, odpowiedniej koncentracji i uwagi, zaangażowania w to, co robią. Eliminując pomiar czasu czy odległości niejako nakłaniamy ich do bylejakości, nie motywujemy w żaden sposób do lepszego wykonania zadań. Sport powinien być dobrą zabawą, to fakt, ale bez odpowiedniej motywacji nie spełnia swojej roli. Miejmy nadzieję, że nikomu w Polsce nie przyjdzie do głowy wprowadzanie takich zmian.
Nie będzie pomiaru czasu? Powinno być taniej, albo więcej żeli w pakietach startowych.
No i limitu też mogłoby nie być. W końcu komuś może być przykro, że nie zmieścił się w limicie. Organizatorzy powinni cały dzień siedzieć na mecie i czekać aż wszyscy przybiegną.
Leszek
1 rok temu
Coraz częściej dajemy możliwość decydowania ludziom którzy w danym temacie są kompletnymi ignorantami. Jeżeli dodamy do tego jeszcze ideologiczny sosik i poprawność polityczną to wychodzi nam to co powyżej. Polacy są jednak pragmatyczni i w większości rozsądni dlatego u nas takie pomysły nie przejdą.
„Odkąd wprowadzono 500+ w szkole zniknął problem dzieci głodnych i kiepsko ubranych” – wychowawca mojej córki. Amen. Kto ma dzieci i skromną wypłatę ten wie. A kraj to nie jest „każdy sobie rzepkę skrobie” tylko wspólne dobro. Jak trochę oddam tym, co mają mniej to mi nie ubędzie. Jak myślisz inaczej to łataj dziury w drodze samemu za swoje pieniądze.
Wychowawca córki mógł mieć rację. Jednak program 500+ miał inne zadanie niż wyciągnięcie ludzi z ubóstwa, które prawdopodobnie lepiej by spełnił program 200+ na każdego obywatela. Taki program byłby też bardziej sprawiedliwy (dla biorących duże emerytury – np. działaczy PZPR – 200 zł byłoby ułamkiem %, więc nawet by tego nie odczuli (nie tak jak np. powdyżka w % lub 13/14 emerytura).
Nie do końca to prawda. Nie zniknął. Pomniejszył się tylko u tych którym naprawdę się należało. A u reszty to tylko sklep monopolowy zarobił, a dzieci głodne jak chodziły to dalej chodzą.
hahaha co za bzdura. Przecież te +500 z czyjejś kieszeni musi wyjść, jak myślisz z czyjej i pod jaką postacią? W szoku jestem że dalej są ludzie którzy uważają że jak dostaną od państwa coś to nie wiążą się z tym żadne konsekwencje i praktycznie będę mieć „więcej”. Szok i niedowierzanie
Jakby Polacy mieli cokolwiek do powiedzenia w kwestii tego co debil na stołku zdecyduje. Ani go nie rozlicza, ani nie przestaną wybierać (o ile w ogóle wybrali)
Dick
1 rok temu
To już chyba przesada. Proponuję aby obciążać dzieci które rosną szybciej/są wyższe żeby tym niższym nie było przykro a najlepiej wprowadzić zakaz śmiechu jeśli inne dziecko jest smutne lub odwrotnie. Do tego nie wolno zapomnieć o zakazie oglądania zawodów sportowych aby nie zaburzać idealnego świata. Na koniec karać sportowców którzy dzięki ciężkiej pracy i predyspozycja okazało się lepsi, żeby równali do tych słabszych. Puenta…może Matla powinna zastanowić się nad sobą i nie realizować swoich ambicji kosztem dziecka. Życie to nie jest bajka i dzieci muszą sobie z tego zdawać sprawę. Jeśli dziecko nie osiąga wyników to może kontynuować zajęcia jako hobby lub np. grać na gitarze itd. Co za czasy. Coraz więcej sfrustrowanych i roszczeniowych ród,icow którzy widzą tylko swój interes a nie myślą o tym ze może te dziecko które wygrało pracowało na to bardzo ciężko i z wyrzeczeniami.
„Życie to nie jest bajka i dzieci muszą sobie z tego zdawać sprawę.”
Dzieci to doskonale wiedzą i codziennie tego doświadczają w szkole w kontaktach z rówieśnikami w domach. Twoje dramaty nie są wcale większe od ich dramatów, dzieci mają emocjonalne potrzeby różne często od osób dorosłych i też jeśli są nie realizowane powodują u nich stres. Jesteś chory psychicznie jeśli uważasz, że trzeba w sporcie stresować dziecko aby życia się nauczyło. Ono zwykle na ten sport idzie bo przez cały dzień się wystarczająco nastresowalo, a podczas gry wszystko mija bo jestem tylko ja kumple i gra.
Taki sport jak opisujesz to byl na podworku. I juz nie istnieje. Teraz rodzice wrecz zachacaja dzieci do siedzenia przed komputerem bo tam potencjalnie „leza pieniadze”.
Na spartakiade sie idzie po to zeby osiagac wyniki. Nie wszystkie dzieci musza brac udzial w zorganizowanych zawodach. Tak jak nie wszystkie ida na olimiady przedmiotowe. Poniewaz nie wszystkie dzieci sa uzdolnione w ten sam sposob, reperentuja ten sam poziom i przede wszystkim nie wszystkie wlozyly tyle samo pracy i wysilku w przygotowania.
Ale w dzisiajszym swiecie niektorzy ludzie twierdza ze mozna dziecku wmowic ze choc jest swinka to bedzie latal jal orzel.
Piotr
1 rok temu
Aha. Czyli zamiast uczyć dzieci jak uczyć się na podstawie porażek i jak wyciągać wnioski na podstawie błędów udajemy, że nikt nie przegrywa i nikt nie popełnia błędów. Co się stanie, kiedy te dzieci zetkną się z dorosłym życiem? Jak zareagują na porażki, które bez wątpienia te dzieci czekają poza szkołą w późniejszych latach? Nie pojmuję jak można być tak bezmyślnie krótkowzrocznym w imię tego, żeby komuś było mniej smutno. Niesamowite.
Dlaczego uczyć na podstawie porażek? Może na podstawie zwycięstw. Zamiast pytania co zrobiłeś źle może warto zadać pytanie ” co zrobiłeś dobrze?” A może jeszcze lepsze jak oceniasz sam siebie i jako oceniasz sam siebie w stosunku do poprzedniego razu? Albo czego się dziś nauczyłeś?
Ja się nie dziwię że jest ogromny problem z depresją u dzieci skoro podstawą do definiowania samego siebie jest porażka.
A może uczyć na podstawie jednego i drugiego, bo i jedno i drugie w życiu nas czeka? Czy słabszy wynik nie pozwala zadać sobie pytania „co zrobiłem dobrze”? Ale z drugiej strony, jak mam się rozwinąć, jeśli nie odpowiem sobie na pytanie co zrobiłem źle? Tu nie chodzi o definiowanie siebie przez porażkę, tylko o zwykłą umiejętność wyciągania z niej wniosków. Mądrych wniosków. Tego powinni uczyć najbliżsi, rodzice, nauczyciele.
A w jaki sposób dziecko może wygrać, skoro nie mierzy się czasu? Nie ma ani zwycięzców, ani przegranych. Niczego z takich zawodów nie wyciagnie
W ogóle takie zawody nie powinny się odbywać. Idea sportu ubita, nadopiekuńcza matka przyszłego frustrata z depresją zadowolona
To tylko w sporcie można się uczyć przegrywać? Nie ma w szkole innych przedmiotów i dziedzin, w których można rywalizować? Nie ma olimpiad matematycznych? Konkursów plastycznych? Jest mnóstwo okazji do rywalizacji.
jorge
1 rok temu
Nie doszukałem się informacji do jakiego wieku dzieci uznawane są za dzieci.
Nie ma to nic wspólnego z pokoleniem płatków róży. Autor nie zgłębił tematu i jego ideii. Przez co zaprezentował artykuł pokazujący nieprawidziy obraz rzeczywistości.
Andrzej Witek
1 rok temu
Zacznę od tego, że z takim podejściem się nie zgadzam.
Natomiast sięgając pamięcią do lat mojej edukacji akademickiej (17-12 lat temu), analizowaliśmy różne programy nauczania w danych krajach i takie podejście było standardem w Skandynawii. Na poziomie wczesnoszkolnym był nawet zakaz robienia dzieciom wyścigów rzędów.
Śmiem twierdzić, że młody Norweg może przerastać poziomem sprawności młodego Polaka. Co oczywiście tez nie jest żadnym argumentem w żadną ze stron.
Myśle, że ktoś zapomniał o oddzieleniu od siebie rekreacji sportowej od sportu. Na jedno i drugie powinno być miejsce.
Deter
1 rok temu
Proponuję żeby z matematyki też nie było ocen… żeby nie było nikomu przykro.
A jak szkoła ma weryfikować czy nauczyła, skoro nie ocenia wyniku. Czyli nauczanie, aby odwalić i nie ważne z jakim efektem. Ciekawe czy jak pójdziesz do pracy, to pracodawca/klient też nie będzie weryfikował czy zrobiłeś to co miałeś zrobić, czy tylko robiłeś.
Ocenić, ale nie wystawiać ocen ciężko będzie ci wyjaśnić kiedy nie znasz ideii. W Japonii dzieci się nie ocenia, a słyną z wysokich technologii i wysokiej kultury pracy nie koniecznie jej higieny. Musisz się zapoznać z tematem bo nie jestem w stanie
Ci tego krótko wyjaśnić.
Nie mniej jednak niemal początku życia przechodzisz proces socjalizacji brak ocen w wieku dziecięcym ma prowadzić do tego byś umiał oceniać sam siebie przez pryzmat postępu który robisz i czy stajesz się lepszy w danej dziedzinie. Porównywanie i dzieci to doskonale potrafią robić tylko wtedy wchodzą dorośli i mówią dlaczego 3 nie 5 mimo mimo że poprzednio było dwa i dziecko zrobiło progres, albo porównywanie do innych bo Marek miał tyle a ty tyle. Będzie to prowadziło do błędnej oceny własnej osoby co w efekcie będzie prowadziło do często zaniżonej samooceny, lub w drugą stronę wyjątkowo uzdolnione dziecko będzie miało ja zawyżona ze względu na środowisko które nie stawiało mu wyzwań. Ostatecznie będzie wyciągać nie prawidłowe wnioski na temat swojej osoby. Stąd dziecko musi nauczyć na początku oceniać samego siebie by w wieku młodzieńczym w zdrowy sposób porównywać się do innych i a za ocen w szkole i na studiach umieć wyciągać prawidłowe wnioski taka jest idea.
A to bardziej zarzut do dzieci, czy do rodziców, którzy wpędzają dziecko w kompleksy, bo ktoś miał lepszą ocenę? Niech rodzice sami zrewidują swoje podejście do oceniania wyników pracy ich dzieci, a nie oczekują, że świat się ugnie
Japonii jest jeden z najbardziej morderczych tzw „wyscigow szczurow” wsrod dzieci oraz wysoki poziom zastraszania rowiesnikow w szkolach. No wiec nie wiem czy ten przyklad wpisuje sie w to co checesz przekazac. Japonia to wysoko znacjonalizowane spoleczenstwo i ocena kazdego na podstawie co robi (w przypadku dzieci jakim jest iczniem) jest na porzadku dziennym.
Tomasz
1 rok temu
Bardzo dobra wiadomość, gdyby autor posta poświęcił więcej czasu niż 5 min na ogarnięcie źródeł to by nie pisał takich farmazonów wyciągniętych z dupy XDDD
Błażej
1 rok temu
Autor artykułu nie ma pojęcia o czym pisze, od wielu lat w DFB nie spisuje się wyników w turniejach dziecięcych i taka droga poszedł także PZPN.
Tu nie chodzi o zabranie rywalizacji, bo dzieci i tak bedą liczyć bramki i tak bedą zwracac uwagę który był na mecie. Dzieci są wystarczająco mądre by takie rzeczy wiedzieć, a rywalizacja przynosi im satysfakcję sama w sobie.
To wy dorośli macie z tym problem bo to wy ocieniacie swój sukces przez pryzmat tego jakiego zawodnika chodujecie. Często bedąc autorytetem dla dziecka które próbuje spełnić wasze oczekiwania. Często gęsto oceniając to dziecko niczym zawodowego sportowca, a dziecko zwyczajnie nie jest emocjonalnie gotowe.
I w sumie powinienem napisać my bo też myslalem w ten próżny sposób. A zmienił moje podejście jeden z moich zawodników gdy zapytałem go „po co grasz skoro nie chcesz wygrać” a on odparł „bo lubię” ja na to „co lubisz?” A on „grać” i ta odpowiedź skłoniła mnie do dużej refleksji nad słowem „grać” i zrozumiałem je dopiero gdy kilka dni później na jednym z turniejów (takich na którym bramek nikt nie liczy) graliśmy dwa razy z zespołem dużo słabszym w pierwszym strzelaliśmy bramkę za bramką skończyło się to z 18-0 w 20 minut. I mieliśmy chwilę później wyjść zagrać z nimi kolejny mecz i co i moi zawodnicy nie chcieli grać tego meczu wiecie dlaczego – bo powiedzieli że bezsensu są takie mecze i nic im nie dają, bo grać to rywalizować, bo grać to podnosić swoje umiejętności i czuć czerpać z tego satysfakcję.
Kończąc, autor gada głupoty nie poparte rządna wiedzą teoretyczna, a współczesna pedagogika mówi jasno nie oceniać dzieci dać im wolność i możliwość działania nauczyć samooceni i czerpania samosatysfakcji dzięki temu dziecko będzie oceniało się pozytywnie i nie będzie miało problemów z samoocena (co obecnie jest ogromnym problemem).
Osobom które bazują na wiedzy ludowej polecam zgłębić temat od strony naukowej.
Dziecko nie będzie się oceniało pozytywnie, bo to jest tylko wycinek z życia dziecka. Dziecka nie wychodzi na dwór bo mama chroni. Dziecko chronione siedzi w telefonie. Dziecko kończy 20 lat i dalej jest dzieckiem, bo nie jest przygotowane na porażki, które takimi decyzjami nie przygotowuje się do życia i to wieczne chronienie niczego nie uczy…
Jak napisałem chodzi o dzieci a nie młodzież i dorosłych mówimy tu o wieku do 13 lat
Aleksandra
1 rok temu
Jasne ..róbcie z facetów coraz większe ofermy..”syn płakał po zawodach” co to w ogóle ma być ??!! Już i tak na tym świecie brakuje facetów z jajami ..nie wyobrażam sobie jakby w naszym kraju rozpętała się wojna ..chyba kobiety musiały by walczyć bo coraz mniej jest „męskich” facetów , odpowiedzialnych , walecznych , podejmujących decyzje.. i wiecie co drogie Panie? To w dużej mierze nasza wina bo właśnie tak jak pani z artykułu gdy synuś płacze to zaglaskujemy go pomału na śmierć , a trzeba też pozwolić dziecku odnieść porażkę , poznać smak słodki i gorzki , bo życie to nie bajka, nie będzie zawsze kolorowo , zawody były zawsze , rywalizacja nie musi być czymś złym tylko trzeba ją umieć dziecku wytłumaczyć , a płacz też jest czymś dobrym bo pomaga rozładować emocje …rzeczywiście ten świat cały czas zmierza ku końcowi ..zakazywać zakazywać i zakazywać. W XXI wieku ..dramat
zle piszesz, a to dlaczego plec biologiczna ma decydowac kto zginie na wojnie? jestes czlowiekiem i idziesz na wojne, koniec kropka. Parafrazujac ciebie brakuje „kobiet z pipa”, nie wyobrazam sobie, ze ginac ma tylko czlowiek plci meskiej. Kobiety sa jakies gorsze, lepsze? Poza tym nie kumasz idei
Dominik
1 rok temu
A ja mam pytania. Odpowiedzi na nie nie znalazlem w teksciem. Jesli przeoczylem, glowe sypie popiolem. Mam jednak wrazenie ze zrobila sie gownoburza w szklance wody: 1) w jakim wieku sa dzieciaki , ktorymi Maja byc objete nowe zasady, 2) czy te zasady obowiazuja do np 18 Roku zycia, 3) czy zasady te obowiazuja we wszystkich szkolach ( wydaje mi sie ze w Niemczech te struktury sa bardziej skomplikowane niz w Polsce) 4) czy to bedzie obowiazek czy sugestia
Bede wdzieczny za odpowiedzi redakcji na ww pytania
w tekście jest napisane, że chodzi o dzieci ze szkoły podstawowej, w tym wypadku do 13 roku życia.
ginekolog.emigrant
1 rok temu
Poziom artykułu w „Przeglądzie” dramatyczny, a już w samym tytule artykułu Pan Szmigielski jawi się jako manipulator. Pomijam już to, że w Niemczech ta sprawa nie jest jakoś głośno dyskutowana
Nie jest bo Niemcy w przygotowaniu młodych sportowców są lata świetlne przed nami i taki system działa w DFB.
Anna
1 rok temu
Jak ktos jest sportowcem to niech idzie do Klubu i uczestniczy.tam w zawodach, mobbing w szkole i przymus dla wszystkich dzieci nikomu niepotrzebny, wazne zeby sie ruszaly. Ta matka ma racje. Pamietam jeszcze jak wf- istka sie znecala w Polsce, ponizala, wyzywala, balam sie wf u i calkiem mi ochota na Sport przeszla chociaz jako dziecko sie chetnie ruszalam.
Tom
1 rok temu
Ważne jest aby wiedzieć jakie siły społeczne, a potem partie polityczne forsują takie pomysły zagubionych rodziców. Takie i inne zmiany (poprawnościowe!) są wprowadzane szeroko otumaniając społeczeństwa. Skutki będą długotrwałe i bolesne, być może sięgną 2 pokoleń i to w momencie kiedy młody obtłuszczony chłopczyk woli grać na małym ekraniku niż pójść na powietrze i zagrać w piłkę. 'NRD’ nie pierwszy raz prowadzi do kalectwa, tym razem przez eliminację sportu!
Bzdura! Chodzi właśnie o to, żeby tłustych dzieci było mniej.
Paweł
1 rok temu
„Jeśli zabronisz dziecku potykać się o kamienie, jako dorosły będzie potykać się o ziarna piasku”
Jarek
1 rok temu
Ale wspaniały przykład clickbaitu w wykonaniu bieganie.pl.
Tytuł „W Niemczech wprowadzono zakaz biegania na czas, żeby dzieciom nie było przykro” wydał mi się na tyle nieprawdopodobny, że aż postanowiłem sprawdzić o co chodzi.
Bieganie.pl powołuje się na Onet (nie linkując), który też pisze dość radykalnie, powołując się m.in. na Die Welt (też nie linkując).
I faktycznie widzę, że w Die Welt jest dyskusja o tym pomyśle (a w zasadzie chyba już decyzji).
Ale nie chodzi tu o zakaz biegania na czas, tylko decyzję o tym, żeby w Federalnyc Igrzyskach Młodzieży z drugiej do czwartej klasy podstawówki przesunąć rangę imprezy. Młodsze dzieci mają „Wettbewerb” a starsze „Wettkampf”. Jeśli dobrze rozumiem te słowa, to w młodszych grupach organizuje się bardziej zabawę, a w starszych normalne zawody z pomiarem czasu, miejscami na podium itp. I o tym chyba w Niemczech toczy się dyskusja.
Ale nikt tam przecież nie zakazuje rywalizacji w klubach, szkołach czy szkółkach. Chodzi tylko o ogólnokrajowe zawody, w których dość masowo biorą udział dzieciaki z różnych klas.
Pytanie jest o to, czy rywalizacja z miejscami na podmium, dyplomami, medalami i gratulacjami dla 6.,7.,8.,9.-latków jest ok? Ja tego nie wiem. Nie znam się na psychologii dziecięcej. Ale właśnie o to się toczy afera, a nie o ogólnokrajowy zakaz biegania na czas, jak czytamy w bieganie.pl.
Szkoda ze zobaczylem ten wpis pozno. Miałem podobne wątpliwosci i tez zrobiłem ten research. Nigdzie oczywiscie tez nie podają ze te zawody są obowiązkowe dla wszystkich.
Stosując sposób komunikacji widoczny w komentarzach obok można napisać do redaktora bieganie.pl: Jakbyś miał obowiązkowe zawody co roku z trójboju siłowego na ocene to też byś nie był wesoły.
Marek
1 rok temu
Niech pójdą dalej I nie notują wyników z matematyki, fizyki, języka a wstęp na studia będzie za udział. Po co dzieci stresować.
Brak ocen w podstawówce to byłoby coś świetnego! Bierzmy przykład z Finlandii!!!!
Adam
1 rok temu
> Do tej pory wydawało mi się, że w sporcie chodzi o to, żeby być jak najszybszym, osiągać jak najlepsze wyniki (…)
O ile w zawodowym sporcie takie podejście jest uzasadnione, o tyle w kontekście młodzieży szkolnej (szczególnie przed dojrzewaniem) – taka postawa ma już dużo słabsze podstawy. Czy edukacja sportowa ma nauczyć dzieciaki zwyciężania/przegrywania, czy raczej chcemy aby młodzież przede wszystkim wyniosła dobre nawyki oraz przekonała się o licznych wartościowych skutkach [amatorskiego] uprawiania sportu?
Należy zadać pytanie, czy pogoń za rekordami, nacisk na zwyciężanie, przymus rozwoju, maksymalizacja zaangażowania – jest adekwatną motywacją do popularyzacji idei sportu i aktywności fizycznej w szkole? Imho nie, co zresztą widać na pustych boiskach, liczbą 'zwykłych’ miejskich biegaczy w parkach, czy w końcu po obłożeniu ogólnodostępnych siłowni, z których częściej korzystają zawodowi pijacy, niż okazjonalni sportowcy…
Po ukończeniu szkół i obowiązkowych zajęć fizycznych jakoś niewielki % młodych ludzi dalej regularnie uprawia sporty. Oczywiście, czynników jest dużo, ale jednym z nich jest to, że szkoła kompletnie nie wykształca motywacji uprawiania sportu li tylko „dla siebie”. Rzekłbym: kwestia analogiczna do czytania książek 🙂
Także razi mnie, że chęć zmiany szkolnych paradygmatów co do uprawiania sportu jest określana jako „polityczna poprawność”, ta protekcjonalność mnie irytuje. Szczególnie, że obecny model jest miernie skuteczny: otyłość jest coraz większym problemem (zarówno wśród dzieci, jak i osób pełnoletnich), choroby cywilizacyjne zbierają coraz wyższe żniwo, a na aktywny tryb życia decyduje się niewiele osób. No, nie wiem czy przy takich obserwacjach należy „wyrażać nadzieję, że nic w Polsce się nie zmieni”, ja raczej rzekłbym coś przeciwnego, typu „sytuacja jest daleka od optymalnej, należy coś zmienić”…
Jakbyście chcieli przekonać do biegania kogoś kto nie ma żadnego związku ze sportem to poszlibyście na przebiezkę bez spiny czy zaczelibyscie od biegu w zawodach?
Raf
1 rok temu
A do jakiego wieku to obowiązuje? Bo jak pierwszoklasista nie umie liczyć to co mu z tych cyferek na stoperze 🙂
Jan
1 rok temu
Mój kuzyn z Niemiec nazwał ten tekst fejkiem napisanym na zamówienie propagandowe władzy z kraju, który jest „zapóźniony obyczajowo o kilka lat” 😂
Stefko
5 miesięcy temu
Grać można na dwa sposoby. Można grać po to żeby wygrać i grać po to żeby grać. Oni wybierają ten drugi sposób. Pewnie dlatego że trochę wyżej od nas stoją kulturowo.
Były chodziarz, który nieustannie dokądś zmierza (wielokrotny reprezentant Polski i dwukrotny olimpijczyk – z Pekinu i Rio). Współautor biografii Henryka Szosta, Marcina Lewandowskiego i Adama Kszczota oraz książki „Trening mistrzów". Doktor nauk medycznych i nauk o zdrowiu. Pracownik Uniwersytetu Jana Długosza, a także trener lekkoatletycznych klas sportowych w IV L.O. w Częstochowie. Działa też jako sędzia i organizator imprez, nie tylko sportowych.
Hehe…
Ponoć na Berlin Marathon też nie będzie mierzenia czasu tylko dyplom za udział.
To jadę
Nie będzie pomiaru czasu? Powinno być taniej, albo więcej żeli w pakietach startowych.
No i limitu też mogłoby nie być. W końcu komuś może być przykro, że nie zmieścił się w limicie. Organizatorzy powinni cały dzień siedzieć na mecie i czekać aż wszyscy przybiegną.
Coraz częściej dajemy możliwość decydowania ludziom którzy w danym temacie są kompletnymi ignorantami. Jeżeli dodamy do tego jeszcze ideologiczny sosik i poprawność polityczną to wychodzi nam to co powyżej. Polacy są jednak pragmatyczni i w większości rozsądni dlatego u nas takie pomysły nie przejdą.
Jak na razie przechodzi 500+, 800+ cholerawieco+ i ci „Polacy” jakoś to przepuszczają.
„Odkąd wprowadzono 500+ w szkole zniknął problem dzieci głodnych i kiepsko ubranych” – wychowawca mojej córki. Amen. Kto ma dzieci i skromną wypłatę ten wie. A kraj to nie jest „każdy sobie rzepkę skrobie” tylko wspólne dobro. Jak trochę oddam tym, co mają mniej to mi nie ubędzie. Jak myślisz inaczej to łataj dziury w drodze samemu za swoje pieniądze.
Wychowawca córki mógł mieć rację. Jednak program 500+ miał inne zadanie niż wyciągnięcie ludzi z ubóstwa, które prawdopodobnie lepiej by spełnił program 200+ na każdego obywatela. Taki program byłby też bardziej sprawiedliwy (dla biorących duże emerytury – np. działaczy PZPR – 200 zł byłoby ułamkiem %, więc nawet by tego nie odczuli (nie tak jak np. powdyżka w % lub 13/14 emerytura).
A jakie miał ten 500+ program inne zadanie?
Nie do końca to prawda. Nie zniknął. Pomniejszył się tylko u tych którym naprawdę się należało. A u reszty to tylko sklep monopolowy zarobił, a dzieci głodne jak chodziły to dalej chodzą.
hahaha co za bzdura. Przecież te +500 z czyjejś kieszeni musi wyjść, jak myślisz z czyjej i pod jaką postacią? W szoku jestem że dalej są ludzie którzy uważają że jak dostaną od państwa coś to nie wiążą się z tym żadne konsekwencje i praktycznie będę mieć „więcej”. Szok i niedowierzanie
Jakby Polacy mieli cokolwiek do powiedzenia w kwestii tego co debil na stołku zdecyduje. Ani go nie rozlicza, ani nie przestaną wybierać (o ile w ogóle wybrali)
To już chyba przesada. Proponuję aby obciążać dzieci które rosną szybciej/są wyższe żeby tym niższym nie było przykro a najlepiej wprowadzić zakaz śmiechu jeśli inne dziecko jest smutne lub odwrotnie. Do tego nie wolno zapomnieć o zakazie oglądania zawodów sportowych aby nie zaburzać idealnego świata. Na koniec karać sportowców którzy dzięki ciężkiej pracy i predyspozycja okazało się lepsi, żeby równali do tych słabszych. Puenta…może Matla powinna zastanowić się nad sobą i nie realizować swoich ambicji kosztem dziecka. Życie to nie jest bajka i dzieci muszą sobie z tego zdawać sprawę. Jeśli dziecko nie osiąga wyników to może kontynuować zajęcia jako hobby lub np. grać na gitarze itd. Co za czasy. Coraz więcej sfrustrowanych i roszczeniowych ród,icow którzy widzą tylko swój interes a nie myślą o tym ze może te dziecko które wygrało pracowało na to bardzo ciężko i z wyrzeczeniami.
„Życie to nie jest bajka i dzieci muszą sobie z tego zdawać sprawę.”
Dzieci to doskonale wiedzą i codziennie tego doświadczają w szkole w kontaktach z rówieśnikami w domach. Twoje dramaty nie są wcale większe od ich dramatów, dzieci mają emocjonalne potrzeby różne często od osób dorosłych i też jeśli są nie realizowane powodują u nich stres. Jesteś chory psychicznie jeśli uważasz, że trzeba w sporcie stresować dziecko aby życia się nauczyło. Ono zwykle na ten sport idzie bo przez cały dzień się wystarczająco nastresowalo, a podczas gry wszystko mija bo jestem tylko ja kumple i gra.
Taki sport jak opisujesz to byl na podworku. I juz nie istnieje. Teraz rodzice wrecz zachacaja dzieci do siedzenia przed komputerem bo tam potencjalnie „leza pieniadze”.
Na spartakiade sie idzie po to zeby osiagac wyniki. Nie wszystkie dzieci musza brac udzial w zorganizowanych zawodach. Tak jak nie wszystkie ida na olimiady przedmiotowe. Poniewaz nie wszystkie dzieci sa uzdolnione w ten sam sposob, reperentuja ten sam poziom i przede wszystkim nie wszystkie wlozyly tyle samo pracy i wysilku w przygotowania.
Ale w dzisiajszym swiecie niektorzy ludzie twierdza ze mozna dziecku wmowic ze choc jest swinka to bedzie latal jal orzel.
Aha. Czyli zamiast uczyć dzieci jak uczyć się na podstawie porażek i jak wyciągać wnioski na podstawie błędów udajemy, że nikt nie przegrywa i nikt nie popełnia błędów. Co się stanie, kiedy te dzieci zetkną się z dorosłym życiem? Jak zareagują na porażki, które bez wątpienia te dzieci czekają poza szkołą w późniejszych latach? Nie pojmuję jak można być tak bezmyślnie krótkowzrocznym w imię tego, żeby komuś było mniej smutno. Niesamowite.
Dlaczego uczyć na podstawie porażek? Może na podstawie zwycięstw. Zamiast pytania co zrobiłeś źle może warto zadać pytanie ” co zrobiłeś dobrze?” A może jeszcze lepsze jak oceniasz sam siebie i jako oceniasz sam siebie w stosunku do poprzedniego razu? Albo czego się dziś nauczyłeś?
Ja się nie dziwię że jest ogromny problem z depresją u dzieci skoro podstawą do definiowania samego siebie jest porażka.
A może uczyć na podstawie jednego i drugiego, bo i jedno i drugie w życiu nas czeka? Czy słabszy wynik nie pozwala zadać sobie pytania „co zrobiłem dobrze”? Ale z drugiej strony, jak mam się rozwinąć, jeśli nie odpowiem sobie na pytanie co zrobiłem źle? Tu nie chodzi o definiowanie siebie przez porażkę, tylko o zwykłą umiejętność wyciągania z niej wniosków. Mądrych wniosków. Tego powinni uczyć najbliżsi, rodzice, nauczyciele.
A w jaki sposób dziecko może wygrać, skoro nie mierzy się czasu? Nie ma ani zwycięzców, ani przegranych. Niczego z takich zawodów nie wyciagnie
W ogóle takie zawody nie powinny się odbywać. Idea sportu ubita, nadopiekuńcza matka przyszłego frustrata z depresją zadowolona
dokładnie, żadnych porażek. jak dziecko na sprawdzianie napisze, że 2+2=5 to tylko pochwalić
To tylko w sporcie można się uczyć przegrywać? Nie ma w szkole innych przedmiotów i dziedzin, w których można rywalizować? Nie ma olimpiad matematycznych? Konkursów plastycznych? Jest mnóstwo okazji do rywalizacji.
Nie doszukałem się informacji do jakiego wieku dzieci uznawane są za dzieci.
12-13
ojoj pokolenie płatków róży. Chyba się zabiją jak kolega dostanie wyższą wypłatę…
Nie ma to nic wspólnego z pokoleniem płatków róży. Autor nie zgłębił tematu i jego ideii. Przez co zaprezentował artykuł pokazujący nieprawidziy obraz rzeczywistości.
Zacznę od tego, że z takim podejściem się nie zgadzam.
Natomiast sięgając pamięcią do lat mojej edukacji akademickiej (17-12 lat temu), analizowaliśmy różne programy nauczania w danych krajach i takie podejście było standardem w Skandynawii. Na poziomie wczesnoszkolnym był nawet zakaz robienia dzieciom wyścigów rzędów.
Śmiem twierdzić, że młody Norweg może przerastać poziomem sprawności młodego Polaka. Co oczywiście tez nie jest żadnym argumentem w żadną ze stron.
Myśle, że ktoś zapomniał o oddzieleniu od siebie rekreacji sportowej od sportu. Na jedno i drugie powinno być miejsce.
Proponuję żeby z matematyki też nie było ocen… żeby nie było nikomu przykro.
Tak powinno być do pewnego momentu i to jest metodą stosowana w wielu krajach świata.
Celem szkoły jest nauczanie, a nie ocenianie.
A jak szkoła ma weryfikować czy nauczyła, skoro nie ocenia wyniku. Czyli nauczanie, aby odwalić i nie ważne z jakim efektem. Ciekawe czy jak pójdziesz do pracy, to pracodawca/klient też nie będzie weryfikował czy zrobiłeś to co miałeś zrobić, czy tylko robiłeś.
Ocenić, ale nie wystawiać ocen ciężko będzie ci wyjaśnić kiedy nie znasz ideii. W Japonii dzieci się nie ocenia, a słyną z wysokich technologii i wysokiej kultury pracy nie koniecznie jej higieny. Musisz się zapoznać z tematem bo nie jestem w stanie
Ci tego krótko wyjaśnić.
Nie mniej jednak niemal początku życia przechodzisz proces socjalizacji brak ocen w wieku dziecięcym ma prowadzić do tego byś umiał oceniać sam siebie przez pryzmat postępu który robisz i czy stajesz się lepszy w danej dziedzinie. Porównywanie i dzieci to doskonale potrafią robić tylko wtedy wchodzą dorośli i mówią dlaczego 3 nie 5 mimo mimo że poprzednio było dwa i dziecko zrobiło progres, albo porównywanie do innych bo Marek miał tyle a ty tyle. Będzie to prowadziło do błędnej oceny własnej osoby co w efekcie będzie prowadziło do często zaniżonej samooceny, lub w drugą stronę wyjątkowo uzdolnione dziecko będzie miało ja zawyżona ze względu na środowisko które nie stawiało mu wyzwań. Ostatecznie będzie wyciągać nie prawidłowe wnioski na temat swojej osoby. Stąd dziecko musi nauczyć na początku oceniać samego siebie by w wieku młodzieńczym w zdrowy sposób porównywać się do innych i a za ocen w szkole i na studiach umieć wyciągać prawidłowe wnioski taka jest idea.
A to bardziej zarzut do dzieci, czy do rodziców, którzy wpędzają dziecko w kompleksy, bo ktoś miał lepszą ocenę? Niech rodzice sami zrewidują swoje podejście do oceniania wyników pracy ich dzieci, a nie oczekują, że świat się ugnie
Japonii jest jeden z najbardziej morderczych tzw „wyscigow szczurow” wsrod dzieci oraz wysoki poziom zastraszania rowiesnikow w szkolach. No wiec nie wiem czy ten przyklad wpisuje sie w to co checesz przekazac. Japonia to wysoko znacjonalizowane spoleczenstwo i ocena kazdego na podstawie co robi (w przypadku dzieci jakim jest iczniem) jest na porzadku dziennym.
Bardzo dobra wiadomość, gdyby autor posta poświęcił więcej czasu niż 5 min na ogarnięcie źródeł to by nie pisał takich farmazonów wyciągniętych z dupy XDDD
Autor artykułu nie ma pojęcia o czym pisze, od wielu lat w DFB nie spisuje się wyników w turniejach dziecięcych i taka droga poszedł także PZPN.
Tu nie chodzi o zabranie rywalizacji, bo dzieci i tak bedą liczyć bramki i tak bedą zwracac uwagę który był na mecie. Dzieci są wystarczająco mądre by takie rzeczy wiedzieć, a rywalizacja przynosi im satysfakcję sama w sobie.
To wy dorośli macie z tym problem bo to wy ocieniacie swój sukces przez pryzmat tego jakiego zawodnika chodujecie. Często bedąc autorytetem dla dziecka które próbuje spełnić wasze oczekiwania. Często gęsto oceniając to dziecko niczym zawodowego sportowca, a dziecko zwyczajnie nie jest emocjonalnie gotowe.
I w sumie powinienem napisać my bo też myslalem w ten próżny sposób. A zmienił moje podejście jeden z moich zawodników gdy zapytałem go „po co grasz skoro nie chcesz wygrać” a on odparł „bo lubię” ja na to „co lubisz?” A on „grać” i ta odpowiedź skłoniła mnie do dużej refleksji nad słowem „grać” i zrozumiałem je dopiero gdy kilka dni później na jednym z turniejów (takich na którym bramek nikt nie liczy) graliśmy dwa razy z zespołem dużo słabszym w pierwszym strzelaliśmy bramkę za bramką skończyło się to z 18-0 w 20 minut. I mieliśmy chwilę później wyjść zagrać z nimi kolejny mecz i co i moi zawodnicy nie chcieli grać tego meczu wiecie dlaczego – bo powiedzieli że bezsensu są takie mecze i nic im nie dają, bo grać to rywalizować, bo grać to podnosić swoje umiejętności i czuć czerpać z tego satysfakcję.
Kończąc, autor gada głupoty nie poparte rządna wiedzą teoretyczna, a współczesna pedagogika mówi jasno nie oceniać dzieci dać im wolność i możliwość działania nauczyć samooceni i czerpania samosatysfakcji dzięki temu dziecko będzie oceniało się pozytywnie i nie będzie miało problemów z samoocena (co obecnie jest ogromnym problemem).
Osobom które bazują na wiedzy ludowej polecam zgłębić temat od strony naukowej.
Ps. Chodzi o rywalizację dzieci nie młodzieży.
Dziecko nie będzie się oceniało pozytywnie, bo to jest tylko wycinek z życia dziecka. Dziecka nie wychodzi na dwór bo mama chroni. Dziecko chronione siedzi w telefonie. Dziecko kończy 20 lat i dalej jest dzieckiem, bo nie jest przygotowane na porażki, które takimi decyzjami nie przygotowuje się do życia i to wieczne chronienie niczego nie uczy…
Jak napisałem chodzi o dzieci a nie młodzież i dorosłych mówimy tu o wieku do 13 lat
Jasne ..róbcie z facetów coraz większe ofermy..”syn płakał po zawodach” co to w ogóle ma być ??!! Już i tak na tym świecie brakuje facetów z jajami ..nie wyobrażam sobie jakby w naszym kraju rozpętała się wojna ..chyba kobiety musiały by walczyć bo coraz mniej jest „męskich” facetów , odpowiedzialnych , walecznych , podejmujących decyzje.. i wiecie co drogie Panie? To w dużej mierze nasza wina bo właśnie tak jak pani z artykułu gdy synuś płacze to zaglaskujemy go pomału na śmierć , a trzeba też pozwolić dziecku odnieść porażkę , poznać smak słodki i gorzki , bo życie to nie bajka, nie będzie zawsze kolorowo , zawody były zawsze , rywalizacja nie musi być czymś złym tylko trzeba ją umieć dziecku wytłumaczyć , a płacz też jest czymś dobrym bo pomaga rozładować emocje …rzeczywiście ten świat cały czas zmierza ku końcowi ..zakazywać zakazywać i zakazywać. W XXI wieku ..dramat
zle piszesz, a to dlaczego plec biologiczna ma decydowac kto zginie na wojnie? jestes czlowiekiem i idziesz na wojne, koniec kropka. Parafrazujac ciebie brakuje „kobiet z pipa”, nie wyobrazam sobie, ze ginac ma tylko czlowiek plci meskiej. Kobiety sa jakies gorsze, lepsze? Poza tym nie kumasz idei
A ja mam pytania. Odpowiedzi na nie nie znalazlem w teksciem. Jesli przeoczylem, glowe sypie popiolem. Mam jednak wrazenie ze zrobila sie gownoburza w szklance wody: 1) w jakim wieku sa dzieciaki , ktorymi Maja byc objete nowe zasady, 2) czy te zasady obowiazuja do np 18 Roku zycia, 3) czy zasady te obowiazuja we wszystkich szkolach ( wydaje mi sie ze w Niemczech te struktury sa bardziej skomplikowane niz w Polsce) 4) czy to bedzie obowiazek czy sugestia
Bede wdzieczny za odpowiedzi redakcji na ww pytania
Dzieci w podstawówce, czyli 6-10 lat! I chodzi o zawody sportowe, taką spartakiadę jakby!
w tekście jest napisane, że chodzi o dzieci ze szkoły podstawowej, w tym wypadku do 13 roku życia.
Poziom artykułu w „Przeglądzie” dramatyczny, a już w samym tytule artykułu Pan Szmigielski jawi się jako manipulator. Pomijam już to, że w Niemczech ta sprawa nie jest jakoś głośno dyskutowana
Nie jest bo Niemcy w przygotowaniu młodych sportowców są lata świetlne przed nami i taki system działa w DFB.
Jak ktos jest sportowcem to niech idzie do Klubu i uczestniczy.tam w zawodach, mobbing w szkole i przymus dla wszystkich dzieci nikomu niepotrzebny, wazne zeby sie ruszaly. Ta matka ma racje. Pamietam jeszcze jak wf- istka sie znecala w Polsce, ponizala, wyzywala, balam sie wf u i calkiem mi ochota na Sport przeszla chociaz jako dziecko sie chetnie ruszalam.
Ważne jest aby wiedzieć jakie siły społeczne, a potem partie polityczne forsują takie pomysły zagubionych rodziców. Takie i inne zmiany (poprawnościowe!) są wprowadzane szeroko otumaniając społeczeństwa. Skutki będą długotrwałe i bolesne, być może sięgną 2 pokoleń i to w momencie kiedy młody obtłuszczony chłopczyk woli grać na małym ekraniku niż pójść na powietrze i zagrać w piłkę. 'NRD’ nie pierwszy raz prowadzi do kalectwa, tym razem przez eliminację sportu!
Bzdura! Chodzi właśnie o to, żeby tłustych dzieci było mniej.
„Jeśli zabronisz dziecku potykać się o kamienie, jako dorosły będzie potykać się o ziarna piasku”
Ale wspaniały przykład clickbaitu w wykonaniu bieganie.pl.
Tytuł „W Niemczech wprowadzono zakaz biegania na czas, żeby dzieciom nie było przykro” wydał mi się na tyle nieprawdopodobny, że aż postanowiłem sprawdzić o co chodzi.
Bieganie.pl powołuje się na Onet (nie linkując), który też pisze dość radykalnie, powołując się m.in. na Die Welt (też nie linkując).
I faktycznie widzę, że w Die Welt jest dyskusja o tym pomyśle (a w zasadzie chyba już decyzji).
Ale nie chodzi tu o zakaz biegania na czas, tylko decyzję o tym, żeby w Federalnyc Igrzyskach Młodzieży z drugiej do czwartej klasy podstawówki przesunąć rangę imprezy. Młodsze dzieci mają „Wettbewerb” a starsze „Wettkampf”. Jeśli dobrze rozumiem te słowa, to w młodszych grupach organizuje się bardziej zabawę, a w starszych normalne zawody z pomiarem czasu, miejscami na podium itp. I o tym chyba w Niemczech toczy się dyskusja.
Ale nikt tam przecież nie zakazuje rywalizacji w klubach, szkołach czy szkółkach. Chodzi tylko o ogólnokrajowe zawody, w których dość masowo biorą udział dzieciaki z różnych klas.
Pytanie jest o to, czy rywalizacja z miejscami na podmium, dyplomami, medalami i gratulacjami dla 6.,7.,8.,9.-latków jest ok? Ja tego nie wiem. Nie znam się na psychologii dziecięcej. Ale właśnie o to się toczy afera, a nie o ogólnokrajowy zakaz biegania na czas, jak czytamy w bieganie.pl.
Wrzucam linka do Die Welta https://www.welt.de/politik/deutschland/article247458858/Bundesjugendspiele-Leistung-tritt-in-Hintergrund-Deutschland-spielt-bei-Wettkaempfen-immer-kleinere-Rolle.html
Oj Jarek Ty nasz Sherlock’u, dzięki z całego serca👍
Szkoda ze zobaczylem ten wpis pozno. Miałem podobne wątpliwosci i tez zrobiłem ten research. Nigdzie oczywiscie tez nie podają ze te zawody są obowiązkowe dla wszystkich.
Stosując sposób komunikacji widoczny w komentarzach obok można napisać do redaktora bieganie.pl: Jakbyś miał obowiązkowe zawody co roku z trójboju siłowego na ocene to też byś nie był wesoły.
Niech pójdą dalej I nie notują wyników z matematyki, fizyki, języka a wstęp na studia będzie za udział. Po co dzieci stresować.
Mareczku, nie uważasz, że kilkulatki mają jeszcze na stresy trochę czasu?
Proponuję szkoły na każdym etapie edukacji bez ocen i równe wynagrodzenia dla wszystkich po ich zakończeniu.
Brak ocen w podstawówce to byłoby coś świetnego! Bierzmy przykład z Finlandii!!!!
> Do tej pory wydawało mi się, że w sporcie chodzi o to, żeby być jak najszybszym, osiągać jak najlepsze wyniki (…)
O ile w zawodowym sporcie takie podejście jest uzasadnione, o tyle w kontekście młodzieży szkolnej (szczególnie przed dojrzewaniem) – taka postawa ma już dużo słabsze podstawy. Czy edukacja sportowa ma nauczyć dzieciaki zwyciężania/przegrywania, czy raczej chcemy aby młodzież przede wszystkim wyniosła dobre nawyki oraz przekonała się o licznych wartościowych skutkach [amatorskiego] uprawiania sportu?
Należy zadać pytanie, czy pogoń za rekordami, nacisk na zwyciężanie, przymus rozwoju, maksymalizacja zaangażowania – jest adekwatną motywacją do popularyzacji idei sportu i aktywności fizycznej w szkole? Imho nie, co zresztą widać na pustych boiskach, liczbą 'zwykłych’ miejskich biegaczy w parkach, czy w końcu po obłożeniu ogólnodostępnych siłowni, z których częściej korzystają zawodowi pijacy, niż okazjonalni sportowcy…
Po ukończeniu szkół i obowiązkowych zajęć fizycznych jakoś niewielki % młodych ludzi dalej regularnie uprawia sporty. Oczywiście, czynników jest dużo, ale jednym z nich jest to, że szkoła kompletnie nie wykształca motywacji uprawiania sportu li tylko „dla siebie”. Rzekłbym: kwestia analogiczna do czytania książek 🙂
Także razi mnie, że chęć zmiany szkolnych paradygmatów co do uprawiania sportu jest określana jako „polityczna poprawność”, ta protekcjonalność mnie irytuje. Szczególnie, że obecny model jest miernie skuteczny: otyłość jest coraz większym problemem (zarówno wśród dzieci, jak i osób pełnoletnich), choroby cywilizacyjne zbierają coraz wyższe żniwo, a na aktywny tryb życia decyduje się niewiele osób. No, nie wiem czy przy takich obserwacjach należy „wyrażać nadzieję, że nic w Polsce się nie zmieni”, ja raczej rzekłbym coś przeciwnego, typu „sytuacja jest daleka od optymalnej, należy coś zmienić”…
Trochę kręcenie afery. Te zawody są obowiązkowe dla wszystkich dzieci szkolnych. Dla dzieci powyżej 4 klasy zostaje bez zmian, dla młodszych zmiany są opisane jako „Dzieci mają więcej prób w danej dyscyplinie a miarka i stoper odgrywają jedynie podrzedną role. Zamiast tego mamy podział na strefy. Na tej podstawie nadal obowiązuje ocena punktowa”. za https://www-zdf-de.translate.goog/nachrichten/panorama/bundesjugendspiele-aenderungen-wettkampf-wettbewerb-100.html?_x_tr_sl=auto&_x_tr_tl=pl&_x_tr_hl=pl&_x_tr_pto=wapp
Jakbyście chcieli przekonać do biegania kogoś kto nie ma żadnego związku ze sportem to poszlibyście na przebiezkę bez spiny czy zaczelibyscie od biegu w zawodach?
A do jakiego wieku to obowiązuje? Bo jak pierwszoklasista nie umie liczyć to co mu z tych cyferek na stoperze 🙂
Mój kuzyn z Niemiec nazwał ten tekst fejkiem napisanym na zamówienie propagandowe władzy z kraju, który jest „zapóźniony obyczajowo o kilka lat” 😂
Grać można na dwa sposoby. Można grać po to żeby wygrać i grać po to żeby grać. Oni wybierają ten drugi sposób. Pewnie dlatego że trochę wyżej od nas stoją kulturowo.