Pisaliśmy już, że Robert Karaś opublikował oświadczenie, w którym przyznaje, że po ukończeniu przez niego 10-krotnego Ironmana na zawodach w Rio de Janeiro wykryto u niego niedozwolone substancje. Całe zamieszanie ostro skrytykował Michał Rynkowski – szef Polskiej Agencji Antydopingowej, którego w międzyczasie Karaś zdążył już oskarżyć o utratę 600 tysięcy złotych.
Szef POLADA w wywiadzie dla portalu Interia.pl jasno mówi o ogromnej ignorancji ze strony zawodnika, wskazując, że przepisy antydopingowe są równe dla wszystkich zawodników i nie ma znaczenia, że Karaś brał doping, przygotowując się do innych zawodów. Zawodnik jest sportowcem przez całe życie i nie może wybierać sobie zawodów, do których się przygotowuje, stosując doping, a do innych nie stosuje, ponieważ będzie kontrola antydopingowa. To tak jakby prowadzić równolegle dwa sportowe życia.
Już wcześniej na bieganie.pl pisaliśmy o pamięci mięśniowej, której efekt wypracowany w trakcie przyjmowania zakazanych środków utrzymuje się przez całą karierę. Dotyczy to także okresu po odbyciu kary. Oznacza to, że dopingowicz nie wchodzi z czystą kartą do rywalizacji na nowo, co więcej ma pewien zasób cech, które stawiają go w uprzywilejowanej korzyści i wynikają z jego zabronionych i nieuczciwych działań.
Co więcej, szef POLADA wskazuje, że Karasiowi grożą nie tylko konsekwencje sportowe, ale również prawne, ponieważ przyjmowanie środku zabronionego (drostanolon) stosowanego bez zgody zawodnika, ale również udostępnianie czy produkcja jest przestępstwem, więc w grę wchodzą również działania prokuratury. Jak sprawa się rozwinie, poczekamy zapewne kilka tygodni lub miesięcy.