Krzysztof Brągiel
Biega od 1999 roku i nadal niczego nie wygrał. Absolwent II LO im. Mikołaja Kopernika w Kędzierzynie-Koźlu. Mieszka na Warmii. Najbardziej lubi startować na 800 metrów i leżeć na mecie.
The Marathon Project nie rozczarował. Bieg rozegrany w niedzielny poranek (20 grudnia) na obrzeżach Phoenix, obfitował w życiówki. Choć do rekordu USA w maratonie zabrakło Sarze Hall niecałej minuty, jej 2:20:32 to drugi wynik na amerykańskie liście wszech czasów. W rywalizacji mężczyzn, aż 7 reprezentantów Stanów Zjednoczonych złamało 2:10.
Bieg pań od początku toczony był pod dyktando Sary Hall i trzeciej zawodniczki maratonu nowojorskiego sprzed 3 lat – Kellyn Taylor. Duet dotarł do półmetka w znakomite 1:09:38, co dawało realne nadzieje na pobicie 14-letniego rekordu kraju, należącego do Deeny Kastor (2:19:36).
W drugiej części dystansu Hall zaczęła zyskiwać przewagę. Tracąca parę Taylor na 30 km zameldowała się z ponad minutową stratą do liderki. Na trzeciej pozycji półtorej minuty do Taylor traciła natomiast rekordzistka USA na 10 mil – Keira D’Amato.
Ostatecznie Hall dotarła do mety z drugim amerykańskim wynikiem ALL-TIME – 2:20:32. Jej poprzednia życiówka uzyskana 4 października podczas eksperymentalnego London Marathon wynosiła 2:22:01. Półtorej minuty poprawy na tym poziomie to dużo, ale nie tak dużo, jak wyczyn D’Amato. Biegaczka ostatecznie przełamała Taylor, finiszując na 2 miejscu. Jej nowa życiówka to 2:22:56 i jest lepsza od poprzedniej o ponad 11 minut. Trzecia Taylor przekroczyła metę w 2:25:22.
Zadowolona z biegu może być również reprezentantka Meksyku Ursula Sanchez, która uzyskała olimpijski wskaźnik, zatrzymując zegar na 2:29:11. Na początku roku podczas maratonu w Houston, do minimum 2:29:30 zabrakło jej symbolicznych 2 sekund.
Wyścig panów przez długi czas miał charakter współpracy grupowej. Pierwszą piątkę w 15:30 minęła rozbudowana, blisko 20 osobowa czołówka. Znajdowali się w niej mocni Amerykanie – Ward, Fauble, czy CJ Albertson, ale też Kanadyjczyk Cam Levins, walczący o minimum olimpijskie.
Mimo że druga piątka była szybsza i na 10 kilometrze najlepsi pojawili się w 30:44, grupa nadal liczyła niespełna 20 nazwisk. Do mocniejszych przetasowań doszło dopiero na 30 kilometrze, miniętym przez liderów w 1:31:45. Grupa wykruszyła się do 10 osób. Odpadł CJ Albertson, natomiast za nadawanie tempa zabrali się dwaj mniej znani reprezentanci USA – Martin Hehir i Noah Droddy.
Hehir i Droddy przed niedzielnym biegiem mogli pochwalić się życiówkami: 2:11:29 i 2:11:42. Na 40 kilometrze było już jednak jasne, że obaj wyjadą z Arizony z dużo lepszymi rekordami. Finalnie lepszy był Hehir, łamiąc z chirurgiczną precyzją 2:09 (2:08:59). Drugi przybiegł Droddy z równie doskonałym 2:09:09. Podium uzupełnił Colin Bennie, który również zmiażdżył swój rekord życiowy, zamieniając 2:12:14 na 2:09:38.
Walczący o minimum olimpijskie Cam Levins, połówkę minął w doskonałe 1:04:27. Później zaliczył jednak spektakularny zjazd, meldując się na mecie w 2:12:15. Żeby dostać bilet na igrzyska, musiałby przybiec 45 sekund szybciej.
Aż 7 Amerykanów złamało 2:10. Ostatnim, który tego dokonał był Mick Iacofano z czasem 2:09:55. Jak poinformował na swoim Twitterze amerykański dziennikarz Jonathan Gault, jest to sytuacja bez precedensu. Do tej pory najlepszym drużynowym występem maratończyków z USA w jednym biegu były trialsy do igrzysk w Londynie (2012). Wtedy 2:10 złamała czwórka – Meb Keflezighi, Ryan Hall, Abdi Abdirahman i Dathan Ritzenhein.
Maraton rozegrany na 6 pętlach w Chandler pod Phoenix, okazał się rekordowym spektaklem. Co ciekawe, choć aż siedmiu Amerykanów złamało 2:10, a cztery Amerykanki rozmieniły 2:26, to nikt z tej pokaźnej grupy nie sprostał olimpijskim kwalifikacjom i nie pobiegnie w sierpniu w Sapporo.
PEŁNE WYNIKI THE MARATHON PROJECT 2020