Kuba Pawlak
Naczelny szafiarz Bieganie.pl. Często ryzykuje karierę redaktora dla dodatkowych 15 minut drzemki. Mając na szali sportową formę i czipsy, zawsze wybiera paprykowe. Biega dla pięknych i wygodnych butów. Naczelny szafiarz na Instagramie
Orły wylądowały! Zapraszamy na rozmowę z naszymi sprinterkami ze srebrnej sztafety 4×400 m, którą przeprowadziliśmy tuż po przylocie zawodniczek do Polski. Małgorzatę Hołub-Kowalik, Annę Kiełbasińską, Justynę Święty-Ersetic i Igę Baumgart-Witan zapytaliśmy o: kulisy wybierania ostatecznego składu, nerwówkę w strefie zmian oraz kolce z karbonową płytką, które w Tokio zrobiły furorę.
Aleksander Matusiński kierował składem, jak nie przymierzając, Jurgen Klopp. Musiał zarządzać zmęczeniem w sztafecie żeńskiej, mieszanej i jeszcze patrzeć pod kątem biegów indywidualnych. Jak taki proces wyboru ostatecznego składu wygląda?
Małgorzata Hołub-Kowalik: Decyzje podejmowane są na podstawie konsultacji trenera Matusińskiego z naszymi trenerami klubowymi i innymi trenerami kadrowymi. Później trener rozmawia jeszcze osobno z każdą z nas. Na końcu dyskutujemy między sobą, jak to miałoby wyglądać, żeby bieg był na jak najwyższym poziomie.
Można powiedzieć, że wyciągnęłyście nawet więcej z tego, co się dało. Złoto w sztafecie mieszanej było niespodziewane, z kolei Amerykanki w sztafecie damskiej grały w innej lidze. Co się czuje w momencie, gdy pałeczkę dostaje Justyna i po 200 metrach pozwala się dogonić rywalkom? Pojawia się strach, że może tego nie dociągnąć?
Małgorzata Hołub-Kowalik: Ja byłam spokojna i uspokajałam dziewczyny. Nawet jak zobaczyłam że doganiają Justynę, to powiedziałam: „Spokojnie, Święty im da na końcu”.
To nie były najlepsze igrzyska dla wielu nacji, które dotychczas rządziły w biegach. Stany Zjednoczone przepadły na dystansach od 100 do 400 m, Etiopczycy zeszli z trasy maratonu, Kenia pierwszy raz od 40 lat nie ma złota na męskich przeszkodach. Macie jakąś diagnozę takiego stanu rzeczy?
Anna Kiełbasińska: Przez ostatnie 2 lata było bardzo dużo kontroli antydopingowych. Wyszło na jaw sporo kontrowersji. Nie chodzi mi tylko o doping, ale też inne rzeczy, które pomagają szybko biegać. Wydaje mi się, że te igrzyska były efektem i owocem pracy, którą w ostatnich miesiącach wykonywały służby antydopingowe. Inna sprawa, że my Europejczycy stajemy się coraz lepsi.
Małgorzata Hołub-Kowalik: Zgadzam się z tym, co powiedziała Ania. To, ile było w ostatnim czasie dyskwalifikacji związanych z dopingiem pokazuje skalę problemu. Sport do końca nadal nie jest czysty, ale jest coraz czystszy.
Porozmawiajmy na koniec o kolcach z karbonową płytką. Zrobiło się o nich szczególnie głośno po występach płotkarzy, a zwłaszcza po tym, co zrobił w Tokio Karsten Warholm. Niektórzy mówią, że to doping technologiczny i brak szacunku dla starych mistrzów. Jakie jest Wasze zdanie, nowe kolce rzeczywiście są dużym wsparciem?
Justyna Święty-Eresetic: Jak na razie to nie widzę jakiegoś super przełożenia na swoje wyniki (śmiech). Ale trzeba powiedzieć, że te nowe kolce na pewno pomagają. To, co się działo na igrzyskach w konkurencjach biegowych… Okej, jest ciężka praca i tak dalej, bo kolce same by nie pobiegły, ale na pewno „oddają”. Widzę na treningach, że biega mi się dużo lepiej i szybciej, niż w zwykłych modelach.
Iga Baumgart-Witan: Biega się inaczej, trzeba się przyzwyczaić. Na początku wydawało mi się, że one wcale nie pomagają. Dziwnie się w nich czułam, byłam negatywnie nastawiona. Ale potem, jak już zakładałam je kolejny raz, to zauważyłam, że do ostatnich metrów mogę utrzymać inny krok. Wiadomo, że na czterysta zawsze zmęczenie na końcu jest duże, a mimo tego krok mi się nie skracał. Zresztą w Tokio każda z nas na swojej zmianie pobiegła rekordy życiowe, więc buty „oddały”. Wspomniałeś o 400 m przez płotki, gdzie wyniki były faktycznie kosmiczne. Zazwyczaj płotkarze muszą na ostatniej prostej dokładać krok lub dwa, żeby się zmieścić między rozstawami, a teraz nie musieli tego robić. Patrząc globalnie, to w ogóle w sprintach padały w Tokio rewelacyjne wyniki. Czy to jest doping? Z jednej strony tak i może to jest nie fair wobec starych mistrzów. Z drugiej strony, kiedyś biegało się na żużlu, więc samo przejście na tartan też powinno być czymś nie fair.
Małgorzata Hołub-Kowalik: Technologia idzie do przodu. Kiedyś kolce też inaczej wyglądały, a bloki przybijało się do ziemi młotkiem.
Anna Kiełbasińska: Żeby nie było tak kolorowo, to ja dorzucę jeszcze jedną zależność, którą zauważyłam. Jeśli na treningu masz dobry dzień, jesteś mocny, to te kolce dużo dają. Ale, jeśli masz słabszy dzień, albo jesteś zmęczony po wielu odcinkach, to nie zauważam już super różnicy. Kolce reagują na moc, którą wygeneruje ciało. Ważna jest też technika biegu. Jeśli potrafisz przekazać moc do przodu, to dobrze. Gorzej, jeśli biegasz góra-dół. Wtedy zysku nie będzie. Tak jak powiedziała Iga, trzeba się trochę nauczyć biegania na nowo.