Krzysztof Brągiel
Biega od 1999 roku i nadal niczego nie wygrał. Absolwent II LO im. Mikołaja Kopernika w Kędzierzynie-Koźlu. Mieszka na Warmii. Najbardziej lubi startować na 800 metrów i leżeć na mecie.
Na 6 medali lekkoatletów, 2 zostały zdobyte na bieżni. Jak na razie. Siódmego dnia rywalizacji prawo walki o kolejne biegowe krążki będą chciały uzyskać: nasze damskie drużyny 4×400 i 4×100, oraz Marcin Lewandowski i Michał Rozmys. Los nam sprzyja. Sztafety ominą w eliminacjach najgroźniejsze ekipy. W czwartek (5 sierpnia) poznamy też najlepszego płotkarza na 110 m i mistrza olimpijskiego na jedno okrążenie. Bieżnia zapłonie!
Przywrócony do rywalizacji Marcin Lewandowski pobiegnie w pierwszym półfinale. Jeśli multirekordzista Polski miałby się kogoś bać, to Timothy’ego Cheruiyota. Pozostali rywale są w zasięgu „Starego Lisa”, który przecież w tym sezonie potrafił pobiec 3:30.42. Wierzymy, że limit upadków na te igrzyska „Lewy” zdążył wyczerpać we wczorajszych eliminacjach.
Wydaje się, że mniej szczęścia w przydzielaniu do serii miał Michał Rozmys. Podopieczny Jacka Kostrzeby o 5 premiujących miejsc powalczy z: Jakobem Ingebrigtsenem, Stewartem McSweynem, Matthew Centrowitzem czy Abelem Kipsangiem. Jeśli nie udałoby się przeciąć kreski w czołowej piątce, szansą będzie awans z czasem (są 2 takie miejscówki).
Nasza damska sztafeta 4×400 metrów ma duże apetyty na medale. Nim nadejdzie dzień ostatecznej próby trzeba jednak zrobić swoje w eliminacjach. Polki wystąpią w pierwszym przedbiegu. Nie będzie w nim: Stanów Zjednoczonych, Holandii, Jamajki i Wielkiej Brytanii, które zostały przydzielone do serii numer 2. Szczęście nam sprzyja, a jak wiadomo, szczęście sprzyja lepszym.
O podobnym farcie mogą mówić nasze panie ze sztafety 4×100. USA, Jamajka, Wielka Brytania spotkają się w pierwszym półfinale. Nas czeka natomiast przeprawa z mocnymi Szwajcarkami, Nigeryjkami czy Chinkami w serii drugiej. Trzeba być w pierwszej trójce, albo liczyć na awans z czasem. Kluczem w krótkiej sztafecie będzie przekazywanie pałeczki. Nawet mając mniejszy potencjał szybkościowy, dobrą postawą w strefie zmian, można ograć dużo mocniejsze na papierze rywalki.
Rzadko kiedy mamy do czynienia z takim dominatorem jak Grant Holloway. Amerykanin nie zwykł przegrywać. W tym sezonie rozbił konkurencję w drobny mak. Otwiera listy światowe z 12.81, podczas, gdy drugi w zestawieniu Omar McLeod ma 13.01. Na dodatek Jamajczyka w finale zabranie. Dobrze wyglądali w przedbiegach jego rodacy: Levy i Parchment. Pozytywnie zaprezentował się też w Tokio Amerykanin Devon Allen.
Przewidywania? 1. Holloway. 2. Allen. 3. Levy.
Kiedy? Czwartek (5 sierpnia) o godzinie 4:55 (czasu polskiego)
Większą zagadką w wytypowaniu zwycięzcy jest finał męskich 400 m. Aktualnie panującym mistrzem świata jest Steven Gardiner. Reprezentant Bahamów w eliminacjach jednak nie błyszczał. Większy efekt „wow” dostaliśmy za to od Kiraniego Jamesa z Grenady i Anthony’ego Zambrano z Kolumbii. Obaj – jako jedyni – rozmienili już w Tokio 44 sekundy.
Gardiner w Dosze jednak też początkowo wyglądał tak sobie, ale już w finale wynikiem 43.48 poprawił rekord Bahamów. Szkoda, że w olimpijskiej rozgrywce o medale zabraknie obrońcy tytułu i rekordzisty świata. Wayde van Niekerk odpadł jednak w półfinale.
Przewidywania? 1. Gardiner. 2. James. 3. Cherry.
Kiedy? Czwartek (5 sierpnia) o godzinie 14:00 (polskiego czasu)