Redakcja Bieganie.pl
Problemem ważnym, a jednocześnie często ignorowanym lub wręcz wyciszanym przez środowiska sportowe – są zaburzenia odżywiania (szczególnie u młodych) sportsmenek. Jedną z osób, która niejako przy okazji afery wokół Alberto Salazara przyznała się do tego problemu, jest lekkoatletka, rekordzistka świata juniorek na 1000 m Mary Cain. W nawiązaniu do jej głosu warto zastanowić się, czym jest waga idealna i jakie są skutki nawarstwiających się zaburzeń odżywiania.
Niedawno na portalu bieganie.pl pojawił się artykuł związany z opublikowaną w The New York Times spowiedzią amerykańskiej biegaczki Mary Cain. Niezależnie od kontrowersji związanych z jej doświadczeniami i interpretacją zdarzeń jedna rzecz jest istotna: Młode sportsmenki, szczególnie zawodniczki dyscyplin lekkoatletycznych, gimnastycznych czy uprawiające sporty wydolnościowe bardzo często poddane są presji środowiska (i trenerów), aby uzyskać „idealną” masę ciała.
Czym jest ten „ideał”? Jak do niego dążyć? Często sprowadza się do założenia: „im mniej, tym lepiej”. Wyznaczanie niemożliwej do osiągnięcia docelowej masy ciała, wprowadzenie znacznego deficytu energetycznego, przy jednoczesnych wysokich obciążeniach treningowych – nie może skończyć się dobrze. I w wielu przypadkach efekty są opłakane, a zawodniczki płacą wysoką cenę za ich osiągnięcie. Co jest w tym wszystkim najbardziej przerażające? Że są to metody stosowane przez wykwalifikowanych (zdawałoby się) trenerów, którzy powinni być wsparciem i przykładem dla młodych zawodników, a często zamiast pomagać i dbać o ich rozwój, być może nieświadomie, wyrządzają im ogromną krzywdę.
Nie od dziś wiadomo, że dieta w znacznym stopniu wpływa na możliwości sportowe. Jeśli jest odpowiednio zbilansowana, znacznie je poprawiają i umożliwiają dalsze postępy i osiąganie coraz lepszych wyników. Jeśli jednak dieta jest niskoenergetyczna, niesie za sobą ryzyko licznych problemów zdrowotnych, a gdy dodamy do tego codzienną aktywność fizyczną (nie mówiąc o częstotliwości 2-3 treningów dziennie), pochłaniającą kilkaset, a czasem nawet tysiące kilokalorii, prędzej czy później suma przyczyn przyniesie negatywne skutki.
Zbijanie tkanki tłuszczowej do minimalnych wartości mija się z celem. Organizm (szczególnie kobiet) potrzebuje jej, aby móc prawidłowo funkcjonować. Tkankę tłuszczową możemy podzielić na dwa rodzaje – tłuszcz zasadniczy i zapasowy.
Pierwszy rodzaj, to taki, który wchodzi w skład błon komórkowych, mózgu, osłonek mielinowych włókien nerwowych czy szpiku kostnego. Dodatkowo część tłuszczu zasadniczego jest obecna w postaci tłuszczu trzewnego chroniącego i stabilizującego narządy wewnętrzne. U osoby zdrowej stanowi ok. 3% masy ciała. Kobiety mają go więcej (dodatkowe 5-9%) i jest zgromadzony głównie w piersiach i biodrach. Tłuszcz ten u kobiet bierze udział w produkcji estrogenu i jego przemianie w formę aktywną. Gwarantuje on równowagę hormonalną i cykl miesiączkowy – jeśli jest go za mało dochodzi do rozregulowania gospodarki hormonalnej.
Nadmiar tkanki tłuszczowej, która nie jest wykorzystywana do istotnych funkcji, jest odkładana w postaci tłuszczu zapasowego i jego ilość w organizmie powinniśmy ograniczać.
Jaka jest „idealna” zawartość tkanki tłuszczowej? To zależy od płci i dyscypliny sportowej – u mężczyzn mieści się w przedziale 6-15% ( <6% tkanki tłuszczowej zwykle mają biegacze średnio i długodystansowi oraz kulturyści). U kobiet zalecana ilość to 12-18%. Przy czym najniższy poziom, bo nawet sięgający 6% odnotowano u kulturystek, gimnastyczek, trójboistek i … biegaczek.
Najczęściej próba zredukowania tkanki tłuszczowej wiąże się ze zmniejszeniem kaloryczności diety. Jednak, jeśli podaż ta zostanie drastycznie zmniejszona, możemy liczyć się z wystąpieniem wielu niekorzystnych efektów. Jakie ryzyko niesie stosowanie diet głodówkowych? Przede wszystkim doprowadzenie do ujemnego bilansu azotowego i utraty masy mięśniowej, co w przypadku sportowców dodatkowo obniża możliwości siłowe. Przy niedoborze energii cierpi także mózg, który (szczególnie przy diecie niskowęglowodanowej) nie ma podstawowego „paliwa” do pracy, co może objawiać się przewlekłym zmęczeniem, ospałością, rozdrażnieniem i brakiem koncentracji, a nawet prowadzić do depresji.
W przypadku kobiet, jako jeden z pierwszych daje o sobie znać układ endokrynny – nieregularne miesiączki, a w późniejszym etapie całkowite zatrzymanie menstruacji, to bardzo wyraźny sygnał, że dzieje się coś złego. Obniżeniu ulega także podstawowa przemiana materii, ponieważ organizm stara się wydatkować jak najmniej energii, która staje się dla niego towarem deficytowym. Można to zauważyć już po kilku dniach stosowania diety niskoenergetycznej, co paradoksalnie często wiąże się także ze zwiększonym odkładaniem tkanki tłuszczowej, szczególnie w okolicy brzucha.
Przy długim stosowaniu diety niedostosowanej kalorycznie do zapotrzebowania energetycznego u kobiet, może dojść do rozwoju względnego niedoboru energii w sporcie (RED-S – relative energy deficiency in sport), dawniej nazywanego triadą sportsmenek. Określenie to odnosi się do zaburzenia funkcji fizjologicznych organizmu w wyniku względnego niedoboru energetycznego, którego konsekwencjami zdrowotnych są m.in.: zmniejszenie tempa metabolizmu, zaburzenie funkcji menstruacyjnych, obniżenie gęstości mineralnej kości, osłabienie układu immunologicznego, procesu syntezy białek mięśniowych czy też funkcjonowania układu sercowo-naczyniowego.
Przerażające są dane, jak wielu zawodników zmaga się z zaburzeniami odżywiania. Dotykają one nawet 20% kobiet i 13% dziewcząt wyczynowo trenujących oraz odpowiednio 8% i 3% – dorosłych mężczyzn i chłopców.
Skutkami zdrowotnymi zaburzeń odżywiania mogą być: zaburzenia hormonalne, zaburzenia płodności, zaburzenia miesiączkowania (nieprawidłowości w cyklu miesiączkowym – oligomenoorrhoea lub zanik miesiączki – amenorrhoea), zmniejszenie gęstości kości (sprzyjające występowaniu złamań przeciążeniowych, innym kontuzjom czy przedwczesną osteoporozą), problemy żołądkowo-jelitowe, zaburzenia równowagi elektrolitowej, zaburzenia w pracy nerek czy jelit, depresja, obniżenie ciśnienia tętniczego krwi, a nawet temperatury ciała (w przypadku anoreksji).
A jak zaburzenia odżywiania przekładają się na aktywność fizyczną? Z punktu widzenia możliwości ludzkiego organizmu wydaje się, że niska podaż energetyczna uniemożliwia codzienne treningi. Jednak z psychologicznego punktu widzenia silna wola, determinacja w dążeniu do celu, silne pragnienie sukcesu oraz wewnętrzna motywacja takiej osoby pozwala na sumienne realizowanie planu treningowego za wszelką cenę. Jednak takie postępowanie może doprowadzić do wystąpienia złamań przeciążeniowych, zmniejszenia giętkości wiązadeł, które stają się podatniejsze na zerwanie, zmniejszonej wydolności i zdolności do regeneracji po treningu. Na to wszystko wpływa także zmniejszona produkcja estrogenów, co ma miejsce w przypadku występowania zaburzeń miesiączkowania.
Bardzo dużym niebezpieczeństwem jest także obniżona gęstość kości. Szczytowa masa kostna u kobiet rozwija się do 19 roku życia, a u mężczyzn do około 20. Jeśli zaburzenia odżywiania wystąpią u młodych zawodników, obniżona jest możliwość prawidłowego zbudowania kośćca, co w późniejszych latach kariery może dać o osobie znać, a po zakończeniu kariery – odezwać się na starość, w postaci osteoporozy i większego ryzyka złamań. Na szczęście, przy wczesnym wdrożeniu zmian w diecie i odpowiedniej podaży energetycznej, masa kości może zwiększyć się nawet o 1-10% (u kobiet z anoreksją).
Stosowanie doustnych środków antykoncepcyjnych dodatkowo może maskować niedobór energii oraz zaburzenia miesiączkowania, co może dawać złudzenie, że wszystko działa tak jak należy, kiedy w rzeczywistości jedynie utrwala utratę masy kostnej. Nie da się zaprzeczyć, że temat zaburzeń odżywiania i niedoboru energii wśród sportowców jest bardzo ważny, ale też niezmiernie delikatny. Zawodnik powinien liczyć przede wszystkim na wsparcie osób najbliższych, w których przypadku często są to trenerzy i kadra szkoleniowa, a niestety bardzo często, to właśnie te osoby są prekursorami problemu.
Wyznaczanie nieosiągalnych celów masy ciała, obciążające treningi i wywieranie presji powinny być zakazane i karane, a niestety bardzo często stosowane są przy pracy z zawodnikiem. Na takie zachowania najbardziej narażone są młode dziewczęta, które są na nie najbardziej podatne. Ale w przypadku każdego zawodnika – młodego, dorosłego, kobiety, mężczyzny – skutki mogą być tragiczne nie tylko dla kariery sportowej, ale ich zdrowia i życia.
Źródła:
Mountjoy, Margo, et al. "IOC consensus statement on relative energy deficiency in sport (RED-S): 2018 update." Br J Sports Med 52.11 (2018): 687-697.
Elliott-Sale, Kirsty J., et al. "Endocrine effects of relative energy deficiency in sport." International journal of sport nutrition and exercise metabolism 28.4 (2018): 335-349.
Akademia Dietetyki Sportowej „Dietetyka Sportowa w Teorii i Praktyce”, 2019, strony 360-383
https://bieganie.pl/?show=1&cat=11&id=10314
_________________________
Mgr Alicja Krajowska-Kukiel jest dietetykiem sportowym Healthy Center by Ann