Redakcja Bieganie.pl
Rekord świata Dalilah Muhammad w finale damskich 400 metrów przez płotki był największym wydarzeniem ósmego dnia MŚ w Dosze. Wynik 52.16 na jedno okrążenie uzbrojone w 10 rzędów płotków o wysokości 76.2 centymetra – robi wrażenie! Marcin Lewandowski wygrał swój bieg półfinałowy na 1500 metrów i pewnie awansował do niedzielnego finału. Rozdano też medale na 400 m i 3000 m pprz mężczyzn.
W piątek katarska bieżnia zadrżała od doskonałych występów biegaczy. Na 3000 metrów z przeszkodami złoto z najlepszym wynikiem w tym roku na świecie (8:01.35) wyszarpał Conselsus Kipruto, obrońca tytułu sprzed dwóch lat. Na 400 metrów mężczyzn show zrobił Steven Gardiner – 43.48 sytuuje go na szóstej lokacie w tabeli wszech czasów. Większość konkurencji biegowych miała na Khalifa Stadium pełną widownię – rozgrywano bowiem równocześnie konkurs skoku wzwyż, w którym ku uciecze Katarczyków zwyciężył (trenowany przez Stanisława Szczyrbę) Mutaz Barshim.
Dużo obiecywaliśmy sobie po pojedynku najlepszych płotkarzy świata na 400 metrów mężczyzn. Emocje były, ale w rywalizacji Benjamina, Warholma i Samby ewidentnie zabrakło spektakularnych wyników. Niedosyt zrekompensował piątkowy występ płotkarek, zwłaszcza Muhammad i dziewięć lat młodszej McLaughlin. Pierwsza podczas lipcowych mistrzostw USA swoim 52.20 pobiła rekord świata Julii Pieczonkiny. Druga jest nieoficjalną rekordzistką świata juniorów młodszych i zwyciężczynią Diamentowej Ligi. W Dosze obie Amerykanki stoczyły ze sobą pasjonujący pojedynek, którego efektem jest 1 i 2 miejsce na liście wszech czasów.
Dalilah Muhammad prowadziła od pierwszego płotka. Od startu biegła na maksa, zupełnie inaczej niż dzień wcześniej wielka faworytka płaskiej czterysetki Miller-Uibo. To pretendentka, młoda McLauglin musiała gonić doświadczoną rywalkę – i goniła do samej mety. Największa różnica w jakości biegu między Amerykankami, jaka rzucała się w oczy, to różnica w technice płotkowej. McLaughlin ma w tej kwestii jeszcze dużo do poprawienia, co najbardziej dało się zauważyć na ostatnich 3 płotkach. Zwycięstwo Muhammad zostało okraszone poprawionym o 4 setne sekundy rekordem świata. Drugie miejsce McLaughlin i jej 52.23 czyni ją drugą w historii zawodniczką. Jak nieziemskie są to rezultaty może uzmysłowić fakt, że wicemistrzyni Polski na płaskie 400 metrów, Anna Kiełbasińska, pobiegła w katarskich eliminacjach 52.25…
Finał biegu na 400 przez płotki kobiet
1. MUHAMMAD Dalilah (USA) 52.16 WR
2. MCLAUGHLIN Sydney (USA) 52.23 PB
3. CALYTON Rushell (JAM) 53.74 PB
4. SPRUNGER Lea (SUI) 54.06 NR
5. HEJNOVA Zuzana (CZE) 54.23
6. SPENCER Ashley (USA) 54.45
7. RYZHYKOVA Anna (UKR) 54.45 SB
8. WATSON Sage (CAN) 54.82
Choć po czwartkowym biegu eliminacyjnym Marcin Lewandowski przekonywał, że jego występ był kontrolowany, to wielu kibiców miało w tej kwestii wątpliwości. Po półfinałach wątpliwości być już nie może – „Stary Lis” jest w gazie i przygotował na MŚ bardzo dobrą formę. Jego występ zrobił wielkie wrażenie: nawet oglądający zawody Tomasz Lewandowski – brat i trener Marcina krzyknął „O Jezusie!".
Rekordzista kraju wystąpił w drugim półfinale i wzorem przedbiegów ustawił się od razu na ostatniej pozycji. Jak anioł stróż pilnował Polaka Jakob Ingebrigtsen. Tempo kręciło się na poziomie 30 sekund na 200 metrów – żwawo, ale ani na rekord świata, ani nawet na rekord Polski. Lewandowski rozpoczął swój atak z trzysetki i było widać, że ma dużo argumentów pod nogą, ponieważ szybko przesunął się na pozycję lidera. Polak – choć naciskany przez Kenijczyka Kwemoi, Brytyjczyka Kerra czy Jakoba Ingebrigtsena – „depnął" na końcówce i nie dał się pokonać żadnemu z nich. Po biegu Marcin w wywiadzie dla TVP zaznaczył, że tym razem w przeciwieństwie do eliminacji był bardziej konsekwentny w ataku z trzysetki, który utrzymał do samego końca. Dodał też – klasycznie – że dalej robi swoje, a 1500 metrów jest dystansem, którego ciągle się uczy.
Niespodziewanie w półfinale z udziałem Lewandowskiego na 150 do mety zszedł z bieżni Etiopczyk Tefera, jeden z kandydatów do medalu, halowy rekordzista świata na 1500. Zupełnie nie liczył się też Ugandyjczyk Musagala, trzeci na listach światowych.
W pierwszej serii triumfował lider światowych list Timothy Cheruiyot. Kenijczyk dał się w tym sezonie poznać jako prawdziwy dominator „półtoraka”, który gromił rywali podczas mityngów Diamentowej Ligii.
Drugi bieg eliminacyjny na 1500 mężczyzn
1. LEWANDOWSKI Marcin (POL) 3:36.50 Q
2. KWEMOI Ronald (KEN) 3:36.53 Q
3. INGEBRIGTSEN Jakob (NOR) 3:36.58 Q
4. KERR Josh (GBR) 3:36.58 Q
5. BACHIR Youssouf Hiss (DJI) 3:36.72 Q SB
6. CENTROWITZ Matthew (USA) 3:36.77 q SB
7. WIGHTMAN Jake (GBR) 3:36.85 q
8. RAMSDEN Matthew (AUS) 3:37.16 PB
Jeśli chodzi o największy come back w sezonie 2019, to specjalną nagrodę w tej kategorii moglibyśmy przyznać Conseslusowi Kipruto. Kenijczyk w związku z kontuzją stopy nie startował w tym roku za wiele. Jeśli już pojawiał się na zawodach (trzykrotnie), to albo nie ukończył biegu (DL Rabat), albo finiszował na odległych pozycjach z przeciętnymi czasami (DL Paryż – 5 miejsce, DL Bruksela – 7 miejsce). Jednak w Dosze Kipruto biegł jak z nut, od startu pilnując czołówki i wyczekując dogodnego momentu na końcowy atak.
– Finał będzie rozgrywany w bardzo szybkim tempie, a żeby walczyć o medal trzeba będzie pobiec poniżej 8:10 – mówił nam przed biegiem Krystian Zalewski, który reprezentował nas w Dosze.
Rzeczywiście od początku wyścig mocnym tempem rozprowadzali Etiopczycy (poniżej 2.40 na 1 km). Zaczął Wale, a od 2 kilometra bieg nakręcał Girma. Na 400 do mety przypomniał o sobie natomiast lider światowych list El Bakkali. Atak Marokańczyka został jednak szybko zgaszony przez Girmę, który wyszedł na ostatnią prostą na pozycji lidera. Kipruto na finiszu pokazał serce do walki godne mistrza świata. Niemal wyszarpał złoty medal z gardła Girmy, wygrywając z afrykańskim rywalem na kratach – o 1 setną sekundy.
Chociaż sezon nie układał się po myśli obrońcy tytułu z Londynu, to Kipruto potwierdził, że słynna dewiza trenera NBA Rudy’ego Tomjanovicha – nigdy nie lekceważ serca mistrza – ma rację bytu. Jego wygrana oznacza 13 mistrzostwo świata na przeszkodach zdobyte przez reprezentanta Kenii.
Najlepsi w finale na 3000 z przeszkodami mężczyzn
1. KIPRUTO Conseslus (KEN) 8:01.35 WL
2. GIRMA Lamecha (ETH) 8:01.36 NR
3. EL BAKKALI Soufiane (MAR) 8:03.76 SB
4. WALE Getnet (ETH) 8:05.21 PB
5. BEDRANI Djilali (FRA) 8:05.23 PB
6. KIGEN Benjamin (KEN) 8:06.95
7. KIBIWOT Abraham (KEN) 8:08.52
8. BOR Hillary (USA) 8:09.33
Finał męskiej czterysetki rozegrano bez największego faworyta, lidera światowych list, Michaela Normana, który odpadł w półfinałowych przedbiegach wprawiając kibiców w szok i niedowierzanie. Po biegu tłumaczył, że – to nie był jego dzień i że większość sezonu walczył z urazem. Swój dzień w piątkowym finale miał za to drugi na światowych listach – Steven Gardiner. Reprezentant Bahamów niedawno gościł w Polsce. W połowie września, podczas Memoriału Kamili Skolimowskiej Gardiner wygrał z rekordem sezonu 44.14, robiąc na Górnym Śląsku ostatnie przetarcie przed lekkoatletycznym mundialem.
W Dosze, podobnie jak w Chorzowie, Gardiner był bezkonkurencyjny. Na ostatnią prostą wyszedł na pierwszej pozycji i długim, mocnym krokiem pewnie zmierzał po złoto. Zegar na mecie zatrzymał się na efektownym 43.48, co jest nie tylko rekordem Bahamów, ale też szóstym wynikiem na liście wszech czasów (licząc po jednym rezultacie na jednego zawodnika). Walka o kolejne stopnie podium rozegrała się pomiędzy Zambrano z Kolumbii a Kerley’em z USA. O dwie setne sekundy wygrał reprezentant Ameryki Południowej, który srebro MŚ okrasił rekordem kontynentu.
Finał biegu na 400 mężczyzn
1. GARDINER Steven (BAH) 43.48 NR
2. ZAMBRANO Anthony Jose (COL) 44.15 AR
3. KERLEY Fred (USA) 44.17
4. GAYE Demish (JAM) 44.46 PB
5. JAMES Kirani (GRN) 44.54
6. KORIR Emmanuel Kipkurui (KEN) 44.94
7. CEDENIO Machel (TTO) 45.30
8. BLOOMFIELD Akeem (JAM) 45.36
Ważnym punktem piątkowego rozkładu jazdy były eliminacje sztafet 4×100. Biegi rozstawne jak zwykle obfitowały w problemy przy zmianie pałeczki. Dyskwalifikację dostali Turcy i Nigeryjczycy, ten sam los spotkał Brazylijki i Francuzki. O dużym szczęściu może mówić amerykańska sztafeta z Gatlinem i Colemanem w składzie, która dostała się do finału z ostatnim czasem (38.03). Padło też kilka rekordów krajów – Włoszek i Włochów, Chińczyków i Holendrów. Poza tym wartościowy rekord Ameryki Południowej wywalczyli Brazylijczycy (37.90), rekord Afryki reprezentanci RPA (37.65), a najlepszy tegoroczny wynik na listach światowych wybiegali Brytyjczycy (37.56).