Redakcja Bieganie.pl
Piąte miejsce sztafety mieszanej, brak awansu Ewy Swobody i Adama Kszczota do finałów oraz emocje na 100 m kobiet. To najważniejsze wydarzenia trzeciego dnia mistrzostw świata w lekkiej atletyce. Mieliśmy jednak również rekord świata Amerykanów w młodej konkurencji sztafet mieszanych 4×400 m – a swój 12 tytuł mistrzowski wywalczyła Allyson Felix.
Kolejny dzień w Katarze nie był zbyt udany dla polskiej reprezentacji. Program niedzielnych zawodów był zresztą bardzo krótki. Odbyły się w nim tylko finały skoku o tyczce kobiet, trójskoku mężczyzn, biegu na 100 m pań i sztafety mieszanej 4×400 m. Przed północą rozpoczął się chód na 20 km kobiet.
Jako pierwsza w trzecim dniu zmagań na starcie pojawiła się Ewa Swoboda. W swoim półfinale zajęła szóste miejsce z czasem 11.27 (reakcja startowa 0.142). Jej bieg wygrała Dina Asher-Smith z czasem 10:83, która sięgnęła później po srebrny medal. Awans do finału biegu na 100 metrów gwarantował rezultat 11.10 (a dokładnie 11.092 – wynik o jedną tysięczną sekundy gorszy awansu już nie dał). Ewa Swoboda pobiegła tak szybko raz w karierze – miesiąc temu w Berlinie (11.07). Rezultat z półfinału pozwolił sklasyfikować naszą najlepszą sprinterkę na 16. miejscu MŚ.
Po starcie młodzieżowa mistrzyni Europy mówiła w wywiadzie dla Kacpra Merka z Eurosportu:
– Wreszcie zakończyłam ten ciężki sezon. Kanadyjka na torze obok krzyczała do siebie w trakcie biegu i nie mogłam się skupić. Jestem na pełnych obrotach od maja. Nigdy nie miałam tak długiego sezonu. Organizm odmawia już posłuszeństwa, a ja dodatkowo nie lubię takiego ciepła.
Nietypowy przebieg miał bieg półfinałowy na 800 m z udziałem Adama Kszczota. Srebrny medalista sprzed dwóch lat rywalizował m.in. z Fergusonem Cheruiyotem Rotichem, wiceliderem tabel (pierwszy na listach jest Nijel Amos, który do Dohy nie przyleciał). Od startu jak z procy wystrzelił reprezentant gospodarzy – Abubaker Haydar Abdalia, który pierwsze okrążenie pobiegł w tempie na nowy rekord świata (48.70). Polak biegł w drugiej grupie i próbował na końcówce mijać, ale dał radę wyprzedzić tylko słabnącego Katarczyka i Tunezyjczyka Ayouniego, uzyskując wynik 1:45.22. Do awansu zabrakło ćwierć sekundy. Zwyciężył Portorykańczyk Wesley Vasquez (1:43.96), który uzyskał drugi najlepszy czas w historii półfinałów na 800 m (szybciej pobiegł 6 lat temu Amerykanin Duane Solomon – 1:43.87). Czterech zawodników w tym wyścigu pobiegło poniżej 1:45 (dwóch pierwszych awansowało bezpośrednio, a dwóch z czasami). Adam mówił po swoim biegu:
– Nałożył się tu ogrom różnych problemów, który burzył moje przygotowania i nie pozwolił rozwinąć skrzydeł. Bieg był bardzo szybki, ale nogi nie chciały nieść. Od pierwszych metrów coś nie kleiło. Ciężko się skupić, kiedy z tyłu głowy jest coś nie tak. To był wyjątkowy rok, bo urodziła mi się córka. Realizowałem trening, ale coś było nie tak. Brakowało luzu. Niech ta porażka sprawi, że będę mocniejszy.
Średniodystansowiec podziękował też całemu swojemu teamowi: Zbigniewowi Królowi, Jakubowi Dukiewiczowi, Janowi Blecharzowi, Michałowi Robakowskiemu, Michałowi Adamczewskiemu i Tomaszowi Mikulskiemu.
Co ciekawe, w finale 800 m nie znalazł się żaden finalista poprzednich mistrzostw świata w Londynie. Najlepsze wrażenie zrobił zwycięzca drugiego biegu Amerykanin Donovan Brazier, który w finale pobiegnie z dwoma rodakami – Hoppelem i Murphym.
Następnie do finałowego boju ruszyła polska sztafeta mieszana w składzie Wiktor Suwara, Rafał Omelko, Iga Baugmart-Witan i Justyna Święty-Ersetic. Nasza drużyna zajęła ostatecznie piąte miejsce, ale sztafeta uzyskała kwalifikację olimpijską i ustanowiła nowy rekord Polski wynikiem 3:12.33.
Z siódmego toru ruszył Wiktor Suwara, który uzyskał orientacyjny czas 46.2 (tyle, ile wynosi jego rekord życiowy). Na drugiej zmianie pałeczkę przejął Rafał Omelko, który rywalizował wyłącznie z kobietami (44.9). Do historii mistrzostw przejdzie obrazek, gdy Polak wyprzedza wielokrotną mistrzynię olimpijską Allyson Felix. Następnie pobiegła Iga Baugmart-Witan (51.1), która utrzymała przewagę nad resztą stawki. Na ostatniej zmianie z mężczyznami próbowała walczyć Justyna Święty-Ersetic (50.1).
Iga Baumgart-Witan po finale przyznała, że źle jej się tego dnia biegło:
– Mogłam odważniej ruszyć. Może gdybym szybciej ruszyła, to przewaga byłaby większa…
Wynik 3:12.33 Polaków to szósty wynik w historii światowej lekkoatletyki, ale najlepszy uzyskany w innym ustawieniu niż mężczyzn-kobieta-kobieta-mężczyzna. Decyzja o ustawieniu sztafety z pewnością zaskoczyła rywali Polaków i samych zawodników. Z jednej strony nasi biegacze uniknęli przepychanek przy strefie zmian, ale zabrakło też bezpośredniej walki, co mogłoby zmotywować do uzyskania lepszego wyniku. Biegnąca na ostatniej zmianie Justyna Święty-Ersetic próbowała podjąć wyzwanie, ale była tylko mijana przez rywali. Sztafetę mieszaną wygrali zdecydowani faworyci. Amerykanie wymienili cały skład z biegu półfinałowego i poprawili się o 3 sekundy względem wcześniejszego biegu, uzyskując nowy rekord świata (3:09.34). Zmian dokonywali: Wilbert London, Allyson Felix (dla której był to już 12 tytuł mistrzowski), Courtney Okolo (czyli mistrzyni olimpijska ze sztafety w Rio) oraz Michael Cherry (wicemistrz IO z 2016 roku). Druga była Jamajka (3:11.78), a trzeci Bahrajn (3:11:82). Czwarte miejsce zajęli Brytyjczycy (3:12.27), którzy na kratach odebrali Polakom rekord Europy. Nie unikniemy jednak pytań, które miejsce zajęliby Polacy, gdyby w miejsce Wiktora Suwary wystartował Karol Zalewski…
Sztafeta mieszana 4×400 m
1. United States 3:09.34 WR
2. Jamaica 3:11.78 NR
3. Bahrain 3:11.82 AR
4. Great Britain & N.I. 3:12.27 AR
5. Poland 3:12.33 NR
6. Belgium 3:14.22 NR
7. India 3:15.77 SB
8. Brazil 3:16.22
Na koniec niedzielnej sesji na stadionie odbył się finał kobiecego sprintu na 100 m. Nie pojawiła się w nim Dafne Shippers z Holandii, która nabawiła się kontuzji mięśnia przywodziciela i wolała nie ryzykować przed biegiem na 200 m.
Zwyciężyła zdecydowanie Jamajka Shelly-Ann Fraser-Pryce z rewelacyjnym czasem 10.71, który jest najlepszym tegorocznym wynikiem na świecie, tylko o jedną setną sekundy gorszym od rekordu mistrzostw świata (10.70 Marion Jones z Sewilli 1999). To czwarty złoty medal na MŚ zawodniczki określanej mianem "pocket rocket" (ang. kieszonkowa rakieta). Druga była Brytyjka Dina Asher-Smith (10.83), która pobiła życiówkę i tym samym rekord Wielkiej Brytanii. Po trzech medalach mistrzostw Europy sięgnęła w końcu po medal mistrzostw świata. Brązowy medal przypadł reprezentantce Wybrzeża Kości Słoniowej – Marie-Josée Ta Lou, która rundę honorową biegała… na boso. Na więcej liczyła z pewnością Elaine Thompson z Jamajki, bo znalazła się zaraz za podium (10.93).
100 m kobiet
1. Shelly-Ann Fraser-Pryce (JAM) 10.71 WL
2. Dina Asher-Smith (GBR) 10.83 NR
3. Marie-Josée Ta Lou (CIV) 10.90
4. Elaine Thompson (JAM) 10.93
5. Murielle Ahouré (CIV) 11.02 SB
6. Jonielle Smith (JAM) 11.06
7. Teahna Daniels (USA) 11.19
Dafne Schippers (NED) DNS
Na stadionie zabrzmiał w niedzielę Mazurek Dąbrowskiego, kiedy złoty medal z mistrzostw świata w Moskwie odebrała Anita Włodarczyk, po dyskwalifikacji Rosjanki Tatiany Łysienko.
Na koniec trzeciego dnia, o północy czasu lokalnego rozegrano chód kobiet na 20 km. Całe podium zajęły Chinki, a jedyna Polka – Katarzyna Zdziebło zajęła 21. miejsce (1:38:44).
Trzeci dzień mistrzostw ponownie raził brakiem zainteresowania kibiców. Stadion świecił pustkami. Przykro było oglądać rywalizację chociażby najlepszych trójskoczków świata, którzy zachęcali trybuny do wspierania ich oklaskami, a reagowało może kilkanaście osób (!), prawdopodobnie członkowie samych reprezentacji.
Na poniedziałek zaplanowany start w eliminacjach biegu na 110 m ppł ma Damian Czykier, który w sobotę wylądował w szpitalu przez problemy żołądkowe. Miejmy nadzieję, że nasz zawodnik przystąpi w ogóle do rywalizacji. Do eliminacji przystąpią również nasze biegaczki na 400 m. Polska po 3 dniu zajmuje ex aequo 8. miejsce w klasyfikacji medalowej i 11. miejsce w klasyfikacji punktowej (z 11 punktami).