Redakcja Bieganie.pl
W tym raporcie będzie trochę o logistyce i taktyce. O moich „mocnych stronach”, ale i oczekiwaniach co do startu. W kolejnym okresie poprzedzającym najważniejszy start sezonu biegało mi się całkiem nieźle i zebrałem cenne doświadczenia.
Ostatnie trzy tygodnie przepracowałem bardzo solidnie, ale jeszcze bardziej niż na kolejne treningi cieszyłem się z powrotu do domu. Zacznijmy od początku. W trakcie końcowych 2 tygodni w Tignes czułem, że adaptacja do wysiłku na wysokości 2000 m n.p.m. jest coraz lepsza. Treningi nie były zabójczo szybkie, ale było ich sporo i w sumie zrobiłem ok 180 km.
Najbardziej jestem zadowolony z kilku treningów, m.in. tego, na którym zrobiłem 17 km ciągłego zbiegu, a po drodze 10 km w 34:53 min, czy innego treningu interwałów 10 x 4’ / przerwa 2’, gdzie tętno spadło mi do 120 uderzeń w ciągu 37” (co jest moim osobistym rekordem).
Miałem także okazję poznać bliżej Scotty’ego Hawkera z Nowej Zelandii. On również obrał sobie za bazę treningową francuską wioskę. Ja do Tignes już w tym sezonie nie wracam, ale on jeszcze na początku sierpnia będzie tam wraz z kilkoma mocnymi Amerykanami m.in. z Haydenem Hawksem.Następny tydzień to był już wyjazd i start w BUFF EPIC TRAIL w Katalonii. To nie tylko zawody biegowe, ale przede wszystkim cały festiwal górski. Ta flagowa impreza Buffa ma swoją bazę w hiszpańskiej Barruerze – uroczym miasteczku otoczonym górami.
Na początku myślałem, żeby biec dystans ultra – obsada nie była tam zbyt mocna. Ale razem z Zachem Millerem, który również przyleciał do Hiszpanii, zdecydowaliśmy że biegniemy dystans maratoński. Tu odbywały się zawody z cyklu Pucharu Świata Skyrunning i to w dodatku podwójnie punktowane. Obsada była mistrzowska, a lista startowa elity naprawdę imponująca. Wiedziałem, że będzie trudno, ale o to chodziło w tym starcie – trzeba się mierzyć z najlepszymi.
Same zawody okazały się bardzo trudne, a teren nie pozwalał na szybkie bieganie. Część trasy szła poza szlakami, takich zbiegów czy podejść trudno szukać w naszych Tatrach czy nawet Alpach. Trzeba biegać w takich warunkach, żeby być z nimi obytym, wcześniej w każdym razie nie miałem za bardzo okazji biegać w tak trudnym technicznie terenie. Kilka dni wcześniej robiłem rekonesans z Zachem i wiedziałem, że będzie bardzo ciężko. Ale podjąłem wyzwanie i walczyłem na tyle, ile mogłem danego dnia.
Miejsce 26 nie powala, ale jestem zadowolony – tyle tego dnia mogłem z siebie dać i dużo się nauczyłem. W końcu najwartościowsze doświadczenie zdobywa się tylko w walce z najlepszymi. Podkręcona noga na 10 km też nie pomagała na dalszym etapie zawodów.
Zawody zostały zorganizowane bardzo profesjonalnie i z rodzinną atmosfera, co odzwierciedla klimat Teamu BUFF-a. Bardzo się cieszono i doceniono mój przyjazd. To był świetny czas, który mogłem spędzić z ekipą i poczuć te hiszpańskie klimaty…
Po zawodach Razem z Zachem, Pau Capellem i Scottym robiliśmy rekonesans trasy UTMB. Szybki samolot Barcelona Genewa w poniedziałek – a od wtorku przygoda z nimi na trasie. To, czego mogłem być pewny, to to, że są strasznie mocni. I tak było… odstawałem od nich i to czułem. Przyszła chyba kumulacja treningów, startów, wyjazdów. Ale była to też okazja treningu z najlepszymi – nie mogłem sobie jej odpuścić. Zaciskałem zęby i robiłem swoje.
Uznaję to za ciekawe doświadczenie i mega naukę – jak oni to robią. Mnie czeka debiut na 100 mil, chłopaki mają już kilka tak długich biegów za sobą. Ich mocną stroną są podbiegi, a podbiegają wszystko… Myślisz, że jest stromo, myślisz, że się nie da… u nich się da. To była świetna lekcja i wiem, nad czym muszę pracować. Te kilka dni mnie zniszczyło – choć paradoksalnie, na każdym kolejnym odcinku czułem się lepiej.Wiem też dzięki temu, jak ważna będzie logistyka UTMB, jak ważne jedzenie i picie. Sprzęt będzie też grał ogromną rolę – od skarpetek po buffa na głowie.
Bardzo się w związku z tym cieszę, bo dostałem do testów swoje buty, o których rok temu po TDS rozmawiałem z Columbią. Próbowałem je na najdłuższym odcinku 64 km z Courmayeur do Trientu i mam dobre odczucia Na pewno jeszcze muszę w nich pobiegać i się z nimi zaprzyjaźnić. Z takich niuansów to… są aż za wygodne i miękkie, ale oczywiście zrobię w nich jeszcze kilka treningów. Na razie w Social Mediach nie mogę się chwalić zdjęciami, póki co mam obuwie testować. 😉 Na pewno trening w Tatrach będzie na to dobrym momentem.
Poniżej rozpiska czasowa – jak chciałbym przybiec na kolejne punkty podczas UTMB. Na zielono zaznaczone są miejsca, gdzie może być support. Jest to estymacja czasu dokonana – na podstawie zeszłorocznego TDS-a – przez mojego zawodnika. Jako zapalony biegacz i informatyk stworzył algorytm, który wylicza przybliżony czas pokonania poszczególnych odcinków. Trzeba to zweryfikować w rzeczywistości!:) Jeśli byłbym w podobnej formie, jak rok temu, to jest szansa na dobry wynik. Moje oczekiwania co do UTMB:
Plany na najbliższy czas: Start na MP ultra podczas Maratonu Karkonoskiego, a później dwa tygodnie w Tatrach i ostatnie szlify.
Po staracie w Hiszpanii na FB niektórzy próbowali mnie uczyć pokory lub spisywali na straty… Nie chciałem wchodzić w dyskusję, pewne rzeczy dużo łatwiej napisać w internecie niż wyrazić bezpośrednio. W ostatnim odcinku dowiecie się, co myślę na ten temat. Teraz w każdym razie skupiam się na swoim celu… „Ja nie przegrywam – ja wygrywam albo się uczę !!!” 😉