Redakcja Bieganie.pl
Czas na kolejny raport. Przez ostatnie trzy tygodnie działo się jak
zwykle sporo. Zaliczyłem start w Garmisch-Partenkirchen w Niemczech, a
teraz jestem już we Francji na wysokości 2100 m n.p.m. Ale po kolei…
Do Garmisch pojechałem tydzień przed planowanym tam startem. Byłem spakowany praktycznie na dwa miesiące, bo powrót do domu planuję dopiero pod koniec lipca. Przez cały tydzień zwiedzałem trasę Zugspitze Ultra Trail 100 km i okoliczne tereny. W Garmisch – byłem pierwszy raz. To miejsce i okoliczne tereny są naprawdę ciekawe.
Kilometraż w tygodniu przed zawodami wyniósł ponad 70 km. Sam start miał być zrobiony z pełnego treningu, z lekkim odpuszczeniem w trakcie ostatnich dwóch dni.Trasa biegu była zmieniana dwa razy. Najpierw skrócono ją ze 103 km do 100 km, omijając najwyższy jej punkt. Ostatecznie ze względu na trudne warunki w górach została skrócona aż do 63 km – dla mnie dystans mega sprinterski. Składały się na nią dwie górki: na początku jedno podejście i zbieg, później długi, prawie płaski odcinek i na końcu kolejny podbieg.
Obsada była mocna i wiedziałem, że trzeba będzie mocno się sprężać, a skrócenie dystansu oczywiście mi nie pomagało. Planowałem po prostu robić swoje. W panującym upale starałem się pilnować jedzenie i picia, co nie było łatwe podczas walki. Biegłem większość zawodów na czwartej pozycji, tracąc zwłaszcza na płaskim odcinku. Na ostatnim zbiegu złapałem jednak jeszcze wiatr w żagle i odrabiałem straty do Dylana Bowmana. Złapałem go na samej końcówce i tym samym zająłem trzecie miejsce.
Z samych zawodów jestem zadowolony, zrobiłem je w miarę równo. Mógłbym lepiej jeść, ale to lekcja na przyszłość. Nie zniszczyłem się za bardzo, wiec spokojnie mogłem dalej trenować.Po zawodach musiałem szybko się pakować, bo czekał mnie wyjazd do Francji. Jestem teraz w Tignes, na wysokości 2100 m n.p.m., to miejscowość niedaleko Bourg-Saint-Maurice, gdzie przebiegałem rok temu podczas TDS. Właśnie ta wysokość w pierwszym tygodniu dała mi mocno popalić. Dopiero po około 6 dniach i spokojnych wycieczkach poczułem się bardziej komfortowo. Powyżej 2500 m n.p.m. leży jeszcze bardzo dużo śniegu, ale bardzo szybko topnieje, bo temperatury we Francji są rekordowe. Przez pierwszy tydzień zrobiłem tu 120 km i trochę roweru, kolejny tydzień to już 180 km (same przewyższenia w tygodniu to pod 8000 m „na plus").
W dni wolne staram się robić rower, używać Compexa oraz pracować z fizjoterapeutą. Na kilka dni dojechał do mnie z Warszawy Mateusz Chajęcki, znany bardziej jako Dr Łokieć. Zajął się mną porządnie.
Sam obóz może nastąpił trochę za wcześnie po starcie i stąd ten pierwszy tydzień był bardzo trudny. Każde zawody „zostają w nogach"… Najgorsza jest jednak rozłąka z Basią. Oboje wiemy, że teraz muszę mocno pracować, żeby odnieść sukces. Basia pozwala mi na taki wyjazd tylko pod jednym warunkiem: „Że go dobrze przepracuję”, dlatego mam jeszcze większą motywację. Wsparcie najbliższych jest bardzo ważne. Łatwo nie ma… ale jeszcze 2 miesiące i będzie można odebrać wypłatę za to, co się wypracowało.Skupiam się dalej na wycieczkach (około 5-godzinnych) po okolicznych trasach, nawet robię dwie wycieczki pod rząd. Nie są to na razie zawrotne prędkości, liczy się czas przybywania w górach. Oswajam się z terenem i perspektywą wielkich gór – tak, by na docelowym starcie nie wystraszyć się wysokości. Również gdy mam 1000 metrów podejścia czy 10 km zbiegu, który trzeba zrobić w trudnym terenie – chcę być z takimi trudnościami zaprzyjaźniony.
Testuję dodatkowo pracę z kijami, jak je chować, rozkładać, pracować. Biegam nawet z cięższymi, a te lżejsze będę dopiero używał na starcie. Biegam też w różnych butach, żeby mieć obycie – od Trans Alpów w wersji UTMB do Caldorado III. Na razie mam tu trudny wybór i dopiero po rekonesansie będę decydował, które z nich wybiorę na start (w zależności też od tego, jaka będzie pogoda). Jestem zadowolony z użytkowania obydwu modeli.Głowa także powoli się wzmacnia. Jakie mam plany na najbliższy czas? Czeka mnie jeszcze 10 dni na obozie, potem planuję szybki wyjazd do Barcelony na Buff Epic, który będzie ostatnim startem przed UTMB. Następnie powrót do Chamonix na rekonesans i pod koniec koniec lipca zjeżdżam do domu. Stay tuned:)