Redakcja Bieganie.pl
W nietypowym miejscu rozegrano siódme zawody tegorocznej Diamentowej Ligi. Tym razem gospodarzem zawodów byli Amerykanie. Miting Prefontaine Classic standardowo zaczął się wczesnym popołudniem. Nietypowo, zamiast Hayward Field w Eugene, lekkoatletów ugościł kameralny stadion na terenie Uniwersytetu Stanforda w Palo Alto. W Kalifornii do biegania ośmiuset metrów wróciła Caster Semenya, bijąc rekord zawodów. Prawdziwy biegowy bank rozbili jednak Rai Benjamin w biegu na 400 m przez płotki, Christian Coleman na „setkę” oraz Sifan Hassan na 3000 metrów.
Miting Prefontaine Classic rozgrywany jest w Eugene w stanie Oregon od 1975 roku. Pierwsza edycja odbyła się zaledwie kilka dni po tragicznej śmierci Steve’a Prefontaine’a, legendy amerykańskich biegów długich. W związku z renowacją stadionu Hayward Field, organizatorzy tegorocznej odsłony oregońskiego klasyka zmuszeni byli poszukać zastępczego obiektu. Wybrano uczelniany Cobb Track and Angell Field, gwarantujący na co dzień niewiele ponad dwa tysiące miejsc siedzących, wyposażony w niedzielę 30 czerwca w dodatkowe trybuny. Warunki pogodowe w Palo Alto panowały iście… kalifornijskie. Pełne słońce, niewielki wiatr – aura sprzyjała zwłaszcza sprinterom i zawodnikom w konkurencjach technicznych. Mimo tego, że zabrakło kilku gwiazd z Europy, poziom konkurencji biegowych był wyśmienity. Sponsor sprzętowy wielu zawodników, jak i samego mityngu, Nike dała prawdopodobnie dowolność w wyborze strojów swoim lekkoatletom – widzieliśmy więc nie tylko podobne do siebie startówki w obowiązującej kolorystyce, ale i wiele strojów reprezentacyjnych.
Do biegu na 110 metrów przez płotki mężczyzn zgłoszono mocną i wyrównaną stawkę zawodników. Takie nazwiska jak McLeod, Ortega, Belocian, Xie, czy Levy (wszyscy mieszczący się w top 10 tegorocznych list światowych) gwarantowały ściganie na najwyższym poziomie. Emocji nie zabrakło, jednak same wyniki nie porwały. Od pierwszego płotka wyklarowała się dwójka liderów, McLeod i Ortega. Z każdym kolejnym rozstawem zyskiwał jednak Hiszpan i to on ostatecznie zgarnął pełną pulę. McLeod, rwący rytm pomiędzy płotkami, na samej linii mety przegrał również z Francuzem Belocianem. Orlando Ortega z wynikiem 13.24 odniósł swoje pierwsze zwycięstwo w tegorocznej Diamentowej Lidze, po 9 miejscu w Rzymie i 4 w Szanghaju.
Można powiedzieć, że bieg na 3000 m z przeszkodami w wykonaniu kobiet wyglądał tak, jak powinien. Rekordzistka świata Beatrice Chepkoech, po niedawnej niespodziewanej porażce z Norah Jeruto w Oslo, tym razem była bezbłędna i skuteczna. Szybko objęła prowadzenie i nie oddała go do samej mety, z każdym kolejnym okrążeniem tylko powiększając przewagę nad pozostałymi zawodniczkami. Z zażartej batalii o drugie miejsce zwycięsko wyszła Amerykanka Emma Coburn. Mistrzyni świata na 3000 m z przeszkodami z Londynu w połowie dystansu zaliczyła bolesny upadek przy zejściu z przeszkody. Niesiona przez lokalną publiczność, szybko dogoniła jednak rywalki i na końcówce pewnie obroniła drugą pozycję. Pierwsza Chepkoech z najlepszym wynikiem na listach światowych i rekordem mitingu (8:55.58). Druga Coburn z najlepszym wynikiem w sezonie (9:04.90). Trzecia Hyvin Kiyeng również z SB (9:05.81).
Na 100 metrów pań wygrała Maria-Josee Ta Lou. Mimo że wszystkie zawodniczki, które przykucnęły w blokach startowych, mogły pochwalić się życiówkami poniżej 11 sekund, wynik zwyciężczyni nie powalił. Iworyjka zatrzymała zegar na 11.02, pokonując reprezentantkę gospodarzy Hobbs o 2 setne sekundy. Podium uzupełniła kolejna z Amerykanek, Daniels (11.13). Czwarta była niedawna liderka tabel światowych, rewelacyjna Sha’Carri Richardson, która z trudem utrzymała się w szerokości swojego toru. Dość niespodziewanie – dalej znalazły się Shelly-Ann Fraser-Pryce oraz Tori Bowie. Wszystkim paniom odnotowano stosunkowo słabą reakcję startową.
„Setka” mężczyzn w przeciwieństwie do krótkiego sprintu pań, nie rozczarowała. W pojedynku doświadczenia z młodością – Christian Coleman (rocznik 1996 i rekord świata z hali na 60 m) zmierzył się z Justinem Gatlinem (rocznik 1982 i dwie wpadki dopingowe). Amerykanie od wyjścia z bloków szli ramię w ramię, jednak im bliżej mety tym przewaga młodszego lekkoatlety stawała się wyraźniejsza. Ostatecznie wygrał Coleman, ustalając najlepszy w tym sezonie czas na świecie – 9.81 sekundy. Finiszujący na drugim miejscu Gatlin nabiegał efektowne 9.87, trzeci Brytyjczyk Hughes również połamał magiczną granicę 10 sekund (9.97).
Przed rozpoczęciem biegu na dystansie 400 metrów przez płotki, numerem jeden na światowych listach był Abderrahman Samba (Katar), numerem dwa Karsten Warholm (Norwegia), a wirtualne podium uzupełniał Rai Benjamin (USA). Jednak dokładnie 47.16 sekundy po wystrzale startera na stadionie Uniwersytetu Stanforda układ sił na światowej mapie uległ zmianie. Benjamin zaprezentował się przed kalifornijską publicznością rewelacyjnie. Zwyciężył z prawie dwusekundową przewagą i nie tylko objął przewodnictwo na listach, ale też poprawił czternastoletni rekord mitingu. Pozostaje czekać na bezpośrednie starcie Amerykanina z Katarczykiem i Norwegiem – rekord świata Kevina Younga jest w zasięgu nogi każdego z nich.
W Stanford do ścigania na swoim koronnym dystansie 800 m powróciła Caster Semenya. Reprezentantka RPA miała wystąpić już podczas poprzednich zawodów DL w Rabacie, ale jak przekonuje agent biegaczki, organizatorzy mityngu w Maroku nie byli entuzjastami pojawienia się zawodniczki na swoich zawodach. Kalifornia okazała się być dla Semenyi bardziej gościnna. Organizator nie cofnął zaproszenia, pozwolił przepisać się jej z 3000 metrów – a publiczność zgromadzona na Cobb Track and Angell Field przywitała mistrzynię olimpijską na 800 metrów gromkimi brawami. Tak jak można było się spodziewać, wyścig był popisem jednej aktorki.
Semenya przedłużyła trwającą od końca 2015 roku passę zwycięstw i rozprawiła się z dystansem dwóch okrążeń w 1:55.70 – poprawiając własny rekord mitingu sprzed roku, choć jej ostatnie 200 metrów nie było szczególnie mocne. Drugie miejsce wywalczyła Ajee Wilson z rekordem sezonu 1:58.36, która daleko za plecami Semenyi stała się praktycznie pacemakerką dla pozostałych zawodniczek. Trzecia dobiegła Raevyn Rogers również z nowym SB (Season Best). Bezpośrednio po zakończeniu biegu nie widać było w relacji telewizyjnej, by Semenya dziękowała przeciwniczkom za walkę, żadna z nich nie ruszyła też z gratulacjami do zwyciężczyni.
W wywiadzie „na ścance" kilka minut po zakończeniu biegu Semenya mówiła z początku dość dyplomatycznie o tym, że zamierza nadal biegać, bo daje jej to wolność. Zapytana o ewentualny zakaz udziału w MŚ a Dosze zasugerowała, że mu się podporządkuje, bo czuje się jako mistrzyni świata i igrzysk spełniona – jednak zamierza startować na 800 metrów przy innych okazjach. Jeden z dziennikarzy zapytał o to, jak Semenya odnosi się do faktu, że jako jedyna z zawodniczek z ponadnormatywnym poziomem testosteronu może aktualnie startować na zawodach IAAF (zakaz dotyczy m.in. jej rywalki na 800 m Francine Niyonsaby). Caster odpowiedziała, że czuje się liderką i walczy nie tylko dla siebie.
Genzebe Dibaba, rekordzistka świata na 1500 metrów raczej nie przegrywa. Jednak poza swoim koronnym dystansem w tym sezonie nie jest już tak skuteczna. Etiopka odniosła chociażby dotkliwą porażkę na 3000 metrów podczas DL w Dausze. Mimo wszystko, to właśnie Dibaba podczas kalifornijskiej próby na dystansie siedmiu i pół okrążeń obstawiana była jako żelazna faworytka.
Niespodziewanie na okrążenie do mety prowadziła jednak inna z Etiopek, młodziutka Letesenbet Gidey. Za jej plecami do ataku zbierały się Dibaba, trącająca ją łokciem Holenderka Hassan i trenująca na co dzień w USA Niemka Klosterhalfen. Zaledwie 21–letnia Gidey, dwukrotna złota medalistka przełajowych mistrzostw świata juniorek, wcale nie zamierzała dać się wyprzedzić. Dopiero na przeciwległej prostej jej opór przełamała Hassan, a na ostatniej setce Gidey musiała uznać wyższość Klosterhalfen. Dibaba tym razem ukończyła rywalizację za podium, straciła szansę na rekord Etiopii – wszystko mimo poprawienia rekordu życiowego… To był najszybszy bieg na 3000 metrów kobiet w historii Diamentowej Ligi. Hassan swoim 8:18.49 pobiła rekord serii, rekord mitingu Prefontaine Classic, ale też wyszła na 4 miejsce listy all-time. Wyniki Klosterhalfen (8:20.07), Gidey (8:20.27) oraz Dibaby (8:21.29) to z kolei odpowiednio szóste, siódme i dziesiąte miejsce na liście wszech czasów.
Stosunkowo wolny okazał się wyścig na 400 m mężczyzn. Tylko niepokonanemu w tym sezonie Michaelowi Normanowi udało się zejść poniżej 45 sekund (44.62). Amerykanin popisał się doskonałym wyjściem z ostatniego wirażu i praktycznie na początku finałowej prostej zapewnił sobie zwycięstwo.
W rywalizacji pań na dystansie 200 metrów oczy kibiców
zwrócone były na środkowe tory. Elaine Thompson, Dina Asher-Smith i
Dafne Schippers – to między nimi miała rozegrać się walka o zwycięstwo.
Niespodziewanie jednak na najbardziej zewnętrznym torze, z dużą mocą
pobiegła wysoka Nigeryjka Blessing Okagbare. 22.05 zwyciężczyni to drugi
rezultat na tegorocznych listach światowych. Thompson (niedawno
wyśmienicie prezentująca się na mistrzostwach Jamajki) oraz Asher-Smith,
musiały się tym razem zadowolić odpowiednio 2 i 3 miejscem, oraz
wynikami na poziomie 22.21 i 22.42. Czwarta z nowym rekordem życiowym była specjalistka od płaskiej czterysetki Salwa Eid Naser (22.51). Biegu w Stanford do udanych nie
zaliczy z pewnością Schippers. Aktualna mistrzyni świata na
dwusetkę, ukończyła rywalizację w ramach Prefontaine Classic dopiero
jako szósta z 22.62.
Steve Prefontaine w chwili swojej śmierci był rekordzistą USA na wszystkich dystansach od 2000 do 10000 m. W hołdzie jednego z najdłużej trzymających się na czele tabeli wszech czasów wyniku, rozegrano wyścig na 2 mile (3218 m). Faworyt do zwycięstwa Etiopczyk Selemon Barega po raz kolejny popełnił kilka błędów taktycznych – najpierw próbował wyprzedzać pacemakera, potem przypuścił atak zbyt wcześnie dając przeciwnikom najpierw nadzieję, a potem wiarę, że można go pokonać.
W tej sytuacji świetnie odnalazł się mistrz świata w crossie z Aarhus Joshua Cheptegei. Ugandyjczyk zniwelował stratę do Baregi i oglądając się przez lewe ramię zmierzał po zwycięstwo na ostatniej prostej. Z jego prawej strony niespodziewanie wyskoczył Amerykanin Paul Chelimo, który popisał się piorunującą ostatnią 200-tką (poniżej 26 sekund). Cheptegei zachował jednak zimną krew i skontrował. Jego wynik 8:07.54 to rekord kraju oraz najlepszy wynik na listach światowych na tym nietypowym dystansie. Chelimo, znany ze swoich kontrowersyjnych gestów i walki za wszelką cenę – kolejny raz z karierze kończył bieg padem na bieżnię. Jego rezultat 8:07.59 dzieli od rekordu USA zaledwie pół sekundy. Barega zanotował ostatecznie 8:08.69.
W rozgrywanej poza punktacją DL konkurencji 1500 m kobiet Szkotka Laura Muir musiała na ostatnich 100 metrach uznać wyższość czającej się przez cały dystans Faith Kipyegon z Kenii, która na mecie uzyskała 3:59.04. Publiczność liczyła na (tradycyjnie) świetny finisz Shelby Houlihan. Tym razem Amerykanka lekko spóźniła swoje przełożenie i mimo najszybszego ostatniego kółka (60.54), była trzecia z wynikiem 3:59.64.
Marcin Lewandowski nie jest już liderem tabel na dystansie mili. W Palo Alto w biegu imienia amerykańskiego trenera wszech czasów Billa Bowermana zwyciężył bowiem z 3:50.49 Timothy Cheruiyot. Kenijczyk zaskoczył przeciwników długim finiszem. Z grupy pościgowej najszybciej dotarł do kreski rekordzista mityngu Ayenleh Souleiman (3:51.22). Na ostatniej prostej bratobójczy pojedynek, dość nieoczekiwanie, wygrał starszy z Ingebrigtsenów Filip (3:51.28 wobec 3:51.30 Jakoba). Piąty na mecie był ekscentryczny Amerykanin Craig Engels (3:51.60), który finiszował tuż przed powracającym po 11-miesięcznej przerwie mistrzem olimpijskim Matthew Centrowitzem (3:52.26).