Redakcja Bieganie.pl
Allyson Felix (wspierając głosy innych biegaczek), wyjawiła 22 maja w wywiadzie dla „New York Timesa" kulisy swoich umów sponsorskich z Nike w okresie ciąży i połogu. Opowiedziała o tym, że firma odwlekała przedłużenie jej kontraktu i że ostatecznie zaproponowano jej o 70% niższe świadczenia po urodzeniu córeczki. 6-krotna mistrzyni olimpijska w sprincie oraz bohaterka wielu kampanii globalnych twierdzi jednak, że problem nie tkwi w pieniądzach, ale gdzie indziej.
Domaga się od największych firm sportowych świata zmiany zapisów w umowach zawieranych ze sportsmenkami. „Poprosiłam Nike, żeby w kontrakcie zawarta została gwarancja, że nie zostanę ukarana, jeśli nie wystąpię na najwyższym poziomie w miesiącach sąsiadujących z urodzinami dziecka. Chciałam ustanowić nowe standardy. Jeśli ja, jedna z najbardziej wykorzystywanych marketingowo osób przez Nike, nie mogę zapewnić takiej ochrony, to kto mógłby?". Koncern, według słów Amerykanki, odmówił rewizji zapisów sponsorskich na taką skalę, jednak po nagłośnieniu sprawy oświadczył, że zastanowi się nad potrzebnymi zmianami.
Sprawa Felix z rangi precedensu ma szansę awansować na normę. Wydaje mi się jednak, że nie obędzie się bez ofiar – bo generalnie biznes, którego dotyczy jest, jak sama Felix podkreśla, stworzony przez mężczyzn i z myślą o mężczyznach. Nie ma w nim miejsca na traktowanie kobiet jako sportsmenek i matek jednocześnie.
Z pozoru barier nie ma. „This is a man’s world…", zapraszamy! Pozwoliliśmy łaskawie biegać paniom maraton i nazwaliśmy to równouprawnieniem. Jednocześnie dajemy im na mecie niższe nagrody twierdząc, że muszą mieć one uzasadnienie w realnym poziomie sportowym i odpowiednio przez nas ważonej konkurencyjności.
Zmiany po „FelixGate" nie muszą być widowiskowe, może nowe nadejdzie mimochodem. Myślę jednak, że na razie w Polsce Felix nie miałaby jakichkolwiek szans na coś więcej niż program Jaworowicz albo „Uwagę!".
Przede wszystkim dlatego, że feminizm jako ruch społeczny najpierw rozwijał się, a potem ukształtował w konkretnej przestrzeni historycznej i kulturowej. Chcę przez to powiedzieć, że to, co w takiej Francyji, Hameryce i w ogóle w podłym kapitalizmie było dawno przerobione i podnoszone, u nas spało pod pierzyną patriarchatu. Nie chodzi o to, że teraz jesteśmy sto lat w plecy, ale o to, że doszusowanie do aktualnej sytuacji (w dodatku w dobie globalnej informacji) odbyło się ze ścięciem wielu zakrętów trasy. I stąd to, co mówi taka Felix – śmieszy, tumani, przestrasza. Jak jakiś strajkowy postulat z kosmosu niszowej grupy zawodowej. A to zaczyna się przecież gdzieś indziej. Weźmy zwykłą rozmowę: drażni nas facetów, gdy kobieta po prostu użyje trybu oznajmującego w dyskusji (odczytujemy to jako kazanie), jeśli wypowie coś inaczej na temat, który z zapałem poruszamy (uznajemy to jako brak logiki) czy też przeciwnie, mówi za bardzo naszym językiem (wówczas jest rozpustna, pozuje lub się sili).
W dodatku, przyznajmy, sama narracja feminizmu, jak podsumowuje za Foucault autorka ciekawej analizy „Utopie antropologiczne w dyskursie feministycznym pierwszej i drugiej fali" Agnieszka Gajewska – stworzyła listę wykluczeń i opozycji. Opowiadając się wobec i przeciw ograniczyła w jakiejś mierze pole pełnoprawnej dyskusji.
Dlatego (wniosek roboczy) postulaty Felix spotkają się u nas z obojętnością, ewentualnie z łatką chciwości, może też z uspokajającym, ale nic nie wyjaśniającym stwierdzeniem: „Takie życie". Moi znajomi z branży sponsorskiej pytani o zdanie na temat tej sprawy najczęściej odsyłali mnie do porządku prawnego i skłaniali się do stwierdzenia typu: „Ale wydziwia, przecież mogła się dogadać…"
I trochę śmieszne w tym wszystkim jest to, że nieudolną perspektywę kobiet uprawiających sport na wyczynowym poziomie – starał się tu opisać facet, a pod krótkim materiałem o „FelixGate", na portalu zajmującym się egalitarnym bieganiem – pisali (w dobrej na pewno wierze) w 90% faceci.
____________________
Kuba Wiśniewski jest redaktorem naczelnym bieganie.pl. Na razie brak mu czasu na wypisanie pełnej listy swoich osiągnięć. Swoje frustracje i niespełnione ambicje prezentuje między innymi na Instagramie.