Redakcja Bieganie.pl
Karuzela zawodów trailowych coraz mocniej się rozpędza. W najbliższy weekend będziemy się emocjonować – oczywiście rzucając jednym okiem na maraton w Londynie – rywalizacją na szczególnie urokliwych trasach. Piszemy, czym się charakteryzują i kto może na nich wygrać. O swoje wspomnienia z poprzednich edycji zapowiadanych imprez poprosiliśmy też polskich ultrasów.
W Japonii odbędzie się jeden z najsłynniejszych wyścigów stumilowych (ok. 160 km) na świecie – Ultra-Trail Mt Fuji, który wystartuje w nocy z piątku na sobotę (polskiego czasu). Bieg dookoła najwyższego szczytu Japonii (na zdjęciu tytułowym), wulkanu Fudżi (3776 m n.p.m.) o wiecznie ośnieżonym wierzchołku znajduje się w głównym kalendarzu cyklu UTWT oraz na liście biegowych marzeń sporej części ultrasów.
Wśród faworytów znajdziemy weterana, Hiszpana Tofola Castanyera (2. miejsce na UTMB 2014), Niemca Janoscha Kowalczyka (9. na MŚ w ultra-trail w 2018, zwycięzca tegorocznego maratonu podczas Transgrancanarii) i Francuza Xaviera Thevenarda (wielokrotny triumfator biegów festiwalu UTMB). O swoich wrażeniach z Japonii opowiada zaś nasz reprezentant Krystian Ogły:
Pierwsze, co sobie przypominam, to istotny fakt, że profil trasy absolutnie nie oddaje skali jej trudności. Trasa biegu obfituje w bardzo strome podejścia i zbiegi. Najtrudniejsza jest tam wspinaczka na górę Shakushi (ok. 1600 m n.p.m.) na 142. kilometrze. Jest tak stroma, że zarówno podejście, jak i zejście pokonuje się korzystając z lin. Poza tym sporo odcinków prowadzi po śliskiej, błotnistej nawierzchni, z licznymi korzeniami. Ślisko jest nawet, gdy nie pada deszcz, co wynika z wysokiej wilgotności powietrza. Podczas dwóch moich startów, w nocy najwyższe partie gór były w chmurach, a przez to widoczność spadała do 1-2 metrów. W tym roku zanosi się na bardzo deszczową edycję, więc biegacze będą z całą pewnością mieli więcej błota niż w poprzedniej imprezie. Startując w UTMF trzeba również nastawić się na duże różnice temperatur. W dzień – o ile świeci słońce – temperatura dochodzi do około 25 stopni, za to nocą spada poniżej zera. Wiele punktów odżywczych zorganizowanych jest tak, że strefy supportu zlokalizowane są na zewnątrz, w otwartym terenie. Nawet krótki odpoczynek wiąże się więc z szybkim chłodzeniem organizmu. Poza wspomnianymi trudnościami, jeśli tylko pogoda i widoczność pozwolą, startując w UTMF można delektować się baśniowymi widokami na górę Fudżi. Takie chwile zostają na zawsze w pamięci. Warto dodać też, że na punktach odżywczych można spróbować wyśmienitych lokalnych dań regionalnych. Japonia jest niezwykłym krajem, a kultura i mentalność Japończyków są tym, co imponuje mi najbardziej i sprawia, że chciałbym kiedyś tam wrócić.
Na Maderze biegacze pokonają 115-kilometrowy wyścig Madeira Island Ultra-Trail. Listę faworytów otwiera Francuz François D’Haene, czyli jeden z najbardziej utytułowanych ultrasów ostatniej dekady, przez wielu uważany za najlepszego biegacza ultra w historii dyscypliny (wygrał z Kilianem Jornetem w „kosmicznym meczu” – UTMB 2017). Zagrozić mogą mu m.in. Amerykanin Tim Tollefson (dwukrotnie 3. miejsce w UTMB) czy Rumun Robert Hajnal (2. miejsce w ubiegłorocznym UTMB). Wśród kobiet stawka jest równie mocna – tytułu broni Szwedka Mimmi Kotka, a odebrać go jej mogą m. in. Amerykanka Courtney Dauwalter (zwyciężczyni Western States) i Katie Schide. Ta ostatnia miała świetny rok 2018, zakończony 2. miejscem w CCC, a na dodatek doskonale radzi sobie na Maderze – w ubiegłym roku wygrała krótszą trasę, kończąc zmagania na 6. miejscu w klasyfikacji generalnej… Na jeszcze krótszej – bo maratońskiej – trasie wystartuje w tym roku nasza Anna Kącka.
Poprosiliśmy Kamila Leśniaka, który w 2015 roku był szósty w MIUT, o kilka słów na temat trasy:
Startowałem tam bardzo dawno temu, kiedy jeszcze MIUT pretendował do wysokiej rangi biegu cyklu UTWT. Wykorzystałem zaproszenie organizatora i nie żałowałem tej decyzji. Wspominam wyspę oraz bieg bardzo pozytywnie. Madera zaskoczyła mnie swoją różnorodnością. Sam bieg jest bardzo trudny. Dla mnie największą trudnością były strome ścieżki w formie schodów, podbiegi i zbiegi, jednakże odcinek między Pico Ruivo a Pico Arieiro wynagrodził wszystkie trudy. Byłem podwójnie zadowolony ze swojego występu, bo dobiegłem na 6. miejscu w klasyfikacji OPEN, wśród nawet niezłych zawodników, no i osiągnąłem to będąc wtedy w gorszej formie niż teraz. Pamiętam, że finisz biegu jest strasznie szybki i warto zostawić sobie siły na ten odcinek.
W Polsce natomiast czeka nas wielkie święto w Pieninach – festiwal Biegi w Szczawnicy. Biegacze rywalizować będą na 5 trasach, w tym na 43-kilometrowej Wielkiej Prehybie (start o 9 rano w sobotę), która stanowi arenę zmagań dla uczestników tegorocznych mistrzostw Polski w długodystansowym biegu górskim.
Mimo absencji kilkorga ubiegłorocznych medalistów i medalistek stawka prezentuje się okazale. Wśród kobiet tytułu mistrzowskiego broni Edyta Lewandowska, która będzie odpierać „ataki” koleżanek z reprezentacji Polski na czerwcowe MŚ w ultratrailu: Pauliny Wywłoki (w zeszłym roku brąz MP w Szczawnicy), Katarzyny Solińskiej (niedawny triumf w maratonie podczas Transgrancanarii) i Magdy Łączak (dwukrotna triumfatorka głównego biegu Transgrancanarii). Do grona liderek należy jeszcze zaliczyć Katarzynę Winiarską, Katarzynę Golbę i Martynę Kantor. W rywalizacji mężczyzn głównym faworytem będzie Bartłomiej Przedwojewski, który w ubiegłym roku zawojował trailowy świat i zatriumfował w cyklu Golden Series Salomona, pieczętując sukces zwycięstwem (i fantastycznym rekordem trasy) w wieńczącym zmagania biegu Otter Trail. Jego głównymi rywalami powinni okazać się Krzysztof Bodurka (świeżo upieczony mistrz Polski w biegu górskim anglosaskim) oraz Kamil Leśniak (mistrz Polski z „nieoficjalnych” MP w ultramaratonie górskim – Łemkowyna Ultra-Trail 70km).
Aktualny mistrz Polski w długodystansowym biegu górskim, czyli triumfator Wielkiej Prehyby z ubiegłego roku, Marcin Świerc nie startuje w Szczawnicy – w ramach przygotowań do UTMB stanie w ten weekend na starcie Ultra Trail Cerro Rojo w Meksyku, ale zza oceanu będzie przyglądał się rywalizacji w Pieninach:
Trasa Prehyby jest wbrew pozorom wymagająca, ponieważ trzeba się wykazać wszechstronnością. Są fragmenty trudne, ale też takie, na których trzeba szybko biec… Niech wygrają najlepsi!