jamajka
25 listopada 2018 Redakcja Bieganie.pl Lifestyle

Kipchoge czy Bolt, czyli o fenomenie jamajskiego sprintu


Lekka atletyka to niekwestionowana „królowa sportu”. Sercem każdych zawodów lekkoatletycznych jest bieg sprinterski na 100 metrów. Zawody na krótkich dystansach biegowych pozostają w centrum uwagi komentatorów i opinii publicznej. Dlaczego?

Aby odpowiedzieć na to pytanie należy prześledzić historię pobijania rekordów na dystansie 100 m. Początkowo pomiar czasu był dokonywany ręcznie i był niedokładny. Począwszy od drugiej połowy lat sześćdziesiątych systematycznie wprowadzano na zawodach system elektroniczny, a wyniki uznawano za oficjalne. W związku z powyższym, trudno dziś jednoznacznie przypisać złamanie bariery 10 s konkretnemu biegaczowi. Możemy jednak na pewno stwierdzić, że pierwszy elektroniczny pomiar poniżej tej granicy to wynik 9,95 należący od 1968 r. (Igrzyska Olimpijskie w Meksyku) do Amerykanina Jima Hins’a.

W latach 1983 – 1999 sprowadzono rekordowy rezultat z 9,93 s na 9,79 s, a bohaterami tamtych czasów byli m.in. Carl Lewis, Leroy Burrell, Donovan Bailey i w końcu Maurice Greene. W tym okresie obserwowaliśmy także dokonania Ben’a Johnson’a, który jednak biegał szybko tylko na dopingu.

Ostatnie dziesięciolecie należy do sprinterów z Jamajki i USA. W 2005r. wynik 9,77 s uzyskał Asafa Powell i poprawił go jeszcze o 3 setne sekundy w 2007 r. Od 2008 roku „setką” rządził już niepodzielnie Usain Bolt (rządził, bo przeszedł na sportową emeryturę). Początkowo poprawił rekord zaledwie na 9,72 s, by potem uzyskać 9,69 s (finałowy bieg na Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie w 2008 r.) i ostatecznie 9,58 sekundy na Mistrzostwach Świata w Berlinie w 2009 roku. To naprawdę fenomenalny rezultat.

Wyniki indywidualne zawodników przekładają się na rezultaty sztafety 4 x 100 m. Rekord należy oczywiście do Jamajki. Początek XXI wieku to skokowy postęp w biegach sprinterskich. Do jakiej wartości dojdziemy? Czy w ogóle można określić granice możliwości człowieka; wszystkie dotychczas wyznaczane zostały już przekroczone.

rekordyswiata 1

Wykres: progres wyników biegu na 100 m mężczyzn.

Z czego wynika fenomen sprinterów z Jamajki, dzierżących laury najszybszych na świecie? Czemu akurat na Jamajce rodzą się geniusze sprintu? Wielu zadało już sobie to pytanie, lecz nie znaleziono wspólnej odpowiedzi. Jedni przypisują talent genom, inni kierują wzrok na niewydolny system kontroli antydopingowych.

Przyjrzyjmy się nieco aspektowi genetycznemu. Jak wiadomo każda cecha człowieka jest wypadkową działania odpowiednich genów oraz uwarunkowań zewnętrznych. Jest tak również w przypadku sprawności sprinterskich. Mięśnie szkieletowe każdego z nas posiadają zarówno włókna mięśniowe szybkokurczliwe jak i kurczące się wolno. Wśród szybkokurczliwych możemy wyróżnić te które zawierają α-aktyninę-3 oraz te które jej nie posiadają. Wspomniany związek to białko w sposób szczególny stabilizujące włókna mięśniowe. Osoby posiadające aktywny gen ACTN3 odpowiadający za produkcję tej proteiny posiadają większe predyspozycje sprinterskie od innych. Mięśnie wydajniej wykorzystują energię i kurczą się szybciej co skutkuje dynamiczniejszym biegiem. Gen ACTN3 w wersji aktywnej (występowanie argininy w pozycji 577) posiada aż 70% Jamajczyków. Ale posiada go również duża część Afroamerykanów, a także Europejczycy i w mniejszym odsetku Azjaci.

Tak więc im więcej mięśni zdolnych do szybkiego skurczu oraz im więcej w nich aktyniny, tym lepsze rezultaty będziemy w stanie osiągać na dystansach sprinterskich. Co ciekawe, osoby posiadające większość włókien wolnokurczliwych i mało aktyniny nie powinny rezygnować z biegów, są bowiem predysponowane do osiągania dobrych rezultatów w biegach – dla odmiany – długodystansowych. Najlepszym przykładem są tu narody wschodniej Afryki: Kenijczycy czy Etiopczycy, nie mający sobie równych w biegach długich i średnich. Przypomnijmy, że rekordzistą świata w maratonie z czasem nieco ponad 2 godziny jest pochodzący z Kenii Eliud Kipchoge, a rekordzistą na 800 metrów Kenijczyk David Rudisha.

O sukcesie w biegach nie decydują wyłącznie predyspozycje genetyczne. Istotne są także warunki zewnętrzne, właściwa dieta, nowoczesne programy treningowe, ubiór, higiena itp. By osiągnąć poziom mistrzostwa sportowego należy w każdej z tych dziedzin przestrzegać konkretnych zaleceń. Najlepsze efekty przy przygotowaniach do sprintu dają intensywne treningi interwałowe oraz zaniechanie długotrwałych ćwiczeń wytrzymałościowych. Dieta powinna być bogata w białka, węglowodany, witaminy i składniki mineralne.

Ilość spożywanych kalorii powinna co najmniej dwukrotnie przewyższać rekomendowane dla pracownika umysłowego 2000 kcal. Poza normalnymi posiłkami konieczne jest stosowanie specjalnych suplementów diety, np. kreatyny wzmagającej wydajność beztlenowych przemian metabolicznych zachodzących w mięśniach podczas krótkiego biegu o dużym nasileniu. Ponadto o sukcesie decyduje konstrukcja psychiczna oraz koordynacja nerwowo-mięśniowa. Coraz większa wiedza o przemianach biochemicznych, podłożu genetycznym oraz psychice człowieka pozwala na optymalizację przygotowań do sprintu. Stąd też coraz lepsze rezultaty wyczynowych sportowców.

W lekkiej atletyce dyscypliny rozdziela się na dwie zasadnicze grupy, tj. konkurencje techniczne i konkurencje biegowe. Nie oznacza to jednak, że biegi są pozbawione elementów strategii. Wręcz przeciwnie, należy stwierdzić, że bez odpowiedniej techniki nic w biegach się nie osiągnie. Bardzo ważna jest umiejętność niskiego startu z bloków, właściwej pozycji podczas biegu oraz relacja częstotliwości kroków do ich długości. Optymalnych warunków zawodnicy dopracowują się często latami. Teoria sprintu
podpowiadała, że biegacz powinien mieć wzrost w granicach 170-180 cm i potężne mięśnie. W ostatnim czasie mamy jednak do czynienia z nowym typem sprintera: wysokim (Bolt – 193 cm) i o naturalnym umięśnieniu. Jak się okazuje można być wysokim a przy tym jednocześnie zwinnym, a długie nogi umożliwiają robienie długich kroków. O sukcesie decyduje nie tylko siła, ale również skoczność.

Czy wyniki czarnoskórych biegaczy pozostają w zasięgu rdzennych Europejczyków? Okazuje się że tak. Najlepszym lekkoatletą Europy roku 2010 w plebiscycie Europejskiej Federacji Lekkoatletycznej European Athletics został 20-letni Francuz Christophe Lemaitre. Ten biegacz jest pierwszym białym sprinterem, który oficjalnie pokonał barierę 10 sekund w biegu na 100 metrów. Dokonał tego 10 lipca b.r. na Mistrzostwach
Francji w miejscowości Valence, uzyskując wynik 9,98 s. Rezultat ten poprawił jeszcze kilkukrotnie, dochodzą ostatecznie do 9,92 s w roku 2011.

Także i Polacy mają swoją złotą kartę w historii sprintu. W roku 1984 podczas Memoriału Janusza Kusocińskiego w Warszawie, Marian Woronin uzyskał wynik 9,992 sekundy, co zgodnie z panującymi zasadami zostało oficjalnie uznane jako rezultat 10,00 s. Był to wówczas rekord Europy, który przetrwał kilka lat. Ten wspaniały wynik jest wciąż aktualnym rekordem Polski.

Wyścig trwa!

Autor tekstu: Radosław Ekiert

Możliwość komentowania została wyłączona.