Redakcja Bieganie.pl
Ponieważ dostajemy pytania dotyczące biegania na takich wysokościach postanowiłem chwilę porozmawiać z Michałem o bieganiu w Peru.
Adam: Michał, ile lat tam byłeś?
Michał: W Peru byłem prawie 4 lata. Przez pierwsze 2,5 roku w południowej części Peru na płaskowyżu o charakterze pustynnym, a następnie przez rok w centralnych Andach.
Na jakiej głównie wysokości?
Płaskowyż był położony na wysokości 1500m ale często też bywałem w Arequipie, drugim co do wielkości mieście w Peru, położonym na wysokości ok. 2300m. Oczywiście sporadycznie podczas wyjazdów misyjnych przemieszczałem się przez wysokości do 5000m, ale to były krótkie kilkudniowe pobyty. Potem mieszkając w Andach była to wysokość między 3500-4000m n.p.m.
Czy po przyjeździe byłeś w stanie normalnie truchtać?
Jeżeli chodzi o pustynię to tam nie było jakiś większych problemów w zasadzie organizm zachowywał się książkowo. Dopiero przy większych prędkościach widać było, że to jest wysokość ale nie jakoś znacznie. W Andach również dało się truchtać nawet biec spokojnym biegiem ale zaburzenia w rytmie oddechu i tętnie były znaczące. Potwierdzało się też to, że bez problemu mogłem biegać długie spokojne biegi. Zaznaczę, że na wysokość 3500m n.p.m wyruszyłem po 3 miesięcznym pobycie w Polsce. Z moich doświadczeń wynika, że taką barierą w moim przypadku była wysokość 3000m od tego momentu bez względu na to czy byłem po długiej czy krótkiej aklimatyzacji czułem, że jestem na wysokości. Np. kiedy jeździłem coś załatwić w Limie i po dwóch dniach wracałem z powrotem to w okolicach tej wysokości czułem się inaczej.
Czy nie jest to wysokość, które wywołuje powstanie choroby wysokościowej?
Myślę, że na to składa się wiele czynników. Dla mnie i mojej rodziny, która ze mną była opracowaliśmy własny sposób radzenia sobie z wysokością, który w naszym przypadku i też w przypadku ludzi, którzy się do niego stosowali sprawdzał się dosyć dobrze.
Czy jeżeli ktoś chciałby móc lepiej komunikować się z lokalsami to nauczenie się klasycznego hiszpańskiego pomoże? Czy oni raczej posługują się jakimś dialektem?
Jeżeli ktoś komunikatywnie rozmawia po hiszpańsku to bez problemu dogada się z lokalsami. Możemy mieć lekkie problemy jeżeli chodzi o wymowę szczególnie jak niektórzy mówią bardzo szybko i skrótami lub zapożyczeniami z języków quechua czy aymara. Wystarczy jednak poprosić aby ktoś mówił wolniej i wszystko zrozumiemy. Peruwiańczycy dobrze rozumieją Hiszpanów bo obecnie bardzo dużo Hiszpanów przyjeżdża do Peru za pracą czy otwiera własne biznesy. O języku angielskim możemy zapomnieć. Czasem w stolicy uda się kogoś spotkać ale trzeba mieć szczęście.
Czy tam się w ogóle widuje na ulicach biegających ludzi? Mam na myśli lokalsów. Jak tam jest ze sportem? Jaki jest ich sport narodowy?
W dużych miastach spotyka się biegaczy amatorów, szczególnie w bogatszych dzielnicach. W wioskach i miastach jest zawsze ktoś kto biega ale raczej jest to jakiś zapalaniec, ktoś kto trenuje w jakimś klubie i biega dla pieniędzy tam też bardzo popularne są nagrody pieniężne i są nawet przyzwoite, więc ktoś kto dobrze biega szczególnie na wysokości, może się z tego utrzymać.
Jest tam jakaś duża biegowa społeczność, zawodnicy, trenerzy, ludzie wkręceni w trening i starty w zawodach?
Pojęcie o treningu w Peru jest bardzo słabe. Mają naprawdę utalentowaną młodzież ale trenują ich trenerzy z Kuby, którzy stawiają na duże ilości siły i szybkości, co wygląda jak trening sprintera i w to wszystko wplatają trochę wytrzymałości. W związku z czym na wysokościach, kiedy maraton jest na 3800m to Kenijczycy nie mają szans i przegrywają w prestiżowych maratonach nawet o kilka minut. Ale ci sami Kenijczycy na poziomie morza są potem w stanie włożyć nawet kilkanaście minut tym, z którymi przegrali. Przed powrotem do Polski trenowałem kilku chłopaków od 13-16 lat. Jeden 15 latek bez treningu biegał na wysokości 3500m 2:50 na 1000m, a na przykład 13 letni chłopak był w stanie bez treningu na tej wysokości biec 8 kilometrowy bieg ze średnią prędkością po 3.40/km. To są na prawdę dobre czasy. Szkoda, że światowej klasy trenerzy omijają te regiony ale w sumie nie dziwię się im, życie w Andach nie należy do najprostszych lepiej siedzieć w cieplutkiej Kenii 🙂
Pamiętam, że chciałeś tam nawet otworzyć jakiś obóz dla Peruwiańczyków?
Tak, miałem taki projekt, żeby zrobić centrum wysokościowe dla biegającej młodzieży na 4300m. Przy kopalni, bo w Peru to najprężniej działające firmy, było zbudowane całe nowe miasteczko do którego niestety przeprowadziła się tylko garstka wysiedlonych mieszkańców. Można tam było zorganizować coś takiego. Byłaby to jedyna taka baza na świecie i można byłoby wtedy potwierdzić czy rzeczywiście trening na dużych wysokościach nie jest efektywny jak to piszą niektórzy badacze(są to tylko hipotezy). Jestem skłonny zaryzykować zdanie, że może to być jedna z niewielu jeszcze nieodkrytych rzeczy w treningu wytrzymałościowym. Pytanie, który trener będzie na tyle wytrwały, żeby pracować w takich warunkach przez kilka lat. Śmiem twierdzić, że dzieci z Peru mają o wiele mocniejsze charaktery niż te w Afryce ale kto się tego podejmie?
A sport narodowy?
Sport narodowy to piłka nożna u mężczyzn i siatkówka kobiet. Potem długo długo nic i zaryzykowałbym, że następne jest bieganie. Kultura chasqich ma chyba na to jakiś wpływ. Więcej o chasqich >>>
Zawody organizowane przez Michała w Peru.