Każdy z nas ma jakieś swoje prywatne najważniejsze powody dla których biega. Jeden myśli o zdrowiu, inny o rywalizacji, inny pięknych pośladkach ;). Ja myślę, o rozwoju. Wiem, zabrzmiało to strasznie górnolotnie i przemądrzale, ale większość z was, trenując w celu poprawienia życiówki myśli o rozwoju.
Poprawiając wyniki rozwijamy się jako zawodnicy. O rozwoju możemy myśleć długofalowo i chwilowo. Ale możemy myśleć o rozwoju fizycznym (mierzonym kolejnymi życiówkami) i psychicznym, duchowym, intelektualnym.
Jestem zwolennikiem wykorzystywania biegania także dla tego rozwoju. Każdy bieg może być pretekstem. Podam przykład. Kolejny Bieg XXX: Biegniemy i myślimy o tym, ileż mamy w sobie cierpliwości i stoickiego spokoju, że rok w rok biegamy 15 km asfaltowej drodze i parkingach wkoło osiedla XXX, i że nic a nic nie przeszkadza nam brzydota otoczenia wzmocniona jeszcze leżącymi tu i ówdzie pryzmami brudnego śniegu. Czyli rozwijamy spokój ducha.
Innym razem rozwijamy umiejętności koncentracji. Wybieramy dowolny miejski maraton i staramy się wyobrazić sobie, że nic nas nie obchodzi beznadzieja krajobrazu, że interesuje nas tylko nasz zegarek i kolejne kilometry, że właściwie moglibyśmy pewnie przebiec ten maraton na bieżni mechanicznej.
Trzeba jednak przyznać, że tego typu praca nad sobą wymaga już sporych umiejętności, że nie każdy to potrafi i pewnie dlatego po większości miejskich biegów tyle różnego rodzaju internetowych wylewania żalów na beznadzieję imprezy w której zawodnik brał udział, bo nie zrozumiał, że brał udział w imprezie wymagającej wiedzy z zakresy ZEN na zaawansowanym poziomie.
W uproszczeniu; miejskie biegi są bardzo daleko od ZEN. Żeby była w przyrodzie równowaga, na taki bieg trzeba samemu mieć w sobie dużo ZEN.
Dlatego jeżeli czasami trafi się bieg, który ma w sobie bardzo dużo ZEN, to warto jest o nim napisać. Myślę, że takim biegiem z dużym pierwiastkiem ZEN jest choćby Łemkowyna. Piękno przyrody, unikalne obiekty architektoniczne temu sprzyjają. Wydaje mi się, że (aczkolwiek jestem wielkim admiratorem tego biegu), to na przykład Bieg Granią Tatr nie jest ZEN, bo cały czas (a przynajmniej część) trzeba być jednak uważnym, napiętym, nie ma mowy o spokoju ducha.
Dla mnie ZENistyczność biegu to ogólnie pewien zespół cech, w których niebagatelną rolę pełni to, czy ten bieg nas rozwija, czy czegoś nowego się dowiadujemy, czy coś nowego poznajemy.
Moim zdaniem, biegiem z dużym pierwiastkiem ZEN może być Ultramaraton Twierdza Przemyśl. Dystans 55 km. To nowy projekt, którego pierwsza edycja odbędzie się 24 czerwca, w jeden z najdłuższych dni w roku. To także wg mnie bardzo ZEN, daje ten komfort, że nie trzeba się spieszyć.
Ale najważniejsze jest miejsce. Mało z nas zdaje sobie sprawę z tego, jak niezwykłym architektonicznym przedsięwzięciem była Twierdza Przemyśl. Zespół kilkudziesięciu fortów i umocnień zbudowanych przed pierwszą Wojną Światową na ogromnym obszarze i znajdujących się nadal często w znakomitym stanie.
Ultramaraton Twierdza Przemyśl daje nam szanse choćby częściowego zapoznania się z tym niezwykłym miejscem. Trasa jest bardzo rozwijająca, dla większości z nas będzie odkrywcza, zobaczymy zupełnie nowe, ciekawe, zaskakujące rzeczy. Namawiam państwa do startu w wydarzeniu, której jest na pewno bardzo ZEN. Link do strony biegu.