Redakcja Bieganie.pl
Klaudia Kazimierska nie przebrnęła przez eliminacje 1500 metrów podczas Halowych Mistrzostw Europy, które w ten weekend odbywają się w Toruniu. Niespełna 20-letnia zawodniczka Vectry Włocławek przyjechała jednak do miasta Kopernika, zdobywać doświadczenie. Jak ocenia swój występ na pierwszej dorosłej imprezie mistrzowskiej rangi międzynarodowej? Które milerki ją inspirują? Co sądzi o atmosferze w kadrze? Dlaczego przeraziła się, gdy Gudaf Tsegay pobiegła 3:53.09 na 1500 metrów? Zapraszamy na rozmowę prosto z toruńskiej hali z naszą średniodystansową nadzieją.
Jak oceniasz swój piątkowy występ?
Nie miałam wielkich szans na finał, a mam wrażenie, że niektórzy są zaskoczeni, że się w tym finale nie znalazłam. Pojawiają się głosy, że nie zasłużyłam, żeby tutaj być. To byłaby sensacja, gdybym weszła do finału.
Do minimum PZLA ustalonego na 4:12.00, zabrakło Ci prawie 3 sekund, a jednak otrzymałaś powołanie. Kiedy dowiedziałaś się, że jesteś w kadrze na Halowe Mistrzostwa Europy?
Dowiedziałam się po mistrzostwach Polski, jeszcze przed oficjalnym ogłoszeniem składu. Wszystko zależało od decyzji związku, który wziął pod uwagę jak zaprezentowałam się na mistrzostwach.
Było zaskoczenie?
Do końca wierzyłam, że mogę tutaj przyjechać (na HME – red.), ale bardziej z nastawieniem, że przyjadę z minimum. Było jednak trudno zahaczyć o dobry bieg za granicą. Próbowałam zrobić wskaźnik w Polsce ale się nie udało. Na pewno byłam zaskoczona, że jednak wystartuję.
1500 metrów to jest Twój dystans na lata?
Myślę, że na razie tak. Nie czuję się dobrze na dłuższych dystansach. Ciężko jest mi tak naprawdę znieść psychicznie taki trening. Kiedy trenowałam trochę pod trójkę, to dla mnie to nie było przyjemne… Po prostu nie lubię tego. Wolałabym iść w kierunku łączenia 1500 metrów z osiemsetką, bo wiem, że brakuje mi szybkości. Mam nadzieję, że w tym roku skupimy się nad tym, żebym miała z czego ruszyć, bo jak się ma mocne osiemset to potem 1500 lepiej wychodzi.
Masz swoje ulubione milerki?
Najbardziej mogę wzorować się na Sofii (Ennaoui – red.) i na Laurze Muir. Laura ma znakomitą technikę biegania. Bardzo ją obserwuję, ona płynie po bieżni, nie podnosi poziomu bioder, wszystko jest w jednej linii.
Oglądałaś Gudaf Tsegay, gdy w Lievin biła rekord świata na 1500 metrów, zatrzymując zegar na kosmicznym 3:53.09?
Oglądałam ten bieg, przebywając na obozie w Toruniu. Tym bardziej mnie interesował, że Tsegay miała kilka dni później biegać 3000 metrów na Copernicusie, a ja miałam prowadzić ten bieg. Więc jak zobaczyłam jej 3:53 to się troszeczkę przeraziłam (śmiech). Ostatecznie nie przyjechała jednak do Torunia. W każdym razie jej rekord świata to wielki wyczyn, tym bardziej, że wyglądała bardzo luźno, więc pewnie jest jeszcze w stanie trochę urwać.
W takim turniejowym bieganiu jak podczas mistrzostw Europy, bardzo ważna jest szybkość na końcówce. Ty jakoś trenowałaś ten element, żeby mieć kolokwialnie mówiąc – z czego odjechać?
Nie trenowałam, raczej mało robię szybkości. Ale mam w sobie taką zadziorę, że lubię walczyć do końca, zwłaszcza jak mam rywalkę obok siebie. Tutaj mój finisz był niewystarczający, żeby wejść do finału, tym bardziej, że dziewczyny ruszyły już z sześćsetki, więc dla mnie to było za dużo…
Jak odbierasz atmosferę w reprezentacji? Tak sobie wyobrażałaś kadrowy klimat?
Mamy fajną atmosferę w drużynie. Zawsze podglądałam reprezentację na Instagramie, jak to wszystko wygląda na takiej dużej imprezie i marzyłam, żeby kiedyś do tego teamu wejść. To spore wyróżnienie. O tym się marzy od samego początku trenowania.
Był stres w piątkowy poranek przed debiutem na seniorskiej imprezie tak dużego kalibru?
Stresowałam się w hotelu rano. Jak zeszłam na śniadanie to poczułam ścisk w żołądku i nie mogłam do końca jeść. Ale jak przyjechałam na halę to wszystko zeszło. Można było z każdym porozmawiać, każdy chciał pomóc, to mnie rozluźniło. Poza tym, byłam tak naprawdę u siebie, bo mieszkam godzinę drogi od Torunia.
Kibicujecie kolegom i koleżankom na hali? Jest w ogóle taka możliwość z punktu widzenia obostrzeń?
Dopiero teraz dowiedziałam się, że można wchodzić na trybuny i dopingować kolegom. Bardzo się wszyscy wspierają, oglądają zawody nawet będąc na boisku rozgrzewkowym. Terapeuci mają cały czas włączoną transmisję. Wszyscy jesteśmy razem, mimo że czasami ze sobą rywalizujemy, bo często jest kilku Polaków w jednej konkurencji.
Na koniec – jaką naukę wyniesiesz dla siebie z tego weekendu?
Żeby nie biegać po drugim torze (śmiech). Wydaje mi się, że trochę panikuję, boję się, że mnie zamkną, a jestem drobna, więc wyższe i silniejsze zawodniczki mogą mnie przyblokować. Nauka jest taka, że jeszcze potrzebuję wielu mocnych biegów, właśnie takich zawodów. Doświadczenie zdobywa się latami, potrzebuję jeszcze czasu. Mam dopiero 19 lat i myślę, że te mistrzostwa dużo mi dadzą w kontekście przyszłości.