Redakcja Bieganie.pl
Kałaczyńskiemu podczas bicia rekordu zawsze towarzyszyli jacyś świadkowie. Miał swoje biuro, w którym dekorował medalami innych maratończyków, często debiutantów. Biegało z nim kilka, kilkanaście, a w ostatnich dniach nawet kilkadziesiąt osób, aż do wielkiego finału akcji, w której wzięły udział czołowe postacie polskiej sceny ultra. Jak można wyczytać na stronie internetowej próba bicia rekordu została oficjalnie zgłoszona do komisji Guinnessa. Dla udokumentowania każdego maratonu codziennie na stronie wydarzenia było wrzucane zdjęcie w towarzystwie innych biegaczy. To wszystko, czyni, zatem jego próbę bardzo wiarygodną.
Tempo poszczególnych biegów może nie powala na kolana, jednak są inne aspekty, które czynią całe przedsięwzięcie jeszcze bardziej niezwykłym. Ryszard Kałaczyński nie wziął rocznego urlopu i nie zajął się wyłącznie bieganiem, nie miał hojnych sponsorów, lecz sam zarabiał na swoje utrzymanie. Na co dzień prowadzi gospodarstwo rolne:- normalnie pracuję fizycznie, czasem trzeba rozrzucić gnój, nakarmić świnie, jako to w gospodarstwie zawsze jest dużo pracy – mówił. Bieganie maratonów traktuję, jako formę relaksu po ciężkim dniu pracy, dlatego zawsze biegam po południu, a tylko w weekendy rano – tłumaczył.
Kałaczyński przed rozpoczęciem swojej próby miał na swoim koncie 90 przebiegniętych maratonów, 17 ultramaratonów (w tym biegi 12 i 24-godzinne). Dziesięciokrotnie uczestniczył także w greckim Spartathlonie, który próbował ukończyć bez ekipy serwisowej, niestety bez powodzenia.
Inni rekordziści
W tym samym czasie, co Polak, podobnego wyczynu próbował dokonać Brytyjczyk, jego ostatni 367 maraton miał przypadać na kwietniowy bieg w Londynie (2015), jednak zawodnik nie wytrzymał trudów codziennego biegania i nabawił się zmęczeniowego złamania kości śródstopia, co było równoznaczne z kapitulacją. Tym samym Kałaczyński na placu boju pozostał sam.
Poprzedni rekord 365 maratonów w 365 dni należał do Belga Stefaana Engelsa, lecz niektóre źródła podają, że jest człowiek, który przebiegł znacznie, znacznie więcej. Ricardo Abad Martinez ukończył rzekomo aż 607 maratonów bez dnia przerwy! Swój projekt zaczął 1. października 2010 roku i chciał biegać przez 500 dni. Po skończeniu próby postanowił podwoić tę liczbę, jednak 29 maja 2012 roku z powodu braku funduszy na kontynuowanie projektu zakończył bieganie po 607 dniach. Nie wiadomo jednak, w jaki sposób dokumentował swoje maratony i czy miał światków każdego z nich. Skoro Ryszard Kałaczyński mógł wysłać do komisji Guinnessa projekt zakładający bicie rekordu na przestrzeni 366 dni, zatem przy próbie Hiszpana musiało dojść do jakichś nieokreślonych nieprawidłowości lub po prostu swojego zmagania nie zgłosił.
Pewnie wielu się teraz zastanawia jak długo nasz ultra maratończyk będzie odpoczywać od biegania… Niedługo. Już, bowiem myśli o starcie we wrześniowych mistrzostwach Polski w biegu 24-godzinnym w Ostrołęce.