Boston Marathon: Kenia remisuje z Etiopią, triumfuje… pogoda
Niska temperatura i silne porywy wiatru, podobnie jak miało to miejsce podczas niedzielnych maratonów w Polsce, skutecznie uniemożliwiły uzyskiwanie rezultatów na 100 proc. swoich możliwości najlepszym zawodnikom maratonu w Bostonie. Z trudnymi warunkami najlepiej poradzili sobie: wśród Panów – Lelisa Desisa (Etiopia), w rywalizacji Pań – Caroline Rotich (Kenia).
Przypominamy, że maraton w Bostonie znacznie różni się od pozostałych, największych biegów na dystansie 42195m na świecie. Po pierwsze, odbywa się, w odróżnieniu od większości, nie w niedzielę lecz – w poniedziałek (organizowany jest zawsze w święto Patriots’ Day, czyli trzeci poniedziałek kwietnia). Po drugie, nie ma w nim pacemakerów – najlepsi biegacze rywalizują ze sobą tak, jak na imprezach mistrzowstkich. Po trzecie, wyniki i rekordy uzyskane podczas maratonu w Bostonie nie są oficjalne, ponieważ trasa nie spełnia wymaganych przez IAAF kryteriów – spadek trasy wynosi 139 metrów (maksymalnie według przepisów 42 metry), a odległość pomiędzy startem a metą przekracza połowę długości biegu (biegnie się z jednej części miasta na drugą). Właśnie ten ostatni czynnik często kładzie się cieniem na całą rywalizację – zdarza się, że zawodnicy – jak miało to miejsce w 2011 roku – mają przez niemal cały czas wiatr w plecy (wtedy uzyskano wyniki poniżej ówcześnie obowiązujących rekordów świata – przyp. red.). W tym roku było jednak odwrotnie.
Od samego początku biegu, zarówno wśród pań (które wyruszyły na trasę wcześniej), jak i panów uformowała się kilkunastoosobowa czołówka, która forsowała bardzo silne tempo (panowie pokonali pierwsze 10km w 29:43). W obu liderujących grupach jak najdłużej starali się utrzymać faworyci gospodarzy: Shalane Flanaghan, oraz wśród mężczyzn: podopieczny Alberto Salazara – Dathan Ritzenhein i broniący sensacyjnego zwycięstwa z zeszłego roku – Meb Keflezighi.
Mimo, że – narzucone na początku, niezwykle mocne jak na panujące warunki pogodowe, tempo – zaczęło spadać, emocje towarzyszące rywalizacji rosło. Wbrew oczekiwaniom, trójka faworytów gospodarzy potrafiła dotrzymywać tempa narzucającym ton rywalizacji maratończykom i maratonkom z Kenii oraz Etiopii. Ta sytuacja utrzymywała się aż do drugiej części ostatniej "dychy" maratonu, kiedy wśród Pań i Panów powstała kilkuosobowa czołówka składająca się z typowanych do zwycięstwa przed biegiem reprezentantów Afryki.
Caroline Rotich, po błyskotliwym finiszu, wygrywa Boston Marathon 2015
W starciu obu maratońskich potęg można ogłosić remis. Wśród Panów, po ataku na około kilometr przed metą, zwyciężył Lelisa Desisa (Kenia), z wynikiem 2:09:17. Pośród kobiet, dzięki zwycięskiej i zarazem pasjonującej walce na finiszu, triumfowała Caroline Rotich (Kenia), osiągając czas – 2:24:55.
PEŁNE WYNIKI:
Mężczyźni – czołówka:
1. Lelisa Desisa (ETH) 2:09:17
2. Yemane Adhane Tsegay (ETH) 2:09:48
3. Wilson Chebet (KEN) 2:10:22
4. Bernard Kipyego (KEN) 2:10:47
5. Wesley Korir (KEN) 2:10:49
6. Frankline Chepkwony (KEN) 2:10:52
7. Dathan Rizenhien (USA) 2:11:20
8. Meb Keflezighi (USA) 2:12:42
9. Tadese Tola (ETH) 2:13:35
10. Vitaliy Shafar (UKR) 2:13:52
Kobiety – czołówka:
1. Caroline Rotich (KEN) 2:24:55
2. Mare Dibaba (ETH) 2:24:59
3. Buzunesh Deba (ETH) 2:25:09
4. Desiree Linden (USA) 2:25:39
5. Sharon Cherop (KEN) 2:26:05
6. Caroline Kilel (KEN) 2:26:40
7. Aberu Kebede (ETH) 2:26:52
8. Shure Demise (ETH) 2:27:14
9. Shalane Flanagan (USA) 2:27:47
10. Joyce Chepkirui (KEN) 2:29:07
Najszybszej kobiecie i mężczyźnie Boston Marathon 2015 wydawane są czeki w wysokości 150 tys. dolarów.