Florian Pyszel
Maratończyk z życiówką 2:19, który stara się równie szybko biegać w górach. Autor podcastu Świat Okiem Biegacza oraz trener biegania.
Biegi górskie cieszą się coraz większą popularnością, szczególnie teraz, gdy większość zawodów na ulicy zostaje odwołanych, a starty w górach odbywają się ze względu na mniejszą liczbę uczestników. Czy można się jednak przygotować się do startów w Karkonoszach czy Bieszczadach, jeśli na co dzień mieszkamy w Warszawie, Gdańsku czy Poznaniu. Zapytałem o to Adriana Bednarka, który pochodzi z Bydgoszczy, a ma na swoim koncie wiele sukcesów w biegach górskich – między innymi zwycięstwo w Półmaratonie z Górką czy drugie miejsce podczas Festiwalu Biegowego w Lądku Zdrój.
Na początku, gdy zapytałem Adriana, aby zdradził przepis na sukces, mój rozmówca rozdzielił biegi w górach na dwa rodzaje:
„Według mnie zupełnie inaczej biega się w Tatrach, które są najbardziej technicznymi górami w Polsce – są one trudne i muszę przyznać, że radzę sobie w nich słabo. Na tych szlakach trzeba się obiegać, a przyjeżdżając tylko kilka razy w roku jest to praktycznie niemożliwe. Jednak większość biegów w Polsce odbywa się na stosunkowo prostym terenie, gdzie mogę wykorzystać mój największy atut, czyli szybkość. Myślę, że o tym należy pamiętać – aby dobrze biegać w górach, trzeba mieć zapas prędkości na dystansach płaskich”.
Zastanawia mnie, w jaki sposób można symulować wysiłek, któremu będziemy poddani podczas biegu górskiego. Intuicyjnie wydawało mi się, że trzeba realizować dużo podbiegów, a Adrian zdecydowanie to potwierdził:
„Podbiegi to zdecydowanie najważniejszy akcent, jeśli chodzi o przygotowanie do gór. Te łagodniejsze, o mniejszym stopniu nachylenie, doskonale nadają się również do biegów na ulicy, ponieważ rzadko kiedy trasa jest idealnie płaska. Często biegam także bardziej strome podbiegi, jednak ogranicza mnie ich długość – najdłuższy podbieg o dużym nachyleniu ma u mnie 300 metrów. Czasami biegam także podbiegi na asfalcie, gdzie po 200-metrowym podbiegu jest 100-metrowe wypłaszczenia, a potem kolejne 300 metrów jest pod górę. W moim przypadku te 600 metrów to możliwie najdłuższy podbieg, który jestem w stanie zrealizować mieszkając w Bydgoszczy”
Obserwując trening Bartka Przedwojewskiego i Kamila Leśniaka zauważyłem, że chłopaki bardzo dużo czasu spędzają na bieżni mechanicznej oraz na trenażerze. Wiem jednak, że taka aktywność nie jest dla każdego i zdają sobie sprawę, że dla niektórych może być to po prostu monotonne.
„Mam duży problem z aktywnościami sztucznie przeniesionymi do pomieszczeń, bo po prostu lubię spędzać czas na dworze. Powoli przekonuję się do trenażera, chociaż traktuję go bardziej jako forma regeneracji po trudnej jednostce biegowej. Zastanawiam się także nad wprowadzeniem do treningu schodów mechanicznych, które pomogłyby mi na technicznych podbiegach, na przykład takich jak w biegu na Kasprowy Wierch.”
Podczas niedawno przeprowadzonej rozmowy z trenerem Andrzejem Orłowskim, dowiedziałem się, że jego podopieczni otrzymują listę ponad 100 ćwiczeń, dzięki którym są w stanie zadbać o swoją koordynację, dzięki czemu dużo szybciej zbiegają. A jaką formę siłowni najbardziej preferuje Adrian Bednarek?
„Trening siłowy to zdecydowanie mój „konik”. Dużo czasu spędzam ze sztangą, gumami i hantlami, bo wiem, że to mnie wzmacnia i mam siłę, żeby biegać dużo szybciej. Dzięki klubowi sportów walki Hunter Gym mam to szczęście, że mimo pandemii nie musiałem przerywać treningów motorycznych. Myślę, że takie osoby jak Andrzej Witek czy Kamil Leśniak wraz z Bodywork pokazujące, że biegacze powinni ćwiczyć na siłowni, dają dobry przykład. Jest oczywiście cienka granica między benefitami, a możliwą kontuzją, gdy swoją złą techniką, kaleczymy ćwiczenie lub kiedy zachwiane są proporcje między bieganiem, a treningiem motorycznym”
A co jeśli udało nam się pojechać w góry – jesteśmy w Szklarskiej Porębie czy Zakopanem, jak najlepiej spożytkować czas na wyżynach?
„Przede wszystkim, gdy już jesteśmy w górach, starajmy się obiegać na trasie, na której planujemy wystartować podczas zawodów. Naprawdę będziemy sobie wdzięczni gdy kilkukrotnie pokonamy ten odcinek, ponieważ będziemy wiedzieli, które momenty mogą być dla nas najtrudniejsze. Dodatkowo należy pamiętać, żeby nie „zaczłapać” się w górach, tylko przeplatać mozolne biegi na sporym przewyższeniu, szybszymi biegami na stadionie, by nabrać zapasu prędkości.”
Zbierając wskazówki Adriana, podsumowałbym naszą rozmowę następująco:
Udanego startu na najbliższych zawodach!