Redakcja Bieganie.pl
Mieć syna, zbudować dom, zasadzić drzewo i przebiec maraton – to marzenia wielu mężczyzn. Są tacy, którzy wybiegają nieco dalej, jakieś… 366 razy dalej. Właśnie tyle maratonów chce pokonać Ryszard Kałaczyński. Swoją przygodę zaczął 15 sierpnia i tego samego dnia roku 2015 chce ją zakończyć.
Pierwsze pytanie, jakie się nasuwa to oczywiste i podstawowe „dlaczego”. Zatem? – Zwyczajnie się wkurzyłem tym całym gadaniem wokół maratonów, że trzeba tylko jeść makaronik, że trzeba jeść ryżyk i inne „duperele”. Ja chcę udowodnić, że na tradycyjnej polskiej diecie można biegać maratony – mówi Kałaczyński.
Sposób na odpoczynek
Bardzo doświadczony maratończyk i ultramaratończyk ma wymierzoną trasę składającą się z pętli 7,288 m i jednej 5,753 m. Przy każdym biegu jest komisja, są również inni biegacze, zarówno w charakterze kibiców jak i świadków. Wszystko zostało zgłoszone i zatwierdzone, jeśli Ryszard Kałaczyński pokona wszystkie 366 maratonów jego wyczyn znajdzie się w księdze rekordów Guinnessa. Nadzwyczajne jest to, że nasz biegacz codziennie ciężko pracuje w swoim gospodarstwie. – Jestem rolnikiem, hoduję świnie, przewalam gnój, robię wszystko normalnie jak każdy, co ma gospodarstwo. Maraton to jest dla mnie relaks po wyczerpującym dniu pracy, wtedy sobie odpoczywam – twierdzi nazywany w biegowym świadku Rysio.
Tempo każdego maratonu oscyluje w granicach 5:00 godzin. Może nie wydawać się szaleńcze, ale należy wziąć pod uwagę fizyczną pracę, wiek oraz nakładające się każdego dnia zmęczenie. – Takie tempo mnie nie męczy, gdy kończę czuję się świeżo. Limit na każdym europejskim maratonie wynosi 6 godzin, ale dla tego typu wyczynów nikt jeszcze nie ustanowił żadnych ograniczeń. Po prostu trzeba pamiętać, że następnego dnia znów się biegnie, zatem zbyt szybkie pokonywanie dystansu się odbije. Na maratonie w Poznaniu, gdy biegłem w tłumie, trochę mnie poniosło. Osiągnąłem 3:24 i następnego dnia czułem, że było zbyt mocno, ale musiałem pokazać pazur – śmieje się Kałaczyński.
A czym odżywia się podczas każdego biegu? – Mam wszystko sprawdzone podczas zawodów ultra. Jem dużo owoców, rodzynek, trochę chipsów i piję wodę z miodem, czasem coca-colę. Podobnie jak na Spartathlonie, którego do tej pory nie udało mi się ukończyć, ale chcę to zrobić bez serwisu. Uparłem się. Po takim całorocznym treningu, może w przyszłym roku się uda – zdradza Kałaczyński.
Jego największym przeciwnikiem oprócz narastającego zmęczenia będzie z pewnością pogoda. Niestety nastała zima i przez najbliższe miesiące maratony będzie trzeba pokonywać w ujemnej temperaturze. – Nie lubię takiej pogody, niewielki mróz i wilgoć w powietrzu. Czekam na większe mrozy, wtedy powietrze jest świeże i przyjemne. Na razie nie mam problemów ze zdrowiem, smaruje się maściami i nic mnie nie boli. Pomagają też inni biegacze, do tej pory rozdaliśmy 217 numerów uczestnikom, którzy wspólnie ze mną pokonywali dystans – dodał Kałaczyński.
Wielki Brytyjczyk
Polak nie jest jedynym biegaczem na świecie, który podjął się podobnego wyzwania. Teoretycznie 366 maratonów w rok pokonał już Ricardo Abad, jednak trasa Kałaczyńskiego jest wymierzona, a jego próba zgłoszona oficjalnie do komisji rekordów. Na Wyspach Brytyjskich również mieszka i biega niezwykły człowiek, którego zainspirował maraton w Londynie. Po obejrzeniu transmisji z zawodów 31-letni Rob Young stwierdził, że przebiegnie podobny dystans. Wyszedł i zadebiutował. Nigdy wcześniej nie biegałem, zawsze byłem aktywny, ale biegania nie trenowałem i znajomy powiedział, że nie mam szans. Pokonał go grubo poniżej 4 godzin i tak się zaczęło. Przez lata wspierał i działał na rzecz organizacji charytatywnych, które wspomagają chore lub doświadczone przez los dzieci. Rob postanowił, że zacznie zbierać pieniądze dla dwóch fundacji NSPCC oraz Dreams Come True – jego celem jest 200 tysięcy funtów. Dystans? 367 maratonów w rok. Finisz? Podczas London Marathon.
Rob poświęcił temu projektowi wszystko. Ze zbieranej kwoty nie korzysta, bowiem stwierdził, że byłoby to niemoralne. Inwestuje z żoną własne pieniądze. Biega w przedziale godzinowym od 3 do 7 rano czasem od 2:30 do 6:30, ponieważ od 9 do 17 pracuje, jako specjalista ds. sprzedaży części samochodowych. W niektóre weekendy mieszkający w Londynie Brytyjczyk stara się przebiegać czasami więcej niż dystans maratoński. Zajął 10 miejsce w Ennerdale 50k Ultra, w 24 godziny ukończył także bieg na 100 mil North Downs Way. Jak stwierdził, musiał to ukończyć, bo nie dotarłby to kolejnego maratonu. Rob stwierdził, że gdy skończy się całe wydarzenie, wystartuje w jednym, szybkim maratonie, aby sprawdzić, na co naprawdę go stać. Zmierzy się z czasem, choć liczby projektu i tak przyprawiają już o zawrót głowy.
Garść statystyk
Zegar zatrzymany