Redakcja Bieganie.pl
Ostatnimi czasy rzadko widywaliśmy na bieżni rekordzistkę świata na 2000m z przeszkodami – Wiolettę Frankiewicz-Janowską. Różne wypadki i kontuzje sprawiły, że po igrzyskach w Pekinie jej kariera przygasła. Ponadto, kilka miesięcy temu urodziła córeczkę. Teraz z powrotem wbiega do wyczynowego sportu. Tyle, że na inne szlaki.
Jak wiadomo, w mediach sportowych dominuje nasz „sport narodowy”, czyli piłka nożna. Piłkarze, aby zmusić się do biegania potrzebują piłki, biegacze potrzebują… no właśnie niczego prócz butów. I to właśnie przy okazji prezentacji butów piłkarskich PUMA evoPOWER i evoSPEED, które rzekomo mają pomóc mocniej strzelać i szybciej biegać, spotkaliśmy się z brązową medalistką mistrzostw Europy w Goeteborgu w biegu na 3000 m z przeszkodami. Czy lekkoatletka interesuje się w ogóle piłką kopaną? – Przyznam szczerze, że patrzę na mecze przez pryzmat biegania oraz techniki biegu i mąż czasem się już na mnie denerwuje – śmiała się rekordzistka świata w biegu na 2000 m z przeszkodami. Po czym dodała dyplomatycznie: co do techniki naszych reprezentantów w piłce nożnej , to z niektórymi chciałabym się spotkać.
Buty piłkarskie oraz nasi kadrowicze tak zainteresowali dziennikarski świat, że my biegacze mogliśmy zająć się swoimi sprawami nie w tempie sprinterskim, ale raczej maratońskim, bo w końcu o takim starcie mówiła Frankiewicz.
– Nie brakowało w Twojej karierze różnych turbulencji, wypadków, kontuzji, a przecież w 2006 roku był brąz ME i rekord świata na 2000 m z przeszkodami, później ósme miejsce na IO w Pekinie. Trochę czasu minęło, a tutaj informacja, że chcesz wystartować w Rio?
Wioletta Frankiewicz: zgadza się, trochę rzeczywiście tego było. Kilka miesięcy temu urodziłam także córeczkę i postanowiłam wrócić. Każdy chwalił, że po ciąży lepiej się wraca i rzeczywiście tak jest, oczywiście stare kontuzje się odzywają, ale jeśli nie można z nimi wygrać, to trzeba je po prostu pokochać. Ja tak zrobiłam i na razie jest ok. Powoli staram się już wrócić na bieżnię , bo teraz taką formą przygotowań były starty na ulicy. Zamiast ciężkiego treningu na tartanie, startowałam w różnych biegach ulicznych, co treningowo przesuwało mnie bardzo do przodu. Teraz skupimy się już z trenerem na bieżni, ale docelowo chciałabym przebiec maraton.
– Czyli na igrzyskach byłby to maraton, a nie na przykład belki?
– Belki na pewno nie, ze względu na kolano, które miałam operowane i niestety noga nie pozwala mi na bezbolesne przebycie tego dystansu. Uważam, że szykując się do Londynu popełniliśmy z trenerem błąd przygotowując się tylko pod przeszkody, bo gdybym biegała 1500 byłabym na miejscu. Nie mieliśmy przygotowanych startów, nie miałam już gdzie biegać a na belkach się nie udało, bo uniemożliwiała to kontuzja, a czułam, że jestem dobrze przygotowana.
– Jak teraz biega się po ulicy? Masz za sobą zwycięski bieg w Krakowskich Spotkaniach Biegowych. Przez całą karierę był to tartan, ten „latający dywan” i rywalizacja na stadionie. Teraz inna nawierzchnia i nieco inna specyfika biegu.
– Na jesieni zawsze w startach i treningach szykując się do kolejnego sezonu na bieżni próbowałam swoich sił w biegach ulicznych, zamiast ciężkich treningów i to jak wspomniałam mocno mnie treningowo przesuwało. Dlatego jakiejś strasznej zmiany nie ma. W Krakowie biegało się świetnie pod warunkiem, że zapomnę o tej górce pod Kopcem Kościuszki i schodach, które mnie dobiły (śmiech). Ale my sportowcy lubimy wyzwania, więc dałam radę.
– Łatwiej biega Ci się w kolcach po tartanie, czy w butach startowych po asfalcie, bo pofałdowanym terenie z podbiegami, zbiegami? Z kolei bieżnia jest płaska, ale lekkoatleci mawiają, że tartan nie wybacza błędów.
– Zgadza się, rzeczywiście nie wybacza, zwłaszcza krótki dystans. Tam nie ma czasu na błędy. Biegając 5 lub 10 km jest jeszcze czas, aby wyplątać się z jakiegoś zamieszania, czasami z upadku podnieść i zająć czołowe miejsce. Jeśli chodzi o różnicę między kolcami i butami to trudno jednoznacznie odpowiedzieć – zależy, kto co lubi. Ja uwielbiam kolce, uwielbiam biegać krótkie szybkie odcinki, tzw. interwały. Lubię zmęczyć się na treningu przy intensywnej pracy. Nie lubiłam do tej pory długich, nudnych rozbiegań, teraz je muszę pokochać. Z tym nie będzie jednak większego problemu, trzeba się będzie przebranżowić, wydłużyć. Myślę, że dam radę. Lubię też biegać po ulicy, w związku z tym polecam model PUMA FAAS 300 v3. Są to szybkie buty i przede wszystkim bardzo wygodne. Wybierając obuwie należy patrzeć najpierw na wygodę, a potem na inne aspekty. Ja wkładam stopę w but i jeśli czuję, że jest mi wygodnie i lekko, niczego więcej nie potrzebuję.
– FAAS 300, w którym biegasz, to but startowy, ale na długim treningu potrzebujemy chyba więcej amortyzacji?
– Jeżeli chodzi amortyzację, to polecam model 600. To są buty typowo treningowe. Teraz PUMA przedstawiła taki asortyment najnowszej kolekcji, że każdy znajdzie coś dla siebie. Nie wierzę, żeby komuś coś nie pasowało.
– Wróćmy do igrzysk i do maratonu. Pozostały dwa lata, to dużo czasu. Czy budując formę skupisz się na dystansie 10 000 metrów? Jeśli zostaniesz maratonką, będziesz jedną z najszybszych zawodniczek w stawce – w końcu Twój rekord życiowy na kilometr to 2:36.
– Jak byśmy głębiej poszukali to znaleźlibyśmy takie zawodniczki, które biegały krótsze dystanse. Zaznaczam, że takie są moje plany, chcę biegać maraton i chcę przebiec go na igrzyskach. Zobaczymy czy zdrowie mi na to pozwoli, a nuż, widelec będę świetnie biegać na 5 i 10 tysięcy metrów, wtedy skupię się też na tym. Planowo chciałabym wystartować w maratonie w Rio, ale wcześniej oczywiście trzeba będzie zrobić minimum. Troszeczkę szczęścia i zdrowia, i myślę, że jest to jak najbardziej do osiągnięcia.
– A konkurencja w Polsce jest coraz większa. Dzięki biegom masowym dla amatorów rośnie poziom biegaczy profesjonalnych, teraz na czoło wysunęła się Karolina Jarzyńska. Będzie się z kim ścigać prawda?
– Dobrych maratonek nam nie brakuje i nie brakowało. Przypomnę nazwiska; Panfil, Sobańska, Syrek teraz Jarzyńska, Lewandowska oraz debiutująca z przeszkód Kasia Kowalska 2:34, także naprawdę jest z kim biegać. Wcześniej była taka posucha jeśli chodzi o biegi uliczne kobiet, nie było tak mocnej stawki jak u panów, teraz mam nadzieję, że będzie trzeba się solidniej napocić, aby być w czołówce.
– Koleżanki się wydłużają, Ty się wydłużasz, pytanie czy da się walczyć z Afryką? Wszyscy jeżdżą teraz do Iten w Kenii – takie biegowe pielgrzymki. W tym miejscu jest jakaś magia, czy to po prostu ciężka praca i jak udowodnił Galen Rupp (red. na igrzyskach w Londynie srebrny medal na 10 000 m) można wygrywać z zawodnikami z Czarnego Lądu?
– Właśnie chciałam o nim wspomnieć. Udowodnił, że można i to w świetnym stylu, powinniśmy się na nim wzorować i przede wszystkim wierzyć. W sporcie może się wszystko zdarzyć, jeśli chcielibyśmy podchodzić do tego w sposób taki, że o wszystkim decydują geny, to sport nie miałby sensu. Nie ma się co poddawać, są dowody na to, że biali też mogą zwyciężać.