Redakcja Bieganie.pl
Biegi uliczne bywają świetnym widowiskiem, w którym najlepsi na świecie walczą z upływem czasu przekraczając granice naszych wyobrażeń i łamiąc kolejne bariery ludzkich możliwości. Mogą też być okazją do dokonań pozasportowych – zbiórki pieniędzy dla potrzebujących albo zwrócenia uwagi na ważne kwestie społeczne. Tę ostatnią funkcję pełnią biegi organizowane wyłącznie dla kobiet. Choć z męskiego punktu widzenia mogą się wydać formą dyskryminacji „płci mniej pięknej”.
Historia kobiecego udziału na Igrzyskach Olimpijskich:
1928: debiut kobiecej lekkoatletyki, tzn: 100m, 800m, 4x100m, skok wzwyż, rzut dyskiem
1932: dochodzi 80m płotki i rzut oszczepem
1948: dochodzi 200m, skok w dal, pchnięcie kulą
1964: dochodzi 400m
1968: dochodzi pięciobój
1972: dochodzi 1500m, 4x400m, 100m płotki zastępuje 80m płotki
1976: dochodzi 4x400m
1984: dochodzi 3000m, 400m płotki, maraton, siedmiobój zastępuje pięciobój
1988: dochodzi 10 000m
1992: dochodzi chód na 10 000m
1996: 5 000m zastępuje 3 000m, dochodzi trójskok
2000: dochodzi rzut młotem, skok o tyczce, chód na 20 km zastępuje 10 000m
Samuelson jest wyjątkową postacią w świecie biegania. Jej rekord USA w maratonie 2:21:21 z maratonu w Chicago w 1985 roku przetrwał aż osiemnaście lat. Po zakończeniu kariery zawodniczej Joan została trenerką, zajęła się również pisaniem książek o bieganiu, komentuje sportowe wydarzenia, sama je organizuje, wygłasza prelekcje i… wciąż biega. Regularnie zajmuje pierwsze miejsca w swojej grupie wiekowej, w wieku 53 lat pobiegła maraton w 2:47! O swoim bieganiu mówi w takich słowach:
W przygotowaniach do pierwszego występu olimpijskiego trenowałam bardzo ciężko, ale nie do maratonu olimpijskiego konkretnie lecz ogólnie do maratonu. Pobiegłam właśnie swój pierwszy Boston jak również maraton Nike oraz maraton w Auckland. Można powiedzieć, że znalazłam się we właściwym miejscu we właściwym czasie. Kiedy ogłoszono decyzję Komitetu Olimpijskiego, oszalałam z radości i nie mogłam uwierzyć, że dzieje się to właśnie teraz.
Zawsze będę miała dług wobec tych wszystkich kobiet, które biegały przede mną i utorowały nam drogę do udziału w maratonie na igrzyskach olimpijskich. Wydaje mi się, że każde dziecko marzy o mistrzostwie olimpijskim albo mistrzostwie świata, ja również byłam takim dzieciakiem. Gdy naprawdę otwierała się przede mną możliwość zostania pierwszą mistrzynią olimpijską, kiedy działo się to na moich oczach gdy zbliżałam się do stadionu olimpijskiego pod koniec wyścigu, wydawałoby się niezagrożona przez rywalki – nie mogłam w to uwierzyć. Uwierzyłam dopiero po przekroczeniu linii mety, marzenia się spełniły. Niesamowitym przeżyciem było stać na olimpijskim podium i słyszeć hymn swojego kraju.
Do dzisiaj, za każdym razem gdy słyszę hymn narodowy podczas mistrzostw świata albo igrzysk olimpijskich, targają mną silne emocje, to jest coś co się nie zmienia. Przekraczając jako pierwsza linię mety w Los Angeles stałam się pierwszą w historii mistrzynią olimpijską w maratonie. Wraz z wieńcem laurowym niosło to ze sobą odpowiedzialność, a ja starałam się z całych sił jak najlepiej przysłużyć się nie tylko biegaczkom elity, ale również biegaczkom początkującym, albo w starszym wieku, po prostu promować dyscyplinę najlepiej jak potrafię. Dostałam szansę a wraz z nią odpowiedzialność, u źródła leżała jednak wciąż prawdziwa pasja biegania.
Ja jestem tylko malutką cząstką inspiracji. Każda z kobiet, która biegnie w tym wyścigu, jest inspiracją dla mnie, ma do opowiedzenia niesamowitą historię, wierzę w to mocno. I bardzo cieszę się z tego, że mogę na linii mety witać te wszystkie zawodniczki, spośród których dla wielu jest to pierwszy maraton lub półmaraton. Niektóre przezwyciężyły ogromne trudności by się na tej mecie znaleźć. Ta wspólnota przeżyć, doświadczeń i bycie razem, które towarzyszą bieganiu to coś co stanowi o sile tego wyścigu i biegania w ogóle.