Redakcja Bieganie.pl
Nasz plan był prosty. Chcieliśmy wziąć boost i jakiś inny but o bardzo podobnej charakterystyce (kształcie, grubości podeszwy pod piętą i śródstopiem) i wykonać kilkadziesiąt testów w postaci krótkich, niezbyt szybkich biegów na odcinku około 200 metrów i monitorować tempo i tętno. Przy odpowiednio dużej liczbie prób być może dało by się zauważyć jakąś zależność. Na szczęście (ze względu na ilość czasu potrzebnego na taki eksperyment) nie musieliśmy tego robić. Wyręczyła nas grupa naukowców z Uniwersytetu w Calgary, którzy dzięki dostępowi do bardziej zaawansowanej aparatury zrobili to w sposób daleko bardziej profesjonalny. Tutaj – link do omawianego badania.
Czym naprawdę różni się EVA od BOOST?
Naukowcy testowali dwa identyczne konstrukcyjnie i wagowo buty, z tą jednak różnicą, że w jednym podeszwa zrobiona była z boost a w drugim z tradycyjnej pianki EVA. (buty otrzymali od adidas’a).
Badania wykonywane były na dwunastu tlenowo wytrenowanych zawodnikach, którzy biegali na dwóch typach nawierzchni: na bieżni mechanicznej i na bieżni tartanowej na hali.
Każdy zawodnik pierwszego dnia testowany był na bieżni mechanicznej aby wyznaczyć jego v02max. Drugiego dnia testowany był nadal na bieżni mechanicznej biegając poniżej progu beztlenowego na zmianę w dwóch typach butów. Trzeciego dnia test na bieżni mechanicznej był powtarzany.Następnego dnia zawodnik testowany był na hali (200 metrowa bieżnia okólna), gdzie biegał w różnych butach po 5 minut z prędkością poniżej progu beztlenowego. Kolejnego dnia test był powtarzany. W trakcie testów biegowych mierzone było pochłanianie tlenu każdego zawodnika (za pomocą przenośnych mierników firmy Cosmed).
BOOST jest bardziej ekonomiczny
Wyniki pokazują, że różnice w pochłanianiu tlenu (czyli w ekonomii biegu) były. Nie bardzo duże ale statystycznie istotne. Oto one:
But z EVA | But z BOOST | % | |
Bieżnia mech. | 44,7 | 44,3 | 0,9% |
Bieżnia tartan. | 40,7 | 40,3 | 1,1% |
W obydwu przypadkach boost okazał się być bardziej ekonomiczny. Nie jest to róznica duża ale jednak, mimo wszystko, istnieje. Średnio jest to około 1%. Jakie mogło by to mieć przełożenie na konkretne wyniki? Posługując się wzorem na relacje vo2max do wyników na zawodach oznaczałoby to, że zawodnik, który biega 10 km w 40 minut po założeniu boostów pobiegłby 39:40. A patrząc inaczej, jeśli ktoś z was pobiegł maraton nie w boostach w czasie 3h01:20 to biegnąc w boostach miałby szansę na złamanie 3 godzin. Oczywiście te wyliczenia są stricte teoretyczne, wynik biegu zależy od wielu jeszcze innych czynników, przede wszystkim stanu fizycznego zawodnika przed biegiem, który bez użycia boostów może być lepszy lub gorszy. Ale badanie na pewno daje do myślenia.
Po pierwsze boost wydaje się rzeczywiście sprawiać jakąś różnicę. Ja sam biegając czy chodząc w nim czuję, że pianka jest bardziej sprężysta niż w innych butach. Peter Larsson z runblogger.com napisał, że ma podobne odczucia, zwłaszcza, jeśli spada na piętę (myślę, że każdy tester ma podobne odczucia). Napisał jednak też, że pod śródstopiem gdzie pianki boost jest mniej nie ma takiego odczucia, że być może powinno jej tam być więcej. Osobiście uważam, że to nie ma sensu i że boost tylko dlatego jest taki sprężysty, bo pod pietą zgniatamy go bardzo twardym i mało sprężynującym elementem naszej stopy, czyli kością piętową. Śródstopie samo w sobie jest sprężystą konstrukcją, zetknięcie, której z pianką boost raczej nie wzmocniłoby sprężystości. Dlatego ilość pianki boost pod śródstopiem wydaje się być całkiem rozsądna, dająca pewną twardość i stabilną podstawę dla śródstopia a jednocześnie minimalną potrzebną amortyzacje, dającą wygodę. Tak więc nic bym nie zmieniał. Moim zdaniem podeszwa jest całościowo twardsza (wg mnie jest to właściwe) niż zrobiona z EVA, ale nie za twarda.
Przy okazji – cholewka w postaci skarpety też wydaje się byc całkiem niezła, dobrze opinająca stopę acz nie nazbyt mocno. Po kilku miesiącach jego istnienia na rynku but znacznie zyskał, nie tylko w moich oczach ale i w oczach wielu znajomych z którymi rozmawiam. Jedyne z czym nie mogę się z nimi zgodzić to to, że jest ładny, ale pewnie nie to jest tu najważniejsze.
Czy to ma sens?
Abstrahując jednak od kwestii tego, czy but rzeczywiście daje nam czy nie daje dodatkowy handicup zawsze musimy zastanowić się, czy to ma jakiś sens. Wyobraźmy sobie że pewnego dnia jakaś firma wymyśla buty, które pozwalają nam poprawić czas biegu na 10km nie o 20 sekund ale o 20 minut (idąc po bandzie). Czy powinniśmy takiego buta używać? Przecież to jest nic innego jak doping. Lepsze wyniki sportowe powinny wynikać nie z lepszego sprzętu ale z odpowiedniego treningu, z pracy jaką na niego poświęcamy.
Tak więc, jeśli pojawią się nowi amatorzy adidas Energy Boostów, to mam nadzieję że nie po to, żeby zyskać dodatkowe cenne sekundy na zawodach nad swoim odwiecznym rywalem ale dlatego, że są to po prostu fajne i przemyślane buty.
A przy okazji – 15 października będziecie mogli wygrać boosty na bieganie.pl! Waszym zadaniem będzie odgadnąć jakich odpowiedzi na różne, trudne pytania udzielił nam nasz czołowy średniodystansowiec (i ambasador adidas) Marcin Lewandowski.