Krzysztof Brągiel
Biega od 1999 roku i nadal niczego nie wygrał. Absolwent II LO im. Mikołaja Kopernika w Kędzierzynie-Koźlu. Mieszka na Warmii. Najbardziej lubi startować na 800 metrów i leżeć na mecie.
Skończyłeś trening i gitara? Jeśli chcesz koncertowo spartolić jego efekty, to tak. Jeśli natomiast interesuje cię wyciśnięcie z biegowej roboty gęstego soku – sprawdź nasze potreningowe „should do” i nie uroń ani kropelki.
Najpiękniejsze w bieganiu są te pierwsze 3 minuty po ukończeniu katorżniczego treningu. Można wtedy delektować się mocą swojego charakteru, który stoczył zwycięski pojedynek z siłami zniechęcenia i potęgą strefy komfortu. Zatrzymujesz się więc pół kilometra od domu, żeby dumny jak paw ostatnie metry przemaszerować defiladowym krokiem, budząc podziw i zakłopotanie gapiów. A jeśli jesteś wystarczająco karnym podopiecznym trenera biegania, zatrzymujesz się jeszcze przy barierce pod blokiem, aby wykonać uczciwą sesję stretchingu (nie chodzi o streczowanie paczek Poczty Polskiej!). Robisz to wszystko? Jeśli tak, to przestań.
Wiatr tylko czyha, aby przedmuchać zgrzanego biegacza. Ten cichy generator przeziębień, przewiał już niejeden kark, plecy i zatoki. Jeśli nie chcemy dołączyć do nieszczęśników, którzy po treningu życia musieli odpokutować kolejne dni zaopatrzeni w kołdrę, paracetamol i chusteczki, odpuśćmy sobie outdoorową celebrację. Pamiętaj – zatrzymaj sportowy zegarek dopiero na chwilę przed złapaniem klamki od drzwi wejściowych do swego pałacu, który nabyłeś za 35-letni kredyt hipoteczny we frankach szwajcarskich, bo w banku powiedzieli, że będzie gitara.
Odwieczny dylemat biegacza po skończonym treningu brzmi – szybka szamka, czy szybki prysznic? Zaspokoić głód czy zlikwidować smród? Polać izotonika czy namydlić się za pomocą żelika? Oto są pytania, z którymi mierzy się biegacz po przekroczeniu progu swojego M. Najgorzej, że musimy tutaj udzielić najmniej konkretnej rady, jaką kiedykolwiek wypowiedziały ludzkie usta. Werble. Dżingiel. Szum morza. A teraz, uwaga:
„To zależy.”
Funkcjonuje w środowisku biegowym przekonanie, że po treningu należy ekspresowo uzupełnić węglowodany, bo inaczej kaplica. Mówi się nawet o 30 minutowym oknie anabolicznym, przez które możemy wysmyknąć się do świata lepszej formy, o ile tylko opędzlujemy w pół godziny: makaron, kurczaka i Nutellę (kolejność przypadkowa). Prawda to, czy ino ludowe gusła?
Temat „okna” poruszała w swoim listopadowym artykule Zofia Piotrowicz, pisząc, że okno istnieje, ale trwa zdecydowanie dłużej, niż rzeczone 30 minut – do 4 godzin. Na dodatek – jak zaznacza nasza ekspertka – biegacze amatorzy nie powinni się nim zupełnie kłopotać, bo utracony podczas treningu glikogen i tak zdoła się spokojnie odbudować, bazując na naszej codziennej, zwykłej diecie.
Czyli lepiej na spokojnie się umyć, a dopiero później zasiąść do stołu? Nie mamy przekonania do tej tezy. Będziemy jednak powoływać się na mądrość ludową a nie naukowe opracowania. A mądrość żywcem wyjęta z leksykonu przysłów i porzekadeł, mówi tak:
„Głodny Polak, to zły Polak.”
Reasumując ten kulinarno-higieniczny temat – sytuacja jest patowa. Mamy do wyboru albo posiłek w potreningowym odorze, albo kąpiel o pustym brzuchu. No chyba, że ktoś by nam dostarczył kurczaka do wanny, nucąc przy tym sentymentalnie „Beatę z Albatrosa”. Ale to się raczej nie wydarzy. Realnie pozostaje nam dokonać wyboru jak przy urnie wyborczej, czyli „mniejszego zła”. Albo smród, albo głód.
To, że przestrzegamy przed rozciąganiem się pod chmurką w wietrzny dzień, nie oznacza, że generalnie jesteśmy przeciwnikami okręcania nogi wokół własnej głowy i innych popisów godnych jogina. Jak to mówi młodzież – potreningowy stretching zawsze na propsie. Mięśnie lubią ciepło, dlatego rozciąganie dwójek i trójek zaplanujcie w zaciszu kaloryfera na specjalnie sprowadzonym z Iranu perskim dywanie.
Dodatkowo rekomendujemy: rolowanie pośladków, rozcięgna podeszwowego, łydki i innych części ciała, które tylko można osadzić na tej czarnej jak piekło i twardej jak spartańskie wychowanie kulce z pianki EPP. Wszystko po to, aby rozluźnić spięte mięśnie, poprawić krążenie i przyśpieszyć regenerację. Niestety większość biegaczy sięga po tego typu zabiegi, dopiero, gdy pojawi się ból. A przecież jak to ktoś kiedyś bardzo przenikliwie zauważył – lepiej zapobiegać, niż leczyć.
Oczywiście lista zabiegów przyśpieszających regenerację, które możemy wykonać po treningu jest dłuższa. Kąpiele solankowe, sauna, krioterapia, albo te kosmiczne skarpety do drenażu limfatycznego, które często widzimy na nogach zawodowców i ambitniejszych amatorów – można przebierać w propozycjach w zależności od budżetu i czasu.
Potreningowe ABC, na które stać każdego amatora lądowania na pięcie, to jednak: szybki meldunek w domu, uzupełnienie węglowodanów i nawodnienie, oraz krótki seans na macie w asyście rollerów. No chyba, że coś przegapiliśmy. Za dodatkowe pomysły rozwijające hasło „Potreningowe should do” serdeczne „thank you”.
Produkty ZIMNO widoczne na zdjęciach:
Damskie Spodnie Dresowe Czarne
Zdjęcia: Marta Gorczyńska