(c) 2013 Race Results Weekly, wszelkie prawa zastrzeżone
Przed dziesięcioma laty Paula Radcliffe ustanowiła niewiarygodny rekord świata kobiet podczas maratonu Flora London Marathon – 2:15:25. Race Results Weekly było jedynym spośród amerykańskich mediów obecnym w Londynie by relacjonować tamten wyścig, podczas którego Deena Kastor pobiła również ówczesny rekord USA, uzyskując rezultat 2:21:16. Oto nasza opowieść z tamtych dni.
Londyn, 13 kwietnia 2003. W zapierającym dech w piersiach popisie maratońskim, dla którego słów zachwytu zabrakło nawet weteranom dziennikarstwa, Brytyjka Paula Radcliffe przeniosła bieganie długodystansowe w zupełnie inny, nieznany dotąd wymiar, bijąc własny rekord świata o prawie dwie minuty, czasem 2:15:25.
fot. Christian Petersen-Clausen
Ona jest jak Neil Armstrong, powiedział dyrektor maratonu w Chicago, Carey Pinkowski.
Narzuciwszy mordercze tempo od samego startu, Radcliffe, wspomagana przez pacemakerów Samsona Loywapeta i Christophera Kandie z Kenii, przefrunęła przez pierwsze kilometry, pokonując pierwszą piątkę w 15:47. Co nie do uwierzenia, w pierwszej części dystansu, prowadzącej nieco z górki, biegła tempem na końcowy rezultat w granicach 2:11.
Zaczęłam szybciej niż kiedykolwiek wcześniej, powiedziała Radcliffe przyznając, że to było za szybko. Zdecydowanie, piąty kilometr był dużo za szybko.
Tym niemniej, późniejsze tempo było i tak szybsze niż kiedykolwiek wcześniej. Dziesięć kilometrów pokonała w 32:01, tempo na 2:14. Miała w tym momencie 78 sekund przewagi nad drugą i trzecią zawodniczką: Constantiną Ditą z Rumunii oraz Susan Chepkemei z Kenii, które obie biegły tempem na 2:15:45. Meksykanka Adriana była czwarta (32:31) podczas gdy Amerykanka Deena Drossin biegła bardziej zachowawczo, w trzeciej grupce (32:59).
Między dziesiątym a piętnastym kilometrem, Radcliffe wciąż budowała przewagę nad rywalkami, biegnąc tę piątkę w 16:17. Jej technika wydawała się nienaganna, biegła wyprostowana, kręcąc głową mniej niż zazwyczaj. Tempo nie zmieniało się wraz z 20 km (1:04:29) i półmetkiem (1:08:02), ale królująca podówczas mistrzyni Europy na 10000 m przyspieszyła znowu w okolicach 23 km a po 30 km (1:36:37) nadal biegła na czas lepszy niż 2:16, w rzeczy samej wciąż poprawiając prognozowany czas na mecie. Biegła w głównej mierze na wyczucie.
Chodziło o to by nie myśleć, która jest godzina, później wyjaśniała, kiedy biegnę nie skupiam się na czasie.
W tym czasie Catherine Ndereba przesunęła się na drugie miejsce i była o 2:54 za Radcliffe I kolejne 47 sekund przed Ditą i Chepkemei, które biegły razem odpowiednio na trzecim i czwartym miejscu. Drossin biegła z Ludmiłą Pietrową i szybko niwelowała stratę.
To nie było zaplanowane, by je gonić, powiedziała Drossin o biegnących przed nią rywalkach. W pewnym momencie miałam nadzieję, że same zwolnią i się zrównamy. Tak to już bywa podczas wyścigów: raz się jest myśliwym, raz zwierzyną.
Radcliffe zaczęła przeżywać ciężkie chwile a jej rozpoznawalne kiwanie głową bardzo się pogłębiło, jednakże nie spuszczała z tonu, pokonując kolejne kilometry tempem po ok. 3:10/km.
Końcowe osiem, dziewięć kilometrów to była trochę walka, powiedziała. Próbowałam po prostu nie zatrzymywać się i nie myśleć o międzyczasach.
Skręciwszy w prawo na Mall na ostatnie 300 m do mety, w towarzystwie ostatniego pozostałego pacemakera, Loywapeta, Radcliffe podtrzymywały na duchu owacje rodaków i wbiegła na metę sprintem. Zegar przed nią tykał powoli, taśmę przerwała z wyrazem bardziej ulgi niż triumfu. Nękały ją nudności, przynajmniej w części wynikłe z dymu spalin motocykla wiozącego kamerzystę.
Bardziej martwiłam się o samego kamerzystę, stwierdziła.
Następna dobiegła Ndereba, po czterech i pół minuty, jednak ona również złamała 2:20. Drossin zdołała wyprzedzić słabnące Ditę i Chepkemei, i pobiła rekord USA Joan Samuelson z 1985 roku, o sześć sekund.
Było ciężko i ledwie się udało, powiedziała Drossin, która prawie się zatrzymała na trasie by skorzystać z toalety. Potrzebowałam idealnego dnia, idealnych warunków, idealnego nastawienia, i czułam, że tak właśnie jest. Pobicie tego rekordu wymagało idealnego biegu.
Radcliffe, która zostawała przynajmniej dwa metry za plecami pacemakerów a często biegła obok nich, nie przeceniała ich wysiłków ku pomocy w jej sukcesie. Nie sądzę by ich obecność coś wniosła, oceniła.
W uzupełnieniu startowego i premii osobistej, których wysokości nie ujawniono, Radcliffe zarobiła w sumie 255 tysięcy dolarów nagród i premii za wynik.
Radcliffe odpocznie teraz przez trzy tygodnie zanim skupi się na zawodach na bieżni. Ocenia z pozytywnym nastawieniem, że jej przygotowania maratońskie dobrze przysłużą się wynikom na tartanie. Nie widzę powodu dla którego nie miałoby to zadziałać tak samo jak przed rokiem, powiedziała, nawiązując do zwycięstw w Mistrzostwach Europy oraz Igrzyskach Wspólnoty Brytyjskiej. Pewnie przed igrzyskami olimpijskimi nie pobiegnie już w maratonie, być może po nich również nie, o ile na IO wybierze bieżnię zamiast maratonu. Wyznała, że wizja maratonu olimpijskiego po pagórkach, w upale i zanieczyszczonym powietrzu nie przemawia do niej zbytnio.