Redakcja Bieganie.pl
W ostatni weekend października we Frankfurcie nad Menem odbył się BMW Frankurt Marathon. Zwyciężył Patrick Makau z 2:06.08. Z bardzo dobrym skutkiem startowali Polacy – Iwona Lewandowska i Błażej Brzeziński, którzy pobili rekordy życiowe, odpowiednio (2:28.32) i (2:14.01).
Biegowy świat trzymał kciuki za próbę bicia własnego rekordu świata
przez Patricka Makau, w rywalizacji kobiet pod nieobecność Kenijek
sprawa zwycięstwa miała rozstrzygnąć się między Etiopkami.
Chociaż maraton we Frankurcie nie należy do World Marathon Majors i
odbywa się nieco w cieniu maratonu berlińskiego jest godny wielkiej
uwagi. To tu w ubiegłym roku Wilson Kipsang otarł się o rekord świata
Patricka Makau, kiedy pobiegł w 2:03:42, zaledwie 4 sekundy gorzej niż
rekord świata ustanowiony kilka tygodni wcześniej w Berlinie. W tym roku
Makau zdecydował się spróbować poprawić swoje rekordowe osiągnięcie
właśnie we Frankfurcie. Jego występ miał również dodatkowy wymiar –
Makau nie dostał miejsca w reprezentacji Kenii w maratonie na Igrzyska
Olimpijskie w Londynie. Występem we Frankfurcie na pewno chciał pokazać
wszystkim a przede wszystkim rodzimej federacji, że jest prawdziwym
mistrzem. Dlatego też pacemakerzy dostali zadanie pokonać pierwszą
połowę dystansu w 61:40, czyli w czasie Kipsanga z ubiegłego roku.
Kilkunastoosobowa czołówka zaczęła spokojnie, z czasem podkręcając tempo, które jednak było niższe niż zakładane: 5 km w 15:05, 10 km w 29:56, 15 km w 44:43, 20 km w 59:35.
Na
połowie rywalizacji grupa liderów miała czas 1:02:52, czyli ponad
minutę słabiej niż zapowiadano. Co ciekawe, faworyt nie wyglądał dobrze,
chwytał się za nogę, trzymał się z tyłu grupy. Błażej Brzeziński
zanotował na "połówce" czas 1:05:15.
Tymczasem panie półmetek pokonały w
1:10:25, co oznaczało, że możliwy jest wynik w granicach 2:20 i tym
samym szansa na nowy rekord trasy (dotychczasowy 2:21:59, Etiopki
Mamitu Daska, z ubiegłego roku). W czołowej grupie biegły: Agnes
Barsosio, Mamitu Daska, Meselech Melkamu, Bezunesh Bekele i Georgina
Rono.
30 km
mężczyźni pokonali w 1:29:28. Makau, wyglądający na spiętego, wyraźnie miał problemy- to tracił
dystans, to odrabiał stratę do czołówki, a tempo zdawało się nierówne.
Na 35. km zaatakował
Etiopczyk Deressa Chimsa Edae (życiówka 2:05:42 z tego roku z Dubaju,
tegoroczny srebrny medalista mistrzostw świata w półmaratonie). Błażej Brzeziński między 20. a 30. km
niestety wyraźnie zwolnił.
Między 35. a 40. km faworyt pozbierał się
i zaczął odrabiać dystans do prowadzącego Etiopczyka. Na 3 km do mety
Makau dogonił lidera i natychmiast go wyprzedził, chcąc wykorzystać
chwile słabości rywala by zbudować przewagę dającą zwycięstwo. Kenijczyk
pokazał klasę, ostatnie kilometry pokonał w naprawdę dobrym tempie i
rytmie, i ostatecznie zwyciężył z czasem 2:06:09. Być może sam rezultat
nie jest imponujący, natomiast postawa Makau, który przez cały bieg
zmagał się z dolegliwościami a jednak był w stanie zwyciężyć, jak
najbardziej. Etiopczyk Chimsa był drugi z ponad 40-sekundową
stratą, trzecie miejsce zajął Kenijczyk Gilbert Kirwa. Zwycięzca
powiedział po biegu:
-Moje nogi były dzisiaj w kiepskim stanie, nie
chciały współpracować, jednak w końcówce znalazłem dodatkowe siły.
Pierwszą
kobietą na mecie była Etiopka Meselech Malekamu, debiutująca na
dystansie maratońskim, która linię mety przekroczyła w czasie 2:21:01.
Druga była Kenijka Georgina Rono – 2:21:39 a trzecia Mamitu Daska –
2:23:52.
Błażej Brzeziński zdołał ostatnie dziesięć kilometrów
przyspieszyć i ukończył maraton na siedemnastym miejscu z czasem
2:14:01, poprawiając swój rekord życiowy o 15 sekund.
Bardzo
ciekawie wypadła transmisja niemieckiego nadawcy.
Skupiał się on przede wszystkim na pokazaniu biegu jako imprezy masowej,
święta amatorskiego biegania. Rywalizacji elity można było zobaczyć,
przynajmniej przez pierwsze półtorej godziny, niewiele. Ważniejszym
wydarzeniem wydawał się debiut maratoński jednej z niemieckich biegaczek
niż rywalizacja najlepszych kobiet. Ciekawym elementem transmisji było to, że
komentatorzy… jechali na rowerach obok zawodników na trasie.