Redakcja Bieganie.pl
Na ten dzień czekało wielu biegaczy. 25 dni po zakończeniu 39 edycji maratonu w Berlinie, punktualnie o godzinie 12:00 rozpoczęły się wstępne zapisy do 40. BMW Berlin Marathon (29 września 2013). Osoby, które planowały start w stolicy Niemiec, a które sądziły, że uda się im zapisać do biegu kilka godzin lub kilka dni po rozpoczęciu zapisów z pewnością się przeliczyły. Już po 2,5 minutach trwania zapisów na liście zgłoszeń widniało 10000 nazwisk! Zgłoszenie numer 40000 otrzymano natomiast o godzinie 15:31, czyli 3 i pół godziny od startu. Blisko cztery zgłoszenia na sekundę. 222 osoby na minutę. To rekordy trudne do poprawienia. Dla porównania rok temu zapisy zamknięto po 50 dniach od ich rozpoczęcia.
Czas trwania, w jakim rozeszły się wszystkie miejsca jest imponujący. Mimo, że są to zapisy wstępne, to w porównaniu z ubiegłym rokiem, kiedy limit 40000 zgłoszeń osiągnięto po 6 tygodniach, wszyscy mogą czuć się mocno zaskoczeni. Ci, którzy się nie wyrobili powinni uważnie śledzić stronę organizatora i liczyć na to, że po 9 listopada zostaną uruchomione kolejne zapisy na miejsca, których nie zdążyli opłacić zgłoszeni dziś zawodnicy.
Popularność biegania sprawia, że organizatorzy wielkich imprez nie są w stanie przyjąć wszystkich zainteresowanych osób. Popyt zdecydowanie przewyższa podaż. Chętnych do udziału w największych światowych maratonach sięga kilkuset tysięcy biegaczy. Sytuację tą można porównać do spotkań piłkarskich w Niemczech i m.in. wysokiego zainteresowania meczami Borussii Dortmund (chętnych na obejrzenie wczorajszego meczu Borussia Dortmund-Real Madryt było ćwierć miliona kibiców).
Okazuje się, że limity ilości zgłoszeń szybko osiąga się również w Polsce. Tak jest co roku w przypadku warszawskiego Biegu dookoła ZOO. Tak jest obecnie w przypadku Biegu Niepodległości w Warszawie, do którego 8500 osób zapisało się w przeciągu kilkudziesięciu godzin. Sądząc po rosnącej frekwencji na wielu biegach, w przeciągu kilku lat możemy spodziewać się, że wkrótce do polskich maratonów zapisać się będzie równie trudno co do tegorocznego Biegu Niepodległości, a kto wie… być może za kilka lat tak szybko jak obecnie do maratonu w Berlinie.