Redakcja Bieganie.pl
Ula Molduano-Klein: Piotr, pamiętam, że kilka lat temu byłeś biegaczem, który walczył o wyniki. Chociażby Maraton w Berlinie 2:56 potem Bieg 24h w Warszawie na Młocinach, 100km w Kaliszu. A teraz postanowiłeś w inny sposób realizować się biegowo. Z czym to jest związane?
Piotr Dąbrowski: Trochę sytuacja to wymusiła. Gdy jestem dobrze przygotowany, to mogę powalczyć, ale jak mi się nie udaje przygotować tak, jak bym chciał, to się wolę pobawić. A ostatnio mi się nie udaje przygotować. Mam też mniejszą motywację, bo tak jak powiedziałem kiedyś po Berlinie, jestem spełniony jako maratończyk. Złamane trzy godziny, był fajny bieg…. Gdzieś tam w głowie jest jeszcze chęć poprawienia się, ale nie mam już takiego mocnego parcia. Teraz bardziej się bawię bieganiem.
Pit z czasów walki o wynik
Podsumowanie Maratonu w Berlinie z udziałem Piotra
Z Twoich stricte sportowych wyzwań to Berlin jest najważniejszym biegiem?
Nie, myślę, że Bieg 24-godzinny. Nadal mam plany sportowe, ale dotyczące raczej dystansów ekstremalnych i w górach, no, ale na razie one zostają tylko planami, bo daleko do takiej formy, żeby można było próbować.
Powiedz, kiedy był twój pierwszy występ jako biegacza przebierańca?
Pierwszy raz to chyba Michałowice, kiedy biegłem w czerwonej peruce. Peruka to był taki drobiazg, a pierwszy raz z większa rzeczą to był tort urodzinowy SBBP na czwarte urodziny podczas Biegu Niepodległości.
Tort na 4-ecie sbbp.pl
To może opowiedz chronologiczną historię Twoich przebrań.
Tort był na początku, później było bieganie z nadmuchiwanymi zwierzętami. Biegłem z dużym delfinem, rekinem podczas Run Warsaw. Pomyślałem, że biegnie tam tłum ludzi ubranych jednakowo, to trzeba zrobić coś, żeby się z tego tłumu wyróżnić. Potem biegłem w Run Warsaw z zielonym pluszowym krokodylem. Biegłem w biegu WOŚP z nadmuchiwana foką. I dwukrotnie brałem udział w Sztafecie Łosie z różnymi pluszowymi łosiami. W zeszłym roku cała sztafeta wymieniała się łosiowymi rogami przyczepianymi na kask rowerowy. To była taka nasza pałeczka na sztafecie. Dlaczego Łosie? Od nazwy Łosiowe Błota. To jest kultowe miejsce. Jest tam grupa ludzi, którzy chętnie się ze sobą bawią i w lesie, i poza. I z tego wzięła się największa akcja, czyli łódka z łosiami, która pokonała 10km na biegu Run Warsaw.
A i jeszcze mi się przypomniało że biegłem w truskawce, zmodyfikowanej
genetycznie. Z okazji Biegu Truskawki.
Z kajakiem
Kajak pamiętam, ile to ważyło?
Nie wiem, ale sam kajak dmuchany gumowy waży około 20kg plus dwa stelaże od plecaków, do których była przymocowana konstrukcja pozwalająca unieść cały kajak do góry przez dwie osoby. A w kajaku siedziało stado pluszowych łosi. To zdecydowanie była konstrukcja ciężka. Skończyło się drobną naprawą w trakcie biegu. Urwało się mocowanie i trzeba było reperować w połowie trasy.
Potem była ryba? Tak?
Tak, później była ryba.
Ryba, THE Human Race 10k
Można powiedzieć, że ryba to Twoje szczytowe osiągnięcie konstrukcyjne?
Tak, zdecydowanie z ryby jestem bardzo dumny i bardzo jestem z nią związany. Dlatego ryba jeszcze wystąpi, aczkolwiek przejdzie głęboką transformację.
W każdym razie ryba na tyle mi się spodobała, że pobiegłem z nią na dystansie maratońskim. Po próbie w Human Race, gdzie było tylko 10km, postanowiłem sprawdzić, jak to jest biec z czymś takim przez 42km. No i muszę powiedzieć, że nie jest lekko. (śmiech)
Ryba musiała być konstrukcją ultralekką, ponieważ była jednoosobowa. Musiała być wyważona tak, żeby dało się ją trzymać na ramionach i nie paraliżowała biegu. Największym problemem był wiatr, pomimo, że ryba była z siatki, przewiewna, to i tak siła wiatru dawała o sobie znać.
Jaki wynik wtedy zrobiłeś?
Nawet nie pamiętam. Wynik wtedy nie był istotny, ale chyba 4:27
Ryba nie miała swojego numeru?
Miała, miała mój numer. Ryba była z resztą w dwóch wersjach, na Human Race miała przyczepione łosiowe rogi, związku z czym była „łośoś” a w maratonie była obwieszona drukami pit i była rybą „Pita”.
Pit w sztafecie
Rozumiem, że ryba przejdzie transformacje i po transformacji zobaczymy ją w Półmaratonie Warszawskim?
Tak, ale nie zdradzę, w jakim kierunku pójdzie praca.
Biegasz w przebraniach już parę lat. Gdy widzisz kogoś przebranego, to zwracasz na niego uwagę? Myślisz: o ten to się fajnie przebrał, miał dobry pomysł?
Zawracam uwagę na pomysły innych. Na przykład jest kilka osób, które mają swój stały strój. Wiadomo, np., że na maratonie zobaczymy strażaka, anioła, Elvisa. Jest też parę osób, które eksperymentują, ale na razie bardzo mało, więc jest to raczej radość, że jeszcze ktoś się pojawił niż rywalizacja. No może teraz jak będzie konkurs, to coś się zmieni.
Co można wygrać w konkursie?
Nie wiem i chyba nikt nie wie. Jest to pewnie niespodzianka. Nie nagroda jednak się liczy. Jest fajna zabawa z budowaniem takiego stroju i reakcje publiczności, gdy się biegnie w przebraniu. Reakcja dzieciaków na punkcie odżywiania, taka pozytywna wymiana energii. Pokazanie, że ten bieg to nie jest tylko mordęga, pot, obtarte nogi, ciężkie treningi, ale że można też się bawić.
Jesteś też fotografikiem, podróżnikiem, gdzie i na jak długo wyjeżdżasz ?
Wyjazdy trwają zwykle od trzech do czterech tygodni, dłuższych na razie nie miałem. Najbardziej magicznym miejscem na ziemi jest dla mnie Tybet. Niestety, teraz bliski zagłady. Dwa razy byłem w Afryce i wybieram się tam w jeszcze w tym roku po raz trzeci. Bardzo lubię klimat czarnego lądu. To, że są zwierzaki, góry inne niż w innych częściach świata. Ludzie, którzy się uśmiechają i łapią kontakt, nawet jeśli nie mogą się dogadać. I to jest strasznie fajne. Byłem jeszcze w Peru w Indiach, na Bałkanach i w Mongolii.
Teraz szykuję się na dużą wyprawę. Będzie to Afryka Południowa. Objazd ciężarówką przez kilka krajów samej Afryki południowej.
A jakie kraje tam wchodzą w grę?
Całe południe. Na razie program się tworzy.
Kiedy wyjazd?
We wrześniu. Więc w tym roku odpada mi Maraton Warszawski. Ci, którzy w półmaratonie nie wygrają w konkursie, mają zatem szansę na maratonie. (śmiech)
Dzięki. 🙂
Jedno ze zdjęć Pita. Więcej zdjęć z Bieszczadów TUTAJ
Zapraszamy do konkursu na najciekawiej przebranego
zawodnika 4. Carrefour Półmaratonu Warszawskiego! Któż ze stałych
bywalców nie pamięta Elvisa, Strażaka, Anioła czy Człowieka-Ryby i
Mumii z ostatniego Maratonu?
W konkursie może wziąć udział każdy – wystarczy pobiec w oryginalnym
stroju, zwrócić na siebie uwagę, a następnie liczyć na to, że nasz
strój przypadnie do gustu tym, którzy obejrzą zdjęcia w
półmaratońskiej internetowej galerii foto. Rozstrzygnięcie nastąpi w
kilka dni po imprezie na stronie półmaratonu – czekają nagrody.
Fotografie najciekawszych strojów opublikuje magazyn Bieganie.
Kto tym razem zdobędzie sympatię kibiców?