Redakcja Bieganie.pl
„Panować nad sobą – to największa władza” Seneka
Bulimia, powszechnie znana i nagłaśniana przez media choroba, związana z zaburzeniami łaknienia, w sporcie ciągle jest tematem tabu. Wciąż niewiele możemy znaleźć informacji na ten temat. Tymczasem, jak wynika z nieoficjalnych rozmów z młodymi biegaczami, sprawa dotyczy ich w dużym stopniu – szczególnie dziewcząt.
Przyczyn zachorowań na bulimię może być wiele. Mogą nimi być głęboko ukryte problemy, z którymi zawodnik nie może sobie poradzić, np. kłopoty w rodzinie, na treningu, zawodach, w szkole, utrata kontroli nad własnym życiem. Dużo zależy od otoczenia, w którym znajduje się zawodnik. Jeśli lansuje się w nim szczupłą sylwetkę, a większość zawodniczek z grupy treningowej chwali się swoimi „wyczynami” zjedzenia jednej kanapki od samego rana, to presja szczupłości staje się większa. Większość dziewcząt (ale i chłopców) wyczynowo uprawiających sport stara się utrzymywać stałą masę ciała oraz często lubi porównywać swoje sylwetki do współzawodniczek. Presję szczupłości wywiera też wielu trenerów, mających duży wpływ na rozwój psycho-fizyczny swoich podopiecznych. Wielu trenerów, pracujących z młodzieżą, to osoby przypadkowe. Niektórzy bacznie obserwują, szczególnie zawodniczki: co jedzą na obozach, czy czasem nie przytyły po świętach, czy objadają się słodyczami, a także często przypominają im o dbaniu o wagę, wywierając presję prowadzącą m.in. do przypadków bulimii.
Nie ma wątpliwości, że szczupła sylwetka pomaga w osiąganiu lepszych rezultatów, jednakże niekoniecznie dzieje się tak w każdym przypadku. Część trenerów zdaje się nie pamiętać, że każdy powinien dojść do swojej właściwej wagi oraz że przytycie w trakcie dojrzewania jest u dziewcząt nieuniknione. Wiek dojrzewania jest tak wrażliwym okresem, że chorobliwą zmianę sposobu odżywiania mogą mieć nawet żartobliwie wypowiedziane słowa trenera odnośnie figury zawodniczki . Podam przykład znanej mi biegaczki – Agnieszki, która przy wzroście 166 cm ważyła 55 kg i z tą wagą osiągała niezłe wyniki. Trafiła do trenera, który kładł duży nacisk na szczupłą sylwetkę. Kazał jej schudnąć i na forum całej grupy dziewczyna musiała słuchać „jaka to jest gruba”. Kiedy diety nie przynosiły efektów, zaczęła uciekać się do innych metod. Jak dziś mówi, wymiotowanie po posiłkach stało się jej codziennością.
W sporcie zdarzają się przypadki zawodniczek, które są bardzo szczupłe, a mimo to dręczą je wyrzuty sumienia po zjedzeniu np. słodyczy. Najczęściej kończy się to wizytą w toalecie. Tego typu działania wyniszczają organizm, co jest szczególnie niebezpieczne u biegaczy w okresie dojrzewania. Mimo to problem jest niedostrzegany, zbywany milczeniem.
Pewna zawodniczka, Sylwia, tak opisuje swoją chorobę: „Kiedyś jako juniorka młodsza pojechałam na obóz, po który trener stwierdził, że ‘tyłek mi się zaokrąglił’. Od tego momentu przez ponad rok nie jadłam żadnych słodyczy. Przy wzroście 168 ważyłam 53 kg, co mnie satysfakcjonowało. Trener też był zadowolony z mojej sylwetki. Skoro byłam szczupła, to postanowiłam sobie odpuścić i zaczęłam znów jeść słodycze, jednakże po ich zjedzeniu, pojawiały się wyrzuty sumienia. To co, że rodzina powtarzała, że mogę jeść ile chcę, bo i tak zaraz wszystko spalę na treningu. Ja wyobrażałam sobie, że powinnam spalać tłuszcz, a nie te zapasy węglowodanów. Jednak nie potrafiłam zrezygnować z objadania się, więc wymyśliłam łatwy i szybki sposób pozbywania się kalorii – wymioty. Na początku było to sporadyczne, ale potem stało się codziennością.”
Bulimia dotyczy także młodych mężczyzn. Były biegacz, Paweł, tak opisuje przebieg swojej choroby: „Zaczęło się od sportu. Chciałem być najlepszy. Początkowo to było nieświadome. Ponieważ byłem perfekcjonistą, trenowałem jak szalony. Głodziłem się, aby utrzymać odpowiednią wagę, ale mój organizm domagał się jedzenia. Objadałem się więc w weekendy, a przez cały tydzień głodowałem. W końcu zszedłem z 80 do 50 kilogramów. Nie potrafiłem się na niczym skupić; byłem niedożywiony; zasypiałem na lekcjach; nie miałem siły wejść po schodach. W końcu trafiłem do szpitala".
Bulimia to utrata kontroli nad samym sobą. Psycholog Anna Brytek uważa, że chore na bulimię osoby traktują swoje ciało jako obszar, w którym mogą rozładować swój strach, gniew, frustrację. Niestety, powoduje to ogromne spustoszenie organizmu, życia osobistego i zawodowego. Pragnienie bycia szczupłą oraz utrzymujący się jednocześnie lęk przed przybraniem na wadze osiągają u chorej znamiona obsesji. W konsekwencji prowadzi to do niekontrolowanego, kompulsywnego jedzenia, któremu towarzyszy poczucie utraty panowania nad sobą. Według pani psycholog bulimia polega także na wyciszeniu negatywnych uczuć, zapełnieniu pustki emocjonalnej. Kompulsywne objadanie się można interpretować też jako wewnętrzny głód: miłości, niezrealizowanych marzeń, pragnień oraz własnych możliwości. Napadom nadmiernego objadania się towarzyszą na ogół uczucia niepokoju, napięcia, panicznego strachu, osamotnienia, przygnębienia, poczucie pustki.
Wynika z tego, że na bulimię narażeni są zawodnicy, którzy nie osiągnęli zamierzonych przez siebie i trenera celów, czyli wyników oraz np. medali Mistrzostw Polski. Zaburzenia odżywiana mogą być więc wywołane przez poczucie winy trapiące zawodnika. Choroba staje się zasłużoną karą, za sprawione rozczarowania, nadmierne ambicje, niespełnione cele.
Zawodniczki chore na bulimię, oceniają siebie, swoje osiągnięcia sportowe poprzez pryzmat swojego ciała. Bardzo boją się przytyć, więc gdy zdarzy się im więcej zjeść, wpadają w panikę. Nawet w środku nocy potrafią wstać z łóżka, żeby zrobić brzuszki. Imponują im chude zawodniczki oraz osoby umiejące powstrzymać się od jedzenia. Tak o swoich napisała cierpiąca na zaburzenia łaknienia zawodniczka: „Ze zdziwieniem i pogardą patrzyłam na koleżanki jedzące zwykłego, czekoladowego batonika… Myślałam: jak ona może się objadać słodyczami, skoro nawet nie ćwiczy i na pewno nie spali pochłoniętych kalorii”.
Osoby chore na bulimię są świadome, że wywołując wymioty, robią źle, ale najważniejszym dla nich celem jest szczupła sylwetka, więc nie potrafią myśleć o konsekwencjach swoich czynów. Co więcej, często potrafią być z nich dumne, więc potrzebują wyraźnego sygnału, aby zaprzestać swoich destrukcyjnych zachowań: „Wciąż wymiotowałam, miałam szczupłą sylwetkę, ale biegało mi się fatalnie. Nie mogłam skończyć nawet zwykłego biegu ciągłego. Postanowiłam zrobić badania krwi. I wtedy nadszedł wstrząs, bo okazało się, że mam poważną anemię. To był dla mnie ostry sygnał, że powinnam przestać.”
Skutki choroby są tragiczne dla zdrowia. Prowadzą do bólu i zawrotów głowy, uczucia stałego zmęczenia, bólu mięśni, omdleń, arytmii, dodatkowych skurczy serca, powiększenia węzłów chłonnych, stanów zapalnych i próchnicy dziąseł. Dodatkowo chory cierpi na ciągłe niedobory witamin, żelaza, hipoglikemię – niedostatek potasu we krwi, hipomagezię – niedobór magnezu oraz hiponatermię – niedobór sodu we krwi. Bulimia wiąże się także z dusznością, pragnieniem, napadami drgawkowymi, skurczami mięśni, zaburzeniami miesiączkowania oraz obrażeniami na końcach palców dłoni, powstającymi w wyniku prowokowania wymiotów.
Skutki chorobliwego głodzenia się oraz prowokowania wymiotów w młodym wieku pozostają czasami na całe życie. Dlatego apelujemy do rodziców, trenerów, wychowawców oraz samych młodych zawodników: nie potęgujcie "kultu wychudzonej sylwetki", zwracajcie uwagę na takie objawy u waszych podopiecznych i kolegów, które mogą być oznakami tej podstępnej, rozwijającej się w ukryciu choroby. Sport to zdrowie – o ile dawkowany jest rozsądnie i nie prowadzi do zachowań patologicznych.
Kryteria |
||
1. |
2. |
3. |
Powtarzające się epizody |
Stosowanie nawracających |
Występowanie epizodów objadania |
Jak chronić i leczyć tych, którzy już cierpią z powodu tego groźnego schorzenia? Musimy pamiętać, że choroba ma podłoże psychiczne. Ważne jest, aby osoba chora w końcu uwierzyła w siebie, zaakceptowała swoje ciało, takim, jakie jest, przestała oceniać siebie poprzez pryzmat własnej sylwetki, miała poczucie własnej wartości oraz pozbyła się kompleksów. Najlepiej jest to osiągnąć dzięki pomocy drugiej osoby: kogoś z rodziny, partnera, trenera, współzawodników, przyjaciół lub psychologa. Bardzo ważne jest szybkie rozpoznanie choroby oraz podjęcie leczenia, którego pomyślność zależy właśnie od wczesnego wykrycia zaburzeń łaknienia. Choroba ma charakter przewlekły, co wykazują badania: Christopher Fairburn oraz Katherine Halmi stwierdzili, że około 50 proc. chorych zostaje wyleczonych, u 30 proc. następuje częściowa poprawa z tendencją do nawrotów przy niekorzystnych sytuacjach życiowych, zaś w przypadku 20 proc. poprawa nie następuje.
* wypowiedzi zamieszczone w artykule pochodzą z rozmów z zawodnikami oraz z forów internetowych,
** wypowiedzi psychologa zostały zaczerpnięte z artykułu „Byczy głód”, Charaktery, nr 12, 2006 rok).