Redakcja Bieganie.pl
Recenzja powstała we współpracy z Salomon
Jeden z bestsellerów Salomona ostatnich lat został wydany w nowej wersji. Choć na pierwszy rzut oka zmian nie widać, to bardziej zaawansowane materiały sprawiają, że but jest jeszcze lżejszy i równie wygodny, jak jego poprzednik. I to jest świetny kierunek, bo po co zmieniać coś, co się sprawdziło i wygrywało najważniejsze długie biegi na świecie?
Zapowiedź kontynuowania modelu S/Lab Ultra 3 przyjąłem z wielką ulgą. Po dwóch napakowanych kilometrami sezonach był to mój ulubiony but trailowy. Zajechałem trzy pary, a widząc, jakim cieszy się wzięciem w środowisku biegowym, zastanawiałem się nad zrobieniem zapasów – na szczęście rok temu Salomon postanowił kontynuować serię, wprowadzając tylko kosmetyczne zmiany względem modelu debiutującego w 2020 roku. Co się zmieniło?
Gdyby nie logo na boku buta, można by łatwo pomylić nową wersję ze starymi ultra trójkami. Na pierwszy rzut oka są bliźniaczo podobne, nie tylko przez charakterystyczną budowę, ale kolorystykę – tak samo ciemnośliwkowy, bordowy z białymi akcentami jak poprzednik. Po tym, jak raz zaspany wychodziłem na poranny trening i założyłem jednego “nowego buta” do pary z drugim ze starej wersji, postanowiłem trzymać je w osobnych miejscach. Przyglądając się bliżej, widać już zdecydowaną różnicę w siateczce, z której uszyta jest cholewka. Jest to inny materiał i splot. Do nowej odsłony buta użyto tkaniny Matryx®, czyli splotu włókien poliamidowych i kevlaru, co czyni powierzchnię wytrzymałą, odporną na ścieranie i rozrywanie, bardziej oddychającą i lżejszą. Dzięki temu waga całego buta spadła o 10% w porównaniu do poprzedniej wersji. Co istotne produkcja Matryxa® jest bardziej zrównoważona i przyjazna środowisku – technologia barwienia przędzy jest oszczędniejsza w zużycie wody o 50%. Cała cholewka jest bardzo dobrze wentylowana, widać małe, prześwitujące dziurki. W gorące dni za ich sprawą but dobrze oddycha, a jeśli złapie jakąś wodę podczas padającego deszczu czy wbiegnięcia w kałużę, jest w stanie szybko się jej pozbyć.
Tak jak w poprzedniej wersji nie ma tu klasycznego języka i sznurowadeł. S/Lab Ultra 3 jest naprawdę jak skarpeta, bo nie ma twardych krawędzi, sztywnego zapiętka czy zdradliwych szwów – wykończony miękkim stuptutem, który świetnie się sprawdza. Wkładanie tych butów jest czasami tylko trochę bardziej uciążliwe, jednak dopasowanie do stopy i ochrona przed kamieniami czy innymi elementami ściółki jest tego zdecydowanie warte. Po prostu je wkładasz i czujesz, że to Twoje buty przytulają się do Twoich stóp. Jest to zasługa tak zwanych włókien aramidowych, czyli inaczej kevlaru w cholewce oraz pianki EVA w podeszwie.
Jak to w butach Salomona, nie znajdziecie w “nowych trójkach” sznurówek, tylko zacisk Quicklace™. Trzyma but solidnie i nie luzuje się w trakcie. Trudno go jednak zmieścić do dedykowanej kieszonki z przodu buta. Ja zawsze wkładam zacisk pod linki, nic się nie luzuje, nie dynda i nie przeszkadza w biegu. Jeśli będą to Twoje pierwsze Quicklace’y™, pamiętaj, że mocowanie czipów do sznurówek tutaj odbywa się inaczej – spokojnie przećwicz to w domu lub z zapasem czasu na miejscu przed zawodami.
W porównaniu do obecnych trendów – dość normalna. Ani nie jest wygięta w “kołyskę”, ani nie jest przesadnie “poduszkowa”. Składa się z pianki EnergyCell+, autorskiego produktu Salomona, która odpowiada nie tylko za amortyzację, ale też dynamiczne odbicie, co sprawia, że krok staje się efektywniejszy. W nowym modelu zwiększono jej grubość o dwa milimetry. Dalej jest klasyczna pianka EVA, której zadaniem jest odpowiednio uformować się, “zapamiętując” stopę biegacza. Zwiększa to nie tylko wygodę, ale też minimalizuje ryzyko otarć. Za dodatkową ochronę i większy komfort odpowiada płytka Profeel Film. Wykonana z plastiku ma za zadanie usztywnić całą konstrukcję buta, ale też zabezpieczyć stopy przed nierównościami, wystającymi ostrymi kamieniami, co trzeba przyznać, że działa. Podczas licznych treningów w Tatrach czy Karkonoszach dynamiczne stawanie na kamieniach nie kończyło się przykrymi niespodziankami.
Podeszwa zewnętrzna to dobrze znana guma Contagrip® TA wyposażona w 4mm wypustki. Jest to bardzo uniwersalna z gum Salomona. Niezbyt twarda i też nieprzesadnie “klejąca”. Zapewnia dobre trzymanie na luźnym, nierównym, chropowatym i mieszanym podłożu. I nie ekstremalnie technicznym – czyli głównie w terenie, w jakim odbywa się znaczna większość biegów trailowych w naszym kraju. Buty znacznie lepiej zachowują się w warunkach suchych. Na mokrej i gładkiej, mocniej nachylonej skale potrafią się ślizgać i warto wtedy zachować większą koncentrację. Kołki w podeszwie to kompromis pomiędzy przyczepnością w błocie, a wygodą na twardych powierzchniach. Są krótsze, ale jest ich więcej, co dobrze wpływa na poczucie kontroli. Buty nie są sztywne, ale czuć, że “oddają” przy każdym biegowym kroku.
Ich przeznaczenie zawarte jest już w nazwie. But dedykowany jest osobom, które dużo czasu spędzają w terenie, sporo trenują czy biegają ultra. Osobiście cenię je za niesamowitą wygodę i uniwersalność. Stara wersje u mnie spokojnie wytrzymywały po 1200 kilometrów ciorania w terenie w różnych warunkach pogodowych – nowa na razie mają na liczniku 200 kilometrów górskich szlaków – wyglądają bez zarzutu i świetnie leżą. Ultra Trójkom trzeba dać kilka godzin treningu na dopasowanie się do stopy i wyczucie przyczepności. Traktuję je jako główne buty treningowe oraz startówki w łatwiejszym terenie. W wysokie góry biorę je wtedy, kiedy nie zapowiadają deszczu i bez problemu radzą sobie nawet z łatwiejszymi via ferratami. Będzie to też świetny wybór dla biegaczy, którzy nie lubią zbyt dużej ilości “słoniny pod butem”, tylko wolą czuć teren, nie rezygnując ze wsparcia amortyzacji.
Od wypuszczenia pierwszych butów z serii S/lab Ultra minęło sześć lat. Pierwsza i druga odsłona czerwonych S/Labów Ultra (najszybszych) z charakterystycznymi panelami po bokach były tworzone przy ścisłej współpracy z jednym z najlepszych biegaczy ultra Francois d’Haene (4-krotny zwycięzca UTMB, wygrywał Hardrocka 100, Grand Reunion oraz ustanawiał rekordy szlaków długodystansowych). Seria Francoisa kontynuowana jest pod szyldem U.L.T.R.A, natomiast trzecia odsłona S/Lab Ultra powstawała wespół z królową – Courtney Dauwalter. To właśnie Amerykanka, mając te buty na swoich stopach, wygrała między innymi ostatnio UTMB i Hardrocka. Dlaczego o tym piszę? Bo jeśli widzę, że tacy zawodnicy biegają w tym, co jest dostępne dla mnie – jestem spokojniejszy o jakość i ostateczny wybór butów, bo wiadomo – powinniśmy biegać w takim sprzęcie, który lubimy i możemy mu zaufać.
Recenzja powstała we współpracy z Salomon