Bartłomiej Falkowski
Biegacz o wyczynowych aspiracjach, nauczyciel wychowania fizycznego i wielbiciel ciastek. Lubi podglądać zagranicznych biegaczy i wplatać ich metody treningowe do własnego biegania.
Buty na testy otrzymaliśmy od PUMA
PUMA bardzo ofensywnie powróciła na rynek biegów ulicznych. Po sukcesach sportowców na bieżni od mniej więcej dwóch lat również wyścigi uliczne są miejscem, gdzie biegacze tej marki zdobywają najwyższe laury. Pomagają im w tym buty startowe. Dziś mamy dla was recenzję butów PUMA Deviate Nitro Elite 3.
PUMA Deviate Nitro Elite 3 to jeden z dwóch flagowych butów startowych niemieckiego producenta. Drugim jest Fast-R Nitro Elite 2. Dwa modele startowe przeznaczone są dla dwóch rodzajów biegaczy, tych, którzy wykorzystują wysoką kadencję oraz tych, którzy biegają długim krokiem. Deviate Nitro Elite 3 jest teoretycznie przeznaczony dla tych pierwszych, ale jest to też but bardziej uniwersalny, lżejszy i nie tak wymagający jak Fast-R. W Fast-R padł rekord Polski Aleksandry Lisowskiej, ale i Ola i większość zawodników Pumy obecnie decyduje się na model Deviate Nitro Elite 3.
Przeznaczenie | Startowe |
Waga | 205 g |
Drop | 8 mm 40/32 |
Nawierzchnia | asfalt |
Pierwszy raz model ten miałem na nogach w grudniu, gdy moja forma była bardzo daleka od optymalnej, ale już wtedy dało się wyczuć, że jest to zwinny, lekki, dynamiczny but z bardzo dobrą przyczepnością. Wcześniej miałem do czynienia z treningowymi modelami PUMA Deviate Nitro i Velocity Nitro, gdzie zastosowany jest ten sam rodzaj podeszwy zewnętrznej PUMA Grip.
Jest to jeden z najbardziej, jak nie najbardziej przyczepnych, rodzajów podeszw w jakich biegałem i zwracałem na to uwagę już uwagę przy okazji recenzji modelu Deviate Nitro 3.
Startując w nich w biegu na 10 kilometrów, gdzie fragment trasy prowadził po szutrowej promenadzie w głowie miałem to, że mam na sobie model z przyczepną podeszwą, która sobie poradzi, a wiedziałem, że zawodnicy, którzy są bezpośrednio za mną, mają mniej pewne obuwie jeśli chodzi o te kwestie. Dało to sporo pewności siebie… i pokazało, ze wolno biegłem skoro, mogłem sobie tak rozmyślać.
Sercem buta jest pianka Nitro Elite, do której wpompowany jest azot mający nadawać lekkości i miękkości podeszwie i zwrot energii generowanej przy lądowaniu. Jest to teoretycznie ta sama nazwa co w modelu poprzednim, ale producent zmienił nieco materiał poprawiając zwrot energii. Pianka ta jest oczywiście miękka, dając dużą dozę amortyzacji, jednak nie powoduje takiego zapadania się stopy w bucie, jak w niektórych modelach startowych innych marek. Czy to dobrze?
PUMA Deviate Nitro Elite 3 jest butem nad wyraz dynamicznym. Brak zapadania się stopy w piance daje nam uczucie pełnej kontroli biegu i łatwo jest wejść na wysokie prędkości. W bucie zastosowano dwie, nieznacznie różniące się gęstością pianki. Ta bliżej karbonowej płytki jest nieznacznie sztywniejsza, co ma poprawić dynamikę i stabilizację. Współczesne buty startowe czasem zabierają uczucie kontaktu z podłożem, w Deviate Nitro Elite 3 tego nie ma. To na duży plus, bo daje nam to uczucie pewnego, szybkiego biegu bez „zamulenia”. Bardzo dużym plusem jest też to, że wysoka przyczepność, brak wycięć w podeszwie i „stabilna” pianka, daje pewność w ciasnych zakrętach. Noga nie ucieka, nie mamy wrażenia utraty kontroli wchodząc w zakręt nawet w tempie poniżej 3 minut na kilometr.
Tak, lubię ten but i wybrałem go jako moją startówkę na najbliższy, docelowy start. Jestem zauroczony tym jak dobrze mi się biega, ale nie będę tu pisał o samych plusach. Pytaniem przy w tego typu piance MOŻE być to, czy będzie ona mniej oszczędna dla mięśni niż ultra miękkie, zapadające się pod ciężarem ciała pianki w innych modelach. Czy tak jest? Nie wiem. Najdłuższy trening, jaki w nich wykonałem, to 3 x 6 km na przerwie 600 metrów. Mięśniowo czułem się w nich lepiej niż w zdecydowanie bardziej miękkim modelu konkurencyjnej firmy, gdy tydzień wcześniej biegałem 3 x 5 km. Lepsze było też tempo. Ale wiecie, 3 x 6 km to nie maraton… Tu jednak uspokajają mnie wyniki zawodników z zagranicy, którzy mają kontrakty z marką PUMA i osiągają świetne wyniki w maratonie.
W piance Nitro Elite zatopiona jest oczywiście płytka z włókna węglowego. Karbonowa wkładką stabilizuje, poprawia nacisk na piankę, ale też usztywnia but, co zapobiega stratom energii. Co prawda istniały badania mówiące, że pocięcie płytki karbonowej w bucie nie wpływało na wyniki osiągane przez zawodników, ale mimo że badanie ma już parę lat, to producenci, którym jak nikomu innemu, zależy na biciu rekordów, dalej stosują jedną, sztywną płytkę.
I tu fragment o sztywności. Sam przerobiłem startowe buty karbonowe ośmiu producentów. W zależności od modelu wkładki te sprawiały, że ciężko było zgiąć but w dłoniach, czasem zaskakująco łatwo. PUMA z modelem Deviate Nitro Elite 3. Leży gdzieś pomiędzy z przesunięciem w stronę tych sztywnych modeli. Sztywność zapobiega rozproszeniu energii i pozwala na jej zwrot. Jednak w wyścigu polegającym na tym, kto zachowa i odda najwięcej energii należy pamiętać o zdrowym rozsądku. Ekstremalnie sztywny but może i będzie zachowywał i oddawał energię w ekstremalnej skali, jednak jego wysoka sztywność może na dystansie zbytnio męczyć mięśnie. To jest ten efekt, o którym mówią starsi biegacze „Moja technika i siła jest za słaba na buty karbonowe”.
Ten model PUMA ma wysoką sztywność, ale but daje pewną swobodę pracy stopy. Dzięki temu korzystamy z zachowania, kumulowania i oddania energii, ale nie dostajemy twardego, sztywnego buta, który może i jest dynamiczny, ale co z tego, jak po czasie będziemy zbyt zmęczeni mięśniowo, by to wykorzystać.
Cholewka i cały kształt buta są zgrabne. W dobie butów, które często wyglądają jak żelazka (i to z tym całym generatorem pary) to ten model jest zgrabny. Mimo to biorąc pod uwagę moją szeroką stopę, jest komfortowy i nie ma problemu uczuciem ciasnoty, który miałem np. w treningowym Velocity Nitro i tam musiałem je bardzo lekko sznurować. Materiał cholewki jest ażurowy, dobrze odprowadzający ciepło, ale nie jest rozciągliwy. Dzięki temu pewnie trzyma stopę zarówno przy mocnych zmianach tempa, jak i przy zakrętach. Miękki język, z tradycyjną już w obecnych czasach, poduszeczką, która ma rozprowadzać nacisk sznurowadeł, sprawia, że buty leżą wygodnie na stopnie.
Rozmawiając kiedyś z jednym sprzedawcą w branżowym sklepie powiedziałem, że przymierzam się do przesiadki na ten model. Powiedział, że jest naprawdę dobry i jest w topie butów (mówił raczej szczerze, bo wiedział, że nie będę go u niego kupował). Zaznaczył jednak, że ludzie patrząc na niego chyba czasem błędnie oceniają go jako zwykły i wolą wybrać na starty coś, co przypomina statek z Gwiezdnych Wojen, a to duży błąd.
PUMA z modelem Deviate Nitro Elite 3 znalazła chyba złoty środek, który w starożytnej filozofii był tak pożądany. Jest dynamicznie, ale nie ekstremalnie niebezpiecznie. Jest miękko, ale nie tak, że czujemy jakbyśmy musieli wygrzebać się z basenu z gąbkami. Jest komfortowo, ale nie tak, że czujemy rozleniwienie.
I tak, może w tej recenzji nie znajdziemy zaawansowanych, technicznych informacji, które były potrzebne z punktu widzenia, kogoś, kto do biegania podchodzi jak inżynier. Może popłynąłem z filozoficznymi przemyśleniami. Może. Ale pracując w Bieganie.pl, plus mając pieniądze na koncie i nie mając umowy z żadną marką obuwniczą, mam dostęp do praktycznie każdego modelu startowego, jaki jest na polskim
rynku. I wiecie co, traktując bieganie jako coś ważniejszego niż praca i inne ważne rzeczy dla dorosłych, na swoje docelowe starty wybrałem PUMA Deviate Nitro Elite 3.
Buty dostępne są TUTAJ
Buty na testy otrzymaliśmy od PUMA
Ok. A, co to za zooki?