Początkujący

Stawiasz pierwsze kroki? Tutaj szukaj wsparcia, pomocy i zachęty. Wstąp i podaj rękę tym, którzy dopiero nabierają pędu.
Blogotronic
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 2
Rejestracja: 17 lip 2012, 23:33
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Cześć.
Jestem Piotr, mam 25 lat, wzrostu 181 cm, wagi 75 kg, brązowe oczka (2) i kudły na łbie i brodzie :). Obecnie przesiaduję w Krakowie. Napiszę taką moją krótką historyjkę jak zacząłem uprawiać ten fajny sport. Historyjka trochę podkoloryzowana, ale zapewniam, że, a propo samego biegania wszystko prawdziwe :).
Kilka dni temu koleżanka/współlokatorka zapytała mnie, czy bym nie pobiegał sobie z nią w nocy, bo ona sama się boi, a bardzo chce spalić kilka kilogramów. Kurcze. Ja-informatyk, wiecznie przy kompie, a mam marnować czas na bieganie? Przecież już dziś biegałem... w Path of Exile (taka gierka online). Próbowałem się bronić, że nie..., że nie mogę...., że zrzuci więcej kilogramów, jesli będzie sama biegała i ktoś zacznie ją gonić, a we dwójkę szanse na to są mniejsze. Niech wyrzuci telewizor za okno, to odrazu zniknie z 10 kilo. Kusiło mnie także użyć argumentu o zmyciu makijażu, ale wolałem nie ryzykować. Koleżanka zaczęła wyć, nudzić, prosić, grozić. Szykowała się do gryzienia, więc zgodziłem się dla świętego spokoju. Przebrałem się, wyszedłem z nią na to niedobre/zimne powietrze i...

...Około 1.3km / 20 minut dalej...

Umieram. Płuca wyplute. Bracia mroczkowie przed oczami. Koordynacja ruchowa jak po Ekskluzywnym winie - Zemsta Teściowej. Słowem Tragedia przez duże T. No nic. Jakoś się dowlokłem do mieszkania (prawie, że na kolanach) i myślałem, że mam spokój. Jakim ja byłem głupcem mając tak daremne nadzieje.
Drugi dzień, a właściwie to noc, bo za oknem ciemno, a zaćmienia nie przewidziano.
- Piotrek!
Poderwałem się z przed kompa tak szybko jakby sam generał zawitał na obchody jednostki wojskowej.
- Przysięgam. Mówiła, że ma 18 lat, nie mogłem tego sprawdzić.
- Nie o to chodzi. Idziemy na "dżoging".
- Eeee. Przecież byliśmy wczoraj.
- No. I dziś też.
Jasny gwint. No dobra. Szkoda się kłócić, bo to bezcelowe. Poszliśmy. Tym razem było lepiej. Dużo lepiej. Płuca na swoim miejscu, bliźniaczy bohaterowie M jak Miłość nie pojawili się przed oczami, ale, mimo to zadyszkę miałem straszną jak Buka o 19.00 w Muminkach. Kilka dni później koleżanka znowu mnie wyciągnęła, ale tym razem nie narzekałem nic, a nic. 4 km przebiegnięte. WOW jestem w szoku i podziwie do samego siebie.
Przyznam, że zaczęło mi się to podobać. Kolejną wyprawę ja sam zorganizowałem sobie, ale tym razem bez koleżanki (nie było jej). Przebiegłem około 5 km w 40 minut i nawet miałem siłe na jeszcze z 1-2, ale wolałem nie ryzykować. Szkoda by było, żebym nagle padł na środku chodnika, a potem obudził się bez nerki, spodni i w parku wolskim dodatkowo.
Dzisiaj za to przeszedłem samego siebie. Przebiegłem 10 km w około półtora godziny. Zdaję sobie sprawę, że to bardzo długi czas, jak na taką odległość, ale pamiętajcie, że jestem początkujący, a dodatkowo organizm organizmowi nierówny. Starałem się utrzymywać takie tempo, żebym:
- Nie szedł
- Nie tracił od razu tchu
- Był dużo szybszy od wymijanych przechodniów.
Normalnie zasuwałem tak, że mnie na zakrętach zanosiło. Drift taki, że sam Van Diesel by się tego nie powstydził.

Najlepsze w tym wszystkim jest to, że koleżance już się znudził ten sport i szuka innego :D
Ja jednak pozostanę przy tym.

Aha i jeszcze taki mały... Pe-eS, czy tam Pi-eS.

P.S. Nieważne, że na tych 10 km miałem okropny czas i nieważne, że po tym nie mam siły, żeby się podnieść od kompa. Jestem z siebie dumny, że przezwyciężyłem lenistwo (z wielką pomocą współlokatorki rzecz jasna). Wierzę, że z czasem moje czasy będą krótsze, odległości dłuższe, a prędkości marszu/biegu większe. Muszę tylko systematycznie praktykować i nie odpuszczać. I nie odpuszczę. Nie mam zamiaru. To moje nowe uzależnienie. Przynajmniej jedno zdrowe.

To taka moja historia. Dzięki za przeczytanie :)
PKO
alicja_87
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 4
Rejestracja: 14 lip 2012, 12:50
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wąbrzeźno

Nieprzeczytany post

Napisane z humorem i ciekawie :) Świetnie się czytało.
Mnie też bieganie wciągnęło, chociaż do tej pory myślałam, że to ostatnia dyscyplina sportu, którą mogłabym się zainteresować ;)
Przyjemności z truchtania!
michal90
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 250
Rejestracja: 22 sty 2012, 21:35
Życiówka na 10k: 00:45:57
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

No muszę przyznać, że świetna historia. Zaczynasz całkiem nieźle, ale obawiam się, że zbyt intensywnie. Proponuję skorzystać z któregoś planu na stronie: http://bieganie.pl/?cat=19

Chodzi o to, aby organizm (stawy, mięśnie, układy kostny, a nie tylko płuca) mógł przyzwyczaić się do takiego wysiłku. Do tego potrzebnych jest kilka zasad i które znajdziesz na forum, ale dodam kilka w skrócie:
1. Obuwie do biegania
2. Po biegu ćwiczenia rozciągające + schładzanie
3. Maksymalnie 4 treningi (nie za intensywne) w tygodniu.

Wszystko po to żeby nie zrobić sobie krzywdy i nie zniechęcić się do biegania. A jeśli myślisz, że kontuzje Cię nie dotyczą, to zapraszam do działu 'Kontuzje'. Jednym z błędów początkujących biegaczy jest właśnie zbyt duża ambicja, która objawia się: za szybkim tempem biegu, dużą intensywnością biegu, zbyt dużym kilometrażem.

Zachęcam do przejrzenia działu, w którym napisałeś posta. Znajdziesz wiele cennych rad i wskazówek.

Pozdrawiam i wytrwałości w treningach ! :usmiech:
Obrazek
Blogotronic
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 2
Rejestracja: 17 lip 2012, 23:33
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Hej.
Ja na szczęście nie zaliczam się do tych początkujących-ambitnych, którzy uważają, że mogą biegać po 100km i nic im nie będzie. Zdaję sobie sprawę także z możliwych kontuzji i oczywitym bólem mięśni po "bieganiu".

Gdy tylko stwierdziłem, że zacznę ten sport uprawiać, to zaraz zacząłem sprawdzać forum/rady/opinie tego dotyczące. Buty muszą chwilkę poczekać :/ Rachunki i jedzenie ważniejsze.

Co do rozciągania się, to jako, że w co drugiej radzie dla początkujących o tym piszą, to nie mogłem tego pominąć :D. Wbiło mi się to w mózg. Po nabiciu trasy nie spoczywam na laurach (czyt. kanapie) oczywiście. Robię sobie jeszcze kapkę szybszy spacerek. Tak, żeby w ten sposób odpoczywać, ale się ruszać.

Max 4 treningi powiadasz... tak, oczywiście. Mięśnie muszą mi się zrenegerować, ale dzięki za przypomnienie :)

Jeszcze raz dzięki :)
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ