
od ok 4-5 tygodni biegam... wszystko super, ostatnimi czasy udało mi sie pokonywac coraz dłuże dystanse ok 6-7km dziennie... efekty boskie waga spada, to motywuje i chce dalej, ale moje cholerne kostki mi na to nie pozwalaja!!!

zaczełam biegac w zwykłych adidasach fila, tylko były to buty w formie butów codziennego użytku w żadnym wypadku nie biegówek, no ale z barku laku lepsze to niż nic... z dniem na dzień zwiększałam dystans, zaczełam od ok 2km i tak do 6-7km dziennie 7 dni w tygodniu. Po ok 3 tyg zaczełam odczuwać maleńkie kłócie w kostkach ale po kilku krokach (biegu) ustępowało całkowicie. Z czasem zakupiłam sb buty NIKE do biegania, wszystko fajnie biegam dalej i wten po ok 1tygodniu ból sie nasilił do tego stopnia że ledwo chodziłam, aż któegoś dnia nie mogłam stanąć na nogach ...

mąz doradzil zebym sobie odpoczela kilka dni, tak tez zrobilam i odpuscilam bieganie na 4 dni... ból lekko zelżał...
dzis postanowiłam spróbować... po pierwszych 10metrach maiałam sie wrocic do domu - nie byłam w stanie szybko marzerowac nie mowiac o biegu ... ale uparłam sie i jakos ból zelzal na tyle ze biegłam lekkim truchtem, ALE ból nadal przeszywający ... po porstu tj ból podobny do bół kiedy "odbijemy" sobie stopy połaczony z takim bólem że nie mogę swobodnie bieć bo "sciąga" mi stopę

Zaznaczam ze ból nie ma znaczenia czy biegam na pietach czy palcach czy jakkolwiek inaczej - wprobowałam wszelkie sposoby

zaczynam sie denerwowac ... zebym nie zrobila z siebie kaleki na wlasne zyczenie


mieszkam w UK, a tutejsi lekarze nie wspominajac o ortopedach sa beznadziejni ...
chyba ze mam póść na rtg i przeswietlic stopy? ...
POMÓŻCIE
