Zaczynam biegać po 3 letniej przerwie

Stawiasz pierwsze kroki? Tutaj szukaj wsparcia, pomocy i zachęty. Wstąp i podaj rękę tym, którzy dopiero nabierają pędu.
Awatar użytkownika
55_latek
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 13
Rejestracja: 15 sie 2011, 14:09
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Gliwice

Nieprzeczytany post

Próbuję wrócić do biegania po 3 letniej przerwie.
Mam 55 lat, nadciśnienie -biorę prochy i 20 kg nadwagi BMI=30,2
Zacząłem spokojnie, biegam ok.24 minuty starając się to robić maksymalnie wolno.
Biegam tydzień od startu.

Biegam codziennie - starałem się znaleźć na ten temat materiał i wyczytałem, że należy robić nie codziennie. Czy rzeczywiście tak ma być. Obawiam się, że jak zrobię dzień przerwy to dlaczego nie dwa i będzie po systematyczności. Proszę o radę.

Puls na koniec biegu 160 - podczas gdy moje max powinno być 165. Nie wiem jak sobie z tym poradzić. Nie biegać, bo wolniej się już nie da, czy przetrwać 2-3 tygodnie i tętno spadnie. Proszę o radę. :lalala:
Antek
PKO
Awatar użytkownika
wieslaws60
Wyga
Wyga
Posty: 70
Rejestracja: 05 maja 2011, 10:23
Życiówka na 10k: 00:40:17
Życiówka w maratonie: 03:21:50
Lokalizacja: Annopol

Nieprzeczytany post

Witam :hejhej:

Ponieważ jesteś w sytuacji, którą niedawno przerabiałem więc pozwolę sobie udzielić Ci kilka rad.

Proponuję ten program http://bieganie.pl/?cat=6&id=81&show=1.

Bieganie codzienne na początku jest szkodliwe, mięśnie muszą się zregenerować. Koniecznie odpowiednie buty, ale skoro wracasz do biegania to na pewno o tym wiesz. Jeśli będziesz biegał wg planu to myślę, że i puls się ustabilizuje, w razie czego zmniejsz prędkość.

Przyjemności z biegania.
Awatar użytkownika
55_latek
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 13
Rejestracja: 15 sie 2011, 14:09
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Gliwice

Nieprzeczytany post

Biegałem z przyjemnością właściwie od studiów do 3 lata temu. Kłopoty zdrowotne trochę mnie przygniotły, ale wyremontowałem co do remontu było i chcę wracać!

wieslaws60 dziękuję za radę, rozumiem ją, ale jakoś nie wyobrażam sobie siebie biegającego 2 minuty i przerwa.
Generalnie, to stresuje mnie wyłącznie tętno, a właściwie jego relacja do teoretycznie maksymalnego, które u mnie zawsze było wysokie. Samopoczucie w trakcie biegu jak u grubasa, ale po biegu szybciutko wszystko wraca do normy i czuję się świetnie.
Moje bieganie, oprócz samej frajdy (kiedyś taką miałem) z biegania ma mnie przygotować do sezonu narciarskiego, a to udać się musi, bez względu na tętno.

Podczas ostatniej wizyty lekarz mnie zapytał, jaki mam obwód pasa? Odpowiedziałem - ok. 100 cm. Na to padło pytanie, ilu mężczyzn z obwodem powyżej 100 cm w wieku emerytalny znam? Opowiedziałem - żadnego! Na co Pani Doktor stwierdziła, bo nie dożywają do emerytury! Motywacja mi podskoczyła.

Więc gdyby jakiś fachowiec, niekoniecznie lekarz, zechciał wypowiedzieć się na temat samego pulsu byłbym niezmiernie wdzięczny.
Antek
Awatar użytkownika
wieslaws60
Wyga
Wyga
Posty: 70
Rejestracja: 05 maja 2011, 10:23
Życiówka na 10k: 00:40:17
Życiówka w maratonie: 03:21:50
Lokalizacja: Annopol

Nieprzeczytany post

Wyobraziłem sobie Ciebie jako kogoś początkującego, który już wcześniej próbował biegać, a Ty z takim dorobkiem w bieganiu to w zasadzie nie potrzebujesz rad, a nawet mógłbyś niejednemu doradzić, chyba tylko poza problemem, który przytoczyłeś na końcu wątku.

Ja mając 51 lat i nigdy wcześniej nie biegając nie potrafiłem inaczej zacząć niż tak jak Tobie radziłem. Jeżeli chodzi o HRmax to moje maksymalne powinno być 169, biegam w przedziale 151 - 154 i to jest mój prawie maksymalny wysiłek. Próbowałem wolniej, ale jednym razem czułem się lepiej innym nie.

Będę śledził Twój wątek bo poruszyłeś dość istotny problem.

Pozdrawiam.
Awatar użytkownika
jakub738
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1372
Rejestracja: 12 gru 2008, 00:08
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kedzierzyn-kozle

Nieprzeczytany post

55-latku czy podczas biegu patrzysz ciągle na pulsometr? jeżeli tak to weź plaster i zaklej tak żebyś nie widział ile wskazuje i biegnij tak żebyś mógł cieszyć się bieganiem a nie myśleć o tętnie. Tętno samo zacznie spadać,za kilka tygodni sam się o tym przekonasz,wystarczy tylko regularny trening . Początkujący zawsze chcą biegać nawet codziennie i wg mnie nie ma w tym nic złego pod warunkiem że kończąc trening mam chęć na kolejny trening.
Obrazek
Awatar użytkownika
55_latek
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 13
Rejestracja: 15 sie 2011, 14:09
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Gliwice

Nieprzeczytany post

jakub738 pisze:55-latku czy podczas biegu patrzysz ciągle na pulsometr? jeżeli tak to weź plaster i zaklej tak żebyś nie widział ile wskazuje i biegnij tak żebyś mógł cieszyć się bieganiem a nie myśleć o tętnie. Tętno samo zacznie spadać,za kilka tygodni sam się o tym przekonasz,wystarczy tylko regularny trening . Początkujący zawsze chcą biegać nawet codziennie i wg mnie nie ma w tym nic złego pod warunkiem że kończąc trening mam chęć na kolejny trening.
Dziękuję za radę. Jest dokładnie taka jakiej potrzebowałem.
Nie używam pulsometru. Mirzę tętno natychmiast po zakończonym biegu, ciśnienie też. Swoją drogą spadło już do 140. :ble:
Antek
Awatar użytkownika
55_latek
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 13
Rejestracja: 15 sie 2011, 14:09
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Gliwice

Nieprzeczytany post

Biegam od 10 sierpnia regularnie 6 razy w tygodniu swoje 4 km.
Nie jem kolacji, czyli ostatni posiłek o godz 17 tej.
Pierwsze śniadanie ok.9.00 trzy kromki razowego chleba, spore i porcja sera z czymśtam; pomidor, cebula, przyprawy i śmietana oczywiście max 2 łyżki. Czasami zamiast sera sałatka np. z soczewicy z rukolą lub inne jarskości, ale ser podstawą.
Drugie śniadanie ok.13.00 - owsianka z żurawiną na mleku 2%.
Obiad ok 17.00 - jarski, dużo sałaty, zupa, drugie danie.
Nie jadam słodyczy, żadnych nie licząc nap. naleśników z syropem klonowym jako części obiadu.
Ochotę na kolację straciłem po jakichś 3 tygodniach dyscypliny.
Biegam zwykle przed zmrokiem a potem piję tylko wodę.
Często - co drugi dzień korzystam z sauny.

Oczywiście jak się żona uprze i zrobi mięso to kawałek zjem, ale marudzę okrutnie, więc rzadko to się zdarza.

Bieganie "idzie" mi coraz łatwiej. Stało się częścią dnia.

Waga - zaczynałem od 97,2 kg, dziś rano było 92,7 kg (wczoraj 92,5 kg). Stały trend spadkowy. Fizycznie i psychicznie czuję się świetnie.

Tempo biegu utrzymuję na tym samym poziomie, bo wyniki mnie zupełnie nie interesują.

Generalnie mniej jem, ale tylko dlatego, że ruszając się straciłem apetyt na kolacje i słodycze.

Teraz wszystko to wydaje się dziecinnie proste, choć jeszcze boję się powiedzieć, że wróciłem do biegania.
Obawiam się o problemy zdrowotne i ewentualne kontuzje.

Najważniejsze regularnie biegać, reszta przychodzi sama, w pakiecie. :ble:
Antek
Master Piernik
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 432
Rejestracja: 27 kwie 2011, 19:56
Życiówka na 10k: 32'41''
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Toruń/Lubanie

Nieprzeczytany post

55_latek pisze:Biegam od 10 sierpnia regularnie 6 razy w tygodniu swoje 4 km.
Nie jem kolacji, czyli ostatni posiłek o godz 17 tej.
Pierwsze śniadanie ok.9.00 trzy kromki razowego chleba, spore i porcja sera z czymśtam; pomidor, cebula, przyprawy i śmietana oczywiście max 2 łyżki. Czasami zamiast sera sałatka np. z soczewicy z rukolą lub inne jarskości, ale ser podstawą.
Drugie śniadanie ok.13.00 - owsianka z żurawiną na mleku 2%.
Obiad ok 17.00 - jarski, dużo sałaty, zupa, drugie danie.
Nie jadam słodyczy, żadnych nie licząc nap. naleśników z syropem klonowym jako części obiadu.
Ochotę na kolację straciłem po jakichś 3 tygodniach dyscypliny.
Biegam zwykle przed zmrokiem a potem piję tylko wodę.
Często - co drugi dzień korzystam z sauny.

Oczywiście jak się żona uprze i zrobi mięso to kawałek zjem, ale marudzę okrutnie, więc rzadko to się zdarza.

Bieganie "idzie" mi coraz łatwiej. Stało się częścią dnia.

Waga - zaczynałem od 97,2 kg, dziś rano było 92,7 kg (wczoraj 92,5 kg). Stały trend spadkowy. Fizycznie i psychicznie czuję się świetnie.

Tempo biegu utrzymuję na tym samym poziomie, bo wyniki mnie zupełnie nie interesują.

Generalnie mniej jem, ale tylko dlatego, że ruszając się straciłem apetyt na kolacje i słodycze.

Teraz wszystko to wydaje się dziecinnie proste, choć jeszcze boję się powiedzieć, że wróciłem do biegania.
Obawiam się o problemy zdrowotne i ewentualne kontuzje.

Najważniejsze regularnie biegać, reszta przychodzi sama, w pakiecie. :ble:

Jedz kolacje !
Do poprawienia:

5k - 15'36'' 2012 / 10k - 32'41'' 2015 / 15k - 50'37'' 2012 / Półmaraton - 1h12'53'' 2015

I co się tak cieszycie życiem i tak wszyscy umrzemy...
Awatar użytkownika
55_latek
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 13
Rejestracja: 15 sie 2011, 14:09
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Gliwice

Nieprzeczytany post

Master Piernik pisze:[quote="55_latek"
Ochotę na kolację straciłem po jakichś 3 tygodniach dyscypliny.

Jedz kolacje ![/quote]

Największym osiągnięciem moim w ww okresie jest brak dolegliwości i kontuzji. Zaraz potem jest rezygnacja z kolacji na rzecz drugiego śniadania. Więc nie namawiaj mnie do złego!
Antek
Awatar użytkownika
raagoon
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 23
Rejestracja: 12 wrz 2011, 09:22
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Gdańsk

Nieprzeczytany post

To i ja dorzuce 3 grosze.

JEDZ KOLACJE !!

Jesli ostatni posilek jesz o 17tej to wychodzi na ze kladziesz sie spac o 18tej.
To tak jak z mitem niejedzenia po 18tej.
Sila moim zdaniem tkwi w tym co sie je i ile sie je oraz od tego jak aktywny fizycznie jestes.
Ja na przyklad schudlem 28kg jedzac 5 razy dziennie wliczajac kolacje i glodny nie chodzilem.
Master Piernik
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 432
Rejestracja: 27 kwie 2011, 19:56
Życiówka na 10k: 32'41''
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Toruń/Lubanie

Nieprzeczytany post

55_latek pisze:
Master Piernik pisze:[quote="55_latek"
Ochotę na kolację straciłem po jakichś 3 tygodniach dyscypliny.

Jedz kolacje !

Największym osiągnięciem moim w ww okresie jest brak dolegliwości i kontuzji. Zaraz potem jest rezygnacja z kolacji na rzecz drugiego śniadania. Więc nie namawiaj mnie do złego!

Jak sobie chcesz ale na pewno będziesz tego żałował :bum:
Do poprawienia:

5k - 15'36'' 2012 / 10k - 32'41'' 2015 / 15k - 50'37'' 2012 / Półmaraton - 1h12'53'' 2015

I co się tak cieszycie życiem i tak wszyscy umrzemy...
Awatar użytkownika
55_latek
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 13
Rejestracja: 15 sie 2011, 14:09
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Gliwice

Nieprzeczytany post

Master Piernik pisze:
55_latek pisze:
Master Piernik pisze:[quote="55_latek"
Ochotę na kolację straciłem po jakichś 3 tygodniach dyscypliny.

Jedz kolacje !

Największym osiągnięciem moim w ww okresie jest brak dolegliwości i kontuzji. Zaraz potem jest rezygnacja z kolacji na rzecz drugiego śniadania. Więc nie namawiaj mnie do złego!

Jak sobie chcesz ale na pewno będziesz tego żałował :bum:
"Cokolwiek bym nie zrobił, i tak będę tego żałował."

A tak serio, głodny nie jestem wieczorem, za to rano konia z kopytami bym zeżarł i śniadanie jest największym z moich posiłków. Takie "jak król", a w myśl tego samego przysłowia kolacją "dzielę się".

Nie znajduję żadnych racjonalnych przesłanek dla zmiany mojego postępowania. Z Waszych uwag też takie nie padło, poza stwierdzeniem raagoon że On postępował inaczej i osiągnął świetny wynik. Gratuluję! Moje efekty "odchudzania" przerastają najśmielsze oczekiwania. Ja raczej o sprawność i kondycję zabiegam, a waga spadła "tak przy okazji".
Wiem że powinno się częściej niż 3 razy jadać, ale ledwo na te 3 posiłki znajduję czas.
Nie jeść na noc, rewelacja, śpię wyśmienicie, jak dawno już nie spałem.
Chodzę spać miedzy 22 a 23, wstaję o 6.

Dlaczego mam zmienić moje przyzwyczajenia?
Antek
Awatar użytkownika
raagoon
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 23
Rejestracja: 12 wrz 2011, 09:22
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Gdańsk

Nieprzeczytany post

55_latek pisze: "Cokolwiek bym nie zrobił, i tak będę tego żałował."

A tak serio, głodny nie jestem wieczorem, za to rano konia z kopytami bym zeżarł i śniadanie jest największym z moich posiłków. Takie "jak król", a w myśl tego samego przysłowia kolacją "dzielę się".

Nie znajduję żadnych racjonalnych przesłanek dla zmiany mojego postępowania. Z Waszych uwag też takie nie padło, poza stwierdzeniem raagoon że On postępował inaczej i osiągnął świetny wynik. Gratuluję! Moje efekty "odchudzania" przerastają najśmielsze oczekiwania. Ja raczej o sprawność i kondycję zabiegam, a waga spadła "tak przy okazji".
Wiem że powinno się częściej niż 3 razy jadać, ale ledwo na te 3 posiłki znajduję czas.
Nie jeść na noc, rewelacja, śpię wyśmienicie, jak dawno już nie spałem.
Chodzę spać miedzy 22 a 23, wstaję o 6.

Dlaczego mam zmienić moje przyzwyczajenia?
Hej ponownie. Nie twierdzę, że MUSISZ coś zmieniać. Owszem - takie działanie odniosło zamierzone skutki w moim przypadku, co niekoniecznie musi oznaczać powodzenie w Twoim. Ja chciałem schudnąć - wybrałem takie działania. Ty chcesz wrócić do biegania - być może faktycznie możesz postępować inaczej. To gdybanie.

Ja osobiście opierając się na wielu wiarygodnych źródłach, po prostu twierdzę, że "nie jeść po 18tej" to mit .. no chyba, że chodzi się spać o 19-20tej ;)
Czego mnie nauczono: nie jeść 2-3 godziny przed snem .. ułatwia to potem zasypianie. Mój tryb to chodzenie spać w okolicach 23-24 czyli kolacja najpóźniej o 21ej. Co z reguły udaje się osiągnąć.Co było moim kluczem do sukcesu - myślenie :) Regularne jedzenie i staranie się aby osiągnąć ujemny bilans energetyczny. A ruch dużo zjada energii .. oj dużo :)

Nie. Nie byłem u dietetyka. Pomogli mi trenerzy na siłowni oraz poradniki jak układać dietę i nie wpaść w obłęd.
Nie. Nie wpadłem w paranoje liczenia każdej kalorii. Zwracałem tylko uwagę na to co jem.
Nie. Nie biegam codziennie. Nauczono mnie, że organizm potrzebuje czasu na regeneracje. Biegam więc 3 razy w tygodniu, a w chwili obecnej jestem dodatkowo na dwumiesięcznym odpoczynku od siłowni. Bez spinania się. Na wszystko jest czas.

A do czego zmierzam? A do tego, że na Twój bilans energetyczny - choć nie napisałeś dokładnie czy chcesz schudnąć (napisałeś, że przy okazji) czy po prostu wrócić do formy biegowej - to uważam, że mała kromka razowego chleba z wędliną wieczorem na kolację nie wpłynie negatywnie na Twój bilans :) Nie twierdzę, że musisz .. ale pozostawiam do przemyślenia :) Chodzi przecież o nasze zdrowie. Nie forsuj się na siłę.

A co do pulsu .. raz .. słownie JEDEN raz pobiegłem z pulsometrem .. o zgrozo .. patrzyłem na ten puls jak na jakąś wyrocznię .. zgubiłem radość biegania .. i do tej pory biegam bez. Wbiegam w jakąś ścieżkę w las, gdzie dobiegnę tam będę. Ostrzejszy podbieg? Trudno .. trzeba podejść aby się nie zmachać. Tracę oddech? Robimy przerwę .. niektórzy robią przerwę maszerując. Ja robię przerwę na konkretne rozciąganie. Wszystkie partie jakie się da - przypominam sobie WF z dzieciństwa, którego kiedyś się unikało a teraz do tego wraca. Co mi daje rozciąganie w trakcie biegu? Po mocnym zmęczeniu, ponownie rozciągnięte mięśnie są jak nowe :) Bieg znów jest radością a nie bólem.

Mi pozostaje trzymać kciuki za Twoje sukcesy i życzę powodzenia :)
Tomasz.

ps. żeby nie było, że "marnuję" czas na forum .. za pół godziny idę po raz kolejny zwiedzać Trójmiejski Park Krajobrazowy .. te lasy są magiczne na bieganie i relaks :)
Awatar użytkownika
55_latek
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 13
Rejestracja: 15 sie 2011, 14:09
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Gliwice

Nieprzeczytany post

raagoon pisze: Ja osobiście opierając się na wielu wiarygodnych źródłach, po prostu twierdzę, że "nie jeść po 18tej" to mit .. no chyba, że chodzi się spać o 19-20tej ;)
Czego mnie nauczono: nie jeść 2-3 godziny przed snem .. ułatwia to potem zasypianie. Mój tryb to chodzenie spać w okolicach 23-24 czyli kolacja najpóźniej o 21ej. Co z reguły udaje się osiągnąć.Co było moim kluczem do sukcesu - myślenie :) Regularne jedzenie i staranie się aby osiągnąć ujemny bilans energetyczny. A ruch dużo zjada energii .. oj dużo :)
Masz całkowitą rację. Twoja metoda jest oparta na w pełni racjonalnych przesłankach i udowodnionych teoriach. Napisałem jak ja to robię, bo efekty przekroczyły najśmielsze oczekiwania.

Nie. Nie biegam codziennie. Nauczono mnie, że organizm potrzebuje czasu na regeneracje. Biegam więc 3 razy w tygodniu, a w chwili obecnej jestem dodatkowo na dwumiesięcznym odpoczynku od siłowni. Bez spinania się. Na wszystko jest czas.
Po 3 letniej przerwie (wcześniej 30 lat biegania, nawet 2 x dziennie) cieszy mnie POWRÓT DO REGULARNOŚCI, ale jak jestem zmęczony, to nie biegam. Bieganie samo w sobie jest radością, a celem jest przygotowanie się do sezonu narciarskiego, w którym bieganie jest tylko elementem poprawienia ogólnej kondycji. Trening typowo narciarski zacznę niebawem. Narty kocham, a bieganie tylko lubię.

A do czego zmierzam? A do tego, że na Twój bilans energetyczny - choć nie napisałeś dokładnie czy chcesz schudnąć (napisałeś, że przy okazji) czy po prostu wrócić do formy biegowej - to uważam, że mała kromka razowego chleba z wędliną wieczorem na kolację nie wpłynie negatywnie na Twój bilans :) Nie twierdzę, że musisz .. ale pozostawiam do przemyślenia :) Chodzi przecież o nasze zdrowie. Nie forsuj się na siłę.
Mój bilans energetyczny ZROBIŁ SIĘ UJEMNY Z DWU POWODÓW; 1. Nie jem mięsa, 2. regularnie biegam i ta regularność spowodowała zmniejszenie apetytu.

A co do pulsu .. raz .. słownie JEDEN raz pobiegłem z pulsometrem .. o zgrozo .. patrzyłem na ten puls jak na jakąś wyrocznię .. zgubiłem radość biegania .. i do tej pory biegam bez. Wbiegam w jakąś ścieżkę w las, gdzie dobiegnę tam będę. Ostrzejszy podbieg? Trudno .. trzeba podejść aby się nie zmachać. Tracę oddech? Robimy przerwę .. niektórzy robią przerwę maszerując. Ja robię przerwę na konkretne rozciąganie. Wszystkie partie jakie się da - przypominam sobie WF z dzieciństwa, którego kiedyś się unikało a teraz do tego wraca. Co mi daje rozciąganie w trakcie biegu? Po mocnym zmęczeniu, ponownie rozciągnięte mięśnie są jak nowe :) Bieg znów jest radością a nie bólem.
Rejestruję puls i trochę mnie stresuje że jest wyższy niż zalecenia, ale w czasie biegu zupełnie nie biorę go pod uwagę. Mam swoje lata i zaczynając miałem sporą wagę i kilka porażek w powrocie do biegania i sportu w ogóle - zdrowie się sypnęło - wiek - skutki jazdy na nartach. Cieszę się że biegam, że mogę biegać a dla mnie to potężny sukces zważając na 3 letnią niemożność.

Mi pozostaje trzymać kciuki za Twoje sukcesy i życzę powodzenia :)
Tomasz.

ps. żeby nie było, że "marnuję" czas na forum .. za pół godziny idę po raz kolejny zwiedzać Trójmiejski Park Krajobrazowy .. te lasy są magiczne na bieganie i relaks :)
Dziękuję Ci za Twoje uwagi. Mam nadzieję, że nasza dyskusja pozwoli czytającym ją wyciągnąć własne wnioski i przyczyni się do popularyzacji biegania jako świetnego i taniego sportu.

Gratuluję Ci sukcesów i trzymam kciuki za Twoje cele.
Antek
Awatar użytkownika
raagoon
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 23
Rejestracja: 12 wrz 2011, 09:22
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Gdańsk

Nieprzeczytany post

55_latek pisze: Rejestruję puls i trochę mnie stresuje że jest wyższy niż zalecenia, ale w czasie biegu zupełnie nie biorę go pod uwagę.

Gratuluję Ci sukcesów i trzymam kciuki za Twoje cele.
Dziękuję i wzajemnie powodzenia.
I jeszcze jedna rzecz jako PS. jedno mi się przypomniało w kwestii pulsu do poczytania tutaj:

http://bieganie.pl/?show=1&cat=13&id=2004

No .. a ja przed chwilą rekreacyjnie po lesie wypstrykałem 11km w turystycznym tempie :)
Cudownie to wygląda: ścieżki pełne biegaczy, rowerzystów a i kilku patyczaków spotkałem :)

Calories: 1186 kcal
Average Pace: 6:20 min/km
Distance: 11.08 km
Duration: 1h:10m:14s
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ