Nie biegałem nigdy w Mizuno ale biegałem z ludźmi, którzy w nich biegali i wyrażali się o nich bardzo pozytywnie. Bardzo dobrym doradcą i znawcą obuwia biegowego jest Rysio (czynny biegacz), właściciel sklepu: http://sklep.sport-studio.pl/. Już kilka par butów dla siebie kupiłem u niego. Sklep mieści się w W-wie przy ul. Broniewskiego 71, tel. (22) 6692808, e-mail: sklep@sport-studio.pl.Leo pisze:Dargch, czyli jesteś za trabuco. Słyszałem jeszcze o jednym bucie dla ciężkich, a mianowicie mizuno Renegade, ale nie jestem pewien czy nadaje się on na jesień, zimę.
Grubasy - tylko dla Was
- dargch
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 783
- Rejestracja: 09 gru 2003, 14:45
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa, Bemowo
[i]poranne biegi nikomu nie zaszkodziły[/i]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 413
- Rejestracja: 06 cze 2006, 14:49
Dargch, dzięki za linki.
Kontaktowałem sie też z Jackiem Gardenerem - też biegaczem i on z kolei sugeruje Saucony shadow 9 TR. Dużo się tych propozycji zrobiło
W koncu i tak podjemę sam decyzję biorąc pod uwagę wszystkie za i przeciw
Kontaktowałem sie też z Jackiem Gardenerem - też biegaczem i on z kolei sugeruje Saucony shadow 9 TR. Dużo się tych propozycji zrobiło
W koncu i tak podjemę sam decyzję biorąc pod uwagę wszystkie za i przeciw
- dargch
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 783
- Rejestracja: 09 gru 2003, 14:45
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa, Bemowo
Zapomniałem o Gardenerze ale od niego jeszcze niczego nie kupiłem.Leo pisze:Kontaktowałem sie też z Jackiem Gardenerem - też biegaczem i on z kolei sugeruje Saucony shadow 9 TR. Dużo się tych propozycji zrobiło
[i]poranne biegi nikomu nie zaszkodziły[/i]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 413
- Rejestracja: 06 cze 2006, 14:49
Widzę ostatnio w tym dziale kilka nowych twarzy, w tym również "nadwymiarowców" Po obfitych w jedzonko Świętach przybędzie jeszcze więcej nowych twarzy zaniepokojonych okrągłościami ich ciała
Dla rozpoczynających bieganie, szczególnie tych puszystych - moja rada jest taka: zanim rozpoczniecie przygodę ze sportem zaracjonalizujcie swoje nawyki żywieniowe, bo rozpaczliwe rzucanie się na sport w celu zgubienia paru kg może zakończyc się w najlepszym wypadku kacem moralnym typu "Znowu nie udało się. Jestem do bani" lub - co gorsze - kontuzją kolan, achillesa itp.
Na początku należy ograniczyć - nie żeby zaraz odrzucić - ZŁE jedzenie tj. tłuste, słodkie. Niewielu wie, że sery żółte mają więcej tłuszczu niż kawał kiełbachy.
Potem powinna przyjść faza ograniczania: zamiast kilograma makaronu z parmezanem zjedz 90 dkg, po miesiącu wystarczy ci już 75 dkg - żołądek się obkurczy i nie będzie już tyle wołał o żarcie
Zaczynać bieganie zimą - tylko niewielu to potrafi!!
Biegać rano? Jest ciemno, zimno, wilgotno, zalega śnieg albo błoto. Po południu? Właśnie zjadłem obiad i jestem ciężki, rozni się ciemno itp itd Naprawdę bardzo łatwo się zdemotywować i potem we łbie tylko frustracja zostaje
Dla grubasów na zimę proponuję intensywne marsze. Tylko. REGULARNY, intensywny marsz przygotuje serce, płuca i całe ciało do REGULARNEGO wysiłku. Taki marsz powinien stać się odruchem, potrzebą - że mimo paskudniej pogody jednak idę do parku lub obchodzę 4 bloki dookoła.
Jeśli ktoś z was wytrzyma te spacery od grudnia przed Świętami do marca/kwietnia 2007 (kiedy przyroda przepięknie przebudzi się do życia!!!!) i zacznie potem biegać (np. według planu 10 tygodniowego) - to jest niemal gwarancją, że połknie bakcyla biegowego. I ma szanse na schudnięcie!!!
Czego wszystkim życzę
Dla rozpoczynających bieganie, szczególnie tych puszystych - moja rada jest taka: zanim rozpoczniecie przygodę ze sportem zaracjonalizujcie swoje nawyki żywieniowe, bo rozpaczliwe rzucanie się na sport w celu zgubienia paru kg może zakończyc się w najlepszym wypadku kacem moralnym typu "Znowu nie udało się. Jestem do bani" lub - co gorsze - kontuzją kolan, achillesa itp.
Na początku należy ograniczyć - nie żeby zaraz odrzucić - ZŁE jedzenie tj. tłuste, słodkie. Niewielu wie, że sery żółte mają więcej tłuszczu niż kawał kiełbachy.
Potem powinna przyjść faza ograniczania: zamiast kilograma makaronu z parmezanem zjedz 90 dkg, po miesiącu wystarczy ci już 75 dkg - żołądek się obkurczy i nie będzie już tyle wołał o żarcie
Zaczynać bieganie zimą - tylko niewielu to potrafi!!
Biegać rano? Jest ciemno, zimno, wilgotno, zalega śnieg albo błoto. Po południu? Właśnie zjadłem obiad i jestem ciężki, rozni się ciemno itp itd Naprawdę bardzo łatwo się zdemotywować i potem we łbie tylko frustracja zostaje
Dla grubasów na zimę proponuję intensywne marsze. Tylko. REGULARNY, intensywny marsz przygotuje serce, płuca i całe ciało do REGULARNEGO wysiłku. Taki marsz powinien stać się odruchem, potrzebą - że mimo paskudniej pogody jednak idę do parku lub obchodzę 4 bloki dookoła.
Jeśli ktoś z was wytrzyma te spacery od grudnia przed Świętami do marca/kwietnia 2007 (kiedy przyroda przepięknie przebudzi się do życia!!!!) i zacznie potem biegać (np. według planu 10 tygodniowego) - to jest niemal gwarancją, że połknie bakcyla biegowego. I ma szanse na schudnięcie!!!
Czego wszystkim życzę
- ssokolow
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1810
- Rejestracja: 13 lis 2006, 00:22
- Życiówka na 10k: 48:35
- Życiówka w maratonie: 4:04:02
- Lokalizacja: Kraków
brzmi to w ogole tak jak by bakcyla mozna bylo NIE polknac...
Jeszcze rok temu - wydawalo mi sie ze nie ma nudniejszej rzeczy niz dreptanie przez xxx minut ... - a teraz widze jak bardzo sie mylilem
Fakt - w lecie bylo przyjemniej - krosy - bezsensowne moje bieganie bez patrzenia na zakresy ktore w ogolnym rozrachunku nie daly mi wzrostu formy (wytrzymalosc tak - predkosc nie) - za to pomogly schudnac a Tegoroczna zimna i tak jest laskawa dla biegaczy... - przyznam szczerze - ze jak bedzie "chlapa" to ja pewnie zostane w domu (nie chcial bym zlapac kontuzji) a i tak dwa treningi "taneczne" mi zawsze w tygodniu zostana.
A narazie przeciez biega sie rewelacyjnie !! - nie tak goraco jak w lecie - mniej ludzi ktorzy patrza na moj "drept" jak na jakiegos wariata ... no i mniej oszolomow ktorzy dzialaja na ambicje i wyprzedzaja cie sprintem by po 1000 m pasc ...
Swoja droga ja mam nadzieje ze do wiosny uda mi sie jakosc zejsc w obw1 z 8m/km na 7:30 takie male marzenia poczatkujacego (juz coraz mniej grubasa)
Jeszcze rok temu - wydawalo mi sie ze nie ma nudniejszej rzeczy niz dreptanie przez xxx minut ... - a teraz widze jak bardzo sie mylilem
Fakt - w lecie bylo przyjemniej - krosy - bezsensowne moje bieganie bez patrzenia na zakresy ktore w ogolnym rozrachunku nie daly mi wzrostu formy (wytrzymalosc tak - predkosc nie) - za to pomogly schudnac a Tegoroczna zimna i tak jest laskawa dla biegaczy... - przyznam szczerze - ze jak bedzie "chlapa" to ja pewnie zostane w domu (nie chcial bym zlapac kontuzji) a i tak dwa treningi "taneczne" mi zawsze w tygodniu zostana.
A narazie przeciez biega sie rewelacyjnie !! - nie tak goraco jak w lecie - mniej ludzi ktorzy patrza na moj "drept" jak na jakiegos wariata ... no i mniej oszolomow ktorzy dzialaja na ambicje i wyprzedzaja cie sprintem by po 1000 m pasc ...
Swoja droga ja mam nadzieje ze do wiosny uda mi sie jakosc zejsc w obw1 z 8m/km na 7:30 takie male marzenia poczatkujacego (juz coraz mniej grubasa)
- bebej
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2102
- Rejestracja: 01 lis 2004, 09:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Przeźmierowo koło Poznania
- Kontakt:
Jestem grubasem wsród biegaczy, zdaje sobie z tego z sprawę i ostatni okres przetrenowania poczynił wielkie spustoszenie w mojej gospodarce tłuszczami. Utyłem 10km. Od miesiąca regularnie juz biegam tzn z dzienniczkiem Konrada Rózyckiego i wg planu. Nie zmieniłem swojej diety. Staram się nie jesc po 19, ale czasami sie to nie udaje. Aha jak mam ochote na czekolade to potrafie zjesc cała tabliczke, słodzę herbatę i niestety czasami muszę jesć nieregularne posiłki, a stres i pospiech to domena mojej pracy. Jestem wf-ista. Do dzisiaj schudłem 4kg .
A teraz pytanie.
W niedziele robiłem długie wybieganie 2x15km z przerwa na herbatę w połowie drogi. Mój polar wskazał, że pomimo równego tempa w drodze powrotnej miałem wyzsze tętno i większe spalanie kalorii.
1269 kcal-15.16km-tetno srednie 142 (granica 1-2 zak)-tempo 5.45
1357 kcal-14.36km-tetno srednie 154 (wszedłem w 2 zak)-tempo 5.45
Co o tym sądzicie? Czy to reguła?
A teraz pytanie.
W niedziele robiłem długie wybieganie 2x15km z przerwa na herbatę w połowie drogi. Mój polar wskazał, że pomimo równego tempa w drodze powrotnej miałem wyzsze tętno i większe spalanie kalorii.
1269 kcal-15.16km-tetno srednie 142 (granica 1-2 zak)-tempo 5.45
1357 kcal-14.36km-tetno srednie 154 (wszedłem w 2 zak)-tempo 5.45
Co o tym sądzicie? Czy to reguła?
- JarStary
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 927
- Rejestracja: 14 lis 2006, 16:06
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Skierniewice
Przy wyższym tempie to logiczne, że lepiej spalasz, może jak wypiłeś herbatę to było Ci cieplej i stąd to wyższe tętno.
Słuchaj nieregularne posiłki to nie jest wielki problem. Czekolada i cukier to dopiero problem GIGANT. Nie wiem jak dużo słodzisz herbatę, ale ja bym zmniejszył to o połowę tak na początek na jakieś dwa tygodnie, potem tą połówkę na pół przez 4 tygodnie, a potem już bym nie słodził. Gorzej z czekoladą (szczególnie nadziewaną bo dobre są niektóre :hejhej:), ja zrobiłem tak, że pewnego dnia wieczorem powiedziałem sobie dosyć, i tak było ustaliłem kilka dni w roku, w które to jadam słodycze i już jest tych dni 10, czego i Tobie życzę.
Raz udało mi się ze 111kg zjechać do 77km w półtora roku, po 4 latach przybyło mi na wadze (przestałem biegać i odpuściłem dietę), teraz schudłem 15 kg ważę 90kg (w 4 miesiące wiem , że trochę za szybko, ale biegałem codziennie ubrany jak bokser gdy robi wagę), a chcę jeszcze zrzucić 10 kilo.
Tobie też tego życzę na ten Nowy Rok.
Słuchaj nieregularne posiłki to nie jest wielki problem. Czekolada i cukier to dopiero problem GIGANT. Nie wiem jak dużo słodzisz herbatę, ale ja bym zmniejszył to o połowę tak na początek na jakieś dwa tygodnie, potem tą połówkę na pół przez 4 tygodnie, a potem już bym nie słodził. Gorzej z czekoladą (szczególnie nadziewaną bo dobre są niektóre :hejhej:), ja zrobiłem tak, że pewnego dnia wieczorem powiedziałem sobie dosyć, i tak było ustaliłem kilka dni w roku, w które to jadam słodycze i już jest tych dni 10, czego i Tobie życzę.
Raz udało mi się ze 111kg zjechać do 77km w półtora roku, po 4 latach przybyło mi na wadze (przestałem biegać i odpuściłem dietę), teraz schudłem 15 kg ważę 90kg (w 4 miesiące wiem , że trochę za szybko, ale biegałem codziennie ubrany jak bokser gdy robi wagę), a chcę jeszcze zrzucić 10 kilo.
Tobie też tego życzę na ten Nowy Rok.
Chwalę Boga każdym przebiegniętym metrem
ZZTOP Skierniewice: każda sobota 13:30 vis-a-vis kasyna!
ZZTOP Skierniewice: każda sobota 13:30 vis-a-vis kasyna!
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 363
- Rejestracja: 15 maja 2006, 14:21
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Toruń
licznik kalorii to takie wróżenie z fusów na podstawie tętna. Ponieważ w drodze powrotnej byłeś już trochę zmęczony utrzymanie tempa pociągało za sobą wyższe tętno. polar nie widzi jak biegniesz tylko jakie masz tętno i na podstawie tego szacuje kalorie. Czy rzeczywiście w takiej sytuacji spala się ich więcej? to pytanie do fizjologa.
Poza tym jest druga sprawa pomijana przez kalkulatory kalorii. Regularny wysiłek wpływa na przemianę materii nie tylko podczas biegu. W efekcie wzrasta również, a może przede wszystkim tzw. spalanie bierne. Objawia się ono (poza ubytkami cennej tkanki tłuszczowej) tym, że jest nam cieplej i mamy więcej sił witalnych. Chce się działać itd. itp. Różnica zapotrzebowania na kalorie biernego spalania jest znacznie większa niż ilość kalorii spalonych podczas wysiłku.
Wniosek płynący z tych rozważań jest prosty - licznik kalorii używany przy wysiłku to gadżet mający niewiele wspólnego z globalnym bilansem energetycznym naszego organizmu - a to on jest istotny w walce z "oponką"
Poza tym jest druga sprawa pomijana przez kalkulatory kalorii. Regularny wysiłek wpływa na przemianę materii nie tylko podczas biegu. W efekcie wzrasta również, a może przede wszystkim tzw. spalanie bierne. Objawia się ono (poza ubytkami cennej tkanki tłuszczowej) tym, że jest nam cieplej i mamy więcej sił witalnych. Chce się działać itd. itp. Różnica zapotrzebowania na kalorie biernego spalania jest znacznie większa niż ilość kalorii spalonych podczas wysiłku.
Wniosek płynący z tych rozważań jest prosty - licznik kalorii używany przy wysiłku to gadżet mający niewiele wspólnego z globalnym bilansem energetycznym naszego organizmu - a to on jest istotny w walce z "oponką"
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 413
- Rejestracja: 06 cze 2006, 14:49
Z kaloriami Pikonrad ma rację, ale - jeśli można - zwróciłbym uwagę jeszcze na coś innego: czy warto robić WB (30 km) na granicy owb1/2 oraz na wb2? Czy nie lepiej biegać dolne owb1 a na koniec seria przebieżek, a w innych jednostkach np. 1 h wb2, a jeszcze innych krosy? Długie wybiegania mają raczej wzmocnić kondycję a nie poprawiać tempo biegu (choć z czasem i tempo zaczyna znacząco wzrastać przy tym samym pulsie). Taka dygresja ...
Pikonrad, twoje kłopoty zdrowotne się skończyły, a moje zaczęły Od tygodnia nie biegam, bo katar i kaszel. Mam nadzieję, że nie przywlecze się nic groźniejszego.
A biegu brakuje jak cholera. Od 10 m-cy nie miałem przerwy dłuższej niż 2 dni, a teraz to już 8 dzień
Pikonrad, twoje kłopoty zdrowotne się skończyły, a moje zaczęły Od tygodnia nie biegam, bo katar i kaszel. Mam nadzieję, że nie przywlecze się nic groźniejszego.
A biegu brakuje jak cholera. Od 10 m-cy nie miałem przerwy dłuższej niż 2 dni, a teraz to już 8 dzień
- JarStary
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 927
- Rejestracja: 14 lis 2006, 16:06
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Skierniewice
Leo to tak jak u mnie 9 dni bez biegania też katar i kaszel koszmar. W sobotę chyba pobiegam chociaż przedświąteczna bieganina to też niezła zaprawa
Babej myśl więcej o diecie to dopiero jest zadanie
Babej myśl więcej o diecie to dopiero jest zadanie
Chwalę Boga każdym przebiegniętym metrem
ZZTOP Skierniewice: każda sobota 13:30 vis-a-vis kasyna!
ZZTOP Skierniewice: każda sobota 13:30 vis-a-vis kasyna!
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 413
- Rejestracja: 06 cze 2006, 14:49
No więc nie wytrzymałem i mimo jeszcze lekkiego kataru i resztek kaszlu pobiegłem sobie dzisiaj moją pętelkę (6 km)
Biegło się wspaniale, lekko - żaden katar czy kaszel nie zakłócił mi biegu. Widac byłem bardzo wygłodniały biegania
No i czas na 1 km zrobiłem o 1 min lepszy niż zwykle, choć faktem jest, że ostatnie 1,5 km pobiegłem dość agresywnie, aby się dobrze wypocić, no i średni puls wyszedł mi o 5 uderzeń wyższy niz przy moim zwykłym owb1.
Mam nadzieję, że choróbsko odejdzie bezpowrotnie!!
ZDROWYCH i radosnych Świąt
Biegło się wspaniale, lekko - żaden katar czy kaszel nie zakłócił mi biegu. Widac byłem bardzo wygłodniały biegania
No i czas na 1 km zrobiłem o 1 min lepszy niż zwykle, choć faktem jest, że ostatnie 1,5 km pobiegłem dość agresywnie, aby się dobrze wypocić, no i średni puls wyszedł mi o 5 uderzeń wyższy niz przy moim zwykłym owb1.
Mam nadzieję, że choróbsko odejdzie bezpowrotnie!!
ZDROWYCH i radosnych Świąt
- bebej
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2102
- Rejestracja: 01 lis 2004, 09:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Przeźmierowo koło Poznania
- Kontakt:
Dzieki, teraz wszystko mi sie zgadza.pikonrad pisze:licznik kalorii to takie wróżenie z fusów na podstawie tętna. Ponieważ w drodze powrotnej byłeś już trochę zmęczony utrzymanie tempa pociągało za sobą wyższe tętno. polar nie widzi jak biegniesz tylko jakie masz tętno i na podstawie tego szacuje kalorie. Czy rzeczywiście w takiej sytuacji spala się ich więcej? to pytanie do fizjologa.
Poza tym jest druga sprawa pomijana przez kalkulatory kalorii. Regularny wysiłek wpływa na przemianę materii nie tylko podczas biegu. W efekcie wzrasta również, a może przede wszystkim tzw. spalanie bierne. Objawia się ono (poza ubytkami cennej tkanki tłuszczowej) tym, że jest nam cieplej i mamy więcej sił witalnych. Chce się działać itd. itp. Różnica zapotrzebowania na kalorie biernego spalania jest znacznie większa niż ilość kalorii spalonych podczas wysiłku.
Wniosek płynący z tych rozważań jest prosty - licznik kalorii używany przy wysiłku to gadżet mający niewiele wspólnego z globalnym bilansem energetycznym naszego organizmu - a to on jest istotny w walce z "oponką"
Dzisiaj przebiegłem 15km w niskim owb1 (tempo baaardzo niskie) i czuje sie lżejszy
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 8
- Rejestracja: 23 gru 2006, 15:11
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: pęgów
Hej
Chciałbym wam pogratulować chęci i wytrwałości w bieganiu!!!
Zawsze byłem pod wrażeniem tego co robicie?
Mimo waszej wagi wychodzicie na treningi i coś robicie żeby w waszym życiu coś się zmieniło godne polecenia dla wszystich nie tylko dla tych z problemem wagowym!
Życze wytrwałości i satysfakcji z biegania
Chciałbym wam pogratulować chęci i wytrwałości w bieganiu!!!
Zawsze byłem pod wrażeniem tego co robicie?
Mimo waszej wagi wychodzicie na treningi i coś robicie żeby w waszym życiu coś się zmieniło godne polecenia dla wszystich nie tylko dla tych z problemem wagowym!
Życze wytrwałości i satysfakcji z biegania