Jak to jest z tą kawą ?

Wszystko o bieganiu i zdrowiu
Rolli
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13589
Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
Życiówka na 10k: 33:40
Życiówka w maratonie: 2:39:05

Nieprzeczytany post

Crom pisze:
AMF pisze:Ja polecam kawę - działa jak spalacz tłuszczu
heh, nie ma się co czarować, jak ktoś chce zmienić swoją sylwetkę to bez zmiany sposobu życia i odżywiania żadne "cudowne" środki niewiele pomogą. Wydatek energetyczny wskutek pobudzenia kofeiną jest tak znikomy, że nawet krótki spacer będzie skuteczniejszy.

Ewentualnej skuteczności kawy upatrywałbym raczej w tym, że czasem pozwala ona zmotywować się do wyjścia na trening. Tyle, że "spalaczem tłuszczu" jest tutaj ten trening, a nie kawa.
+1

Niestety większość woli szukać dalej: "co robić, żeby nic nie robić."
New Balance but biegowy
yaaceek
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 508
Rejestracja: 14 sty 2017, 18:22
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Ja widzę u siebie plus z kawy taki w tym temacie, że mniej chce mi się jeść, czy też nawet nie chce jak wypiję.
Czyli coś pomaga, no ale jako spalacz tłuszczu - no to wniosek był by porządnie naciągany :oczko:
Awatar użytkownika
C80
Wyga
Wyga
Posty: 137
Rejestracja: 24 sty 2017, 07:51
Życiówka na 10k: 51:27
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: ZPL
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Pytanie na ile kawa, a na ile w ogóle płyn powoduje, że chce się mniej zjeść. Kiedyś gdzieś wyczytałem poradę, że gdy je się regularnie co 3-4 godziny i pomiędzy posiłkami dopadnie głód należy wypić szklankę wody co niby stłumi nieco chęć zjedzenia.

Co do spalania tłuszczu, to wydaje mi się że w jednej filiżance/kubku kawy jest jednak trochę za mało kofeiny na spalanie tłuszczu, a wystarczająco do pobudzenia mózgu. Choć bardziej bym stawiał, że ilu ludzi tyle zachować organizmu po kawie i każdy może reagować inaczej.
Crom
Wyga
Wyga
Posty: 142
Rejestracja: 28 paź 2015, 20:44

Nieprzeczytany post

C80 pisze:w kubku kawy jest za mało kofeiny na spalanie tłuszczu,
kofeina jako związek chemiczny nie spala żadnego tłuszczu :) To tylko taki skrót myślowy, i to mocno naciągany.
Jak się wczytać w artykuły promujące kawę to się okazuje że owego efektu upatruje się w tym, że kawa podnosi trochę puls i temp. ciała. I na tym właśnie miałby polegać cały ten efekt "odchudzający". Ale ileż ten organizm potrzebuje energii żeby serce biło przez godzinę o kilka uderzeń szybciej....
Yahoo
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2781
Rejestracja: 19 cze 2015, 17:20
Życiówka na 10k: 43:30
Życiówka w maratonie: 3:44:25

Nieprzeczytany post

C80 pisze:Pytanie na ile kawa, a na ile w ogóle płyn powoduje, że chce się mniej zjeść. Kiedyś gdzieś wyczytałem poradę, że gdy je się regularnie co 3-4 godziny i pomiędzy posiłkami dopadnie głód należy wypić szklankę wody co niby stłumi nieco chęć zjedzenia.

Co do spalania tłuszczu, to wydaje mi się że w jednej filiżance/kubku kawy jest jednak trochę za mało kofeiny na spalanie tłuszczu, a wystarczająco do pobudzenia mózgu. Choć bardziej bym stawiał, że ilu ludzi tyle zachować organizmu po kawie i każdy może reagować inaczej.
Nie ma żadnych badan potwierdzający ŻE jedzenie co 3-4h jest nam potrzebne i daje cokolwiek.
Jest to mit.

Wysłane z mojego DUK-L09 .
"Ból jest nieunikniony.Cierpienie jest wyborem."
Haruki Murakami, z książki: 'O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu?'
Rolli
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13589
Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
Życiówka na 10k: 33:40
Życiówka w maratonie: 2:39:05

Nieprzeczytany post

Yahoo pisze: Nie ma żadnych badan potwierdzający ŻE jedzenie co 3-4h jest nam potrzebne i daje cokolwiek.
Jest to mit.
Noooo, w końcu cos z czym moge sie zgodzić. Oczywiście niektórych po 3h łapie taki głód, ze nie da sie wytrzymać. Typowym przykładem jest Homer Simpson.
mpruchni
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 526
Rejestracja: 13 gru 2013, 08:51
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

C80 pisze:...gdy je się regularnie co 3-4 godziny i pomiędzy posiłkami dopadnie głód...
:orany:
Właśnie przez takie osoby przestałem chodzić do kina.
Awatar użytkownika
Sikor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4978
Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
Życiówka na 10k: 40:35
Życiówka w maratonie: 3:13:29
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Jak sie je co chwile, to i nie dziwota, ze organizm domaga sie stale pozywienia.
To jest odruch/przyzwyczajenie, a nie koniecznosc.
yaaceek
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 508
Rejestracja: 14 sty 2017, 18:22
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Ale jak odróżnić głód od apetytu :nienie: :oczko:
Awatar użytkownika
C80
Wyga
Wyga
Posty: 137
Rejestracja: 24 sty 2017, 07:51
Życiówka na 10k: 51:27
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: ZPL
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Kwestia jedzenia lub nie co 3-4 godziny przypomina walkę między "naukowcami" zalecającymi masło, a tymi od margaryny. Raz masło jest zdrowie, a raz margaryna. Tak samo jeden powie, że należy jeść mniej, ale częściej a drugi powie ważne żeby zgadzała się ilość kalorii i ilość posiłków w ciągu dnia nie ma znaczenia dla metabolizmu. Co parę lat zmienia się koncepcja bo amerykańscy "naukowcy" znowu coś wymyślili.

Nie mnie to oceniać, choć przekonuje mnie argument który czasem się pojawia, że dla raczej lepiej dla organizmu gdy posiłki nie są dostarczane w większych ilościach co np. 6 godzin a lepiej gdy "wchodzą" w mniejszych ilościach co 3-4 godziny. Mowa o wpływie na funkcjonowanie wątroby produkującej żółć i trzustce "robiącej" insulinę. Porównanie trochę z doopy ale to trochę jak z benzyniakiem, w którym biegi zmieniamy przy 5-6 tys. obrotów. Można ale po co żyłować silnik jak można zmieniać biegi przy 2-3 tys. żeby silnik nieco dłużej wytrzymał.

Sam lepiej się też czuję na żołądku gdy zamiast zeżreć jeden posiłek rozbiję go na np. dwa mniejsze. Ale też nie ma co popadać w skrajność typu: idę do kina na film 3h plus reklamy to wezmę ze sobą bochenek chleba bo muszę regularnie jeść.
mpruchni
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 526
Rejestracja: 13 gru 2013, 08:51
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

C80 pisze:...idę do kina na film 3h plus reklamy to wezmę ze sobą bochenek chleba bo muszę regularnie jeść.
Raczej czipsy z sosem serowo-czosnkowym :trup: albo wiadro popkornu.

Tu nie chodzi o jedzenie co 3-4 godziny, tylko o ten niepowstrzymany głód, który chwyta w 3-godzinnych przerwach między posiłkami.
Rolli
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13589
Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
Życiówka na 10k: 33:40
Życiówka w maratonie: 2:39:05

Nieprzeczytany post

C80 pisze:Kwestia jedzenia lub nie co 3-4 godziny przypomina walkę między "naukowcami" zalecającymi masło, a tymi od margaryny. Raz masło jest zdrowie, a raz margaryna. Tak samo jeden powie, że należy jeść mniej, ale częściej a drugi powie ważne żeby zgadzała się ilość kalorii i ilość posiłków w ciągu dnia nie ma znaczenia dla metabolizmu. Co parę lat zmienia się koncepcja bo amerykańscy "naukowcy" znowu coś wymyślili.

Nie mnie to oceniać, choć przekonuje mnie argument który czasem się pojawia, że dla raczej lepiej dla organizmu gdy posiłki nie są dostarczane w większych ilościach co np. 6 godzin a lepiej gdy "wchodzą" w mniejszych ilościach co 3-4 godziny. Mowa o wpływie na funkcjonowanie wątroby produkującej żółć i trzustce "robiącej" insulinę. Porównanie trochę z doopy ale to trochę jak z benzyniakiem, w którym biegi zmieniamy przy 5-6 tys. obrotów. Można ale po co żyłować silnik jak można zmieniać biegi przy 2-3 tys. żeby silnik nieco dłużej wytrzymał.

Sam lepiej się też czuję na żołądku gdy zamiast zeżreć jeden posiłek rozbiję go na np. dwa mniejsze. Ale też nie ma co popadać w skrajność typu: idę do kina na film 3h plus reklamy to wezmę ze sobą bochenek chleba bo muszę regularnie jeść.
Jako ze organizm inaczej jak silnik potrafi sie dopasować do wymagań, najlepsze dla organizmu jest krótkotrwały stres. Czyli lepiej duzo zjeść, strzelić insulinę na max i potem nic nie jeść przez pare godzin. Nie, nie 6h tylko 18h. Umierać sie będzie przez 3 dni, potem sie przyzwyczaisz, dopasujesz i bedziesz sie duzo lepiej czul.

Tak samo jak w sporcie: lepiej 2x dziennie i intensywnie ale co drugi dzień, jak co dziennie z ta sama intensywnością.

(Sex tez tak funkcjonuje :hejhej: )

Wiec dalej jedz co 3 godziny i narzekaj na zdrowie.
Crom
Wyga
Wyga
Posty: 142
Rejestracja: 28 paź 2015, 20:44

Nieprzeczytany post

Rolli pisze:lepiej duzo zjeść, i potem nic nie jeść 18h.
masz jakieś źródła na podparcie takich tez, czy tak tylko sobie teoretyzujesz ?


proponuję wyodrębnić posty odnośnie żywienia do odrębnego wątku, bo tu się bałagan robi.
Awatar użytkownika
Sikor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4978
Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
Życiówka na 10k: 40:35
Życiówka w maratonie: 3:13:29
Kontakt:

Nieprzeczytany post

yaaceek pisze:Ale jak odróżnić głód od apetytu :nienie: :oczko:
Tu nie ma co odrozniac. Nie jestes "glodny" co kilka godzin.
Powstrzymaj sie kilka dni, a zobaczysz, ze nagle przestaniesz to czuc.
Awatar użytkownika
Sikor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4978
Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
Życiówka na 10k: 40:35
Życiówka w maratonie: 3:13:29
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Rolli pisze: Jako ze organizm inaczej jak silnik potrafi sie dopasować do wymagań, najlepsze dla organizmu jest krótkotrwały stres. Czyli lepiej duzo zjeść, strzelić insulinę na max i potem nic nie jeść przez pare godzin. Nie, nie 6h tylko 18h. Umierać sie będzie przez 3 dni, potem sie przyzwyczaisz, dopasujesz i bedziesz sie duzo lepiej czul.
Dokladnie tak.
Jemy, insulina strzela do gory, potem spadek i wejscie w faze postu (=spalanie tluszczu).
Czego chciec wiecej? Przy jedzeniu co 3-4 godziny w zasadzie nigdy w ta faze postu nie wchodzimy.
ODPOWIEDZ