mariuszbugajniak - 2015 - walczymy z dyszkami...
Moderator: infernal
- mariuszbugajniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2131
- Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: 37.29
- Życiówka w maratonie: 2.59.02
- Lokalizacja: Włoszczowa
Godzinka snu więcej... Fajnie, rano już w sumie ubierałem się z myślą, żeby pojechać na radomski maraton albo na Półmaraton Szakala, jednak maraton jako nawet rozbieganie po takim rwanym miesiącu treningowym to głupota, a jechać do Łodzi, żeby 200zł stracić i nie lecieć na jakiś fajny wynik to też głupota, więc został mi las...
Ale miejscówke wyczaiłem!!! Las, szutrowe drogi zamienne z lekko piaszczystymi leśnymi i teren jak w górach!!! Mega kozacki i pofałdowany teren!!! Miodzio!!! Co prawda musiałem dojechać samochodem około 10km, ale luzik, pogoda piękna!
Miało być długo, jednak chyba jestem zmęczony albo ciężko mi się wraca po przerwie pomaratońsko - wakacyjnej. Po około 6km było ciężko, potem coraz lepiej, ale mega wysoki puls... Więc wiedziałem, że 12km wypadnie koło auta, dlatego też tam postanowiłem skończyć i ostatni km polecieć bardzo szybko, ponieważ było na końcu mocno pod góre więc od razu chciałem spróbować sprawdzić swój HR max... Powiedzmy, że się chyba udało... HR 196 udało mi się osiągnąć... Ostatni km w 3,49...
12,02km 59,31min tempo 4,57
HRś 165
HRmax 196
Z ciekawszych spraw dziś pierwszy raz biegałem w Salomonach Speedcross 3... Myślałem, że będą ciężkie i toporne, ale co za kozackie laczki, leciutkie, nie czuć tego ostrego bieżnika, można w nich popierdzielać mega szybko! No jestem zadowolonym bardzo!!!
Jeszcze sobie wyszedłem na rowerek popołudniowy. Przy spokojnej jeździe HR 135 więc chciałem zobaczyć co będzie przy szybszym pedałowaniu i utrzymywałem prędkość 30-31km/h potem był wiatr przeciwny i średnia prędkość wyszło mi 26km/h... To szybko jak na rower trekingowy. 17km w około 40 minut.
I teraz najlepsze HRś 155 a HRmax na podjeździe na stojąco pod wiadukt, naprawde mega mocno 182... Myślałem, że na rowerze, nie osiąga się tak wysokiego HR...
Ale miejscówke wyczaiłem!!! Las, szutrowe drogi zamienne z lekko piaszczystymi leśnymi i teren jak w górach!!! Mega kozacki i pofałdowany teren!!! Miodzio!!! Co prawda musiałem dojechać samochodem około 10km, ale luzik, pogoda piękna!
Miało być długo, jednak chyba jestem zmęczony albo ciężko mi się wraca po przerwie pomaratońsko - wakacyjnej. Po około 6km było ciężko, potem coraz lepiej, ale mega wysoki puls... Więc wiedziałem, że 12km wypadnie koło auta, dlatego też tam postanowiłem skończyć i ostatni km polecieć bardzo szybko, ponieważ było na końcu mocno pod góre więc od razu chciałem spróbować sprawdzić swój HR max... Powiedzmy, że się chyba udało... HR 196 udało mi się osiągnąć... Ostatni km w 3,49...
12,02km 59,31min tempo 4,57
HRś 165
HRmax 196
Z ciekawszych spraw dziś pierwszy raz biegałem w Salomonach Speedcross 3... Myślałem, że będą ciężkie i toporne, ale co za kozackie laczki, leciutkie, nie czuć tego ostrego bieżnika, można w nich popierdzielać mega szybko! No jestem zadowolonym bardzo!!!
Jeszcze sobie wyszedłem na rowerek popołudniowy. Przy spokojnej jeździe HR 135 więc chciałem zobaczyć co będzie przy szybszym pedałowaniu i utrzymywałem prędkość 30-31km/h potem był wiatr przeciwny i średnia prędkość wyszło mi 26km/h... To szybko jak na rower trekingowy. 17km w około 40 minut.
I teraz najlepsze HRś 155 a HRmax na podjeździe na stojąco pod wiadukt, naprawde mega mocno 182... Myślałem, że na rowerze, nie osiąga się tak wysokiego HR...
- mariuszbugajniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2131
- Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: 37.29
- Życiówka w maratonie: 2.59.02
- Lokalizacja: Włoszczowa
3 dni biegania na zmęczeniu więc dziś miałbyć odpoczynek, ale czułem się przybity i zamulony strasznie, pewnie wina diety oczyszczającej po wakacyjnym wpierdzielaniu wszystkie co było na stole... Wróciłem z pracy, przebrałem się i poszedłem na rower. Tylko to nie było spokojne kręcenie, tylko typowy trening. Dużo pod wiatr i dużo podjazdów.
19km 46,30min średnia prędkość 24,4km/h
HRś 146
HRmax 178
Kolarzem jeszcze zostane... Jutro bieganie...
19km 46,30min średnia prędkość 24,4km/h
HRś 146
HRmax 178
Kolarzem jeszcze zostane... Jutro bieganie...
- mariuszbugajniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2131
- Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: 37.29
- Życiówka w maratonie: 2.59.02
- Lokalizacja: Włoszczowa
Wczoraj nie żyłem, dziś już była energia, zjadłem troszke słodyczy Trening miał być od razu po pracy i tak też się stało. Miałem chęci i siłe więc postanowiłem coś mocniejszego pobiec, ale bez fajerwerków.
Wyszło w sumie coś w okolicy TM. Na koniec ostatni km 3,57. Najlepsze, że początek leciałem z HR w okolicach 160, gdy dochodziło do 170-175 czułem, że to za dużo i zawalniałem deczko, potem się rozkręciłem i leciałem cały czas 175-178 i nie czułem się jakoś zbyt obciążony, ostatni km ciągnąłem już powyżej 180, dochodząc do 190 i też nie było wyrzygu, choć nie lekko, ale powrównując do początku biegu to końcówka i 190 odpowiadało początkowemu 170... Dziwne to wszystko...
11,12km 50,18min tempo 4,31
HRś 169
HRmax 190
Jutro może się uda i bieganie i rowerowanie... Znalazłem dziś rowerek dla siebie... Focus Culebro na Shimano 105
Wyszło w sumie coś w okolicy TM. Na koniec ostatni km 3,57. Najlepsze, że początek leciałem z HR w okolicach 160, gdy dochodziło do 170-175 czułem, że to za dużo i zawalniałem deczko, potem się rozkręciłem i leciałem cały czas 175-178 i nie czułem się jakoś zbyt obciążony, ostatni km ciągnąłem już powyżej 180, dochodząc do 190 i też nie było wyrzygu, choć nie lekko, ale powrównując do początku biegu to końcówka i 190 odpowiadało początkowemu 170... Dziwne to wszystko...
11,12km 50,18min tempo 4,31
HRś 169
HRmax 190
Jutro może się uda i bieganie i rowerowanie... Znalazłem dziś rowerek dla siebie... Focus Culebro na Shimano 105
- mariuszbugajniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2131
- Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: 37.29
- Życiówka w maratonie: 2.59.02
- Lokalizacja: Włoszczowa
Po wczorajszym treningu zapuściłem się z Pauliną do sklepu po chipsy... tak dawno nie jadłem... Do tego nawet browarka odpaliłem, ale bezalkoholowego I tak zleciał dzień, dziś rano o 5.30 wstałem pełny energi więc zrobiłem pompki, brzuszki, potem rozrzewka, rociąganie i poleciałem pobiegać, a niestety padał zimny deszcz. Nic to! Próba charakteru od razu wyjdzie Biegło się wspaniale, chciałem delikatniej niż wczoraj, i tak było... Powiedzmy takie easy, ale tętno i tak wysokie, zaobserwowałem, że HR 165 to moge sobie lecieć komfortowo, takie moje easy... Dziwne... Przedostatni km na odmulenie poleciałem tradycyjnie tempo 3,46.
12,05km 58,23min tempo 4,51
HRś 166
HRmax 189
A może dziś 2 trening wieczorem? A jak nie będzie padać to rowerek
12,05km 58,23min tempo 4,51
HRś 166
HRmax 189
A może dziś 2 trening wieczorem? A jak nie będzie padać to rowerek
- mariuszbugajniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2131
- Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: 37.29
- Życiówka w maratonie: 2.59.02
- Lokalizacja: Włoszczowa
Jak mówiłem, tak zrobiłem... Trening rowerowy, do tego pilnowanie HR, żeby być w przedziele 135-145...
13,14km 33,07min średnia prędkość 23,8km/h
HRś 141
HRmax 166
Jutro raczej wolne od biegania, ponieważ coś dłuższego chce 1 listopada strzelić
13,14km 33,07min średnia prędkość 23,8km/h
HRś 141
HRmax 166
Jutro raczej wolne od biegania, ponieważ coś dłuższego chce 1 listopada strzelić
Ostatnio zmieniony 03 lis 2013, 19:04 przez mariuszbugajniak, łącznie zmieniany 1 raz.
- mariuszbugajniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2131
- Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: 37.29
- Życiówka w maratonie: 2.59.02
- Lokalizacja: Włoszczowa
Miałem dziś biegać, ale korzystając z pogody i tego, że znajomy ostatnio zrobił sporą trase z kijami, postanowiłem, że wezme kije od mamy i pójde do lasu. Akurat HR oscylował będzie w przedziale 65-70%, niestety jak biegam mimimum to HR 160... Więc długi i mocny Nordic Walking byłby dobrym treningiem tlenowym...
Tak też zrobiłem, to co zaoferował mi las było przepiękne, kocham go bezgranicznie... Majestatyczny, jesienny las...
Na początku kije troszke mi przeszkadzały, ale po kilku km już widziałem jak nich korzystać, naprawde mega mi się podobało. Było mocno, ręce pracowały, kręgosłup można było odciążyć...
Puls starałem się utrzymywać w granicy 125-130, pod koniec były momenty gdzie w marszu było 140-145, ale to wina playlisty, fajna muza mi się włączyła... Indios Bravos "Czas Spełnienia"...
Po treningu wszystko ok, zrobiłem ogromną baze tlenową, obtarł mnie cholernie lewy but, przebjałem pęcherze Dużo piachu i kamyczków wsypywało mi się do butów, przy biegu nie ma czegoś takiego...
30,77km 4h23min50s średnie tempo marszu 8,34min/km
HRś 129
HRmax 168
Jednak prawie 4,5h wysiłku bez przerwy to sporo, nie czułem zmęczenia, było świetnie, pilnowałem pulsu, miałem ze sobą 500ml wody i jeden żel 35g... Jedne co czułem to powolne odcinanie z powodu braku glikogenu Ale naprawde pozytywny trening, czuje się super...
Tak też zrobiłem, to co zaoferował mi las było przepiękne, kocham go bezgranicznie... Majestatyczny, jesienny las...
Na początku kije troszke mi przeszkadzały, ale po kilku km już widziałem jak nich korzystać, naprawde mega mi się podobało. Było mocno, ręce pracowały, kręgosłup można było odciążyć...
Puls starałem się utrzymywać w granicy 125-130, pod koniec były momenty gdzie w marszu było 140-145, ale to wina playlisty, fajna muza mi się włączyła... Indios Bravos "Czas Spełnienia"...
Po treningu wszystko ok, zrobiłem ogromną baze tlenową, obtarł mnie cholernie lewy but, przebjałem pęcherze Dużo piachu i kamyczków wsypywało mi się do butów, przy biegu nie ma czegoś takiego...
30,77km 4h23min50s średnie tempo marszu 8,34min/km
HRś 129
HRmax 168
Jednak prawie 4,5h wysiłku bez przerwy to sporo, nie czułem zmęczenia, było świetnie, pilnowałem pulsu, miałem ze sobą 500ml wody i jeden żel 35g... Jedne co czułem to powolne odcinanie z powodu braku glikogenu Ale naprawde pozytywny trening, czuje się super...
- mariuszbugajniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2131
- Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: 37.29
- Życiówka w maratonie: 2.59.02
- Lokalizacja: Włoszczowa
Po piątkowym 31km marszu bieganie musiało poczekać, aż się stopa wyklaruje... Odciski, ach odciski Nie ma tego złego, brakuje mi cały czas bazy tlenowej, jakoś taka moja uroda, nawet wolno biegając HR mam za wysokie... Więc dziś z rana pobudka, wybieram rowerek!
Trening z nastawieniem na pilnowanie HR, pozwoliłem sobie pare razy na podjazdach, kilka razy na zjazdach... 59km/h na trekkingowym rowerze robi wrażnie, myślałem, że się rozpadnie
60,43km 2h37mn15s średnia prędkość 23km/h
HRś 135
HRmax 174
Był wiatr dosyć mocny, ale naprawde bardzo fajne urozmaicenie dla biegania, przyda mi się teraz coś takie, żeby naładować akumulatory na następne treningi...
Jutro na pewno biegowo, trzeba coś polatać mocniej, żeby zamknąć sezon jakimś miłym startem...
Trening z nastawieniem na pilnowanie HR, pozwoliłem sobie pare razy na podjazdach, kilka razy na zjazdach... 59km/h na trekkingowym rowerze robi wrażnie, myślałem, że się rozpadnie
60,43km 2h37mn15s średnia prędkość 23km/h
HRś 135
HRmax 174
Był wiatr dosyć mocny, ale naprawde bardzo fajne urozmaicenie dla biegania, przyda mi się teraz coś takie, żeby naładować akumulatory na następne treningi...
Jutro na pewno biegowo, trzeba coś polatać mocniej, żeby zamknąć sezon jakimś miłym startem...
- mariuszbugajniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2131
- Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: 37.29
- Życiówka w maratonie: 2.59.02
- Lokalizacja: Włoszczowa
Nareszcie, już miałem głód biegania... Dziś była siła, od rana, chciałem coś mocnego pobiec. Dowiedziałem się, że w niedziele są lokalne zawody na dystansie 4,7km z okazji 11 Listopada. Dlatego wypadałoby coś odświeżyć pokłady prędkości, a u mnie teraz bieganie poprostu rozłożone, roztrenowanie, wakacje, wszystko rozjechane, ale jakoś trzeba się zebrać
Nastawienie było takie, aby zrobić szybkie tempo i wpleść kilka odcinków jeszcze szybszych 1km. I tak zacząłem 1km rozgrzewkowo, potem 1km po 3,45... Niestety waliłem wtedy pod górke, droga nieoświetlona, auto oślepiło mnie długimi, postawiłem noge na krawędzi asfaltu i pobocza, noga mi się skręciła, na pełnej prędkości leciałem na pysk, już mózg powiedział upadaj... Nie wiem jak, ale się wybroniłem, od razu łape się za kostke, niby nie boli nic, ale myśle, pewnie w szoku i nie czuje, niemożliwe, żeby od takiego wykręcenie nic się nie stało... Jednak wszystko było ok, dotruchtałem ten szybki km, jednak wyszedł ostatecznie 4,01...Jeszcze dwa fajne km poleciałem, jeden 3,37, drugi 3,45, do tego 2km po 4,00...
Fajnie się czułem, tempo 4,24 było komfortowe... Ale puls był cholernie wysoki, a ja czułem się jakbym biegł 2 zakres, a puls był pod koniec 3
14,04km 1h01min48s tempo 4,24
HRś 173
HRmax 190
Jak żyć z takim HR Panie Pramierze, jak żyć...
Nastawienie było takie, aby zrobić szybkie tempo i wpleść kilka odcinków jeszcze szybszych 1km. I tak zacząłem 1km rozgrzewkowo, potem 1km po 3,45... Niestety waliłem wtedy pod górke, droga nieoświetlona, auto oślepiło mnie długimi, postawiłem noge na krawędzi asfaltu i pobocza, noga mi się skręciła, na pełnej prędkości leciałem na pysk, już mózg powiedział upadaj... Nie wiem jak, ale się wybroniłem, od razu łape się za kostke, niby nie boli nic, ale myśle, pewnie w szoku i nie czuje, niemożliwe, żeby od takiego wykręcenie nic się nie stało... Jednak wszystko było ok, dotruchtałem ten szybki km, jednak wyszedł ostatecznie 4,01...Jeszcze dwa fajne km poleciałem, jeden 3,37, drugi 3,45, do tego 2km po 4,00...
Fajnie się czułem, tempo 4,24 było komfortowe... Ale puls był cholernie wysoki, a ja czułem się jakbym biegł 2 zakres, a puls był pod koniec 3
14,04km 1h01min48s tempo 4,24
HRś 173
HRmax 190
Jak żyć z takim HR Panie Pramierze, jak żyć...
- mariuszbugajniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2131
- Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: 37.29
- Życiówka w maratonie: 2.59.02
- Lokalizacja: Włoszczowa
Dziś miałem w sumie triathlon bez roweru, pływanie i bieganie, bieganie i pływanie... No trening psychiki na maxa! Ciężko było się zebrać na trening jak za oknem lało masakrycznie, ale wiedziałem, że lepiej nie będzie... Psyche trzeba ćwiczyć... Wyszedłem... Biegne... Po 1km już jestem cały mokry, w butach chlupie woda...
Nastawiam się na pilnowanie tempa w okolicy 5min/km... Takie easy po wczorajszym akcencie... No i tak było, czasy poszczególnych km w okolicy tych 5 minutek właśnie... Komfortowo, po 5km było już naprawde miło, nie odczuwałem już zimna i tego, że bardziej pływam niż biegam...
Ale jeśli chodzi o tętno to jaja cały czas, bieg wolny, easy, naprawde komfortowy a HR 160-166...
Żeby nie zamulać cały czas dodałem 1 podbieg 170m w tempie 3,33 oraz pod koniec 1 dłuższą przebieżke 410m po 3,26...
13,12km 1h5min16s tempo 4,58
HRś 164
HRmax 186
No jest fajnie, po takiej mokrej bieganinie człek wie, że żyje...
Nastawiam się na pilnowanie tempa w okolicy 5min/km... Takie easy po wczorajszym akcencie... No i tak było, czasy poszczególnych km w okolicy tych 5 minutek właśnie... Komfortowo, po 5km było już naprawde miło, nie odczuwałem już zimna i tego, że bardziej pływam niż biegam...
Ale jeśli chodzi o tętno to jaja cały czas, bieg wolny, easy, naprawde komfortowy a HR 160-166...
Żeby nie zamulać cały czas dodałem 1 podbieg 170m w tempie 3,33 oraz pod koniec 1 dłuższą przebieżke 410m po 3,26...
13,12km 1h5min16s tempo 4,58
HRś 164
HRmax 186
No jest fajnie, po takiej mokrej bieganinie człek wie, że żyje...
- mariuszbugajniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2131
- Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: 37.29
- Życiówka w maratonie: 2.59.02
- Lokalizacja: Włoszczowa
Dziś rano rozpocząłem wraz z Narzeczoną mam nadzieje miły etap życia... Nazywa się to "Dieta Kapuściana"... Nie zależy mi na zrzuceniu wagi, bo ta jest ok, ale na "odtruciu" organizmu po spustoszeniu jakiego dokonałem brakiem reguł żywieniowych po Maratonie Warszawskim, wszystkiego dopełniły wakacje w Tunezji... Odżywiałem się niedbale i znowu wróciłem do słodyczy w mega ilościach... Czas z tym skończyć, poważnie zastanawiam się nad przetestowaniem diety niskowęglowodanowej, ale to potem, teraz trzeba ogarnąć tydzień na kapuścianej...
Podam wage, dziś rano w momencie startu diety równe 69kg... (startowa do maratonu 66-67kg)
Śniadanie: talerz zupy kapuścianej, szklanka kawy
Drugie śniadanie: 430g warzyw - średni ogórek i 2 marchewki, jedna mała, druga duża
Obiad: talerz zupy kapuścianej, herbata
Podwieczorek: 2 jabłka po bieganiu
Kolacja: 500ml 100% soku z pomarańczy, naturalny, nie z koncentratu
Do tego w międzyczasie 3 zielone herbaty, sporo wody mineralnej...
Ciekawy jest jak będzie się biegało bez paliwa, od 2 dni przygotowywałem się do tej diety i biegało się dobrze, dziś po pierwszym dniu też nawet ok trening wszedł, co prawda prędkości mizerne, ale musze wolnej podreptać i zobaczyć czy ogarne ten puls, żeby zaczął spadać...
A dziś 13km w tym na koniec 6 przebieżek po 100m z przerwą 100m w biegu. Średnie tempo przebieżek 3,25-3,35... Super wchodziły, naprawde baja... Zimno było jak cholera i wiał wiatr, coś szyja mnie ciągnie, trzeba o jakimś zabezpieczeniu pomyśleć...
13,07km 1h9min34s tempo 5,19
HRś 154
HRmax 180
Podam wage, dziś rano w momencie startu diety równe 69kg... (startowa do maratonu 66-67kg)
Śniadanie: talerz zupy kapuścianej, szklanka kawy
Drugie śniadanie: 430g warzyw - średni ogórek i 2 marchewki, jedna mała, druga duża
Obiad: talerz zupy kapuścianej, herbata
Podwieczorek: 2 jabłka po bieganiu
Kolacja: 500ml 100% soku z pomarańczy, naturalny, nie z koncentratu
Do tego w międzyczasie 3 zielone herbaty, sporo wody mineralnej...
Ciekawy jest jak będzie się biegało bez paliwa, od 2 dni przygotowywałem się do tej diety i biegało się dobrze, dziś po pierwszym dniu też nawet ok trening wszedł, co prawda prędkości mizerne, ale musze wolnej podreptać i zobaczyć czy ogarne ten puls, żeby zaczął spadać...
A dziś 13km w tym na koniec 6 przebieżek po 100m z przerwą 100m w biegu. Średnie tempo przebieżek 3,25-3,35... Super wchodziły, naprawde baja... Zimno było jak cholera i wiał wiatr, coś szyja mnie ciągnie, trzeba o jakimś zabezpieczeniu pomyśleć...
13,07km 1h9min34s tempo 5,19
HRś 154
HRmax 180
- mariuszbugajniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2131
- Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: 37.29
- Życiówka w maratonie: 2.59.02
- Lokalizacja: Włoszczowa
Drugi dzień "Diety Kapuścianej" za mną... Myślałem, że nie będe normalnie funkcjonował, a tu niespodzianka, czuje się dobrze, mam energie, rano było gorzej, troszke się słaniałem a potem było coraz lepiej... Energia do treningów też była... Fajnie...
Śniadanie: 900g brokułów, herbata (oczywiście bez cukru, brokuły bez soli)
Obiad: zupa kapuściana (dziś w końcu zaczęła mi smakować, bo wcześniej to był mega syf, bez soli)
Kolacja: po bieganiu 2 pieczone ziemniaki w mundurkach okraszone masłem, z dodatkiem czosnku i przypraw, ale bez soli)
Fajna ta dieta, bo nie chodze głodny, mam siłe do życia, pozytywnie!
A co do biegania, to dziś tempo było... w sumie to go nie było, chciałem zobaczyć jak musze biec, żeby mieć HR w przedziale 135-140... No i musze biec w tempie 6,30-6,55... No jaja, przecież, to marsz prawie
10,07km 1h4min30s tempo 6,24
HRś 141
HRmax 153
Po tym wlniutkim rozbieganiu energia mnie roznosiła, więc ustawiłem sobie garmina na trening interwałowy. 6 odcinków po 100m, przerwa w wolniejszym biegu 100m... Setki wchodziły, najszybsza w średnim tempie 3,17... Inne podobnie...
1,11km 4min59s tempo 4,29
HRś 165
HRmax 176
Jutro będzie napięty dzień, ale będe chciał pobiegać, może się uda pierwszy raz w karierze chyba 5 dzień bez przerwy... Fajnie!
Śniadanie: 900g brokułów, herbata (oczywiście bez cukru, brokuły bez soli)
Obiad: zupa kapuściana (dziś w końcu zaczęła mi smakować, bo wcześniej to był mega syf, bez soli)
Kolacja: po bieganiu 2 pieczone ziemniaki w mundurkach okraszone masłem, z dodatkiem czosnku i przypraw, ale bez soli)
Fajna ta dieta, bo nie chodze głodny, mam siłe do życia, pozytywnie!
A co do biegania, to dziś tempo było... w sumie to go nie było, chciałem zobaczyć jak musze biec, żeby mieć HR w przedziale 135-140... No i musze biec w tempie 6,30-6,55... No jaja, przecież, to marsz prawie
10,07km 1h4min30s tempo 6,24
HRś 141
HRmax 153
Po tym wlniutkim rozbieganiu energia mnie roznosiła, więc ustawiłem sobie garmina na trening interwałowy. 6 odcinków po 100m, przerwa w wolniejszym biegu 100m... Setki wchodziły, najszybsza w średnim tempie 3,17... Inne podobnie...
1,11km 4min59s tempo 4,29
HRś 165
HRmax 176
Jutro będzie napięty dzień, ale będe chciał pobiegać, może się uda pierwszy raz w karierze chyba 5 dzień bez przerwy... Fajnie!
- mariuszbugajniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2131
- Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: 37.29
- Życiówka w maratonie: 2.59.02
- Lokalizacja: Włoszczowa
Wczoraj zleciał kolejny dzień na diecie, kolejny dzień biegowy, już 5 bez dnia odpoczynku, dla mnie to coś nowego Cały czas czuje się dobrze, waga bardzo spada, o dziwo nie odczuwam przy bieganiu kryzysów energetycznych, w ciągu dnia niekiedy ewentualnie zatocze się niepozornie Nie, no luz, bez przesady...
Dzień wczorajszy to wyjazd Pauliny do Kielc, pojechaliśmy więc razem, zostawiłem ją, pojechałem pod stadion lekkoatletyczny, przebrałem się i zacząłem biegać... No odwiedziłem nawet główną ulice w Kielcach, po całej trasie musze powiedzieć, że bieganie po tym mieście to praktycznie mini biegi górkie, dla mnie to fajna sprawa, nawet teraz na diecie
A samo bieganie to w sumie kopia ostatniego treningu, z tym, że troszke większe prędkości były osiągane...
12,44km 1h3min17s tempo 5,05
HRś 160
HRmax 176
Po tym rozbieganiu przyszedł czas na serie sześciu 100 metrowych przebieżek z przerwą 100m w biegu... Wchodziły, tempo było obiecujące...
1,21km 4min58s tempo 4,06
HRś 175
HRmax 183
A w niedziele lokalny bieg niepodległościowy...
Dzień wczorajszy to wyjazd Pauliny do Kielc, pojechaliśmy więc razem, zostawiłem ją, pojechałem pod stadion lekkoatletyczny, przebrałem się i zacząłem biegać... No odwiedziłem nawet główną ulice w Kielcach, po całej trasie musze powiedzieć, że bieganie po tym mieście to praktycznie mini biegi górkie, dla mnie to fajna sprawa, nawet teraz na diecie
A samo bieganie to w sumie kopia ostatniego treningu, z tym, że troszke większe prędkości były osiągane...
12,44km 1h3min17s tempo 5,05
HRś 160
HRmax 176
Po tym rozbieganiu przyszedł czas na serie sześciu 100 metrowych przebieżek z przerwą 100m w biegu... Wchodziły, tempo było obiecujące...
1,21km 4min58s tempo 4,06
HRś 175
HRmax 183
A w niedziele lokalny bieg niepodległościowy...
- mariuszbugajniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2131
- Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: 37.29
- Życiówka w maratonie: 2.59.02
- Lokalizacja: Włoszczowa
Ale to był tydzień, świetnie zakończony, ale wszystko po koleji...
Tydzień zamykam drugim największym w historii mojego biegania kilometrażem 87,51km (tempo 5,04)
Cały czas realizuje "Diete Kapuścianą", jestem z każdym dniem zaskoczony jak moje ciało to znosi... Wczoraj zrobiłem sobie wolne od biegania, jeden dzień, żeby nabrać sił i świeżości przed dzisiejszymi zawodami, nie wiedziałem jak ja je pobiegne bez paliwa, w 4 pełne dni diety poleciało mi 3kg... Byłem pełen obaw czy nie wykorkuje...
Podaje to co jem, więc nadrobie informacje ze wczoraj...
Śniadanie: porcja zupy kapuścianej
Drugie śniadanie: 3 banany
Obiad: 4 banany
Kolacja: 2l mleka 0%...
Dziś wstałem rano, zjadłem, poszedłem do biura zawodów, 400m od mojego domu, naprawde super sprawa Zapisałem się na bieg, wróciłem do domu, rozgrzałem się, rozciągnąłem, ubrałem i ruszyłem w strone startu... W tym czasie zrobiłem rozgrzewke biegową i kilka przebieżek...
1,09km 5min12s tempo 4,46
HRś 161
HRmax 175
A więc rozgrzewke mamy za sobą, za pare minut start, dystans podawany przez organizatorów około 4,7km, jednak finalnie okazało się to 5,07km - taki sam dystans u kilku zawodników, którzy biegli z GPS...
Widze, że w miare sporo osób miejscowych przyszło, fajnie zebrać się z ludzmi z okolicy, na codzień każdy trenuje osobno, w sumie słabo się znamy, od dziś to się zmieni, dogadaliśmy się po zawodach, umówiliśmy na wspólne wybiegania... Wypas!
Widze, że na starcie sporo mocnych zawodników, kilka osób z Kielc, z Ostrowca, był również Sylwester Lepiarz, który wygrał Kielecką Dyche ze średnim tempem 3,15
START! Lecimy, czuje że jakoś biegne mimo braku paliwa, jestem w sumie za najmocniejszą czołówką, kilka młodych zawodników wyrywa do przodu, po 500m już ledwo biegną... Wyścig się kształtuje, biegne razem z kolegą z Włoszczowy, lecimy poniżej 4min/km każdy km, HR wysoki około 180, na początku jest podbieg około 1km, dosyć ciężki i bardzo długi, to tutaj notujemy najwolniejszy km, polecieliśmy go w 4,13... Wyprzedziliśmy jeszcze potem kilka osób i tak lecimy ramie w ramie do mety. Ostatni podbieg i już widać mete, jakieś 600m, ciśniemy, na 400m do mety odrywam się, lece szybko, jednak brak paliwa daje się we znaki, czuje, że puchne, kolega dochodzi mnie i o kilka kroków wyprzedza przed samą metą... Jestem ostatecznie na 6 miejscu... Dla mnie super, na braku paliwa poleciałem ten dystans, ze średnią poniżej 4min/km...
Poszczególne km:
1 3,50
2 4,13
3 3,53
4 3,58
5 3,57
70m 3,42
5,07km 20min6s tempo 3,58
HRś 184
HRmax 194
Po wyścigu fajnie, pogadaliśmy, wypiliśmy ciepłą herbate, dostaliśmy nagrody Umówiliśmy się jak wcześniej wspominałem na wspólne treningi, może też pojdziemy razem na Bełchatowską Piętnastke za tydzień...
Potem rzuciłem hasło, że ja to bym jeszcze coś potruchtał, Artur z którym leciałem całe zawody był za, więc poszliśmy do niego do domu, zostawiliśmy nagrody i ruszyliśmy, pierwszy trening wspólnie, gadaliśmy i gadaliśmy, czas uciekał... Świetnie... Nabiegaliśmy sporo jak po zawodach... Ja nie wiem jak biegam bez paliwa...
15,39km 1h19min14s tempo 5,09
HRś 166
HRmax 180
Potem udałem się do domu, okazało się, że Pauliny nie ma, ja nie mam kluczy, telefonu... Więc odwrót i biegne do rodzinnego domu po telefon, żeby się skontaktować... Więc kolejny metry doszły Mizeria, ale dopisze...
0,9km 4min33s tempo 5,04
HRś 161
HRmax 172
Dobra, byłoby tego, jeszcze tylko dodam, że byłem potem w aptece po Cholinex i z ciekawości zmierzyłem sobie ciśnienie... Wyszło 107/65 puls 83... Ciśnienie niskie, myśle, że to ok...
Jeszcze podziele się z Wami moim dzisiejszym menu:
Śniadanie: porcja zupy kapuścianej
Drugie śniadanie: przed biegiem żel Nutrend Enduro 75g
Obiad: 400g smażonego pysznego zajebistego indyka
Kolacja: 6szt pomidorów
Poprotu to mięso to poezja, nie mam uczucia głodu, nie ciągnie mnie do słodyczy, ale od paru dniu mam w głowie tylko mięso, Paulina u rodziców, więc sam sobie obiadek przygotowałem... Coś przepysznego po tylu dniach diety, mega, mega...
Aż podziele się z Wami moim królewskim obiadem...
Tydzień zamykam drugim największym w historii mojego biegania kilometrażem 87,51km (tempo 5,04)
Cały czas realizuje "Diete Kapuścianą", jestem z każdym dniem zaskoczony jak moje ciało to znosi... Wczoraj zrobiłem sobie wolne od biegania, jeden dzień, żeby nabrać sił i świeżości przed dzisiejszymi zawodami, nie wiedziałem jak ja je pobiegne bez paliwa, w 4 pełne dni diety poleciało mi 3kg... Byłem pełen obaw czy nie wykorkuje...
Podaje to co jem, więc nadrobie informacje ze wczoraj...
Śniadanie: porcja zupy kapuścianej
Drugie śniadanie: 3 banany
Obiad: 4 banany
Kolacja: 2l mleka 0%...
Dziś wstałem rano, zjadłem, poszedłem do biura zawodów, 400m od mojego domu, naprawde super sprawa Zapisałem się na bieg, wróciłem do domu, rozgrzałem się, rozciągnąłem, ubrałem i ruszyłem w strone startu... W tym czasie zrobiłem rozgrzewke biegową i kilka przebieżek...
1,09km 5min12s tempo 4,46
HRś 161
HRmax 175
A więc rozgrzewke mamy za sobą, za pare minut start, dystans podawany przez organizatorów około 4,7km, jednak finalnie okazało się to 5,07km - taki sam dystans u kilku zawodników, którzy biegli z GPS...
Widze, że w miare sporo osób miejscowych przyszło, fajnie zebrać się z ludzmi z okolicy, na codzień każdy trenuje osobno, w sumie słabo się znamy, od dziś to się zmieni, dogadaliśmy się po zawodach, umówiliśmy na wspólne wybiegania... Wypas!
Widze, że na starcie sporo mocnych zawodników, kilka osób z Kielc, z Ostrowca, był również Sylwester Lepiarz, który wygrał Kielecką Dyche ze średnim tempem 3,15
START! Lecimy, czuje że jakoś biegne mimo braku paliwa, jestem w sumie za najmocniejszą czołówką, kilka młodych zawodników wyrywa do przodu, po 500m już ledwo biegną... Wyścig się kształtuje, biegne razem z kolegą z Włoszczowy, lecimy poniżej 4min/km każdy km, HR wysoki około 180, na początku jest podbieg około 1km, dosyć ciężki i bardzo długi, to tutaj notujemy najwolniejszy km, polecieliśmy go w 4,13... Wyprzedziliśmy jeszcze potem kilka osób i tak lecimy ramie w ramie do mety. Ostatni podbieg i już widać mete, jakieś 600m, ciśniemy, na 400m do mety odrywam się, lece szybko, jednak brak paliwa daje się we znaki, czuje, że puchne, kolega dochodzi mnie i o kilka kroków wyprzedza przed samą metą... Jestem ostatecznie na 6 miejscu... Dla mnie super, na braku paliwa poleciałem ten dystans, ze średnią poniżej 4min/km...
Poszczególne km:
1 3,50
2 4,13
3 3,53
4 3,58
5 3,57
70m 3,42
5,07km 20min6s tempo 3,58
HRś 184
HRmax 194
Po wyścigu fajnie, pogadaliśmy, wypiliśmy ciepłą herbate, dostaliśmy nagrody Umówiliśmy się jak wcześniej wspominałem na wspólne treningi, może też pojdziemy razem na Bełchatowską Piętnastke za tydzień...
Potem rzuciłem hasło, że ja to bym jeszcze coś potruchtał, Artur z którym leciałem całe zawody był za, więc poszliśmy do niego do domu, zostawiliśmy nagrody i ruszyliśmy, pierwszy trening wspólnie, gadaliśmy i gadaliśmy, czas uciekał... Świetnie... Nabiegaliśmy sporo jak po zawodach... Ja nie wiem jak biegam bez paliwa...
15,39km 1h19min14s tempo 5,09
HRś 166
HRmax 180
Potem udałem się do domu, okazało się, że Pauliny nie ma, ja nie mam kluczy, telefonu... Więc odwrót i biegne do rodzinnego domu po telefon, żeby się skontaktować... Więc kolejny metry doszły Mizeria, ale dopisze...
0,9km 4min33s tempo 5,04
HRś 161
HRmax 172
Dobra, byłoby tego, jeszcze tylko dodam, że byłem potem w aptece po Cholinex i z ciekawości zmierzyłem sobie ciśnienie... Wyszło 107/65 puls 83... Ciśnienie niskie, myśle, że to ok...
Jeszcze podziele się z Wami moim dzisiejszym menu:
Śniadanie: porcja zupy kapuścianej
Drugie śniadanie: przed biegiem żel Nutrend Enduro 75g
Obiad: 400g smażonego pysznego zajebistego indyka
Kolacja: 6szt pomidorów
Poprotu to mięso to poezja, nie mam uczucia głodu, nie ciągnie mnie do słodyczy, ale od paru dniu mam w głowie tylko mięso, Paulina u rodziców, więc sam sobie obiadek przygotowałem... Coś przepysznego po tylu dniach diety, mega, mega...
Aż podziele się z Wami moim królewskim obiadem...
- mariuszbugajniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2131
- Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: 37.29
- Życiówka w maratonie: 2.59.02
- Lokalizacja: Włoszczowa
Dopadło mnie jakieś przeziębienie, wczoraj miał być trening, wiadomo odpuściłem, dziś jest lepiej, ale cały czas jest we mnie choroba więc zapewne mądrze odpuszcze... Dziś też kończe tydzień z dietą kapuścianą... Naprawde miłe wspomnienia pozostawi po sobie
Wczorajsze menu:
Śniadanie: porcja zupy kapuścianej
Obiad: 400g kurczaka
Kolacja: duży brokuł
I ostatni dzisiejszy dzień wyglądać będzie tak:
Śniadanie: porcja zupy kapuścianej (bardzo mało, już było na dnie )
Obiad: torebka brązowego ryżu, sałatka z ogórka i pomidora
Kolacja: 1l naturalnego soku pomarańczowego
Jutro jak się zważe to podsumuje diete...
Jeszcze 2 fotki, dzisiejszy obiadek i codzienna porcja zupy kapuścianej
Wczorajsze menu:
Śniadanie: porcja zupy kapuścianej
Obiad: 400g kurczaka
Kolacja: duży brokuł
I ostatni dzisiejszy dzień wyglądać będzie tak:
Śniadanie: porcja zupy kapuścianej (bardzo mało, już było na dnie )
Obiad: torebka brązowego ryżu, sałatka z ogórka i pomidora
Kolacja: 1l naturalnego soku pomarańczowego
Jutro jak się zważe to podsumuje diete...
Jeszcze 2 fotki, dzisiejszy obiadek i codzienna porcja zupy kapuścianej
- mariuszbugajniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2131
- Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: 37.29
- Życiówka w maratonie: 2.59.02
- Lokalizacja: Włoszczowa
Od niedzielnego popołudnia dopadło mnie jakieś przeziębienie, dzielnie z nim walczyłem domowymi sposobami, odpuściłem trening 11 i 12 listopada... 11 pojechałem za to z Pauliną do Kroczyc na Jure pośmigać troche po skałkach... Troszke szybszego spaceru i wspinania było wskazane, ale bieganie już musiałem odpuścić bo przeziębienie wygrywało.
Ale wczoraj już było lepiej i po pracy ubrałem się w ciuchy, zabezpieczyłem okolice gardła, było komfortowo... Wyszedłem, zacząłem biec... No poprostu bajka, 2 dni wolnego po prawie 90-kilometrowym tygodniu zrobiło swoje, czułem, że latam nad asfaltem, puls niski jak na mnie, nie chciałem jednak ryzykować, przebiegłem jedynie 7km, zrobiłem jedną przebieżke 420m w tempie 3,42min/km... Potem rozciąganie, ciepły Plusssz. Dziś też zrobie powtórke jak mi się nie pogorszy...
7km 36min57s tempo 5,17
HRś 148
HRmax 180
Wczorajsze menu:
Śniadanie: jajecznica z 6 jajek, na cebuli oraz z czosnkiem
Drugie śniadanie: kabanoski 55g
Obiad: kurczak + surówka (marchewka, jabłka, kukurydza, kapusta pekińska, czerwona cebula, 2 łyżki majonezu)
Kolacja: po bieganiu 1/2 pomelo i 1/2 kaki sharon
Herbat nie warto wymieniać, nie słodze ich, jedynie dodaje deczko domowej żurawiny ze spirytusem, oczywiście teraz w czasie przeziębienia.
Dzisiejsza waga... 66,5kg... I to optymalna waga dla mnie... Tak trzymać!
Ale wczoraj już było lepiej i po pracy ubrałem się w ciuchy, zabezpieczyłem okolice gardła, było komfortowo... Wyszedłem, zacząłem biec... No poprostu bajka, 2 dni wolnego po prawie 90-kilometrowym tygodniu zrobiło swoje, czułem, że latam nad asfaltem, puls niski jak na mnie, nie chciałem jednak ryzykować, przebiegłem jedynie 7km, zrobiłem jedną przebieżke 420m w tempie 3,42min/km... Potem rozciąganie, ciepły Plusssz. Dziś też zrobie powtórke jak mi się nie pogorszy...
7km 36min57s tempo 5,17
HRś 148
HRmax 180
Wczorajsze menu:
Śniadanie: jajecznica z 6 jajek, na cebuli oraz z czosnkiem
Drugie śniadanie: kabanoski 55g
Obiad: kurczak + surówka (marchewka, jabłka, kukurydza, kapusta pekińska, czerwona cebula, 2 łyżki majonezu)
Kolacja: po bieganiu 1/2 pomelo i 1/2 kaki sharon
Herbat nie warto wymieniać, nie słodze ich, jedynie dodaje deczko domowej żurawiny ze spirytusem, oczywiście teraz w czasie przeziębienia.
Dzisiejsza waga... 66,5kg... I to optymalna waga dla mnie... Tak trzymać!