Ale to był tydzień, świetnie zakończony, ale wszystko po koleji...
Tydzień zamykam drugim największym w historii mojego biegania kilometrażem
87,51km (tempo 5,04)
Cały czas realizuje "Diete Kapuścianą", jestem z każdym dniem zaskoczony jak moje ciało to znosi... Wczoraj zrobiłem sobie wolne od biegania, jeden dzień, żeby nabrać sił i świeżości przed dzisiejszymi zawodami, nie wiedziałem jak ja je pobiegne bez paliwa, w 4 pełne dni diety poleciało mi 3kg... Byłem pełen obaw czy nie wykorkuje...
Podaje to co jem, więc nadrobie informacje ze wczoraj...
Śniadanie: porcja zupy kapuścianej
Drugie śniadanie: 3 banany
Obiad: 4 banany
Kolacja: 2l mleka 0%...
Dziś wstałem rano, zjadłem, poszedłem do biura zawodów, 400m od mojego domu, naprawde super sprawa

Zapisałem się na bieg, wróciłem do domu, rozgrzałem się, rozciągnąłem, ubrałem i ruszyłem w strone startu... W tym czasie zrobiłem rozgrzewke biegową i kilka przebieżek...
1,09km 5min12s tempo 4,46
HRś 161
HRmax 175
A więc rozgrzewke mamy za sobą, za pare minut start, dystans podawany przez organizatorów około 4,7km, jednak finalnie okazało się to 5,07km - taki sam dystans u kilku zawodników, którzy biegli z GPS...
Widze, że w miare sporo osób miejscowych przyszło, fajnie zebrać się z ludzmi z okolicy, na codzień każdy trenuje osobno, w sumie słabo się znamy, od dziś to się zmieni, dogadaliśmy się po zawodach, umówiliśmy na wspólne wybiegania... Wypas!
Widze, że na starcie sporo mocnych zawodników, kilka osób z Kielc, z Ostrowca, był również Sylwester Lepiarz, który wygrał Kielecką Dyche ze średnim tempem 3,15
START! Lecimy, czuje że jakoś biegne mimo braku paliwa, jestem w sumie za najmocniejszą czołówką, kilka młodych zawodników wyrywa do przodu, po 500m już ledwo biegną... Wyścig się kształtuje, biegne razem z kolegą z Włoszczowy, lecimy poniżej 4min/km każdy km, HR wysoki około 180, na początku jest podbieg około 1km, dosyć ciężki i bardzo długi, to tutaj notujemy najwolniejszy km, polecieliśmy go w 4,13... Wyprzedziliśmy jeszcze potem kilka osób i tak lecimy ramie w ramie do mety. Ostatni podbieg i już widać mete, jakieś 600m, ciśniemy, na 400m do mety odrywam się, lece szybko, jednak brak paliwa daje się we znaki, czuje, że puchne, kolega dochodzi mnie i o kilka kroków wyprzedza przed samą metą... Jestem ostatecznie na 6 miejscu... Dla mnie super, na braku paliwa poleciałem ten dystans, ze średnią poniżej 4min/km...
Poszczególne km:
1 3,50
2 4,13
3 3,53
4 3,58
5 3,57
70m 3,42
5,07km 20min6s tempo 3,58
HRś 184
HRmax 194
Po wyścigu fajnie, pogadaliśmy, wypiliśmy ciepłą herbate, dostaliśmy nagrody

Umówiliśmy się jak wcześniej wspominałem na wspólne treningi, może też pojdziemy razem na Bełchatowską Piętnastke za tydzień...
Potem rzuciłem hasło, że ja to bym jeszcze coś potruchtał, Artur z którym leciałem całe zawody był za, więc poszliśmy do niego do domu, zostawiliśmy nagrody i ruszyliśmy, pierwszy trening wspólnie, gadaliśmy i gadaliśmy, czas uciekał... Świetnie... Nabiegaliśmy sporo jak po zawodach... Ja nie wiem jak biegam bez paliwa...
15,39km 1h19min14s tempo 5,09
HRś 166
HRmax 180
Potem udałem się do domu, okazało się, że Pauliny nie ma, ja nie mam kluczy, telefonu... Więc odwrót i biegne do rodzinnego domu po telefon, żeby się skontaktować... Więc kolejny metry doszły

Mizeria, ale dopisze...
0,9km 4min33s tempo 5,04
HRś 161
HRmax 172
Dobra, byłoby tego, jeszcze tylko dodam, że byłem potem w aptece po Cholinex i z ciekawości zmierzyłem sobie ciśnienie... Wyszło
107/65 puls 83... Ciśnienie niskie, myśle, że to ok...
Jeszcze podziele się z Wami moim dzisiejszym menu:
Śniadanie: porcja zupy kapuścianej
Drugie śniadanie: przed biegiem żel Nutrend Enduro 75g
Obiad: 400g smażonego pysznego zajebistego indyka
Kolacja: 6szt pomidorów
Poprotu to mięso to poezja, nie mam uczucia głodu, nie ciągnie mnie do słodyczy, ale od paru dniu mam w głowie tylko mięso, Paulina u rodziców, więc sam sobie obiadek przygotowałem... Coś przepysznego po tylu dniach diety, mega, mega...
Aż podziele się z Wami moim królewskim obiadem...
